piątek, 22 marca 2019

MOJE WSZYSTKO I NIC część II


Zrobiłam małą korektę i dodaję jeszcze zdjęcie drzewa genealogicznego. Za jakość zdjęcia bardzo przepraszam. 




W ciągu tych kilku lat wszyscy zauważyli zmianę Agaty. Z tym, że ona zmieniła się na gorsze. 
- Od kiedy Agata jest z Zygmuntem nie liczy się dla niej nic. Odcięła się od swoich przyjaciół,  całą naszą rodzinę traktuje jak zło konieczne - padło z ust brata Agaty, który miał wówczas jakieś piętnaście lat - ona nawet tą małą się nie interesuje. Często zostawia ją pod opieką mamy. Nie żebym był zazdrosny o własną siostrzenicę, ale to chyba nie tak powinno wyglądać - dodał po chwili.
- Też widzę jak ona się zachowuje. Kiedyś nawet próbowałam z nią o tym porozmawiać. Lecz ona wykrzyczała mi tylko w twarz, abym się nie wtrącała w jej życie. A ten jej ukochany Zygmunt tylko powiedział mi... - widać było, że Beata zastanawia się przez chwilę, chcąc sobie przypomnieć - już wiem "Czy ja się ciebie pytam z czego ty żyjesz?" 
- Niech no ja go dorwę to... - zaczął Piotr, ale Beata powstrzymała brata.
- Piotrek nie ma sensu. Ja już rozmawiałam o tym również z tatą. Wiesz mamy teraz na głowie inne sprawy niż bezczelność ze strony Zygmunta. On się nigdy nie zmieni, to są słowa taty. A i nie ma co wszczynać awantury. Ona jest ponownie w ciąży, po co jej dodatkowy stres. My z Wojtkiem też mamy mnóstwo swoich spraw do załatwienia w związku z naszym ślubem - mówiła Beata. 
Piotrek niby przyjął tłumaczenia siostry, ale miał wielką ochotę przyłożyć temu człowiekowi. 
Ale nie chciał tak jak i jego siostra powodować jakiegoś dodatkowego stresu Agacie.

Już dodatkowo Agata była przerażona faktem, że pod jednym dachem będzie musiała mieszkać ze swoim byłym facetem. Nie było tajemnicą, że Agata z Beatą tylko udają jak bardzo wielka jest ta ich siostrzana miłość.

Tylko, że nie prawdą było to co mówiła Agata i o co oskarżała siostrę. Beata swojego przyszłego męża znała od dość długiego czasu lecz spotykać zaczęli się jakieś cztery i pół roku temu. Wcześniej Wojtek spotykał się właśnie z Agatą, ale związek nie  przetrwał. Wojtek był spokojnym młodym człowiekiem, który nie przepadał za imprezami tak jak Agata. Ta często była widywana na różnych dancingach tak modnych w tamtym czasie. To na jednym z nich spotkała Zygmunta, kolegę jeszcze z czasów szkoły podstawowej, a nawet można rzec, że ze szkolnej ławy. Zygmunt nie należał do tych uczniów, którzy poważnie traktowali naukę, co skutkowało powtarzaniem klasy. Obaj panowie byli tak różni od siebie jak woda i ogień, jak dzień i noc. I tak zaczęła się Agata spotykać z Zygmuntem robiąc z początku z Wojtka jelenia. Ta myślała, że skoro Wojtek mieszka w innej miejscowości to nic nie wyjdzie, a jednak. Gdy wszystko się wydało Wojtek nie robiąc żadnych scen ani nie wywołując kłótni rozstał się z niewierną  dziewczyną. Kilka miesięcy później zaczął spotykać się z Beatą siostrą Agaty. I wówczas ta oskarżyła siostrę, że to z jej powodu Wojtek ją zostawił i z całą pewnością trwać to musiało już dość długo.
- Agata o czym ty do mnie mówisz? Sama go zdradzałaś. A teraz masz do mnie pretensje, że z tobą zerwał? - mówiła Beata kiedy to siostra oskarżyła ją o rozpad swojego związku.

