piątek, 11 września 2020

INTRYGA część XX

Helena po niespełna półgodzinie była już w firmie. Weszła do pustego wciąż pustego sekretariatu i zapukała do drzwi, po usłyszeniu zaproszenia weszła do środka.
- Już po spotkaniu? - pytał młody prezes.
- Tak synku. Jeśli chcesz to opowiem ci - rzekła mu matka.
- Zamieniam się w słuch. Ciekaw jestem co ci powiedziała - odparł.
- Zapytałam ją co ona wyprawia - zaczęła pani Dobrzańska - ale w odpowiedzi usłyszałam, że to nie moja sprawa i mam się nie wtrącać. Pomyślałam, że może jak postraszę ją policją to odpuści jednak się myliłam. Na moje słowa tylko się zaśmiała i powiedziała, że ma to gdzieś. A ona nie ustąpi dopóki nie zapłacimy za jej krzywdy - na krótką chwilę zamilknęli oboje aby po chwili rzec - wiesz synku poczułam się tak jakbym dostała w twarz - dokończyła z jakimś dziwnym smutkiem w głosie. 
- Mamo nie warto się przejmować jej gadaniem. Wczoraj byłem u adwokata i on już działa. W pierwszej kolejności złoży pismo do sądu o zakaz zbliżania i na policję doniesienie o nękanie - wyjaśnił Marek. 
- To dobrze - rzekła jakby z ulgą w głosie - a gdzie Ula? - zapytała.
- Jest u Pshemko na przymiarce, a mnie wygonili - mówił, udając przy tym smutek czym rozweseli trochę swoją rodzicielkę - jak masz ochotę to idź - Helenie nie trzeba było dwa razy mówić. Wstała z kanapy i skierowała się do pracowni mistrza. Złapała za klamkę, ale drzwi były zamknięte na klucz. Zapukała i rzekła
- Pshemko otwórz to jak Helena - długo nie musiała czekać, gdy usłyszała zgrzyt klucza w zamku. 
- Witaj mój drogi, przyszłam zobaczyć kreację oraz samą przyszłą panią młodą - przywitała się jednocześnie podając powód swojej wizyty. Widok jaki ujrzała był zapierający dech w piersiach. Ula stała na podeście ubrana w przepiękną suknię w kolorze bieli. Wykonana z tiulu, satyny oraz koronki. 
 
- Ula wyglądasz cudownie. A Marek będzie zachwycony - mówiła przyszła teściowa. 
- Przesadza pani pani Helenko - odparła zawstydzona Ula.
- Ależ skąd moje dziecko - rzekła Dobrzańska i spojrzała na mistrza jakby szukała w nim poparcia dla swoich słów.
-  To prawda co mówi Helena. Wyglądasz cudnie - mówił Pshemko czym tylko jeszcze bardziej sprawił, że panna Cieplak zalewała się czerwienią na twarzy. 
Pół godziny później Helena zabrała małą Dominikę a młodzi zostali w firmie.
- Kochanie co byś powiedziała gdyby tak dać ogłoszenie na stanowisko mojej asystentki? - odezwał się prezes.
- Myślę, że to nie jest zły pomysł - poparła go Ula.
 
