Od
tej rozmowy minął jakiś czas Ula wróciła do Sosnowca, ale tylko, aby móc
pozamykać wszystkie sprawy związane z pracą oraz mieszkaniem. W ciągu
najbliższego miesiąca miała wrócić do Rysiowa.
-
Dostałam świetną propozycję pracy – mówiła przejęta Ula do Edyty przez telefon
wieczorem.
-
Możesz mówić jaśniej, bo nic z tego nie rozumiem – usłyszała z drugiej strony
słuchawki Cieplak.
-
Marek zaproponował mi abym wróciła do Rysiowa i zaczęła pracę w jego firmie na
stanowisku asystentki – odpowiedziała.
-
To wspaniale – odparła jej przyjaciółka – będziesz znów z rodziną, zapewne
bardzo się ucieszą, a i praca dużo lepsza – mówiła dalej Edyta.
-
Niby masz rację, ale co do taty to już nie byłabym taka pewna – odparła Ula, a
w jej głosie można było wyczuć smutek.
-,
Czemu tak mówisz? – dopytywała Edyta.
-
Wiesz to nie jest temat na rozmowę przez telefon wracam do Sosnowca jutro to
porozmawiamy. Prosto z pociągu do ciebie zajrzę – mówiła Cieplak mając pewność,
że za drzwiami jej pokoju stoi ojciec i próbuje podsłuchać, o czym i z kim ona
rozmawia.
-
Dobrze będę czekać. Ja dla ciebie też mam kilka wieści.
Porozmawiały
jeszcze o mało istotnych sprawach może z jakiś kwadrans i rozłączyły się. Ula
postanowiła nie mówić ojcu na razie o tej propozycji ze strony Marka, ale i nie
zamierzała zbyt długo mieszkać w Rysiowie i w miarę możliwości jak najszybciej
przeprowadzić się do Warszawy. Jednym z powodów miało być ułatwienie jej
dojazdu do pracy a dwa wiedziała, że ojciec nie zaakceptuje młodego
Dobrzańskiego. I to był chyba najważniejszy powód. Od kiedy przyjechała na
rozprawę i przedstawiła rodzinie Marka, ojciec zachowywał się jakby nie liczyło
się dla niego dobro i szczęście własnego dziecka. Ula miała wrażenie jakby
ojciec nie potrafił niczego sam ogarnąć i ona jest potrzebna tu na miejscu.
Dodatkowo przez te kilka dni w ich domu częstym gościem był Bartosz Dąbrowski,
a co nie podobało się jej.
-
Tato, po co go tu zapraszasz? – mówiła
-
Ula nie złość się. Po prostu chcę dla ciebie jak najlepiej – próbował tłumaczyć
swoje zachowanie Cieplak.
-
Już mówiłam, że jestem z Markiem i tego nie zmienię – mówiła coraz bardziej
zdenerwowana na ojca.
-
Ale mnie ten facet się nie podoba. Mówiłem ci, że on jest z innego świata.
Świata gdzie tacy jak my nie istniejemy – mówił.
-
To twoje zdanie. I nie musi ci się podobać ważne, że mnie jest z nim dobrze.
Nie zamierzam związać się z żadnym z tych, których ty byś chciał – krzyczała.
Jej złość na ojca była coraz to większa.
Nie
potrafiła zrozumieć zachowania ojca. Dlatego też nie zamierzała na razie mówić
mu o propozycji pracy w firmie Marka do momentu jak już przyjedzie na stałe.
Dwa
tygodnie przed końcem jej pracy w Sosnowcu odwiedził ją Marek. Zwierzyła mu się
ze swoich planów, ale nie mówiąc mu jednak do końca prawdy.
-
Wiesz Marek pomyślałam, że powinnam może wynająć sobie coś w samej Warszawie.
To zawsze lepiej niż ciągle dojeżdżać do pracy z Rysiowa. Pamiętam jak
jeździłam do Warszawy na studia – mówiła.
-
To nie jest taki zły pomysł. Jeśli chcesz mogę się tym zająć tak abyś mogła się
wprowadzić zaraz po przyjeździe – poparł ją i zaproponował swoją pomoc.
-
A mógłbyś? – Marek tylko pokiwał twierdząco głową na znak potwierdzenia.
-
A jakie miałoby być to mieszkanie? Masz jakieś konkretne życzenia?