Agata ze Zygmuntem byli już dwa lata po ślubie gdy Beata zgodziła się wyjść za mąż właśnie za Wojtka. Agata już wówczas była inna, a jej świat zaczynał się i kończył na Zygmuncie oraz jego rodzinie lecz perspektywa mieszkania z Wojtkiem pod jednym niemalże dachem wydawała się nie za ciekawa. Mimo, że od ich rozstania minęło tyle czasu oni jakoś nie potrafili znaleźć wspólnego języka, co często kończyło się sprzeczkami tych dwojga.
Wesele Beaty i Wojtka odbyło się tak samo jak w przypadku Agaty w domu pani młodej.

Kilka miesięcy po urodzeniu się Przemka na świat przyszedł Paweł syn Beaty i Wojtka. Obaj chłopcy byli z tego samego roku. Wówczas rodzice Agaty i Beaty postanowili starszej córce przepisać ten kawałek ziemi, który był ogródkiem i postawić tam dom.
- Posłuchajcie dzieci - zaczął Franciszek - jak wiecie ten nasz dom jest za mały na tyle osób. Wszyscy mieszkamy na kupie. Was jest już czworo - zwrócił się do najstarszej córki - u Beatki jest troje, a i nas jest również trójka. Dlatego wraz z mamą podjęliśmy pewną decyzję. Ten teren, gdzie jest teraz ogródek przepiszemy na ciebie Agato i można tam będzie się pobudować.
- Dziękuję wam - odezwała się do rodziców -  ale co ty na to? - zwróciła się do siostry, ale w duchu już się cieszyła, że wreszcie będzie mogła żyć bez nich wszystkich.
- Nami się nie przejmujcie - odpowiedziała Beata - my i tak już w Wojtkiem rozglądamy się za jakimś mieszkaniem. 
Rozmowa ta miała miejsce późną zimową porą, więc wszystko i tak musiało pozostać tak jak jest aż do wiosny. Obie młode rodziny starały się schodzić sobie z drogi. Ta  czwórka młodych ludzi nie potrafiła ze sobą normalnie rozmawiać. Dodatkowo Agata wraz z Zygmuntem nie potrafili uszanować tego, że nie mieszkają sami, że w domu oprócz ich samych jest jeszcze trójka małych dzieci. Ich dwoje i trzecie Beaty i Wojtka. Często wracali pijani i robili awantury budząc przy okazji cały dom. Bywało tak, że wystraszona Bożenka uciekała z płaczem i malutkim braciszkiem na rękach do dziadków. A to jeszcze bardziej zaogniało sytuację i wywoływało większy konflikt. To podczas jednej z takich awantur gdy Bożenka uciekła do mieszkania dziadków Zygmunt podniósł rękę na swoją teściową, a teścia zwyzywał od najgorszych. 
- Wyjdź z tego mieszkania - usłyszał od Wojtka.
- A ty co się rządzisz w domu moich rodziców - usłyszał Wojtek od Agaty. Beata w tym czasie siedziała w pokoju zamknięta i tuliła roztrzęsioną Bożenkę i bujała w wózku dwoje niemowląt. 
- Nie bądź hipokrytką Agato. Twój mąż obraża twoich rodziców startując z łapami do matki, ojca wyzywa, a ty nic z tego sobie nie robisz. Jesteś taka sama jak on - usłyszała.
- Nie twoja sprawa - odparła butnie szwagrowi.
Gdy nagle do Wojtka z łapami wystartował Zygmunt, kiedy nagle między tych dwoje stanął Piotrek lecz to na nic się zdało. Dopiero jak do kuchni weszła Beata i zagroziła wezwaniem milicji wszystko się uspokoiło. 

