piątek, 8 marca 2019

WYZNANIE część II

Było po szesnastej gdy pod jej dom podjechała taksówka wraz z Markiem. Zapłacił za kurs, podziękował i wysiadł. Przystanął jeszcze na  moment przy furtce tak jakby zastanawiał się czy dobrze robi. 
- Weź się chłopie w garść - mówił sam do siebie.
Nawet nie wiedział kiedy, a znalazł się pod jej drzwiami. Uniósł rękę na wysokość dzwonka i nacisnął kilka razy. 
- Co ty tu robisz? - usłyszał gdy tylko otworzyły się drzwi.
- Chciałem porozmawiać, wyjaśnić, a przede wszystkim przeprosić - mówił patrząc Uli prosto w oczy. Oczy, które były mokre od łez, pełne smutku i rozpaczy. Widok ten przeraził go tak mocno, że aż miał ochotę palnąć sobie w łeb.
- Lecz ja nie chcę z tobą rozmawiać i kolejny raz wysłuchiwać kłamstw, którymi byś mnie uraczył. Więc proszę cię, abyś zostawił mnie w spokoju i pojechał do siebie - usłyszał.
- Ale... - chciał coś jeszcze powiedzieć lecz mu przerwała
- Nie ma żadnego "ale". Jutro przywiozę moje wypowiedzenie - rzekła i zamknęła mu drzwi przed nosem. 
Marek stał jeszcze chwilę po czym odwrócił się i opuścił posiadłość Cieplaków. Czekając pod jej domem na zamówioną taksówkę miał czas na rozmyślania. 
- Coś ty chłopie myślał, że jak cię zobaczy to rzuci ci się w ramiona? Dobrzański jesteś ostatnim kretynem, idiotą i Bóg jeden raczy wiedzieć kim jeszcze. Miałeś przy swoim boku cudowną, wspaniałą kobietę. Ale nie, ty musiałeś to spieprzyć koncertowo - mówił do siebie. 

Gdy tylko włączył telefon aby zadzwonić po taksówkę, na wyświetlaczu ujrzał kilka nieodebranych połączeń. Trzy były od Pauliny, dwa od Sebastiana oraz kilka od matki. 
- Czego oni jeszcze chcą? - pomyślał.
Niespełna godzinę później był przed jeszcze swoim i Pauliny domem. Podchodząc do drzwi ujrzał swoje dwie już spakowane walizki. Doskonale wiedział co to oznacza. Wszedł jeszcze do środka, aby zamienić kilka słów z Pauliną, a raczej poinformować ją o planach względem domu.
- Widzę, że nie marnowałaś czasu - rzekł wskazując palcem walizki i zanim przeszedł do meritum sprawy.
- A co, miałam czekać jak wrócisz? - usłyszał wyniosły ton swojej byłej narzeczonej.
- Właśnie tylko w połowie więc jeśli chcesz tu mieszkać sama to musisz mnie spłacić - odparł równie wyniośle co ona.
- No ty chyba sobie żartujesz - mówiła z niedowierzaniem - nie dość, że zmarnowałam przy tobie kilka ładnych lat, że wiecznie mnie zdradzałeś  i to ty ze mną zerwałeś, to jeszcze oczekujesz spłaty połowy domu?
- A co mam ci dać go w prezencie? Nie bądź śmieszna. To, że jesteś wpisana jako współwłaściciel nic nie znaczy. Stało się tak za namową mojej matki i nic więcej. Opłaty, raczę ci przypomnieć ponosiłem ja  - odpowiedział.
- Nie zapłacę ci ani grosza - wykrzyczała mu prosto w twarz.
- Masz czas do końca następnego tygodnia. Jeśli tego nie zrobisz pójdę z tym do sądu - mówił spokojnie co Febo doprowadzało do jeszcze większej furii.
Nie żegnając się z Pauliną wyszedł z domu i przez moment zastanawiał się gdzie spędzi najbliższą noc, a może i najbliższe dni. Pewien był jednego, że nie pojedzie do domu rodziców. Nie miał ochoty wysłuchiwać matki i jej namawiania go do powrotu do Febo. Owszem miał poparcie ze strony ojca, ale nie chciał się kłócić z matką. Postanowił pojechać do Sebastiana. Najpierw jednak udał się po samochód, który od rana stał pod firmą. Do Uli po zarządzie pojechał taksówką, bo obawiał się, że ta jazda mogłaby skończyć się dla  niego źle. Zdawał sobie sprawę, że będąc w takim stanie emocjonalnym prędzej by się rozbił niż dojechał gdziekolwiek. 
Wciąż był zdenerwowany, ale zdążył nieco ochłonąć. Postanowił, że przez kilka dni nie będzie kontaktował się z Cieplak, chociaż wiedział jakie to będzie trudne.
- Muszę pozwolić jej ochłonąć i przemyśleć wszystko. Spróbuję skontaktować się z Ulą może po weekendzie? - rozmyślał.
Lecz jak to mówią nie zawsze nasze plany układają się po naszej myśli. I co sobie zaplanujemy ma się nijak do rzeczywistości.