-
Może być jakaś kawalerka, w dość przystępnej cenie nie koniecznie umeblowane i dobrze,
aby było gdzieś niedaleko od firmy – wyjaśniła.
-
Ula a może byś zrobiła prawo jazdy, to również ułatwiłoby ci życie –
zaproponował Dobrzański.
-
Pomyślę o tym, ale to dopiero jak już zamieszkam w Warszawie – odparła
jednocześnie przyznając rację Markowi, że posiadanie prawa jazdy ułatwiłoby jej
bardzo wiele.
Była
w trakcie pakowania swoich rzeczy, gdy zadzwonił jej telefon. Na wyświetlaczu
telefonu widnał napis Jasiek odebrała natychmiast.
-
Witaj Jasiu, co się stało? – pytała zaraz po odebraniu.
-
Ula Beatka jest w szpitalu – mówił.
-
Jak to w szpitalu, co się stało? – dopytywała.
-
Ktoś potrącił ją jak wracała od Matysiaków – odparł
-
Jak ona się czuje?
-
Jest w dobrym stanie. Ale musi zostać kilka dni w szpitalu, bo ma złamaną nogę
i kilka otarć, lecz uderzyła głową o ulicę, a lekarze chcą wykluczyć
wstrząśnienie mózgu – wyjaśnił jej wszystko brat.
-
To całe szczęście. Powiedz mi, co z tatą? Dlaczego on nie zadzwonił?
-
Jest wciąż na ciebie zły o tego pana Marka – usłyszała w odpowiedzi.
-
No cóż jego sprawa. Ja nie mam zamiaru podporządkowywać się jego wyborom –
odparła – posłuchaj Jasiu ja jutro popołudniu będę w Warszawie i od razu
podjadę pod szpital tylko powiedz mi, w którym leży – wyjaśniła bratu.
-
Na Banacha, ale nie musisz specjalnie przyjeżdżać. Betti najdalej za trzy dni
będzie już w domu.
-
Jasiu ja wracam na stałe. Będę pracować w firmie Marka, a mieszkać w Warszawie.
Pracę zaczynam od następnego miesiąca.
-
Super siostra – usłyszała prawdziwy entuzjazm w głosie brata.
-
Mam tylko prośbę nie mów nic na razie tacie – poprosiła brata.
-
Spoko siostra. To, co widzimy się jutro?
-
Tak. Myślę, że będę gdzieś w granicach godziny siedemnastej. Do zobaczenia,
ucałuj ode mnie Beatkę – pożegnała się z bratem i wykonała telefon do Marka.
-
Dobry wieczór Marek – przywitała się usłyszawszy jego głos po drugiej stronie
słuchawki.
-
Witaj kochanie – odpowiedział.
-
Dzwonię do ciebie z prośbą czy nie mógłbyś przyjechać jutro wcześniej? Wiem, że
umawialiśmy się na godzinę czternastą, ale moja siostra miała wypadek i chciałabym
jeszcze jutro do niej pojechać – wyjaśniła cel swojego telefonu.
-
O rany. Co się stało? – w pierwszej kolejności zapytał – a co do twojej prośby
to oczywiście, że przyjadę mogę być najpóźniej na godzinę dziesiątą –
odpowiedział.
Porozmawiali
jeszcze kilka minut i pożegnali się, a Ula zajęła się na powrót pakowaniem.
Było
dość późno Ula szykowała się do spania, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
-
Kto to może być o tak późnej porze –
pomyślała zerkając na zegarek wiszący na ścianie.
-
Kto? – odezwała się będąc pod drzwiami, nie chciała otwierać nie upewniwszy się,
kto stoi zwłaszcza, że była w koszuli nocnej i szlafroku.
-
To ja, Marek – usłyszała.
Przekręciła
klucz w zamku i otworzyła drzwi wpuszczając go do środka.
-
Co ty tu robisz? Umawialiśmy się na jutro rano – mówiła zaskoczona widokiem
swojego chłopaka.
-
Pomyślałem, że przyjadę już dzisiaj. Dzięki temu więcej czasu spędzimy razem. A
jutro wstaniemy, zjemy śniadanie i ruszymy w drogę – rzekł po tym jak przywitał
się z Ulą.
Nie
siedzieli zbyt długo. Następnego dnia planowali dość wcześniej wyjechać, aby na
spokojnie dojechać do Warszawy i żeby Ula mogła chwilę odpocząć zanim pojedzie
do szpitala.
Nie
miała wiele do zabrania ze sobą. Ledwie dwie walizki, w których spakowane były
ubrania i kilka drobiazgów oraz dwa duże worki, które wypchane były pościelą.
Wynajmowane przez nią mieszkanie było umeblowane, więc nie musiała ich zabierać.
Zabrała tylko laptop oraz telewizor.
W
Warszawie byli wczesnym popołudniem. Uli spodobało się mieszkanie, które
znalazł dla niej Dobrzański. Było dokładnie takie jak chciała. Nie za duże, ale
i nie za małe. Miało dwa pokoje, z których jeden miał jej służyć, jako
sypialnia, widną kuchnię.
-
Dziękuję ci bardzo. Piękne to mieszkanie i sądzę, że będzie mi się w nim dobrze
mieszkać – mówiła z zachwytem w głosie Ula.
-
Cieszę się, że utrafiłem – odparł ze słyszalną radością Marek.
Pownosili
wszystkie bagaże do mieszkania i udali na niewielkie zakupy, a później Ula
pojechała do szpitala do siostry. Z Markiem umówiła się na następny dzień, że
wpadnie do firmy, aby móc wszystko załatwić z jej zatrudnieniem.
CDN…
Powrót do Warszawy zwłaszcza gdy ma się w perspektywie pracę w swoim zawodzie i dobre zarobki jest świetnym posunięciem. Dobrze, że Ula polega na własnej intuicji i dokonuje właściwych wyborów. Oczywiście w tle jest miłość, ale to tylko kolejny bodziec do przeprowadzki. Mam nadzieję, że równie konsekwentna będzie w stosunku do ojca i nie ulegnie jego naciskom. Cieplakowi coś porobiło się w głowę. Ma dorosłą córkę i uważa, że ma prawo wybierać jej męża? Co on cofnął się w czasie? Tu Ula powinna stawić silny opór i nawet jeśli jej decyzje i życiowe wybory nie spodobają się ojcu, to ona sama doskonale wie co dla niej najlepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Ula będzie nieuległa w stosunku do zachowania ojca. Ona sama wie co dla niej jest dobre i z tego nie zrezygnuje, bo jej ojciec ma jakieś swoje widzi misie.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam późnym wieczorem.
Julita
Ula jest już dużą dziewczynką i Cieplak powinien to zaakceptować. Podejmuje własne decyzje, dobre czy złe to życie pokaże. Marek ją kocha, prace ma więc ta zmiana chyba wychodzi na plus. Martwi mnie groźba że strony Szewców. Tak się zastanawiam czy wypadek Beti to nie ich sprawka. No nic czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSprawa z wypadkiem wyjaśni się już niebawem.
UsuńCieplak najlepiej jakby mógł to zamknął ją w domu i nie wypuszczał, a za zięcia widzi tylko tych pokroju swojej pozycji społecznej.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy późny wieczór.
Julita
Powroty podobno są trudne, ale nie w tym przypadku, kiedy miłość i praca jest na horyzoncie. Wynajęcie mieszkania to dobry pomysł. Cieplak przynajmniej nie będzie Bartka jej podsyłał. Podobnie jak Halina pomyślałam że Szewce stoją za wypadkiem Betti. Chociaż syn jest w więzieniu, ale ojciec pozostaje. Nie jestem przekonana czy zdolny byłby to tego. Bardziej obstawiam Bartka i może przestanie tym samym faworytem Cieplaka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Dokładnie tak miłość i dobrze płatna praca są dobrym powodem do powrotu.
UsuńCo do wypadku wyjaśni się wiele już w następnej części.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam późnym wieczorem.
Julita
Dziwi mnie zachowanie Cieplaka, twierdzi, że chce dla córki jak najlepiej a zachowuje się jakby był ograniczony tylko do okolic Rysiowa. Nie zna Marka ale już ma o nim wyrobioną opinię, że jest z innego świata, takiego w którym oni nie mają prawa być. Myślę, że Ula ma na tyle siły i determinacji by nawet bez zgody ojca budować swoje szczęście u boku Dobrzańskiego.
OdpowiedzUsuńCoś dziwnego z tym wypadkiem Betti, oby szybko policja znalazła sprawcę.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Ula z całą pewnością nie ulegnie ojcu.
UsuńSprawa wypadku wyjaśni się już w następnej części.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie przedpołudnie.
Julita