W
pomieszczeniu służącym funkcjonariuszom, jako pokój przesłuchań siedziało dwóch
policjantów oraz pani Szewc. Dotychczas cały czas najpierw twierdziła, że jej
tam nie było, a później, że to nie jej wina.
-
Przecież mówię, że to nie moja wina. Ta mała weszła mi wprost pod koła.
-
Szanowna pani według naszych informacji wiemy, że mija się pani z prawdą.
-
Zapewne ktoś wam coś na mnie nagadał, aby mi zaszkodzić.
-
Wracałam z pracy, gdy to dziecko nagle wtargnęło na jezdnię.
-
A niby, kto według pani chciałby to zrobić?
-
Może, ktoś z jej rodziny albo, któryś z mieszkańców. Wiecie jestem dość znaną
osobą w miasteczku jak i cała moja rodzina.
-
Tak proszę pani wiemy, kim pani jest oraz pani rodzina.
- Więc jak panowie widzicie, to może być po prostu zwykła ludzka zawiść.
-
A czy nie jest przypadkiem tak, że chciała się pani zemścić za to, że
siostra tej małej zeznawała stosunkowo niedawno w sądzie przeciwko panu
Łukaszowi?
-
To jest totalna bzdura. Po co miałabym to robić.
-
No właśnie, po co? Może, dlatego, że zeznania pani Urszuli Cieplak pogrążyły
tylko pani syna? A my jesteśmy w posiadaniu dowodu, gdzie grozi pani pani
Cieplak.
W
tym momencie kobieta nie wytrzymała i wybuchła gniewem.
-
To przez tę dziewuchę mój syn teraz odsiaduje wyrok. A ja wiem, że on jest
niewinny. Ona zrobiła to, aby zemścić się na nim, bo ją zostawił – krzyczała.
-
Proszę się uspokoić i nie krzyczeć. Proszę powiedzieć jak to było z tym
wypadkiem – mówił jeden z policjantów.
-
Nic więcej nie powiem. Żądam adwokata – kobieta uspokoiła się na tyle, że
najwyraźniej zdała sobie sprawę, iż bez adwokata może jej się nie udać wybrnąć
z tej sytuacji.
-
Ma pani do tego prawo. Więc w takim wypadku poczekamy na pani adwokata, ale nie
liczyłbym na zbyt wiele – odpowiedział jej funkcjonariusz. Kobietę odprowadzono
do Policyjnej Izby Zatrzymań i oczekiwano na przyjście jej adwokata.
-
Jak mała – pytał Marek nazajutrz jak tylko spotkał się z Ulą.
-
Dobrze. Za kilka dni mają ją wypisać. Umówiłam się z ojcem, że odbiorę małą ze
szpitala i zawiozę do domu – odpowiedziała.
-
Mogę ci pomóc i zawieść was do Rysiowa. W ten sposób nie będziesz musiała
tracić na taksówkę, bo przecież nie pojedziesz z nią autobusem – zaproponował Marek.
-
Masz pracę i to może być kłopotliwe – mówiła.
-
Ula to żaden kłopot. Jutro nie mam zaplanowanych spotkań, więc nie widzę
problemu. Powiedz tylko, o której będziesz jechała do szpitala i tam się
spotkamy – mówił obejmując ją.
-
Wypisy dają jakoś po dziesiątej, więc ja będę już u Betti chwilę przed –
odparła. Kolejny już raz młody Dobrzański pokazał, że może na niego liczyć w
każdej sytuacji. Ucieszyła się, że nie będzie musiała tłuc się taksówką.
Wreszcie
policja mogła powrócić do przesłuchiwania pani Szewc w związku z potrąceniem
małej Cieplak. Na komisariacie zjawił się adwokat wynajęty przez męża pani
Szewc. Lecz wobec dowodów, jakimi dysponowała policja w postaci zeznań kilku
świadków oraz filmu z monitoringu, który był tam adwokat nie miał za wiele do
powiedzenia a sama oskarżona tym bardziej.
-
Proszę w końcu zacząć mówić to może uda się, że dostanie pani łagodniejszy
wymiar kary – rzekł jeden ze śledczych. Lecz ta z początku nadal uparcie
milczała bądź też szła w zaparte i powtarzała jak mantrę.
-
To był wypadek. Ta mała sama weszła mi pod koła.
W
pewnym momencie adwokat kobiety wpadł na jakby mogło się zdawać genialny
pomysł.
-
Proszę państwa sądzę, iż moja klientka działa pod wpływem silnych emocji i nie
panowała nad sobą – mówił a funkcjonariusze prawie przecierali oczy ze
zdumienia i nie wierzyli w to, co słyszą – w takiej sytuacji wnoszę o
konsultację z psychiatrą.
-,
Ale tu nie ma powodu ani przesłanek ku temu – odparł jeden z policjantów.
-
Proszę mnie posłuchać. Syn mojej klientki niedawno został osadzony w więzieniu,
co mogło spowodować zachwianie równowagi psychicznej, a dodatkowo siostra tej małej
dziewczynki w jakimś sensie przyczyniła się to tego.
-
Panie mecenasie, pan chyba sam siebie nie słyszy. Syn pańskiej klientki został
oskarżony i skazany prawomocnym wyrokiem za swoje czyny. A pan próbuje zgonić
winę na tę małą dziewczynkę i jej rodzinę? – Mówił z wyraźnym zdziwieniem i
zszokowany policjant.
-
Ja tylko stwierdzam fakt i dlatego wnoszę o przeprowadzenie takiego padania pod
względem poczytalności mojej klientki. Funkcjonariusze widząc nieustępliwość
adwokata przystali na ten wniosek. Chociaż byli przekonani, że nie ma mowy o
jakimkolwiek działaniu pod wpływem silnych emocji. Byli również już zmęczeni
tym wszystkim, kolejny raz muszą wszystko przesunąć i czekać na kolejny możliwy
termin przesłuchania kobiety.
Podjechał
pod szpital, zaparkował jak najbliżej wejścia i wysłał wiadomość do Uli z informacją,
iż jest już pod szpitalem. Dostał wiadomość zwrotną, że już wychodzi. Nie
minęło kilka minut, gdy ujrzał swoją ukochaną pchającą wózek z siostrą.
Podszedł przywitał się z obiema i wziąwszy małą na ręce zaniósł i usadził na
tylnym siedzeniu w samochodzie. Ula w tym samym czasie poszła odstawić wózek na
miejsce i już mogli jechać do Rysiowa.
-
Ula, jeśli potrzebujesz kilka dodatkowych dni wolnego, aby zająć się najbliższymi a zwłaszcza siostrą to ja nie widzę problemu – zaproponował jej Marek podczas
drogi.
-
Dziękuje ci bardzo. To dobry pomysł, nawet zastanawiałam się jak to rozwiązać.
Myślałam nawet, aby na kilka dni przenieś się do Rysiowa i stamtąd jeździć do
pracy – mówiła.
-
To bezsensu Ula abyś kursowała między Rysiowem a Warszawą. Zostań w domu tu
będziesz bardziej potrzebna niż w firmie.
Będąc
na miejscu Ula mimo obaw wobec zachowania ojca postanowiła zaprosić Marka do
środka i zaproponowała kawę i ciasto.
-
Wejdziesz?
-
Z chęcią napiję się kawy. Trochę za późno wstałem i jedyne, co zdążyłem zrobić
to wziąć prysznic – odparł z rozbrajającym uśmiechem.
-
W takim razie oprócz kawy proponuję obiad. Może nie będzie taki wykwintny jak w
restauracji, ale równie smaczny oraz szarlotkę na deser – rzekła.
Markowi
dwa razy nie trzeba było mówić. Zgodził się bez słowa. Raz, że dzięki
temu mógł więcej czasu spędzić z Ulą a dwa faktycznie był głodny. Zdawał sobie
sprawę, że przez najbliższe kilka dni będzie widywał swoją ukochaną krócej niż
w ostatnim czasie.
Weszli
do domu. Marek trzymając Betti na rękach przywitał się z Cieplakiem ogólnym „Dzień
dobry”. Starszy mężczyzna coś tam odburknął, co nie spodobało się Uli. Ale ze względu
na Marka postanowiła to przemilczeć, ale obiecała nie zostawiać tego tak i porozmawia
z ojcem wieczorem. Marek zauważył minę Uli.
-
Ula, co się stało? – pytał jak zostali sami w pokoju.
-
Nic takiego. Po prostu jestem trochę tym zmęczona – próbowała brzmieć
wiarygodnie.
-
Wiesz, nie umiesz kłamać – odparł przysiadając się do niej i przytulając do
siebie. Widząc, że ona nie chce o tym mówić postanowił nie drążyć tematu, uznając,
iż jeśli będzie chciała sama mu o tym powie.
Siedzieli
w kuchni przy stole, gdy usłyszeli pukanie do drzwi. Chwilę później w drzwiach kuchni
ujrzeli Szewca. Ten chciał rozmawiać z Ulą.
-
My nie mamy, o czym rozmawiać panie Szewc – usłyszał w odpowiedzi.
-
Proszę tylko o kilka minut rozmowy – prosił mężczyzna.
-
Pan nie rozumie, że Ula nie chce z panem rozmawiać? Najpierw pana syn ją
skrzywdził, później żona potrąciła siostrę Uli. O czym chce pan jeszcze
rozmawiać? –odezwał się za Ule milczący dotychczas Marek – i proszę być pewny,
że nasz adwokat już złożył pozew do sądu – dodał Dobrzański.
Szewc
zrozumiał, że nic tu po nim i jedyne, co może zrobić to czekać na rozwój
wydarzeń. Widać było po tym mężczyźnie jak źle wpłynęły na niego te wszystkie
wydarzenia ostatniego czasu. W bardzo krótkim czasie zdawało się jakby przybyło
mu kilka lat, a na głowie pojawiły się siwe włosy.
Marek
przesiedział w domu Cieplaków do wieczora, co niezbyt podobało się ojcu Uli,
ale cieszyło jej rodzeństwo. Jasiek był zachwycony samochodem i w tym temacie
rozmawiali przez jakiś czas. Małej Betti buzia się nie zamykała i wciąż
opowiadała o swoich koleżankach i kolegach z przedszkola.
Wieczorem
będąc przy aucie pożegnał się z ukochaną i wrócił do Warszawy, lecz za nim
odjechał obiecał, że na następny dzień przyjedzie i będzie miał dla niej
niespodziankę. Ula nie dociekała, chociaż była ciekawa, co też jej chłopak
wymyślił.
CDN…