Rozmawiała z Jaśkiem po powrocie o zamieszkaniu w Warszawie.
- Ula myślę, że to bardzo dobry pomysł - poparł ją brat.
- Ale wiesz z czym to się wiąże?
- Sądzę, że z niczym takim z czym byśmy sobie wspólnie nie poradzili. Zapewne zastanawiasz się nad tym skąd weźmiemy pieniądze - Ula potwierdziła tylko kiwnięciem głowy - przecież mamy pieniądze ze sprzedaży domu.
- Jasiu ja chciałam je przeznaczyć na założenie wam lokat, które moglibyście wykorzystać za jakiś czas - mówiła.
- To załóż lokatę dla małej. A moją część weź na mieszkanie w stolicy. Siostra nas tu poza grobem rodziców nic nie trzyma - mówił - dodatkowo to ułatwi ci dojazdy do pracy. Może udałoby się znaleźć takie, które byłoby stosunkowo blisko twojej firmy. Wiesz też, że chce iść na studia w Warszawie. Ty również mogłabyś pomyśleć o studiach - w duchu przyznawała rację bratu.
- Przez weekend moglibyśmy przejrzeć ogłoszenia w internecie. Może uda nam się znaleźć coś ciekawego - zaproponowała Cieplak. Jasiek skinął głową na zgodę i poszedł do swojego pokoju aby przygotować się na następny dzień do szkoły.
Zaparkował swoją najnowszą zabawkę pod posesją swoich rodziców. Tak miał w zwyczaju mawiać młody Dobrzański o autach. Niespełna tydzień wcześniej kupił nowy model Jaguara.
Sportowe auta to jego największa pasja. W swoim gabinecie na biurku miał kilka modeli, a w domu specjalną gablotę. Paulina wielokrotnie wyśmiewała te jego zbiory, nawet kiedy byli w towarzystwie różnych osób.
- Mój narzeczony to taki duży dzieciak wciąż zbiera autka - mówiła z wyraźną szyderą w głosie. Z początku Marek próbował jakoś się tłumaczyć najczęściej mawiał.
- To tylko modele sportowych aut - jednak z czasem uznał, że to nie ma sensu. W końcu każdy ma jakieś hobby. Jedni zbierają znaczki inni coś innego a on modele aut.
Jak na październik było ciepło, na tyle aby można było przedpołudnie i wczesne popołudnie spędzić na zewnątrz. Tak też uczynili seniorzy Dobrzańscy. Marek przeszedł przez przestronny salon i wyszedł na taras, gdzie siedzieli jego rodzice. Przywitał się z matką pocałunkiem w policzek oraz uściskiem dłoni z ojcem.
- Siadaj synku. Czego się napijesz, a może coś byś zjadł? - dopytywała syna Helena.
- Z chęcią napiłbym się kawy. Rano była jakaś awaria prądu u mnie na ulicy, a w firmie też zamieszanie i nie miałem czasu kiedy się napić - wyjaśnij.
- To o czym chciałeś rozmawiać, że dzwoniłeś wczoraj późnym popołudniem synu? - zaczął Krzysztof kiedy zostali już tylko we trójkę.
- Wczoraj usłyszałem pewną rozmowę u nas w bufecie. Z tej rozmowy dowiedziałem się, że jedna z naszych pracownic znajduje się dość trudnej sytuacji mieszkaniowej. Później rozmawiałem jeszcze z Elą i ta opowiedziała mi nieco więcej o Uli. Tak o tej samej Uli co pracuje w recepcji. Wiem, że chciałaby zamieszkać w Warszawie i podjąć studia. Mówił o wszystkim, bo nie widział takiego powodu. Pomyślałem, że moglibyśmy dziewczynie jakoś pomóc - mówił.
- Wszystko ładnie, pięknie synu, ale jak chcesz to zrobić? - dopytywał go ojciec.
- Mam pewien pomysł i zrobiłem nawet mały rekonesans przez internet. Mogli byśmy pomóc jej w wynajęciu jakiegoś niedużego mieszkanka. Mieszkanie można by wynająć na firmę wówczas taki wynajem jest znacznie tańszy , a od niej samej pobierać jakąś niewielką kwotę. Albo wesprzeć finansowanie studiów. Z tego co wiem chciała iść na ekonomię, a w obecnej sytuacji robi jakieś kursy językowe. Sam widziałem jak podczas każdej możliwej wolnej chwili uczy się niemieckiego - opowiadał.
