W ciągu tych kilku lat wszyscy zauważyli zmianę Agaty. Z tym, że ona zmieniła się na gorsze.
-
Od kiedy Agata jest z
Zygmuntem nie liczy się dla niej nic. Odcięła się od swoich
przyjaciół, całą naszą rodzinę traktuje jak zło
konieczne - padło z ust brata Agaty, który miał wówczas
jakieś piętnaście lat - ona nawet tą małą się nie
interesuje. Często zostawia ją pod opieką mamy. Nie żebym był
zazdrosny o własną siostrzenicę, ale to chyba nie tak powinno
wyglądać - dodał po chwili.
-
Też widzę jak ona się zachowuje. Kiedyś nawet próbowałam z
nią o tym porozmawiać. Lecz ona wykrzyczała mi tylko w twarz, abym
się nie wtrącała w jej życie. A ten jej ukochany Zygmunt tylko
powiedział mi... - widać było, że Beata zastanawia się przez
chwilę, chcąc sobie przypomnieć - już wiem "Czy
ja się ciebie pytam z czego ty
żyjesz?"
-
Niech no ja go dorwę to... - zaczął Piotr, ale Beata
powstrzymała brata.
-
Piotrek nie ma sensu. Ja już rozmawiałam o tym również z tatą.
Wiesz mamy teraz na głowie inne sprawy niż bezczelność ze strony
Zygmunta. On się nigdy nie zmieni, to są słowa taty. A i nie ma co
wszczynać awantury. Ona jest ponownie w ciąży, po co jej dodatkowy
stres. My z Wojtkiem też mamy mnóstwo swoich spraw do załatwienia
w związku z naszym ślubem - mówiła Beata.
Piotrek
niby przyjął tłumaczenia siostry, ale miał wielką ochotę
przyłożyć temu człowiekowi.
Ale
nie chciał tak jak i jego siostra powodować jakiegoś dodatkowego
stresu Agacie.
Już
dodatkowo Agata była przerażona faktem, że pod jednym dachem
będzie musiała mieszkać ze swoim byłym facetem. Nie było
tajemnicą, że Agata z Beatą tylko udają jak bardzo wielka jest ta
ich siostrzana miłość.
Tylko,
że nie prawdą było to co mówiła Agata i o co oskarżała
siostrę. Beata swojego przyszłego męża znała od dość długiego
czasu lecz spotykać zaczęli się jakieś cztery i pół roku temu.
Wcześniej Wojtek spotykał się właśnie z Agatą, ale związek
nie przetrwał. Wojtek był spokojnym młodym człowiekiem,
który nie przepadał za imprezami tak jak Agata. Ta często była
widywana na różnych dancingach tak modnych w tamtym czasie. To na
jednym z nich spotkała Zygmunta, kolegę jeszcze z czasów szkoły
podstawowej, a nawet można rzec, że ze szkolnej ławy. Zygmunt nie
należał do tych uczniów, którzy poważnie traktowali naukę, co
skutkowało powtarzaniem klasy. Obaj panowie byli tak różni od
siebie jak woda i ogień, jak dzień i noc. I tak zaczęła się
Agata spotykać z Zygmuntem robiąc z początku z Wojtka jelenia. Ta
myślała, że skoro Wojtek mieszka w innej miejscowości to nic nie
wyjdzie, a jednak. Gdy wszystko się wydało Wojtek nie robiąc
żadnych scen ani nie wywołując kłótni rozstał się z niewierną
dziewczyną. Kilka miesięcy później zaczął spotykać się z
Beatą siostrą Agaty. I wówczas ta oskarżyła siostrę, że to z
jej powodu Wojtek ją zostawił i z całą pewnością trwać to
musiało już dość długo.
-
Agata o czym ty do mnie mówisz? Sama go zdradzałaś. A
teraz masz do mnie pretensje, że z tobą zerwał? - mówiła
Beata kiedy to siostra oskarżyła ją o rozpad swojego związku.
