piątek, 12 kwietnia 2019

MOJE WSZYSTKO I NIC część V

Dwa tygodnie na wsi u dziadków minęły szybko i nadszedł dzień, a raczej noc kiedy Bożenka wraz z rodziną wyjeżdżała na wykupione czasy. Dzieciaki były pełne euforii i podekscytowania. To miały być inne wakacje niż dotychczas.

Wieczorem wraz z koleżanką z pracy Agaty całą czwórką wyruszyli do Katowic na dworzec PKP skąd mieli pociąg do Chałup.
Dzięki temu, że koleżanka Agaty miała męża kolejarza mieli możliwość jechać sami w jednym z przedziałów pociągu. Gdy tylko pociąg podjechał na peron przed wejściem ustawiły się tłumy ludzi, którzy również mieli podróżować w tymże samym kierunku. Bożenka wraz z Przemkiem mieli wsiąść inaczej niż inni podróżni. Zygmunt podniósł pierwszą Bożenkę i podał znajomemu przez okno i chwilę później to samo uczynił z synem. Dzieci zostały umieszczone w przedziale i cierpliwie czekały na rodziców, którzy kilka minut później dołączyli do nich.
- No moi drodzy przedział należy do was przez całą drogę – rzekł znajomy i udał się do swoich obowiązków.
- Mamusiu długo będziemy jechać – zapytał Przemek
- Przez całą noc – odparła kobieta.
Dzieci zajęły się sobą, a rodzice sobą. Bożenka próbowała nie spać, ale zmęczenie wzięło górę i na jakiś czas i ona zasnęła. Było już widno, gdy poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię.
- Wstawaj Bożenko, już niedługo wysiadamy – usłyszała głos ojca.
Dziewczynka powoli wybudzała się, a matka szykowała im kanapki zabrane z domu i rozlewała do kubków herbatę.

Późnym popołudniem gdy wypoczęli po długiej podróży całą czwórką udali się na zwiedzanie okolicy. Ośrodek był położony jakieś pięćdziesiąt metrów od Zatoki Puckiej oraz pięć minut drogi od morza. 

- Tatusiu co to są te drewniane bale? – zapytała Bożenka wskazując palcem w kierunku falochronów.
- To są falochrony – usłyszała w odpowiedzi.
- A do czego służą? – padło z ust jej brata.
- Zmniejszają fale – odparł ojciec.
- Bożena nie wchodź na nie, bo spadniesz i przemoczysz buty – usłyszała krzyk matki.
- Przestań nic jej się nie stanie – usłyszała głos ojca. Ale takie zachowanie rodziców, gdzie gdy jedno zabraniało to drugie pozwalało było częste.
Bożenka weszła tylko na jeden i zawołała do ojca.
- Tatusiu, a ty tak potrafisz?
Zygmunt niewiele myśląc wszedł i przeszedł jeszcze po kilku gdy jedna z nóg ześlizgnęła mu się, a on wpadł do wody przemaczając buty.
- Ha ha ha – usłyszał śmiech żony.
- Z czego się śmiejesz, ciekawe ile ty przejdziesz – rzekł ze śmiechem w kierunku żony.
Ta wiele nie myśląc chciała pokazać, że przejdzie więcej. Ale również nie utrzymując równowagi wpadła do wody i mocząc całą spódnicę. Śmiechu tego wieczoru było co niemiara.
Całe dwa tygodnie upływały w miarę spokojnie. O dziwo Agata i Zygmunt potrafili zachować umiar w spożywaniu alkoholu. Zwiedzili w tym czasie Trójmiasto, Hel, często chodzili z dziećmi na wieczorne spacery.
W ośrodku również było co robić. Organizowane były różne zabawy dla dzieciaków, aby rodzice mieli czas dla siebie. Bożenka nie była by sobą gdyby nie wzięła udziału chociażby w jednym konkursie. Była dzieckiem lubiącym wyzwania i nawet jeśli nie udało się wygrać nie zrażała się. Wręcz przeciwnie wyciągała wnioski i starała się wypaść lepiej następnym razem. W ten sposób z wczasów przywiozła dwa dyplomy. Ale nie tylko podczas wczasów brała udział w konkursach, bo również w szkole.
Zygmunt uczył dzieci pływania, ale Bożenka jakoś była dość opornym uczniem w tej materii, za to Przemek dość szybko załapał w czym rzecz i pod koniec wczasów już potrafił pływać. Lecz jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy. Tak było i tym razem, dwa tygodnie minęły szybko. Wrócili do domu, gdzie czekały ich niezbyt miłe niespodzianki. Agata wraz z mężem nie zmartwili się tym zbytnio. Następnego dnia mieli odwieźć dzieci ponownie do rodziny na resztę wakacji i po powrocie zająć się tym co się wydarzyło.