Od tej pory trzy rodziny mieszkające pod jednym dachem stwarzały tylko pozory wielkiej kochającej się rodziny. A młodzi unikali się jak tylko mogli. Agata cieszyła się, że ma spokój bo rodzina przestała się wtrącać, a na wiosnę miały ruszyć prace przygotowujące plac pod budowę domu. 
Tak też się stało nastała wiosna, a wraz z nią jej rodzice tak jak było mówione zaczęli działać w tymże kierunku. Matka Agaty załatwiła geodetę, aby móc porobić odpowiednie pomiary, robiono wyliczenia ile czego trzeba będzie kupić i ile pieniędzy przeznaczyć. Gdy wszystko było już gotowe i materiały zakupione szanowny pan Zygmunt wpadł na jakże genialny pomysł, który spodobał się również Agacie. 
- Mamo, tato chcieliśmy wam coś powiedzieć - oznajmił Zygmunt po powrocie do domu z pracy. 
- Zamieniamy się w słuch, co chcecie nam powiedzieć? - zaciekawiła się pani Halina. 
- Otóż nie będziemy się budować - rzekł.
- Jak to nie, to co będziecie robić? - dopytywała się jego teściowa.
- Ja za dwa do trzech tygodni wyjeżdżam na Śląsk do siostry i tam będę pracował, a jak znajdę mieszkanie to ściągnę również Agatę i dzieciaki - usłyszeli w odpowiedzi.
- Czy wy powariowaliście? Wszystko już jest załatwione pozwolenie na budowę, geodeta porobił pomiary, wyznaczył osie pod fundamenty, kupione materiały - mówiła podniesionym głosem matka Agaty. 
- I co z tego. My już podjęliśmy decyzję i jej nie zmienimy - odparła wyniośle młoda kobieta.
Jej matka była w szoku, co dalej z tym wszystkim. Wieczorem opowiedziała o tym mężowi oraz młodszej córce i zięciowi. 
Następnego dnia przy siadaniu odezwał się Wojtek. 
- Posłuchajcie wczoraj wieczorem rozmawialiśmy z Beatą i chyba mamy wyjście z tej sytuacji. Skoro Agata wraz z Zygmuntem zdecydowali się wyjechać i nie chcą tu zostać, to my się pobudujemy - wyjaśnił Wojtek.
Rodzice Agaty i Beaty przyjęli tę wiadomość z uśmiechem na ustach. Bożenka miała cztery latka jej brat roczek jak zostali sami z mamą. Dla samej Bożenki to było w jakimś sensie wybawienie, nagle jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się uspokoiło. Bożenka poszła od września do przedszkola, a jej młodszy brat do dziadków. Agata co dziennie zawoziła syna do rodziców swojego męża, a Bożenkę do przedszkola prowadzała jej mama lub ktoś inny z rodzinnego domu. Dni kiedy było niespokojnie wciąż się zdarzały, ale rzadko, bo Zygmunt do rodziny przyjeżdżał sporadycznie. Jego siostra pomogła mu znaleźć pracę w swojej miejscowości. Śląsk i Zagłębie w tamtych latach stało otwarte dla przyjezdnych. To tu było mnóstwo hut, kopalń i innych fabryk, które potrzebowały ludzi do pracy. Siostra Zygmunta właśnie pracowała w jednej z takich hut. Przez następne trzy lata Zygmunt pracował i próbował załatwić mieszkanie dla siebie i swojej rodziny. W końcu się udało, ale to nie Zygmunt tego dokonał lecz jego żona. Jednego razu zostawiając córkę u swoich rodziców, a syna z rodziną męża Agata pojechała w odwiedziny do Zygmunta. Od samego początku tak było, że Bożenką często zajmowała się rodzina ze strony Agaty natomiast Przemkiem rodzina Zygmunta. Wyglądało to dość dziwacznie, bo widać było, że jego rodzina jakoś nie specjalnie przepadała za małą Bożenką. W tamtym okresie ona była najmłodszą wnuczką dla jego rodziców oraz najmłodszą siostrzenicą i bratanicą. W tej rodzinie przeważali chłopcy. Kiedy Bożenka miała już te cztery lata, w rodzinie jej ojca były tylko oprócz niej jeszcze trzy dziewczynki natomiast chłopców było już siedmiu, a z biegiem czasu jeszcze na świat przyszło czworo. Lecz nie było to nic nadzwyczajnego po prostu Zygmunt miał liczniejszą rodzinę od Agaty, ale tylko Bożenkę traktowano jak kogoś obcego. Dziewczynka bardzo to przeżywała, bo jako małe dziecko nie umiała sobie tego wytłumaczyć. Ale czy kiedykolwiek była wstanie to zrozumieć? Chyba nie, bo jak wytłumaczyć takie zachowanie innych. Kiedy jako dziecko widzimy, że rodzina ma nas gdzieś. Gdy wszystkie kuzynki i wszyscy kuzyni oraz własny brat coś dostają od dziadków i cioć,  a ty tylko patrzysz. Bożenka wiele razy pytała o to matkę lecz nigdy nie dostała odpowiedzi.  