Agata
ze Zygmuntem byli już dwa lata po ślubie gdy Beata zgodziła się
wyjść za mąż właśnie za Wojtka. Agata już wówczas była inna,
a jej świat zaczynał się i kończył na Zygmuncie oraz jego
rodzinie lecz perspektywa mieszkania z Wojtkiem pod jednym niemalże
dachem wydawała się nie za ciekawa. Mimo, że od ich rozstania
minęło tyle czasu oni jakoś nie potrafili znaleźć wspólnego
języka, co często kończyło się sprzeczkami tych dwojga.
Wesele
Beaty i Wojtka odbyło się tak samo jak w przypadku Agaty w domu
pani młodej.
Kilka
miesięcy po urodzeniu się Przemka na świat przyszedł Paweł syn
Beaty i Wojtka. Obaj chłopcy byli z tego samego roku. Wówczas
rodzice Agaty i Beaty postanowili starszej córce przepisać ten
kawałek ziemi, który był ogródkiem i postawić tam dom.
-
Posłuchajcie dzieci - zaczął Franciszek - jak wiecie ten
nasz dom jest za mały na tyle osób. Wszyscy mieszkamy na kupie. Was
jest już czworo - zwrócił się do najstarszej córki - u
Beatki jest troje, a i nas jest również trójka. Dlatego wraz z
mamą podjęliśmy pewną decyzję. Ten teren, gdzie jest teraz
ogródek przepiszemy na ciebie Agato i można tam będzie się
pobudować.
-
Dziękuję wam - odezwała się do rodziców - ale co ty
na to? - zwróciła się do siostry, ale w duchu już się
cieszyła, że wreszcie będzie mogła żyć bez nich wszystkich.
-
Nami się nie przejmujcie - odpowiedziała Beata - my i tak
już w Wojtkiem rozglądamy się za jakimś mieszkaniem.
Rozmowa
ta miała miejsce późną zimową porą, więc wszystko i tak
musiało pozostać tak jak jest aż do wiosny. Obie młode rodziny
starały się schodzić sobie z drogi. Ta czwórka młodych
ludzi nie potrafiła ze sobą normalnie rozmawiać. Dodatkowo Agata
wraz z Zygmuntem nie potrafili uszanować tego, że nie mieszkają
sami, że w domu oprócz ich samych jest jeszcze trójka małych
dzieci. Ich dwoje i trzecie Beaty i Wojtka. Często wracali pijani i
robili awantury budząc przy okazji cały dom. Bywało tak, że
wystraszona Bożenka uciekała z płaczem i malutkim braciszkiem na
rękach do dziadków. A to jeszcze bardziej zaogniało sytuację i
wywoływało większy konflikt. To podczas jednej z takich awantur
gdy Bożenka uciekła do mieszkania dziadków Zygmunt podniósł rękę
na swoją teściową, a teścia zwyzywał od najgorszych.
-
Wyjdź z tego mieszkania - usłyszał od Wojtka.
-
A ty co się rządzisz w domu moich rodziców - usłyszał
Wojtek od Agaty. Beata w tym czasie siedziała w pokoju zamknięta i
tuliła roztrzęsioną Bożenkę i bujała w wózku dwoje niemowląt.
-
Nie bądź hipokrytką Agato. Twój mąż obraża twoich rodziców
startując z łapami do matki, ojca wyzywa, a ty nic z tego sobie nie
robisz. Jesteś taka sama jak on - usłyszała.
-
Nie twoja sprawa - odparła butnie szwagrowi.
Gdy
nagle do Wojtka z łapami wystartował Zygmunt, kiedy nagle między
tych dwoje stanął Piotrek lecz to na nic się zdało. Dopiero jak
do kuchni weszła Beata i zagroziła wezwaniem milicji wszystko się
uspokoiło.
Od
tej pory trzy rodziny mieszkające pod jednym dachem stwarzały tylko
pozory wielkiej kochającej się rodziny. A młodzi unikali się jak
tylko mogli. Agata cieszyła się, że ma spokój bo rodzina
przestała się wtrącać, a na wiosnę miały ruszyć prace
przygotowujące plac pod budowę domu.