- Z tego co mówisz to widać, że to ambitna osoba - odezwała się Helena.
- Nawet bardzo ambitna, mamo - poprawił matkę, a raczej dodał słowo bardzo.
- To bardzo szlachetne z twojej strony synu, że chcesz pomóc, ale jaką masz pewność czy ta pani Urszula chce naszej pomocy - zasugerował senior.
- Tego to nie wiem. Jeszcze nie rozmawiałem z Ulą, najpierw chciałem to skonsultować z wami - wyjaśnił.
- Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. Jednak trzeba o tym porozmawiać z samą panią Urszulą - poparli syna oboje Dobrzańscy.
Posiedział jeszcze jakiś kwadrans u rodziców i po ustaleniu, że seniorzy zjawią się następnego dnia w firmie i opuścił posiadłość.
- Jestem bardzo dumny Helenko z Marka. Udało nam się wychować go na wspaniałego syna - mówił z dumą w głosie Krzysztof.
- Tak masz rację, wyrósł na wspaniałego, pełnego empatii i współczucia człowieka. Jak widać bogactwo go nie sprowadziło na złą drogę - poparła męża.
- To racja. Ale w dużej mierze kochana - uchwycił dłoń żony ucałował i kontynuował - to twoja zasługa. To ty wpajałaś mu te wszystkie maniery i jak powinien zachowywać się człowiek.
- Nie przesadzaj Krzysiu. Ty również masz w tym wszystkim swój udział - mówiła Helena, chwyciła filiżankę z kawą, zrobiła łyk i jakby doznała dzięki temu olśnienia - kochany mam chyba rozwiązanie w sprawie tego mieszkania.
- Co masz na myśli? - dopytywał senior.
- Przecież my mamy takie wolne mieszkanie. Pamiętasz o mieszkaniu po siostrze mojej babki?
- Tak pamiętam. Ale przecież tam trzeba by zrobić generalny remont, po tych ostatnich lokatorach - odparł senior.
Faktycznie pani Dobrzańska była w posiadaniu mieszkania, które dostała w spadku. Przez jakiś czas wynajmowali je lecz od około miesiąca stało puste i nadawało się jedynie do generalnego remontu. Pourywane krany, zniszczona kabina prysznicowa. W pokoju pourywane klamki w oknach, i takich mniejszych bądź też większych usterek można by wyliczać w nieskończoność.
- No tak, ale można by wynająć jakąś firmę i może udałoby się odremontować to mieszkanie, a następnie wynająć je pani Urszuli - mówiła Helena.
- To nie jest taki głupi pomysł - odparł Krzysztof - tak teraz pomyślałem, że po południu mógłbym podjechać tam i zobaczyć jak to wszystko wygląda. A potem podzwonić i zamówić jakąś ekipę remontową - Helena poparła pomysł męża.
- Możesz powiedzieć co to ma być? Czy to przedszkole? - wrzeszczała Febo na Ulę.
- Przepraszam pani Paulino, ale nie miałam z kim zostawić małej - próbowała tłumaczyć Cieplak lecz Febo nie zamierzała słuchać.
- A co to mnie obchodzi - dalej mówiła podniesionym głosem.
- Paulino czemu tak krzyczysz? - usłyszała za plecami głos swojej niedoszłej teściowej.
- Sami zobaczcie - odburknęła i odeszła zadzierając nos do góry.
- Ja bardzo przepraszam, ale nie miałam z kim zostawić małej - wskazała Cieplak na swoją małą siostrzyczkę, która siedziała za ladą recepcyjną i kolorowała jedną ze swoich kolorowanek. Helena obeszła ladę i podeszła do małej.
- Witaj kochanie jak masz na imię?
- Jestem Beatka Cieplak proszę pani - odparła dziewczynka - dzisiaj Ulcia zabiera mnie na badania - dodała.
- Tak mam dzisiaj wizytę u kardiologa z małą. I stąd powód dlaczego małą przywiozłam ze sobą. W innym przypadku musiałabym prosić o dzień wolnego albo zwolnić się wcześniej z pracy aby zdążyć jechać do Rysiowa i wrócić do Warszawy - tłumaczyła się Cieplak.
- A, któryś z rodziców nie mógł...? - zaczął Krzysztof jednak Beatka wyprzedziła z odpowiedzią swoją siostrę.
- Mamusia i tatuś są u aniołków - to wystarczył aby Dobrzańscy nie drążyli tematu dalej. Natomiast Helena wpadła na pewien pomysł.