- Cześć stary - usłyszał na przywitanie Dobrzański.
- Cześć, mam prośbę możesz mnie przenocować przez kilka dni? - zapytał po tym jak się przywitał.
- Pewnie, nie ma sprawy. A możesz powiedzieć co się stało? Pokłóciłeś się z Pauliną? - dopytywał dyrektor.
- Rozstałem się z Pauliną i zanim coś znajdę muszę gdzieś się przekimać... - mówił, ale przerwał mu w trakcie Olszański.
- Zaraz, zaraz jak to zerwałeś z Febo. Czyś ty na łeb upadł czy może brzydula już tak ci w głowie namieszała? - dopytywał nie zważając na minę Marka na dźwięk słowa brzydula. 
- Nie nazywaj tak Uli. Kocham ją i tak już zostanie. 
- Marek, ale spójrz jak ona wygląda. 
- No jak - krzyknął Marek, miał dość tej dyskusji. Był coraz bardziej wściekły na Sebastiana. Myślał, że przyjaciel go zrozumie, ale nie ten jeszcze z niego szydzi i wciąż nabija się z jego ukochanej kobiety. Po chwili wstał z kanapy i skierował się w stronę wyjścia.
- Marek co ty robisz, gdzie idziesz?  - odezwał się skonsternowany Olszański zachowaniem kolegi.
- Wychodzę, nie zamierzam wysłuchiwać obelg w kierunku Uli. Wolę wyjść niż przyłożyć ci w gębę - usłyszał w odpowiedzi i po chwili już Marka nie było.
Postanowił jednak pojechać do rodziców. Będąc już na miejscu w pierwszej kolejności wysłuchał co matka miała do powiedzenia.
- Synku, proszę przemyśl to jeszcze, przecież Paulinka to taka wspaniała partia na żonę.
- A i dlatego mam się  z nią ożenić? A gdzie miłość i te wszystkie inne rzeczy? - pytał 
- Na miłość przyjdzie również czas - odparła
- Ty chyba sama nie wierzysz w to co mówisz. Mam najpierw się ożenić, a później dopiero zakochać? To jakieś niedorzeczności. Powiem to ostatni raz. Nie wrócę do Pauliny, bo jej nie kocham. Kocham inną kobietę i z nią mam zamiar spędzić resztę życia. I nic mnie nie powstrzyma przed tym - odpowiedział matce. 
- Tak słyszałam od ojca, że zakochałeś się innej, lecz nie wyjawił mi jak nazywa się ta kobieta - odparła.
- To Ula Cieplak - ta informacja spowodowała, że Helena doznała szoku.
-Ta Cieplak? - wykrztusiła 
- Tak, ta sama mamo - odparł z uśmiechem na twarzy. 
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale" mamo. Kocham Ulę i to się nie zmieni. 
- A co z Paulinką? - padło z ust Heleny.
- Nie interesuje mnie twoja pupilka. Ja wyprowadziłem się z domu, a raczej ona wyrzuciła mnie z niego. Lecz to żadna strata. Ja z przyjemnością wyprowadziłem się stamtąd, a ona ma mi spłacić połowę wartości domu - oznajmił 
- Jak możesz być taki podły. Najpierw ją zostawiasz dla jakiejś tam asystentki, a dodatkowo żądasz od niej pieniędzy - już krzyczała Helena, czym spowodowała pojawienie się w salonie Krzysztofa.
- Heleno czemu tak krzyczysz?
- Czy ty wiesz dla kogo on - wskazała palcem na Marka - zostawił Paulinkę i dodatkowo każe jej spłacić połowę domu?
- Tak wiem kogo kocha nasz syn. A że oczekuje spłaty nie widzę niczego złego. Niby byli współwłaścicielami więc skoro ona tam zostaje to połowa wartości należy się Markowi - senior poparł syna czym jeszcze bardziej rosierdził żonę. Lecz ta już nic nie odpowiedziała tylko wyszła z salonu i udała do sypialni obrażona na nich. Oboje mieli wrażenie jakby do Heleny nie docierało, że Marek i Paulina to już przeszłość. 

Następnego dnia Marek nie pojawił się w pracy natomiast Ula przyjechała przywożąc swoje wypowiedzenie. Z powodu nieobecności Marka z pismem udała się do Krzysztofa. O absencji Marka dowiedziała się od Violetty. 
- Dzień dobry panie prezesie, mogę zająć chwilę? - zapytała po otwarciu drzwi od jego gabinetu.
- Witam pani Urszulo, proszę wejść i wyjawić cel swojej wizyty - odpowiedział senior Dobrzański, chociaż domyślał się z jakiego powodu Ula zawitała na trzecie piętro.
- Chciałam to dać panu i prosić o podpisanie - odparła.
- A czy może mi pani poświęcić kilka minut i wysłuchać mnie? - zapytał prezes wpatrując się w kobietę, którą pokochał jego syn.
- Oczywiście - odpowiedziała nie przeczuwając co chce jej powiedzieć senior.
- Na samym początku chcę przeprosić, że ośmielam się o tym mówić, może również pani pomyśleć, że się wtrącam. Dobrze wiem co uczynił pani mój syn. On sam mi się do tego przyznał i osobiście nie popieram tego, bo przecież nie tak go wychowaliśmy lecz czasu nie cofnę ani ja, ani nikt inny. Chcę prosić panią, aby nie rezygnowała z pracy, ale i nie tylko z niej. Wiem, że kocha pani mojego syna, a on również panią pokochał. 
- Panie Krzysztofie on mnie oszukał, wykorzystał. Ja już nie wierzę w tę jego miłość, i przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać - usłyszał prezes - proszę niech pan podpisze to wypowiedzenie - poprosiła Ula i spojrzała na prezesa oczami pełnymi łez. W tej chwili senior Dobrzański zrozumiał jak wielką krzywdę musiała doznać ta kobieta od jego syna. Gdy tylko ta opuściła gabinet chwycił za telefon i zadzwonił do Marka i streścił mu rozmowę z Ulą. Ta wiadomość nie nastroiła go optymistycznie. Przez kilka kolejnych godzin siedział we  własnym pokoju i zastanawiał  się co jeszcze może zrobić aby Ula mu wybaczyła. 

Przebrany w oficjalny strój wsiadł  do swojego Lexusa i pojechał w dobrze znanym mu kierunku. Postanowił jeszcze raz porozmawiać z Ulą. Po kilkudziesięciu minutach parkował pod jej domem,  z mocnym postanowieniem przeszedł przez bramkę i zadzwonił raz, drugi lecz nikt nie otworzył. Doskonale wiedział, że Ula jest w domu, widział ruch zasłony w jej pokoju. 
- Ula proszę otwórz i porozmawiaj ze mną. Wiem, że jesteś w domu - prosił mówiąc wiedząc, iż ona stoi za drzwiami - nie odejdę stąd aż nie pozwolisz mi wszystkiego wyjaśnić - dodał. 
Usiadł na jednym ze schodów i spojrzał w kierunku okna po czym wyciągnął telefon z wewnętrznej kieszeni marynarki i wystukał treść wiadomości. 