Tak
też się stało nastała wiosna, a wraz z nią jej rodzice tak jak
było mówione zaczęli działać w tymże kierunku. Matka Agaty
załatwiła geodetę, aby móc porobić odpowiednie pomiary, robiono
wyliczenia ile czego trzeba będzie kupić i ile pieniędzy
przeznaczyć. Gdy wszystko było już gotowe i materiały zakupione
szanowny pan Zygmunt wpadł na jakże genialny pomysł, który
spodobał się również Agacie.
-
Mamo, tato chcieliśmy wam coś powiedzieć - oznajmił
Zygmunt po powrocie do domu z pracy.
-
Zamieniamy się w słuch, co chcecie nam powiedzieć? -
zaciekawiła się pani Halina.
-
Otóż nie będziemy się budować - rzekł.
-
Jak to nie, to co będziecie robić? - dopytywała się jego
teściowa.
-
Ja za dwa do trzech tygodni wyjeżdżam na Śląsk do siostry i
tam będę pracował, a jak znajdę mieszkanie to ściągnę również
Agatę i dzieciaki - usłyszeli w odpowiedzi.
-
Czy wy powariowaliście? Wszystko już jest załatwione pozwolenie
na budowę, geodeta porobił pomiary, wyznaczył osie pod fundamenty,
kupione materiały - mówiła podniesionym głosem matka Agaty.
-
I co z tego. My już podjęliśmy decyzję i jej nie zmienimy
- odparła wyniośle młoda kobieta.
Jej
matka była w szoku, co dalej z tym wszystkim. Wieczorem opowiedziała
o tym mężowi oraz młodszej córce i zięciowi.
Następnego
dnia przy siadaniu odezwał się Wojtek.
-
Posłuchajcie wczoraj wieczorem rozmawialiśmy z Beatą i chyba
mamy wyjście z tej sytuacji. Skoro Agata wraz z Zygmuntem
zdecydowali się wyjechać i nie chcą tu zostać, to my się
pobudujemy - wyjaśnił Wojtek.
Rodzice
Agaty i Beaty przyjęli tę wiadomość z uśmiechem na ustach.
Bożenka miała cztery latka jej brat roczek jak zostali sami z mamą.
Dla samej Bożenki to było w jakimś sensie wybawienie, nagle jakby
za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się uspokoiło.
Bożenka poszła od września do przedszkola, a jej młodszy brat do
dziadków. Agata co dziennie zawoziła syna do rodziców swojego
męża, a Bożenkę do przedszkola prowadzała jej mama lub ktoś
inny z rodzinnego domu. Dni kiedy było niespokojnie wciąż się
zdarzały, ale rzadko, bo Zygmunt do rodziny przyjeżdżał
sporadycznie. Jego siostra pomogła mu znaleźć pracę w swojej
miejscowości. Śląsk i Zagłębie w tamtych latach stało otwarte
dla przyjezdnych. To tu było mnóstwo hut, kopalń i innych fabryk,
które potrzebowały ludzi do pracy. Siostra Zygmunta właśnie
pracowała w jednej z takich hut. Przez następne trzy lata Zygmunt
pracował i próbował załatwić mieszkanie dla siebie i swojej
rodziny. W końcu się udało, ale to nie Zygmunt tego dokonał lecz
jego żona. Jednego razu zostawiając córkę u swoich rodziców, a
syna z rodziną męża Agata pojechała w odwiedziny do Zygmunta. Od
samego początku tak było, że Bożenką często zajmowała się
rodzina ze strony Agaty natomiast Przemkiem rodzina Zygmunta.
