-
To, jakie masz plany na dzisiaj? – pytała Cieplak.
-
Chciałem coś sprawdzić w związku z wczorajszą rozmową. Muszę się spotkać z
Olszańskim – odpowiedział – a ty co zamierzasz robić?
-
To co robię codziennie – odpowiedziała.
Kończyli
śniadanie, gdy Markowi wpadł do głowy pewien pomysł.
-
Ula, a może pojechałabyś ze mną? Dominikę możemy zabrać ze sobą. A następnie
pojechalibyśmy na zakupy – zaproponował – proszę zgódź się – mówił z miną
małego chłopca proszącego o nową zabawkę albo lizaka. Ula popatrzyła na tę
poniekąd zabawną minę, pokręciła głową i z uśmiechem na ustach odparła.
-
No dobrze, pojadę z tobą. Ale małą możemy zawieść do Rysiowa.
-
Dziękuję, że się zgodziłaś. Będzie mi raźniej. Zaraz zadzwonię do Sebastiana i
umówię się z nim – rzekł poczym wstał od stołu i podszedł do narzeczonej objął
w pasie a na jej ustach złożył delikatny niczym muśnięcie motyla pocałunek. Temu
wszystkiemu przyglądała się mała Dominika. Gdy ta dwójka oderwała się od siebie
Marek podszedł do córki.
-
Kochanie razem z mamusią zawieziemy cię do dziadka do Rysiowa i tam spędzisz
troszkę czasu – tłumaczył Dobrzański.
-
Hula – usłyszeli.
Marek
jeszcze tylko wykonał telefon do swojego byłego przyjaciela umawiając się na
rozmowę w porze lunchu. Olszański niczego nie podejrzewając zgodził się. Można
by rzec, że w skrytości liczył na pogodzenie się z młodym Dobrzańskim. On wciąż
nie widział niczego złego w tym, co zrobili. I nie uważał, aby Marek miał powód
się obrażać. Przecież nie powiedział niczego złego, a jedynie prawdę. Nie rozumiał,
co takiego widział Marek w tej całej Cieplak. Ona nawet nie była ładna, a ten
twierdził, że jest w niej zakochany. Miał nadzieję, że ta niby jakby się
wydawało wielka miłość mu minęła i obaj znów będą szaleć po klubach wyrywając
kolejne panny.
Na
miejscu byli jakiś kwadrans przed czasem. Weszli do restauracji Moskwa i zajęli
zarezerwowany dla nich stolik. Z zamówieniem poczekali jak będą już całą
trójką. Chociaż Marek miał zamiar tylko i wyłącznie porozmawiać z Sebastianem i
dowiedzieć się kilku rzeczy. A przede wszystkim chciał się upewnić, co do
swoich podejrzeń względem Violetty. Podejrzewał, że kadrowy może coś o tym
wiedzieć.
Siedzieli
i coś między sobą szeptali uśmiechając się do siebie, gdy usłyszeli czyjś głos.
Podnieśli głowy i ujrzeli przy stoliku Olszańskiego.
-
Cześć – przywitali się.
-
Siadaj proszę. To moja narzeczona, której nie muszę ci przedstawiać – rzekł
Dobrzański.
-
Twoja narzeczona? – odparł z niedowierzaniem Sebastian.
-
Tak moja narzeczona – powtórzył z naciskiem na dwa ostatnie słowa – masz z tym
jakiś problem? – dodał po chwili widząc minę gościa.
-
Nie, nie mam – odpowiedział jednocześnie zajmując miejsce przy stole –
zamawialiście już coś – rzekł, zanim Marek zdążył się odezwać.
-
Nie, ale my nie przyszliśmy tu, aby jeść. Chciałem się tylko czegoś od ciebie
dowiedzieć tak samo i Ula – Olszański przyglądał się tej dwójce i nie bardzo
rozumiał co młody Dobrzański ma na myśli i o co chce zapytać.
-
W takim, więc razie zamieniam się w słuch i słucham, co chcecie wiedzieć –
rzekł.
-
Czy wiesz może coś o tym, aby Violetta miała coś wspólnego z moim i Uli
odejściem z firmy? – rzucił bez żadnego wstępu Dobrzański.
-
Tak wiem. Ale dowiedziałem się o tym stosunkowo niedawno. Kilka dni temu. Zaraz
jak się dowiedziałem skontaktowałem się z twoim ojcem – odpowiedział niemalże
bez zająknięcia.
-
Co wiesz dokładnie? – padło z ust Uli.
-
A po co ci to wiedzieć? – odparł mało przyjemnym tonem.
-
Zważaj na słowa – wysyczał przez zęby Dobrzański – więc, mów, bo inaczej
pomyślę, że masz z tym coś wspólnego.
-
Violka w zamian za znalezienie czegokolwiek na ciebie miała otrzymać pewne
profity – odpowiedział Olszański.
-
Wiesz co mnie ciekawi? – zapytał Dobrzański i za Sebastian zdążył się odezwać
Marek sam wyjaśnił o co mu chodzi – skąd ona wiedziała, że w tej właśnie teczce
są takie materiały, mogące pogrążyć mnie, ale i Ulę?
-
Marek ty chyba nie sądzisz, że ja miałem z tym coś wspólnego – mówił były
przyjaciel.
-
Właśnie tak sądzę. Dla was obojga było na rękę pozbycia się z firmy Uli. Żadne
z was jej nie lubiło. A tylko ty jedyny wiedziałeś o wszystkim. Mało tego, to
dzięki tobie dałem się wciągnąć w tę ohydną intrygę. Ale i w ten sposób poznałem,
co to miłość. Lecz wracając do sprawy. Myślę, że Violka dużo wiedziała dzięki
tobie byliście w końcu razem – mówił Dobrzański.