- Krzysiu zobacz kto przyjechał razem ze mną - usłyszał senior, który siedział w ogrodzie na wiklinowym fotelu i czytał jakąś gazetę. Uniósł głowę, a jego twarz rozpromieniła się na widok wnuczki. 
- Witaj skarbie. Dasz dziadkowi całusa - małej wiele nie trzeba było. Pobiegła do seniora i uściskała go tak samo jak to zrobiła na widok Heleny w firmie - a gdzie masz mamę i tatę - podpytywał.
- Sią w placi - wysepleniła.
- Marek z Ulą i małą byli dzisiaj na przymiarkach u Pshemko. Dominika dostała również na ten wyjątkowy dzień śliczną sukieneczkę. A Ula w swojej kreacji wygląda cudownie. Marek jak ją zobaczy to zaniemówi - wyjaśniła mu żona.
- Jak poszła ci rozmowa Pauliną? - zapytał. Helena opowiedziała mu to wszystko co Markowi. Powiedziała również o krokach jakie poczynił ich syn. Krzysztof siedział kręcąc głową z niedowierzania do czego jest zdolna ta kobieta.
- Wiesz Krzysiu ja dzisiaj, gdy byłam w firmie byłam zobaczyć suknię zauważył coś co bardzo odróżnia Ulę od Pauliny - mężczyzna spojrzał na nią pytającym wzrokiem - Ula jest bardzo skromną osobą, a nie tak jak Paulina próżną, szukającą aprobaty i zachwytu nad swoją osobą. Na moje i mistrza słowa o tym jak pięknie wygląda zaczerwieniła się i spuściła wzrok. Dziś już wiem, że źle ją oceniałam. To naprawdę bardzo wartościowa osoba, która da bardzo wiele szczęścia naszemu synowi.  Co ja mówię on już jest bardzo szczęśliwy.  Widzę jak się uśmiecha, tak szczerze, prawdziwie. Chwilami, gdy przypomnę sobie czasy, jak był z Pauliną to nie widziałam tego, a wręcz przeciwnie. Zawsze był jakiś taki przygaszony, uśmiechał się z przymusu - mówiła Helena.
- Masz rację Helenko. Ten Marek teraz, a ten jeszcze sprzed ponad dwóch lat to dwie różne osoby. Widać również ile radości sprawia mu bycie ojcem - odrzekł jej mąż, a po chwili zadumy dodał - a jeszcze do niedawna tak źle traktowaliśmy  Ulę. A to tak jak mówisz wspaniała, pełna ciepła i empatii kobieta. Całkowite przeciwieństwo Pauliny. Dziś biję się w pierś za to nasze zachowanie, a jednocześnie dziękuję opatrzności za tę cudowną istotę. Obdarzyła naszego syna wielką, prawdziwą miłością, ale również dała wspaniałą córkę  - mówił senior patrząc w stronę Dominiki. Żona tylko potwierdziła jego słowa skinieniem głowy.  Mała siedziała tuż obok przy stoliku i malowała kolorowankę z postaciami swojej ulubionej bajki. 
- Babcia zobac, ładnie? - pytała sepleniąc.
- Ślicznie kochanie - rzekła do wnuczki po czym zwróciła się do męża - dziadek spójrz jak pięknie pokolorowane - senior spojrzał i pochwalił dzieło swojej wnuczki. 

W czasie, gdy seniorzy Dobrzańscy zajmowali się małą do firmy wpadła jak wściekła osa panna Febo. Nie zważając na protesty pracownika ochrony a później Ani, która ponownie wróciła do pracy wtargnęła siłą do biura Marka.
- A ty nie umiesz pukać - rzekł młody prezes.
- Co ty i ta twoja pokraka sobie wyobrażacie? Że co możecie na mnie nasyłać policję i straszyć sądem? Nie wasze doczekanie - krzyczała już już od progu nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek przywitaniem.
- Nie drzyj się. Tu nikt nie jest głuchy - rzekł - a na twoje durne pytania nie zamierzam odpowiadać. Powiem tylko, że sama sobie zasłużyłaś na takie traktowanie. A teraz żegnam - dokończył. Lecz Febo zdawała się nie mieć zamiaru opuścić ani biura Marka ani tym bardziej firmy. Marek w tej sytuacji kierując się radami adwokata wykonał telefon na komendę policji w celu zgłoszenia złamania zakazu zbliżania. Ale nawet to nie poskutkowało. Ten długo nie myśląc wyłączył komputer, pozamykał wszystkie możliwe szafki i wyszedł z biura i udał do Uli. Wiedział, że takim zachowaniem tylko rozzłości tę wściekłą Włoszkę, tylko on nie miał ochoty nawet na nią patrzeć a co tu mówić o jakiejkolwiek rozmowie. Wszedł do gabinetu ukochanej i nawet nie musiał mówił co się stało, bo ta tak wrzeszczała, że trudno było nie słyszeć.  Siedzieli i rozmawiali już jakieś kilka minut, gdy nagle z impetem otwarły się drzwi a w nich stanęła Paulina i wskazując palcem na Ulę zaczęła.
- Ty podła żmijo, ty pokrako - Marek chciał się odezwać lecz Ula mu nie dała - spokojnie dam sobie radę - rzekła i z cierpliwością czekała jak ta kobieta z niby wielką klasą skończy wylewać wiadro pomyj by rzec.
- Już skończyła pani? - mówiła tonem, który wywołał w Febo jeszcze większą wściekłość, ale Ula nie dając jej dojść do głosu kontynuowała - to teraz proszę mnie posłuchać. Na to wszystko zapracowałaś sobie sama. A ostatnimi wyczynami już szczególnie. Najpierw jedna z modelek, następnie Violetta i Sebastian, a na koniec Piotr Sosnowski - na hasło Piotr Febo zrobiła wielkie oczy. Nawet w snach nie myślała, że oni się mogą znać - tak znam doskonale Piotra - wyjaśniła krótko panna Cieplak. Tego chyba było dla Febo za dużo i z taką jak nie większą wściekłością opuściła pomieszczenie trzaskając za sobą drzwiami. Kolejny już raz jej plan nie wypalił. A teraz jeszcze będzie miała na głowie policję oraz sprawę w sądzie. Wyglądało to tak jakby coś zaczynało do niej docierać. Ale czy to nie za późno na refleksje? 
- Halo, Aleks? - zaczęła, gdy tylko usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki.
- Witaj siostra. Co się stało, że dzwonisz? - dopytywał, bo tuż przed wyjazdem posprzeczali się. Stąd to jego pytanie.
- Stało się braciszku i to dużo - zaczęła i nieco ciągnięta przez brata za przysłowiowy język opowiedziała mu, że Dobrzańscy odwrócili się od niej, a były narzeczony złożył sprawę do sądu. Z początku nie mówiła całej prawdy.
- Paula jeśli nie powiesz mi całej prawdy to nie będę mógł ci pomóc - ta czując się przypartą do muru opowiedziała o swoim postępowaniu.
- Czy ty siostra całkiem na głowę upadłaś. Coś ty sobie myślała, że takim postępowaniem zmienisz to co się stało? - niemalże krzyczał do słuchawki.
- Możesz na mnie nie krzyczeć? Ja proszę cię o pomoc a nie żebyś się na mnie wydzierał - odparła butnie panna Febo.
- Najwyraźniej tobą trzeba porządnie potrząsnąć aby coś dotarło do tej twojej pustej głowy. Tyle razy tłumaczyłem jak to wygląda, proponowałem ci wspólny wyjazd. No, ale dobrze zobaczę co da się zrobić. Zadzwonię do Krzysztofa i porozmawiam z nim - rzekł Aleks. Paulina była wdzięczna bratu, że jej pomoże, była tego więcej  niż pewna. Za to on nie był taki pewny - odezwę się do ciebie jutro i powiem co załatwiłem - dodał.
- Dziękuję ci Aleks - pożegnała się z bratem i rozłączyła. Po tej rozmowie nie mogła znaleźć sobie miejsca. Postanowiła pojechać do jednej z Warszawskich galerii. Zakupy zawsze sprawiały, że czuła się lepiej. I tak zapewne by było gdyby nie przypadkowe spotkanie Marka i Uli. Ujrzawszy tę parę ludzi odwracając się potrąciła jakąś kobietę. 
- Możesz patrzeć jak chodzisz? - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- To pani niech uważa - usłyszała w odpowiedzi, w końcu spojrzała i własnym oczom nie wierzyła to była Agata dawna przyjaciółka Pauliny z czasów studenckich. 
- Może napijemy się kawy i opowiesz co tam u ciebie - zaproponowała Agata. Z początku panna Febo nie miała ochoty na zwierzenia  - nie daj się prosić. Włoszka w końcu zgodziła się. Weszły do małej, ale bardzo przytulnej knajpki i  wtedy popłynęła opowieść o ty co się działo w ostatnim czasie.
- Kochana powinnaś odpuścić. Najwyraźniej nie było  wam pisane bycie razem. A o to, że straciliście firmę powinnaś obwiniać jak już coś to siebie samą oraz swojego brata - słowa, które padały z ust Agaty cięły jak najostrzejsze z ostrzy. Była załamana. To już kolejna osoba, która mówi, że taką zemstą nie zdziała niczego. 
CDN...


 

4 komentarze:

  1. Jeśli ktoś mówi ci, że źle postępujesz, że nie masz racji, możesz wątpić w te słowa, ale jeśli mówi ci to kilka osób, to powinno ci przyjść do głowy, że to z tobą jest coś nie halo. Tak właśnie jest w przypadku Pauliny. Po spotkaniu z Agatą wreszcie coś zaczęło świtać w jej głowie i oby doprowadziło ją do rozsądnych wniosków, bo jak do tej pory sprawiała wrażenie, że poprzestawiały jej się w głowie wszystkie klepki.
    Cieszę się, że Dobrzańscy zaczęli inaczej postrzegać swoją synową i całkowicie zmienili o niej zdanie. Poza tym zaczęli zajmować się wnuczką a to wielki plus w porównaniu z tym jaką postawę prezentowali wobec niej całkiem niedawno temu.
    Przygotowania do ślubu idą pełną parą i mam nadzieję, że nic nie zakłóci tej ceremonii.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mawiają, lepiej późno niż wcale. To dotyczy się Febo jak i seniorów Dobrzańskich. Ale jeśli chodzi o rodziców Marka oni zrozumieli, że mogą stracić własne dziecko, a mają go jedynego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Myślałam ,że wszystko idzie już ku szczęśliwemu zakończeniu ,a tu jednak nie. Chyba nikt nie przerwie ślubu? A Paulina jest tak głupia czy tylko udaje? Coś z nią nie tak. Agaty też jakoś nie lubię. Czekam na tą ich ceremonię ,bo jestem ciekawa czy Ula zostanie w końcu żoną Marka czy może nie i jeszcze Piotr coś namiesza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spać spokojnie ani Agata ani Piotr niego nie zepsują. Co do Febo to milczę. Jeśli chodzi o Ulę i Marka to moje wszystkie opowiadania kończą się szczęśliwie.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń