- Witaj Aleks, przyszedłem do ciebie bo nie wiem co się dzieje z Markiem. Nie ma go w pracy ani nie odbiera telefonów - mówił Sebastian do dyrektora finansowego po tym jak po raz kolejny nie dodzwonił się do juniora Dobrzańskiego. Wówczas postanowił porozmawiać z Febo.
- Skąd ja mam wiedzieć gdzie podziewa się ten dupek. Zapewne zalał się w trupa i teraz odsypia - odparł Febo.
Tę rozmowę przerwał dzwonek telefonu Aleksa. Pożegnał się z Sebastianem i gdy tylko zamknęły się drzwi Febo natychmiast odebrał
- Słucham. Mam nadzieję na pozytywne wieści - odezwał się bez zbędnego przywitania
- Panie Febo myślę, że to co mam do przekazania jest pozytywne. Lecz wolałbym się spotkać i wówczas wszystko wyjaśnię - usłyszał dyrektor
Febo zgodził się na spotkanie umawiając się ze swym rozmówcą za kwadrans w parku koło firmy. Z informacji jakie otrzymał był zadowolony. Sądził, że wreszcie coś się zadzieje. Po spotkaniu wrócił do firmy i udał się do gabinetu siostry. W międzyczasie w firmie odebrano niepokojący telefon, z którego wynikało iż w niedzielne popołudnie na jednej z ulic Warszawy miał miejsce groźny wypadek, w którym jedną z ofiar jest Marek Dobrzański. A jego stan jest poważny. Taką informację otrzymał Sebastian.
- Ulka Marek miał wypadek i jest w szpitalu na Banacha - mówił poddenerwowany kadrowy
- Ale jak to wypadek? Kiedy? Co z nim? - zaczęła zadawać pytania Sebastianowi
- Nie wiem. Jadę do szpitala dowiedzieć się czegoś więcej - odpowiedział
- Jadę z tobą - mówiła ubierając jednocześnie żakiet i wyłączając komputer
- To bez sensu abyś tam jechała wraz ze mną. Myślę, że lepiej przydasz się tu - próbował przekonać Ulę
- Już postanowiłam i zdania nie zmienię - odparła
Widząc, że nie przekona jej w żaden sposób zrezygnował. We dwójkę dojechali do szpitala i niemal biegiem dotarli na oddział intensywnej opieki. Widok jaki ujrzeli przeraził ich. Marek leżał podpięty pod kilka urządzeń monitorujących jego czynności życiowe. Ten widok spowodował, że Ulka głośno zaczęła szlochać.
- Chodź poszukamy jakiegoś lekarza i dowiemy się co z nim - odezwał się Sebastian, który również był w szoku
Lekarza zajmującego się Markiem odnaleźli w pokoju lekarskim. Ten z początku nie chciał. a raczej nie powinien udzielać jakichkolwiek informacji o chorym osobą nie spokrewnionym dopiero wyjaśnienie Sebastiana
- Panie doktorze jestem przyjacielem Marka, a Ula jest jego dziewczyną - ta spojrzała zdziwiona na Olszańskiego, lecz nie odezwała się nic - jego rodzice są w Szwajcarii, bo ojciec jest chory na serce i tam próbuje podreperować swoje zdrowie. Dzięki temu, że będę wiedział co z nim będę mógł do nich zadzwonić i im przekazać co z Markiem.
Lekarz po krótkim namyśle zdecydował się udzielić im informacji.
- Pan Dobrzański miał złamaną rękę, krwotok wewnętrzny oraz wstrząśnienie mózgu. W obecnej sytuacji postanowiliśmy wprowadzić pacjenta w stan śpiączki farmakologicznej.
Podziękowali mu i mieli już wychodzić gdy odezwała się jeszcze Ula
- Panie doktorze czy ja mogę przy nim zostać?
Ten nie widząc przeszkód zgodził się. Podziękowali mu jeszcze raz i opuścili gabinet. Pod salą spotkali dwóch policjantów, którzy próbowali dowiedzieć się czegoś od pielęgniarki. Ta zaś odesłała ich do lekarza prowadzącego. Sebastian wraz z Ulą podeszli do nich
- Dzień dobry panom nazywam się Sebastian Olszański przyjaciel Marka, a to Urszula Cieplak jego dziewczyna - wyjaśnił Sebastian
- Dzień dobry państwu starszy sierżant Piotr Nowak oraz sierżant Grzegorz Kupich. Jeśli można chcieliśmy z państwem porozmawiać o panu Marku - mówił policjant
- Czy wiadomo co się stało? - przerwała mu Ula
- Ze wstępnych badań wynika, że ktoś przeciął w samochodzie pana Dobrzańskiego przewody hamulcowe.