"JA TYLKO CIEBIE MAM 
 TYLKO TOBIE SERCE DAM
 TĘSKNIĘ ZA TOBĄ NOCĄ I DNIEM
 JAK WYZNAĆ CI MAM, ŻE KOCHAM CIĘ"  - i nacisnął wyślij. Gdy nie było żadnej reakcji postanowił wysłać kolejną wiadomość.

"W MOIM ŻYCIU ZJAWIŁAŚ SIĘ NAGLE, JAK OBŁOK NA NIEBIE. TERAZ CIĄGLE MYŚLĘ  O TOBIE I SMUTNO MI BEZ CIEBIE". 

Nie wiedział ile czasu minęło kilka minut, a może kilkadziesiąt lecz wciąż nie było żadnej reakcji ze strony Uli. Ale on postanowił, że nie odpuści i tak długo będzie siedział przed jej domem aż ta da mu szansę na wyjaśnienie. W końcu usłyszał jakiś szelest za sobą odwrócił się i zadarłszy głowę do góry ujrzał Ulę. Ta podeszła do niego i przysiadła tuż obok. 
- Długo zamierzasz tu siedzieć? - zapytała.
- Tak długo aż pewna kobieta, którą kocham pozwoli mi wyjaśnić kilka spraw - odparł z powagą w głosie.
- A co jeśli ona tego nie zechce? - padło kolejne pytanie.
- To nadal tu będę siedział. Raz odpuściłem, ale kolejny raz tego nie uczynię. Ula proszę tylko o kilka minut, jeśli po tym co powiem wciąż nie będziesz chciała mnie znać, to... - zamilkł, nie umiał dokończyć zdania, a raczej nie chciał tego mówić. 
- To... - powtórzyła za nim ostatnie słowo.
- Odejdę i pozwolę ci o sobie zapomnieć, chociaż ja o tobie nie zapomnę nigdy - usłyszała. 
Zapanowała między nimi cisza, którą przerwał Marek i zaczął swoją opowieść jednocześnie tłumacząc swoje postępowanie względem niej samej. Przez jakiś czas mówił patrząc gdzieś przed siebie, gdy zaczął mówić o nich i o tym kiedy zrozumiał swoje uczucia do niej odwrócił swą twarz w kierunku jej samej. Ula siedziała ze spuszczoną głową, a na schody kapały wielkie jak groch łzy. Marek podniósł się z zajmowanego miejsca i schodząc dwa schody niżej przykucnął przed nią. Delikatnie uniósł jej głowę, aby ich spojrzenia się skrzyżowały po czym rzekł.
- Ula ja zrozumiałem jak wielką krzywdę ci wyrządziłem i strasznie mi przykro. Wiem, że nie powinienem cię prosić o cokolwiek  lecz to czynię. Proszę wybacz mi, nie potrafię bez ciebie żyć. To ty nadajesz memu życiu sens. Dla ciebie rozstałem się z Pauliną, bo zrozumiałem, że szczęśliwy związek to taki gdzie jest miłość. A przy niej tego nie było, to co nas łączyło, to tylko przyzwyczajenie. Przy tobie poznałem, a przede wszystkim zrozumiałem czym jest miłość. I to właśnie czuję do ciebie. To ciebie kocham. Proszę uwierz mi - kiedy skończył, a z jej strony nie było żadnej reakcji podniósł się, ostatni raz spojrzał na nią i zamierzał odejść. Powiedział jej prawdę, wyznał swoje uczucia nic więcej nie mógł zrobić. 
- Marek - usłyszał jak wymawia jego imię i już wiedział, że jeszcze nie wszystko stracone. W mgnieniu oka był przy niej i nie zważając co zrobi zamknął ją w swych ramionach. 
W tej jednej chwili oboje już wiedzieli, że od teraz  będą razem. Każde z nich zrozumiało, iż nie potrafią żyć bez siebie. Kolejny już raz zwyciężyła miłość. A tych dwoje stało się nierozłączne. Kilka miesięcy później ta wielka miłość zaprowadziła ich przed ołtarz w Rysiowskim kościele. Z czasem i sama Helena zaczęła przekonywać się co do słuszności wyboru Marka. Lecz zanim do tego doszło wiele razy rozmawiała ze swoim mężem. 
KONIEC.

8 komentarzy:

  1. Świetna i bardzo romantyczna mini, pod wpływem której człowiek się roztkliwia i rozmarza. Uważam, że można było ją jeszcze bardziej rozwinąć o np. walkę Pauliny o dom. To chciwa suka i mogła nieźle namieszać w życiu Marka. On w serialu wspaniałomyślnie oddał jej dom jako zadośćuczynienie. Dziwiłam się, bo Paulina nie ucierpiała w żaden sposób, nie poniosła uszczerbku ani na zdrowiu fizycznym, ani psychicznym. Ona uważała tylko, że życie wciąż jest jej coś winne, ale sama nie dawała nic w zamian. Takim osobom roszczeniowym, wymagającym od innych wyłącznie jakiejś uległości, czy poddaństwa powinno się dawać solidną nauczkę tak, żeby zapamiętały lekcję do końca życia. Mimo to uważam, że rozstanie z Markiem, odwołanie ślubu i fakt, że pokochał według Pauliny kogoś tak prostego, pochodzącego z zupełnie innego świata niż ona, było mocnym upokorzeniem dla dumnej panny FE i zapewne długo musiała przełykać tę gorzką pigułkę. Ta mini usatysfakcjonowała mnie w pełni, bo skończyła się szczęśliwie tak jak lubię.
    Teraz czekam na coś nowego. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozpisywałam się na temat Pauliny, bo nie to było najważniejsze. Jej postać miała być tylko incydentalna. Pokazać chciałam, że nie zawsze to co piękne jest dobre i odwrotnie.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Cóż więcej mogę napisać, Małgosia pięknie to wszystko ujęła. Początkowo myślałam, że Ula nie wybaczy Markowi, skoro nawet Krzysztof próbował ją przekonać co do pozostania w FD, i wybaczenia Markowi.Jednak prawdziwa miłość przezwycięży wszystko. Na pewno Ula szybko nie zapomni tej intrygi, jakaś zadra pozostanie, ale czas goi rany. Co do Pauliny, nawet domu bym "księżniczce" nie zostawiła. Przecież z racji udziałów na pewno ma środki na zakup mieszkania, albo fora do braciszka. No to tyle. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie niedaleka sąsiadko,Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Skoro Julita jest Twoją niedaleką sąsiadką, to ja również. Mieszkam od Julity jakieś dziesięć kilometrów w Siemianowicach, to może i do Ciebie mi niedaleko?
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Nie wiem, czy jest ktoś kto byłby wstanie od tak zapomnieć o przykrościach doświadczonych przez bliską swemu sercu osobę.
      Owszem panna Febo ma takowe pieniądze, a co do rozstrzygnięcia tej sprawy pozostawiam już waszej wyobraźni.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita.
      P.S Zastanawiam się jak bardzo niedalekimi jesteśmy sąsiadkami.

      Usuń
    3. Małgosiu do Ciebie mam trochę dalej niż do Julity o jakieś 6 km, w sumie pryszcz. Dokładnie mieszkam pod Sławkowem,a właściwie już w Małopolsce, tj. trasa 94 na Kraków, dlatego napisałam Julicie, niedaleka sąsiadko, gdyż na Śląsk mamy jakby powiedział rzut beretem. Dlatego pozdrawiam Was kochane sąsiadki. Agata

      Usuń
    4. Nooo... to wcale nie tak blisko. Do mnie ponad 30 kilometrów, ale w porównaniu ze Szczecinem, w którym mieszka Gaja to i tak rzut beretem.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    5. No tak Sławków nie jest znowu tak daleko.
      Gorąco pozdrawiam Was obie i uciekam do pracy na nocną zmianę.
      Julita

      Usuń