- Zygmunt lodówka nie działa – usłyszeli głos Agaty będącej w kuchni.
- Jak to nie działa? - dopytywał.
- No nie działa. Włączyłam do prądu i nic – odparła.
- Trudno jutro jedziemy do Radomska, a jak wrócimy zajmiemy się tym – rzekł Zygmunt.
Po powrocie z Radomska okazało się, że również telewizor przestał działać.

- O zobacz Przemek mamy nowy telewizor – rzekła do brata, gdy wrócili z wakacji od dziadków.

Bożenka zaczęła czwartą klasę, a jej brat poszedł do pierwszej. Rodzice znów zaczęli być tacy sami jak przed wakacjami. Alkohol, awantury, a dla Bożenki dodatkowe obowiązki w postaci pomocy bratu w nauce.
W końcu nawiązała bliższą znajomość z jedną z koleżanek w swojej klasie. Podczas jednego z zebrań w szkole okazało się, że klasa Bożenki ma wyjechać na Zieloną Szkołę do Ustronia. Rodzice postanowili zgodzić się na jej wyjazd. Opłacili całość, a dziewczynka bardzo cieszyła się na wyjazd. Lecz na jakieś dwa miesiące przed terminem cały wyjazd stanął pod znakiem zapytania.
Bożenka zaprosiła swoją koleżankę do siebie, rodzice zostawili je same, a sami pojechali na większe zakupy. Wieczorem okazało się, że z domu zginęły pieniądze przeznaczone na jej wyjazd.
- Bożena, gdzie są pieniądze? - usłyszała wściekły głos ojca.
- Jakie pieniądze? - zapytała i natychmiast odpowiedziała – Ja nic nie ruszałam.
- Tu leżały w tej szkatułce – usłyszała matkę i jej rękę wskazującą miejsce znajdowania się pieniędzy.
- Czy Edyta była cały czas z tobą? - padło kolejne pytanie.
- Nie. Została chwilę sama, gdy ja musiałam iść do ubikacji – odpowiedziała z przerażeniem w głosie dziewczynka. Doskonale wiedziała co może teraz nastąpić.
Bożenka zostawiła na kilka minut koleżankę samą i poszła do ubikacji, która znajdowała się na klatce dwa piętra niżej.
I tak wieczorem Bożenka dostała pasem, gdzie jedno trzymało a drugie lało oraz kolejny raz szlaban na wyjścia z domu.
Następnego dnia po szkole Agata udała się do domu koleżanki córki. Po rozmowie z jej rodzicami ta przyznała się do kradzieży, a ci zobowiązali się zwrócić całą sumę. Część pieniędzy zwrócili od ręki, ale pozostałą kwotę czyli około jedną czwartą sumy ich córka zdążyła wydać.

Bożenka jednak wyjechała na Zieloną Szkołę co bardzo ją cieszyło. Dzięki temu mogła odpocząć od domowych obowiązków i cieszyć się spokojem. Owa koleżanka nie miała tego szczęścia, za to co zrobiła jej rodzice wycofali zgodę na wyjazd.

Minęły kolejne wakacje tak samo jak wszystkie poprzednie czyli na wsi u dziadków. Ale coś działo się dziwnego z Bożenką. Zaczęła się buntować, często odpyskowywała, robiła na przekór wszystkim. Kiedy podczas pobytu u dziadków babcia pytała co słychać u niej w domu. Burknęła coś, że wszystko jest dobrze.
- Bożenko, chyba nie mówisz mi wszystkiego – usłyszała od babci.
- A po co mam mówić, przecież i tak macie to gdzieś – odparła i chciała wyjść z domu.
- To nie jest tak kochanie – usłyszała dziewczynka.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Idę do Joasi i wrócę później bo urządzać będziemy ognisko z innymi – rzekła i wyszła z domu.
Matka Agaty zastanawiała się co takiego się zaczęło dziać z jej wnuczką. To już nie była jej ukochana wnuczka. Ta stała się krnąbrna, pyskata. Kobieta zaczęła się obawiać czy aby ta nie zaczęła robić tego samego co Agata. Ta również zaczęła sprawiać kłopoty mniej więcej będąc w wieku Bożenki.

Będąc w piątej klasie Bożenka wciąż nie miała bliskich koleżanek i coraz częściej zamykała się we własnym świecie. Rzadko kiedy wychodziła z domu. Wolała siedzieć zamknięta we własnym małym pokoiku. Tam przynajmniej nie widziała tych wszystkich, którzy wytykali ją palcami oraz słyszeć szeptów.
- To córka tych pijaków spod dziewiątki.
W domu starała się wykonywać swoje obowiązki bez słowa, aby tylko rodzice dali jej spokój, a później siedziała przed książkami i uczyła się.
CDN...

6 komentarzy:

  1. Czyli nic się nie zmieniło w domu Bożenki. Niesłuszne bicie i kary, przecież to dziecko nie było winne "lepkich łapek" koleżanki. Uważam,że najpierw Agata powinna wyjaśnić sprawę, a nie od razu karać Bożenkę. Dobrze, że chociaż wyjazd nad morze okazał się spokojny, myślałam, że będzie gorzej.Kiedyś na takich wczasach zakładowych cuda się działy, jeszcze jak spotkały się "pokrewne dusze" nie wylewające za kołnierz.
    Babcia Bożenki, przegapiła moment, aby wnuczka mogła jej zaufać i mówić o wszystkim, podczas chyba poprzednich wakacje, kiedy mała próbowała jej opowiedzieć o zdarzeniu z kolegą Adama. Bardzo bym chciała, żeby Bożenka nie stała się taka sama jak Agata, upatruję w niej pokłady do naprawdę rozsądnej dziewczyny. Pozdrawiam serdecznie,dziękując za ten rozdział, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice Bożenki potrafili dobrze grać kochającą się rodzinkę przed obcymi.
      Babcia natomiast nie tyle co przegapiła coś co sama odsunęła się w jakimś stopniu od wnuczki. Ale jaka będzie Bożenka okaże się z czasem.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w ten chłodne piątkowe przedpołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Bożenka poza bardzo rzadkimi momentami, w których rodzice przypominają sobie o niej i o bracie, ma naprawdę ciężkie życie. W dodatku z powodu przykrych doświadczeń nie potrafi nawiązać jakichś normalnych relacji z innymi dziećmi w jej wieku. Teraz jest na etapie izolowania się i od dzieci i od starszych. Już nie ma dobrych relacji z babcią, chociaż nadal lubi spędzać czas na wsi. Ta samotność na pewno jest dokuczliwa, bo nie dość, że nie ma żadnej przyjaciółki takiej od serca, to nie ma też nikogo, kto mógłby jej pomóc, kiedy ma kłopoty. Koleżanka kradnie jej pieniądze z domu a ona obrywa cięgi? Za co? Za to, że upomniała się fizjologia i musiała pójść do ubikacji? Naprawdę nie wiem, co ci rodzice mają w głowach. Na wakacjach jest OK, ale po powrocie wracają do starych przyzwyczajeń i znowu degenerują mózgi gorzałą. Prawdziwa patologia.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Bożenki każdy wyjazd bez rodziców jest formą odpoczynku. Rodzice zawsze pamiętają o bracie dziewczynki. Jeszcze wiele razy o tym przeczytacie. Ona izoluje się od innych bo jest jej wstyd jakich ma rodziców.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis mimo wielu swoich spraw.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Żal mi Bożenki może kiedyś to się odmieni, ale w sumie wątpię bo jak komuś gorzała mózg wyżarła to aż szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak łatwo jest wpaść w nałóg, ale wyjść już bardzo trudno. I dodatkowo trzeba chcieć z niego wyjść.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkową noc.
      Julita

      Usuń