- Jak to przeciął hamulce - odezwała się przerażona Ula
- Czy mają państwo jakieś podejrzenia, kto mógłby coś takiego zrobić? - dopytywali funkcjonariusze
- Nikt mi nie przychodzi do głowy. Chociaż w ostatnim czasie miało miejsce kilka dziwnych rzeczy - mówił Sebastian. A jego ton głosu wydawał się jakby zastanawiał się nad czymś bardzo intensywnie
- Co ma pan na myśli - zapytał Kupich
- Od jakiegoś czasu Marek odbierał głuche telefony, ktoś przebił mu opony w samochodzie, a ostatnio było włamanie do jego domu - odpowiedział zgodnie z prawdą
- A może pan określić od kiedy to wszystko zaczęło się dziać?
- Od jakiegoś miesiąca. Marek do czasu tego włamania wszystko bagatelizował. Sądził iż to nic takiego. Ale po tym włamaniu, zgłosił wszystko na policji - odpowiedział Sebastian
- A pani niczego nie zauważyła? - pytał policjant
- Mnie od miesiąca nie było. Przebywałam u moich dziadków w Pilcu na Mazurach - odparła Ula
Skończywszy rozmowę policjanci pożegnali się z Ulą i Sebastianem informując ich iż będą z nimi w kontakcie i gdyby coś sobie przypomnieli aby ich poinformować.
- To co, wracasz ze mną do firmy? - odezwał się Olszański do Uli
- Nie, zostanę z nim. Zadzwonię tylko do rodziców aby ich poinformować - odpowiedziała - powinniśmy zadzwonić do jego rodziców - dodała
- Też tak sądzę, ale boję się o jego ojca - odparł Sebastian
- Paula udało się - mówił podekscytowany Febo po wejściu do biura swojej siostry
- Udało się? Co się udało? - pytała zaskoczona Paulina
- Pozbyliśmy się Mareczka. Już nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy mogli zamieszkać w domu po nim - tłumaczył
- Jak to pozbyliśmy się? Coś ty mu zrobił? - dopytywała
- Ja nic. Nasz Mareczek miał wypadek i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Pakuj się siostra jeszcze dziś przenosimy się do ciebie - mówił zadowolony Febo
Paulina była w szoku
- Jak to miał wypadek? - dopytywała
- Po prostu miał wypadek - odparł jej brat
- I co z nim? - nie odpuszczała Paulina
- Nie wiem. Podobno jest w szpitalu, a jego stan jest ciężki. Tyle wiem od Olszańskiego - odparł Aleks
- Paula pomyśl, dzięki temu możemy zamieszkać w jego domu. W końcu nie będziemy musieli się martwić - dodał
Po dłuższej chwili Paulina przyznała mu rację. Jej również zależało na tym domu. Nie biorąc pod uwagę, że Marek może wrócić do zdrowia i domu. Dla tej dwójki najwyraźniej nie liczyło się nic i nikt.
Sebastian zadzwonił do rodziców Marka z informacją o jego stanie. Poinformował ich iż ich jedyny syn miał wypadek. Wiedząc jaki jest stan zdrowia Krzysztofa Dobrzańskiego postanowił oszczędzić im szczegółów. Nie powiedział im również o tym co działo się przez ostatni miesiąc.
- Proszę się nie martwić my z Ulą jesteśmy przy nim cały czas - tłumaczył
- Sebastian my najpóźniej jutro powinniśmy być w kraju - mówiła zmartwiona Helena
- Ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Państwo mają wykupiony pobyt na trzy miesiące zostały jeszcze dwa. My tu jesteśmy i będziemy was informować na bieżąco o wszystkim - wyjaśniał im Olszański
- Sebastian, czy możesz nam jeszcze wyjaśnić o co chodzi z panną Cieplak - usłyszał w telefonie głos seniora Dobrzańskiego
- To dosyć długa i skomplikowana historia. Ale mogę powiedzieć tylko tyle, że ta dwójka jest w sobie zakochana - odparł kadrowy
- I tyle nam wystarczy. Więc my zostajemy w Szwajcarii, ale bardzo cię proszę informujcie nas o wszystkim. A co z firmą? - mówił Krzysztof
- Panie Krzysztofie wszystko pod kontrolą w firmie jest Aleks i on się wszystkim zajmie - usłyszał w odpowiedzi.
Ula poinformowała również swoją rodzinę, że przez jakiś czas jej nie będzie. Tłumacząc, iż Marek jest w szpitalu w ciężkim stanie i ona nie chce go tak samego zostawić.
- Nie rozumiem dlaczego ona musi przy nim być. To on nie ma rodziny? Rodziców, żony czy chociażby narzeczonej? - pytał nie co poirytowany Józef
- To nie tak - odparła mu Magda
- A jak? - dopytywał Cieplak
- Wiesz to dość skomplikowana i długa historia - odpowiedziała mu żona
- Ja mam czas. Więc - odparł
Magda widząc, że jej mąż nie odpuści i będzie ten temat drążył postanowiła mu wyjaśnić, a raczej opowiedzieć o tym co kiedyś powiedziała jej Ula. I tak popłynęła opowieść o zakochanej Uli, jej desperackiej próbie podjęcia pracy w FD.
- To ona dlatego wyjechała na miesiąc do twoich rodziców - ni to stwierdził ni to spytał Józef
- Dokładnie tak - odparła Magda
- Ale zaraz, wspominałaś coś o jakiejś narzeczonej - rzekł mężczyzna
- To prawda, ale z tego co mówiła mi Ula oni ze sobą zerwali - odparła Ula
Ta opowieść trochę zaskoczyła pana Cieplaka, ale po tym jak żona mu wszystko wyjaśniła był już spokojny. I już nie oponował w tej kwestii. Lecz gdzieś w sercu czuł jakiś żal do córki. Było to podyktowane tym iż myślał, że Ula nie ma przed nim żadnych tajemnic. I tym co go tak zabolało podzielił się z żoną.
- To nie tak Józek. Czasem w życiu każdej dziewczyny czy też kobiety są takie rzeczy, o których łatwiej rozmawia się z matką niż z ojcem - wyjaśniła kobieta
Cieplak pokiwał głową na znak zrozumienia. Po czym wyszedł z domu i udał do garażu.
CDN...
Febo naprawdę myślą, że polscy śledczy są tak nieumiejętni, że nie dojdą kto za tym stoi. Ci bandyci również siedzieć za Aleksa nie będą. A do domu mogą nawet się wprowadzić, bo przyjemniejsze będzie wyrzucenie ich. Przez chwilę myślałam, że Paulina ma jednak jakieś sumienie, ale wygląda, ze nie. Chyba że udaje przed bratem i chce coś zyskać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Paulina jak i brat widzi tylko korzyść z tego co się stało, nie biorąc pod uwagę konsekwencji za swoje czyny. Ale jak to się rozwinie okaże się z czasem.
UsuńGorąco pozdrawiam
Dziękuję za wpis
Julita
Paula i Aleks są okropni. Nic się dla nich nie liczy. Oby Marek jak najszybciej się wybudził. Wiem że, to lekarze sami wprowadzili go w śpiączkę, ale wszystko może się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak to nic się nie liczy? Dla niech najważniejsi są oni sami.
UsuńGorąco pozdrawiam
Dziękuje za wpis
Julita
Oboje Febo dzielą już skórę na niedźwiedziu. Alex wierzy, że Marek nie podźwignie się już po tym groźnym "wypadku". Mam jednak nadzieję, że stanie się wręcz odwrotnie, a policja wykaże się inteligencją i dotrze do sprawców. Nie wiem tylko dlaczego Sebastian naiwnie wierzy, że Febo nie maczał palców, by doprowadzić do tej kraksy. Pierwsza myśl jaka powinna mu się nasunąć to właśnie sprawstwo Febo. Jeśli oni oboje będą się tak bardzo śpieszyć i przeniosą się do domu Marka, to policjantom i Olszańskiemu powinna się zaświecić w głowie nie czerwona lampka, ale gigantyczny reflektor.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiaj i czekam na dalsze losy. Serdecznie pozdrawiam. :)
Małgosiu jak to mówią pod latarnią najciemniej, i dlatego nikt nie pomyślał o Febo. Ale już wkrótce coś zacznie się wyjaśniać.
UsuńGorąco pozdrawiam
Dziękuję za wpis
Julita