-
Marek ja naprawdę nie miałem z tym nic wspólnego. O wszystkim dowiedziałem się
dopiero teraz, gdy Febo zwolnił Violkę z roboty. Ta wówczas przyznała się do
wszystkiego. Powiedziała, że nagrała całą rozmowę z Aleksem i chciała go
szantażować tym nagraniem. Lecz on zabrał jej to nagranie. Rozmawiałem o tym z
twoim ojcem i odbyło się w tej sprawie zebranie, podczas którego wszyscy
usłyszeli całą rozmowę między Violką a Febo. W dniu kiedy rozmawiałem z twoim
ojcem o tym, co zrobiła Violka również opowiedziałem jak Aleks utrudniał ci
pracę – wyjaśnił Olszański.
-
Zastanawiam się, dlaczego z tym wszystkim nie przyszedłeś do Marka tylko
pognałeś z tym do pana Krzysztofa – rzekła Cieplak. Olszański nie bardzo wiedział,
co ma odpowiedzieć w końcu się odezwał.
-
Na kilka dni po twoim odejściu z firmy pokłóciłem się z Markiem o pewną głupotę
i nie miałem pewności czy będzie chciał ze mną rozmawiać.
Dla
nich to tłumaczenie było dość pokrętne i mało wiarygodne. Ula znała powód
sprzeczki Marka z Sebastianem. Wiedziała, że pokłócili się o słowa, jakie padły
tamtego dnia z ust Olszańskiego.
Skończyli
rozmowę, pożegnali się zwykłym „cześć” i wyszli z restauracji.
Wsiedli
w samochód i ruszyli w milczeniu. Przez jakiś czas nie rozmawiali a Marek
jechał w tylko sobie znanym kierunku. Nie minęło więcej jak półgodziny, gdy
byli na miejscu.
-
Za nim pojedziemy po mała do Rysiowa chciałem pobyć tylko z tobą – mówił wyjaśniająco.
-
Mogliśmy jechać do domu, też byśmy byli sami – odparła.
-
Masz rację kochanie. Ale chciałem zabrać cię na zapiekanki i tak jak kiedyś pospacerować.
Pamiętasz? Zawsze wtedy rozmawialiśmy na sto procent prawdy. Od dnia, kiedy się
rozstaliśmy to oprócz ciebie samej brakowało mi tych właśnie naszych rozmów –
odparł i poprowadził w kierunku budki z ich ulubionym przysmakiem, a następnie
przeszli parkiem i usiedli na ławce. Tej samej, która była wiele razy niemym
świadkiem ich rozmów.
-
I co myślisz o tym wszystkim? – padło z ust Uli.
-
Trudno mi powiedzieć. Dziwne jest to, że ona wiedziała czego szukać i gdzie.
Przecież poza nami tylko Olszański wiedział, gdzie jest teczka z tymi
wszystkimi umowami. Dodatkowo nawet gdyby znalazła cokolwiek, skąd miała
wiedzieć, że to może być coś warte. Aleks musiał dostać konkrety, a ona
doskonale wiedziała co to może być – mówił.
-
Trochę czuję się winna temu co się stało – zaczęła, ale Marek przerwał jej
pytając.
-
Jak to ty winna?
-
Mogłam lepiej zabezpieczyć te dokumenty – odparła, a z policzka próbowała
ukradkiem zetrzeć słoną ciecz. Marek wiedział co się dzieje, mimo iż Ula
próbowała ukryć swoje łzy.
-
Ula nie mów tak. Nie ma w tym nawet odrobiny twojej winy – odłożył na bok
swoją zapiekankę i chwycił jej twarz w swoje dłonie unosząc tak, aby na niego
spojrzała. Kciukiem próbował zetrzeć jej słoną wilgoć z twarzy i mówił – proszę
nie płacz. Jeszcze wszystko się ułoży. Lecz ona nie potrafiła tego uczynić. Często, gdy była sama zastanawiała się nad tym wszystkim, jednocześnie obwiniając siebie o to. Czuła się winna temu, że Marek musiał odejść z firmy.
- Ale gdybym nie wzięła tych kredytów... - mówiła szlochając, lecz młody Dobrzański jej przerwał.
- Gdybyś ich nie wzięła też bym stracił pracę, ale znacznie wcześniej. Proszę przestań się obwiniać. Dobrze wiesz, że to dzięki tobie ta firma funkcjonowała. To właśnie twoje pomysły utrzymywały ją na powierzchni. Zawsze mnie wspierałaś, dodawałaś otuchy. A to co się wydarzyło to tylko potwierdza moje przemyślenia, że ja dla tej rodziny znaczę niewiele. Mój własny ojciec wolał uwierzyć komuś innemu niż mnie. I gdyby nie wyszło, że Febo skumał się z Kubasińską oraz jego złe zarządzanie mój ojciec ani matka nie odezwaliby się do mnie. Jak widzisz mieli mnie głęboko gdzieś przez te dwa lata. Nawet nie zainteresowali się czy żyję i co porabiam.
- A mogę cię o coś jeszcze spytać?
- Pewnie, że tak. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic.
- Twoi rodzice wiedzą, że jesteśmy razem, a ty zostałeś ojcem?
- Tak, powiedziałem im o tym.
- I jak zareagowali?
CDN…