Wyglądało to dość dziwacznie, bo widać było, że jego rodzina
jakoś nie specjalnie przepadała za małą Bożenką. W tamtym
okresie ona była najmłodszą wnuczką dla jego rodziców oraz
najmłodszą siostrzenicą i bratanicą. W tej rodzinie przeważali
chłopcy. Kiedy Bożenka miała już te cztery lata, w rodzinie jej
ojca były tylko oprócz niej jeszcze trzy dziewczynki natomiast
chłopców było już siedmiu, a z biegiem czasu jeszcze na świat
przyszło czworo. Lecz nie było to nic nadzwyczajnego po prostu
Zygmunt miał liczniejszą rodzinę od Agaty, ale tylko Bożenkę
traktowano jak kogoś obcego. Dziewczynka bardzo to przeżywała, bo
jako małe dziecko nie umiała sobie tego wytłumaczyć. Ale czy
kiedykolwiek była wstanie to zrozumieć? Chyba nie, bo jak
wytłumaczyć takie zachowanie innych. Kiedy jako dziecko widzimy, że
rodzina ma nas gdzieś. Gdy wszystkie kuzynki i wszyscy kuzyni oraz
własny brat coś dostają od dziadków i cioć, a ty tylko
patrzysz. Bożenka wiele razy pytała o to matkę lecz nigdy nie
dostała odpowiedzi.
Agata przyjechała do męża w piątkowe popołudnie, bo na sobotę planowali wspólnie wybrać się na wyjazd integracyjny z zakładu gdzie pracował Zygmunt. To podczas tego wyjazdu Agata będąc już pod wpływem upojenia alkoholowego bez żadnego skrępowania odezwała się do jednego z dyrektorów, których przedstawił jej mąż.
-
I jak się pani u nas podoba? - usłyszała Agata.
-
Bardzo mi się podoba. No, ale odległość jaka dzieli nas jest
trudna do ogarnięcia - odparła.
-
A to państwo nie mieszkacie razem? - padło kolejne pytanie.
-
Tak się składa, że nie. Wie pan to dziwne, że ktoś pracujący
u was tyle czasu nadal nie otrzymał mieszkania, co jest powodem
rozdzielenia rodziny. Mąż tu, a ja tam z dwójką małych dzieci,
które tęsknią za ojcem - odparła nie zastanawiając się nad
tym co mówi. Lecz przyniosło to skutek w postaci mieszkania.
W ten właśnie sposób Zygmunt tydzień później trzymał w ręku
klucze do ich mieszkania. Niemal od razu wziął się za remont.
Mieszkanie było dość duże mieściło się w jednej z kamienic
należących do zakładu, w którym pracował Zygmunt.
Mieszkanie
składało się z trzech izb i znajdowało na poddaszu. Dwie większe
mniej więcej jednakowej wielkości i trzecia znacznie mniejsza.
Jedno z pomieszczeń Zygmunt podzielił na trzy robiąc pokoik,
łazienkę oraz kuchnię, drugie miało pełnić pokój, z ostatniego
zrobił mały pokoik dla dzieci i coś na wzór przedpokoju.
Z
tej całej przeprowadzki Bożenka mająca już wówczas siedem lat
wcale się nie cieszyła. To w Radomsku miała swoje koleżanki, to
tu była jej cała rodzina. Ta mała wciąż dziewczynka nie
rozumiała dlaczego mama z tatą zabierają ją tak daleko.
-
Bożena przestań ryczeć. Tam też będziesz mieć dużo nowych
koleżanek, a do dziadków będziemy przyjeżdżać na święta,
wakacje i ferie - krzyczała na nią Agata gdy przyszedł czas na
pakowanie wszystkiego.
-
Agata tak nie można - mówiła jej matka - pozwól ja z
nią porozmawiam - prosiła kobieta.
Agata
machnęła tylko ręką i wyszła do kuchni, aby dokończyć co
zaczęła. Babcia wzięła Bożenkę na kolana i zaczęła łagodnym
głosem mówić to samo co przed chwilą Agata. Dziewczynka z czasem
uspokoiła się. Uwierzyła babci, że tam też będzie fajnie, że
dzięki tej przeprowadzce będzie miała więcej koleżanek niż
inni. I tylko nikomu nie przyszło do głowy jaka będzie
rzeczywistość. No, ale kto mógł to przewidzieć.
CDN...