Agata przyjechała do męża  w piątkowe popołudnie, bo na sobotę planowali wspólnie wybrać się
na wyjazd integracyjny z zakładu gdzie pracował Zygmunt. To podczas tego wyjazdu Agata będąc już pod wpływem upojenia alkoholowego bez żadnego skrępowania odezwała się do jednego z dyrektorów, których przedstawił jej mąż.
- I jak się pani u nas podoba? - usłyszała Agata.
- Bardzo mi się podoba. No, ale odległość jaka dzieli nas jest trudna do ogarnięcia - odparła.
- A to państwo nie mieszkacie razem? - padło kolejne pytanie.
- Tak się składa, że nie. Wie pan to dziwne, że ktoś pracujący u was tyle czasu nadal nie otrzymał mieszkania, co jest powodem rozdzielenia rodziny. Mąż tu, a ja tam z dwójką małych dzieci, które tęsknią za ojcem - odparła nie zastanawiając się nad tym co mówi. Lecz przyniosło to skutek w postaci mieszkania.  W ten właśnie sposób Zygmunt tydzień później trzymał w ręku klucze do ich mieszkania. Niemal od razu wziął się za remont. Mieszkanie było dość duże mieściło się w jednej z kamienic należących do zakładu, w którym pracował Zygmunt.
Mieszkanie składało się z trzech izb i znajdowało na poddaszu. Dwie większe mniej więcej jednakowej wielkości i trzecia znacznie mniejsza. Jedno z pomieszczeń Zygmunt podzielił  na trzy robiąc pokoik, łazienkę oraz kuchnię, drugie miało pełnić pokój, z ostatniego zrobił mały pokoik dla dzieci i coś  na wzór przedpokoju. 
Z tej całej przeprowadzki Bożenka mająca już wówczas siedem lat wcale się nie cieszyła. To w Radomsku miała swoje koleżanki, to tu była jej cała rodzina. Ta mała wciąż dziewczynka nie rozumiała dlaczego mama z tatą zabierają ją tak daleko. 
- Bożena przestań ryczeć. Tam też będziesz mieć dużo nowych koleżanek, a do dziadków będziemy przyjeżdżać na święta, wakacje i ferie - krzyczała na nią Agata gdy przyszedł czas na pakowanie wszystkiego.
- Agata tak nie można - mówiła jej matka - pozwól ja z nią porozmawiam - prosiła kobieta.
Agata machnęła tylko ręką i wyszła do kuchni, aby dokończyć co zaczęła. Babcia wzięła Bożenkę na kolana i zaczęła łagodnym głosem mówić to samo co przed chwilą Agata. Dziewczynka z czasem uspokoiła się. Uwierzyła babci, że tam też będzie fajnie, że dzięki tej przeprowadzce będzie miała więcej koleżanek niż inni. I tylko nikomu nie przyszło do głowy jaka będzie rzeczywistość. No, ale kto mógł to przewidzieć.
CDN...