- Kochanie a może chcesz zobaczyć prawdziwe suknie księżniczek - zaproponowała widząc co malowała Beatka.
- Nie chcemy robić kłopotu a mała siedzi tutaj i nikomu nie przeszkadza - próbowała odwieść żonę prezesa Ula.
- To żaden kłopot - rzekła starsza kobieta i chwyciwszy Beatkę za rękę powędrowały do pracowni Pshemko, zwróciła się jeszcze do męża - a ty Krzysiu idź i powiedz Markowi co udało się załatwić.
- Witaj mistrzu - zwróciła się do niewielkiego wzrostu mężczyzny siedzącego w czerwonym fotelu.
- Dzień dobry Helenko - odparł Pshemko - a kogo ty mi przyprowadziłaś?
- To Beatka, siostra Uli i chciała bardzo zobaczyć te twoje suknie księżniczek zwróciła się do mężczyzny jednocześnie zerkając na małą i puszczając jej oczko.
Ten łasy na pochlebstwa nie protestując poprowadził dziewczynkę gdzie było mnóstwo wieszaków z sukniami.
- A czy pan szyje też takie suknie dla takich małych dziewczynek jak ja? - zapytała nagle Beatka.
- Dotychczas nie, bo nie miałem takiej małej księżniczki jako modelki - odparł - chociaż teraz chyba będę już miał. Oczywiście jeśli twoja siostra się zgodzi - dodał.
- Na pewno się zgodzi - odpowiedziała mu mała z całą pewnością w głosie.
Wróciły do recepcji i Beatka od razu powiedziała co usłyszała od Pshemko.
- Ulcia pan Pshe...Przemysław powiedział, że jeśli się zgodzisz to będę mogła zostać jego modelką - Ula słuchała co ma do powiedzenia siostra i nie bardzo rozumiała, spojrzała pytająco na Helenę.
- Pshemko chyba właśnie wpadł na pomysł nowej kolekcji dzięki twojej siostrze kochanie.
- Zobaczymy - zwróciła się do siostry.
Dobrzańska nie chcąc ingerować, zwróciła się tylko do Cieplak z zapytaniem czy jej mąż oraz syn wciąż są w firmie, a usłyszawszy potwierdzającą odpowiedź poszła w wyznaczonym kierunku.
- I co ustaliliście? - dopytywała Helena po wejściu do gabinetu.
- Uzgodniliśmy razem z tatą, że najpierw zrobimy tam remont a potem zaproponuję jej mieszkanie.
- To świetny pomysł - poparła go pani Dobrzańska .
CDN...
Wciąż zastanawiam się jak wychowanie Dobrzańskich i traktowanie jednakowo zarówno rodzeństwa Febo jak i Marka spowodowało, że Marek posiada sporo wspaniałych zalet ukształtowanych przez Helenę, a Febo nie wynieśli z tego wychowania kompletnie nic. Mimo, że uważają się za coś lepszego, to tak naprawdę są zwykłymi chamami, którzy pozbawieni są ogłady i taktu. Reakcja Pauliny na widok małej Betti była karygodna i wielka szkoda, że Dobrzańscy nie wyszli z windy nieco wcześniej, bo przekonaliby się jakie chamidło wychowali. Za to Helena zachowala się wspaniale podobnie jak reszta rodziny. Ta trójka ewidentnie ma w sobie całe pokłady empatii i potrafi pochylić się nad mizerią drugiego człowieka. Mieszkanie to wspaniałomyślny gest i z pewnością rozwiąże Uli mnóśtwo problemów. Jasiek będzie miał blisko na uczelnię a Betti lekarzy pod nosem. Kto wie, może w tym kardiologicznym problemie pomoże Krzysztof?
OdpowiedzUsuńWspaniały i bardzo ciepły rozdział. Przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam.:)
Dobrzańscy już dawno przekonali się jacy są oboje Febo. Fakt to mieszkanie rozwiązałoby wiele problemów Cieplaków, ale czy Ula je przyjmie? Większy udział w pomocy Beatce będzie miała Helena i jej fundacja.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Cała rodzina Dobrzyńskich na piątkę. Pshemko również wydaje się że zaakceptuje Ulę. Cieplakowie mają szczęście że trafili na nich. Oby tak dalej. Ale pewnie bez kłopotów się nie obejdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Pshemko nie ma problemu z zaakceptowaniem Uli.
UsuńCo do kłopotów to masz rację będą i to spore.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
Julita