Julita
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim uważam, że przed tym rozdziałem powinnaś sporządzić coś w rodzaju drzewa genealogicznego, bo poprzez wprowadzenie sporej ilości postaci człowiek czytając tekst zaczyna się gubić i zastanawiać, kto jest kim. Gdybyś sporządziła coś takiego jestem pewna, że łatwiej byłoby się połapać w koligacjach rodzinnych. Ja skupiłam się na Bożence, bo to jej było mi najbardziej żal po przeczytaniu pierwszej części. Z tej wynika, że to dziecko nadal nie ma łatwego życia. Rodzina ojca zupełnie alienuje się od niej wyróżniając jej brata i jedynymi przyjaznymi dla niej krewnymi są jej dziadkowie i ciotka Beata. Teraz czeka ją przeprowadzka na Śląsk. Na pewno odczuje boleśnie to oderwanie od przyjaznych jej osób zwłaszcza, że trunkowi rodzice nie wróżą zbyt dobrej opieki nad dziećmi. Obawiam się, że Bożenka z powodu alkoholizmu rodziców nie będzie miała dzieciństwa w ogóle i będzie musiała dorosnąć szybciej niż jej rówieśnicy. Bardzo to smutne i przykre.
W rozdziale jest kilka literówek.Poniżej podaję tylko parę przykładów, bo uważam, że powinnaś przeczytać jeszcze raz cały tekst.
- Następnego dnia przy siadaniu odezwał się Wojtek. - śniadaniu
...zdecydowali się wyjechać i nie chcę tu zostać, - nie chcą
...Gdy wszystkie kuzyni i wszyscy - wszystkie kuzynki
Pozdrawiam. :)
Bożenka kompletnie nie rozumie zachowania swoich rodziców, ale również postępowania rodziny ze strony ojca. Teraz jeszcze ma po swojej stronie rodzinę matki. Chociaż przyjdzie i czas rozczarowań.
UsuńW następnych częściach będzie mniej osób spokrewnionych. Ale postaram się zrobić coś na kształt drzewa genealogicznego, ale dopiero w sobotę.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Witaj, Julito aż boję się myśleć jakie to "fajne" życie będzie miała Bożenka na Śląsku.Z tego co piszesz Agata w ogóle nie liczy się z uczuciami swojej córki. Bożenka już wcześniej traktowana jak ktoś obcy, jest przerażona, nową sytuacją i nie ma wsparcia u własnej matki. Tu miała babcię, dziadka i ciocię, a tam już nikogo, dla Agaty wpatrzonej w swojego męża nie liczy się nic i nikt. Czy rodzice zgotują jej z życia piekło? Pozdrawiam Cię gorąco, Agata
OdpowiedzUsuńTu przede wszystkim Bożenka miała koleżanki. Tam na Śląsku wszystko będzie nowe. A jej życie zwłaszcza.
UsuńDziękuję Ci bardzo za wpis nocny Marku.
Gorąco pozdrawiam w sobotni poranek.
Julita
Bożenka nie ma łatwego życia. Rodzice od początku traktują ją okrutnie i skupieni są bardziej na sobie niż córce. O swoje zdrowie także nie dbają. Nie wiem na kogo ona wyrośnie mają takie wzorce. Mam nadzieję ,że w dorosłym życiu trafi chociaż na mądrego,nie stosującego przemocy ani fizycznej ani psychicznej partnera. Bożena ma prawo czuć się zagubiona nie mając wsparcia ze strony matki ,z ojca to już w ogóle. Śląsk może otworzyć przed nią drzwi do czegoś nowego. Niech się wyrwie w końcu z tej patologicznej rodziny i udowodni sobie i innym ,bo na pewno ma zaburzone poczucie własnej wartości ,że jest coś warta i nie powiela błędów rodziców.Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńBożenka jest jeszcze małym dzieckiem, mającym zaledwie siedem lat, gdy wyjedzie na Śląsk. Nie mogę zdradzić jakim człowiekiem stanie się Bożenka, bo wówczas skończyłabym opowiadanie. Zdradzę, że przed nią wiele dobrych, ale i tych złych chwil w życiu.
UsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
Julita