6 komentarzy:

  1. Julita
    Przede wszystkim uważam, że przed tym rozdziałem powinnaś sporządzić coś w rodzaju drzewa genealogicznego, bo poprzez wprowadzenie sporej ilości postaci człowiek czytając tekst zaczyna się gubić i zastanawiać, kto jest kim. Gdybyś sporządziła coś takiego jestem pewna, że łatwiej byłoby się połapać w koligacjach rodzinnych. Ja skupiłam się na Bożence, bo to jej było mi najbardziej żal po przeczytaniu pierwszej części. Z tej wynika, że to dziecko nadal nie ma łatwego życia. Rodzina ojca zupełnie alienuje się od niej wyróżniając jej brata i jedynymi przyjaznymi dla niej krewnymi są jej dziadkowie i ciotka Beata. Teraz czeka ją przeprowadzka na Śląsk. Na pewno odczuje boleśnie to oderwanie od przyjaznych jej osób zwłaszcza, że trunkowi rodzice nie wróżą zbyt dobrej opieki nad dziećmi. Obawiam się, że Bożenka z powodu alkoholizmu rodziców nie będzie miała dzieciństwa w ogóle i będzie musiała dorosnąć szybciej niż jej rówieśnicy. Bardzo to smutne i przykre.

    W rozdziale jest kilka literówek.Poniżej podaję tylko parę przykładów, bo uważam, że powinnaś przeczytać jeszcze raz cały tekst.

    - Następnego dnia przy siadaniu odezwał się Wojtek. - śniadaniu
    ...zdecydowali się wyjechać i nie chcę tu zostać, - nie chcą
    ...Gdy wszystkie kuzyni i wszyscy - wszystkie kuzynki

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenka kompletnie nie rozumie zachowania swoich rodziców, ale również postępowania rodziny ze strony ojca. Teraz jeszcze ma po swojej stronie rodzinę matki. Chociaż przyjdzie i czas rozczarowań.
      W następnych częściach będzie mniej osób spokrewnionych. Ale postaram się zrobić coś na kształt drzewa genealogicznego, ale dopiero w sobotę.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Witaj, Julito aż boję się myśleć jakie to "fajne" życie będzie miała Bożenka na Śląsku.Z tego co piszesz Agata w ogóle nie liczy się z uczuciami swojej córki. Bożenka już wcześniej traktowana jak ktoś obcy, jest przerażona, nową sytuacją i nie ma wsparcia u własnej matki. Tu miała babcię, dziadka i ciocię, a tam już nikogo, dla Agaty wpatrzonej w swojego męża nie liczy się nic i nikt. Czy rodzice zgotują jej z życia piekło? Pozdrawiam Cię gorąco, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu przede wszystkim Bożenka miała koleżanki. Tam na Śląsku wszystko będzie nowe. A jej życie zwłaszcza.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis nocny Marku.
      Gorąco pozdrawiam w sobotni poranek.
      Julita

      Usuń
  3. Bożenka nie ma łatwego życia. Rodzice od początku traktują ją okrutnie i skupieni są bardziej na sobie niż córce. O swoje zdrowie także nie dbają. Nie wiem na kogo ona wyrośnie mają takie wzorce. Mam nadzieję ,że w dorosłym życiu trafi chociaż na mądrego,nie stosującego przemocy ani fizycznej ani psychicznej partnera. Bożena ma prawo czuć się zagubiona nie mając wsparcia ze strony matki ,z ojca to już w ogóle. Śląsk może otworzyć przed nią drzwi do czegoś nowego. Niech się wyrwie w końcu z tej patologicznej rodziny i udowodni sobie i innym ,bo na pewno ma zaburzone poczucie własnej wartości ,że jest coś warta i nie powiela błędów rodziców.Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenka jest jeszcze małym dzieckiem, mającym zaledwie siedem lat, gdy wyjedzie na Śląsk. Nie mogę zdradzić jakim człowiekiem stanie się Bożenka, bo wówczas skończyłabym opowiadanie. Zdradzę, że przed nią wiele dobrych, ale i tych złych chwil w życiu.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń