Kochani to ostatnia część "Intrygi" za tydzień zapraszam na miniaturkę "Samotność". A później króciutki urlopik. Myślałam, że dam radę, ale przepraszam nie dam. Trochę za wiele się wydarzyło w ostatnim czasie i muszę odpocząć. Mam tylko nadzieję, że wciąż tu będziecie po moim powrocie. Przerwa w publikacji potrwa do 09.10.2020. Serdecznie pozdrawiam i życzę miłej lektury.
Krzysztof siedział w swoim gabinecie przeglądając jakieś dokumenty, gdy zadzwonił telefon. Spojrzał na wyświetlacz, nie znał tego numeru. Przez moment zastanawiał się czy odebrać. Pierwszego połączenia nie odebrał, ale kiedy sytuacja powtórzyła się kolejny raz nacisnął zieloną słuchawkę.
- Krzysztof Dobrzański słucham - odezwał się.
- Dzień dobry Krzysztof. Tu Aleks - usłyszał z drugiej strony.
- Witaj Aleks. Co jest powodem twojego telefonu?- pytał z zaciekawieniem Dobrzański.
- Dzwonię do ciebie z prośbą w związku z Pauliną. Dzwoniła do mnie wczorajszego popołudnia płacząc, że złożyliście sprawę do sądu i na policję. Proszę was wycofajcie te zarzuty - mówił Febo.
- Aleks powiem to tak. Twoja siostra w pocie czoła zapracowała sobie na to co ją spotkało. Najpierw próbowała za pomocą modelki rozbić związek Marka z Ulą. Kolejnym jej posunięciem było wysłanie Uli zdjęcia Marka z Agnieszką. I takich intryg było jeszcze kilka. Dodatkowo nachodziła ich oboje w firmie. Potrafiła po kilka razy dziennie wydzwaniać do Marka. A jak spotkała się z Heleną to odgrażała się, że jeszcze ją popamiętamy i oddamy jej to co do niej należy - mówił senior.
- Krzysztof proszę przemyślcie to jeszcze - prosił Aleks.
- Posłuchaj nikt niczego nie będzie przemyśliwał, bo nie ma nad czym. A dodatkowo to jest decyzja Marka, a my wraz z Heleną nie zamierzamy ingerować w jego działania. Ale w pełni popieramy jego postępowanie. Twoja siostra już dość napsuła wszystkim krwi - odparł stanowczym tonem starszy mężczyzna.
Aleks wiedząc, że nie przekona go do zmiany zdania pożegnał się, życząc miłego dnia. Postanowił jeszcze wykonać jeden telefon, mimo że nie miał pewności co do powodzenia. Wybrał odpowiedni numer i czekał na połączenie.
- Witaj Marek - odezwał się zaraz po usłyszeniu odebrania połączenia - proszę nie rozłączaj się - dodał natychmiast.
- Czego chcesz? - odparł niezbyt przyjemnym tonem młody Dobrzański.
- Dzwonię w sprawie Pauli - zaczął lecz Marek mu przerwał wchodząc w słowo.
- To już możemy skończyć rozmowę. Nie mam ani zamiaru ani ochoty na rozmowę o twojej siostrze - odparł i rozłączył się. Widać było złość na jego twarzy.
- Kto dzwonił - zapytała Ula.
- Febo i chciał rozmawiać o siostrze. Czy ja się nigdy nie uwolnię od tej dwójki? - mówił podniesionym głosem.
- Kochanie za dwa tygodnie odbędzie się sprawa może to uwolni nas od nich - mówiła łagodnym tonem. Marek miał jednak jakieś dziwne przeczucie, że tak nie będzie, że któreś z nich coś jeszcze wymyśli.
Paulina po rozmowie z dawną znajomą była wściekła już nie tylko na całą rodzinę Dobrzańskich, Ulę, ale i na Agatę. Jedyna nadzieja pozostawała w Aleksie, który obiecał porozmawiać z Krzysztofem. Siedziała jak na szpilkach czekając na wieści od brata. Lecz te jak się okazały również nie były dobre.
- Czy ja nie mogę już liczyć na nikogo? - krzyczała do słuchawki.
- Nie krzycz, bo to nic nie zmieni. Sama sobie jesteś winna. Tyle razy prosiłem cię abyś dała sobie spokój. Tłumaczyłem, ale ty uparcie dążyłaś do zemsty i się doigrałaś. Żadne z nich ci nie odpuści. Mogłaś wraz ze mną wyjechać i zacząć wszystko od nowa - mówił jej brat.
- Ty chyba nie mówisz poważnie. Zabrali nam to co stworzyli nasi rodzice. Ta pokraka zabrała mi Marka... - chciała coś jeszcze powiedzieć lecz Aleks jej przerwał.
- Kobieto zrozum, że firmę może i wspólnie z Dobrzańskimi stworzyli nasi rodzice lecz to Krzysztof wraz z Heleną ją utrzymywali i promowali przez prawie dwie dekady. Naszych rodziców nie ma od tylu lat. Marek nas spłacił więc firma już w całości należy do nich. A co do waszego związku to oboje wiemy, że nie kochałaś i nie kochasz go. Dzięki niemu chciałaś mieć wciąż wygodne życie - mówił.
- I co z tego? Czy to źle chcieć mieć za męża prezesa? A i to mi się wszystko należy za te wszystkie lata - mówiła. A jej bratu zdawało się, że ta chyba postradała zmysły i nie docierały do niej żadne racjonalne argumenty.
- Zrobisz jak będziesz chciała, ale na mnie już nie licz. Ja nie zamierzam brać udziału w tych twoich gierkach. Nie proś mnie więcej o pomoc - rzekł w końcu mężczyzna po czym pożegnał się i rozłączył. Wiedział, że dalsza rozmowa nie ma sensu, bo ona zdawała się nie słuchać racjonalnych argumentów.
Paulina po usłyszeniu rozłączonego połączenia w złości rzuciła telefonem o ścianę, a ten rozpadł się na drobne kawałki. Siedziała na kanapie, zasłoniła dłońmi twarz a przed jej oczami przelatywał obrazy z życia. Przypomniała sobie rozmowę z Agatą a raczej jej słowa.
- Paula żadne z was nie było szczęśliwe w tym związku. On wiecznie szlajał się z kumplem po knajpach, zdradzał cię. Ty też nie byłaś wobec niego uczciwa zdradzając wszystko swojemu bratu. Na zewnątrz pokazywałaś jaka to niby jesteś zakochana w nim, a tak prawdę powiedziawszy zależało ci na jego majątku. Bo jakby nie patrzeć on miał więcej niż ty - mówiła jej rozmówczyni.
- A ta pokraka niby nie czeka na jego majątek? - pytała z ironią w głosie.
- Z tego co mi wiadomo to nie. Od kilku osób wiem, że to on latał za nią a nie na odwrót - usłyszała w odpowiedzi. Te słowa widać ubodły pannę Febo. Nie tego się spodziewała usłyszeć.
W końcu nadszedł dzień rozprawy Marek wraz z Ulą przesłuchiwani byli w pierwszej kolejności. Wszystko trwało dość długo, co bardzo dziwiło pannę Febo. Powodem tego była duża liczba osób zeznających. I poza jedną modelką, która próbowała jakoś bronić Pauliny pozostali jak jeden mąż mówili o tym jaką nienawiścią pałała oskarżona wobec przyszłych państwa Dobrzańskich, ale i seniorów Dobrzańskich. Ta również nie próbowała jakoś specjalnie się bronić. Na pytanie sędziego czy ma coś na swoją obronę odpowiedziała.
- Nie mam nic do powiedzenia poza tym, że oni wszyscy zasłużyli sobie na takie traktowanie - tym samym przypieczętowała swój los.
Po tych słowach ogłoszono półgodzinną przerwę a następnie ogłoszono wyrok. Paulina została skazana na karę grzywny w wysokości pięćdziesięciu tysięcy oraz zakaz zbliżania się do obu rodzin na odległość stu metrów. Dodatkowo zapadł wyrok w zawieszeniu na trzy lata w przypadku złamania zakazu.
Od tego dnia mogli rzeczywiście zająć się swoimi sprawami oraz ratowaniem firmy. Wreszcie nadszedł ten wyjątkowy dla nich dzień. Dzień na który każde z nich czekało od dawna. Wśród zgromadzonych gości składali z pełną powagą słowa przysięgi małżeńskiej. Oboje byli piękni a ich córeczka dumnie kroczyła środkiem sypiąc płatki róż.
Na tydzień przed ślubem Ula poczuła się źle, powiedziała o tym Markowi. Ten nie zwlekając umówił wizytę w przychodni. Podczas badań okazało się, że przyszli małżonkowie ponownie zostaną rodzicami za niespełna osiem miesięcy. Ula była pełna obaw, lecz obecność ukochanego pozwoliła jej na wyciszenie. Ula tym razem urodziła syna, jej wierną kopię.
Rok później mogli powiedzieć, że udało się im osiągnąć zamierzony cel. Uratowali firmę od bankructwa, o Febo słuch zaginął. A oni stworzyli wspaniałą kochającą się rodzinę. Nawet tak sceptycznie nastawieni z początku jego rodzice w pełni zaakceptowali wybrankę swojego syna i stali się kochającymi dziadkami, ale przede wszystkim bardzo wspierali młodych.
KONIEC.
No i pięknie. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podobało.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkową noc.
Julita
Paulina ma na co zasłużyła. Marek i Ula wzięli ślub i mają córkę i syna. Czyli ogólnie happy end tylko Aleks gdzies zniknął. Miłego odpoczynku.
OdpowiedzUsuńKażdy dostał według zasług. Aleks wyjechał i zaczął nowe życie.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkową noc.
Julita
Naiwność Pauliny osiągnęła Himalaje. Właściwie już sama nie wiem czy to naiwność, czy też zwykła głupota. Niby taka inteligentna a popełniała gafę za gafą. Nic dziwnego, że nawet jej własny brat wypiął się na nią. Rozprawa postawiła przysłowiową kropkę nad "i". Szkoda tylko, że Paulinę skazano na "zawiasy". Gdyby dostała te trzy lata do odsiadki, to być może coś by zrozumiała. "Zawiasy" to łagodny wyrok i obawiam się, że panna FE nie wyciągnie z tej lekcji żadnych wniosków. Najważniejsze jednak, że młodzi mogli wreszcie odetchnąć i zająć się ślubem. Dziecko jeszcze bardziej umocniło ich miłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
PS.
Udanego odpoczynku. :)
Panna FE nie potrafiła się pogodzić ze stratą i to dodatkowo z podwójną.
UsuńCo do odpoczynku to muszę, bo inaczej nie dam rady dalej.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkową noc.
Julita
Droga do szczęścia była długa, ale na mecie czekała na nich nagroda w postaci długich wspaniałych lat życie z dwójką uroczych dzieci. Myślę, że Paulina zaś została sama a to najgorsze co mogło ją spotkać. Ale żałować nie żałuję jej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i miłego urlopu.
Każdy dostał to na co ciężko pracował przez cały ten czas.
UsuńUrlopem bym tego nie nazwała, a raczej powrotem do zdrowia.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnią późną porę.
Julita