- Zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem Ula - odezwała się Cieplak przerywając tym samym ciszę - Ale skoro to takie dla ciebie trudne może lepiej jak zrezygnujesz z tej pracy. Ja wiem, że to będzie trudne. Lecz gdy nie będziesz tam pracowała to uda ci się o nim zapomnieć. Albo wiesz co gdy zdecydujesz się odejść z firmy to wyjechałabyś do dziadków. Oni ostatnio nie czują się najlepiej. Mogłabyś im trochę pomóc. A i może nie myślałabyś o nim tyle. Na pewno jeszcze poznasz kogoś takiego kto pokocha ciebie a ty jego - mówiła do niej matka
Ula tylko pokręciła głową. Wiedziała, że nie jest i nie będzie wstanie pokochać nikogo innego. Junior Dobrzański całkowicie zawładnął jej serce i rozum. Lecz perspektywa wyjazdu wydała jej się czymś sensownym. Nawet przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Tylko, żeby Marek się zgodził. Od tej rozmowy z matką minęły kolejne dni. W końcu nastał dzień kiedy to Ula dostała przedłużenie umowy na czas nieokreślony.
Postanowiła porozmawiać z Markiem. Chociaż obawiała się tej rozmowy. Powodem tej obawy była pewna sytuacja mająca miejsce dwa dni wcześniej. Najpierw Ula była świadkiem kolejnej sprzeczki narzeczonych o kolejną zdradę, a godzinę później natknęła się na Marka i Klaudię jak się obściskiwali w pracowni mistrza Pshemko. Coś w niej wówczas pękło. Najpierw wyszła z pomieszczenia trzaskając przy tym drzwiami, po czym postanowiła wyjść z firmy. Musiała wszystko przemyśleć.
- Jak on tak może. Niedawno miał sprzeczkę z Pauliną. Aby zaraz ściskać się z tą durną Klaudią. I znowu będzie chciał abym nic nie mówiła Febo. Zapewne nawet poprosi mnie abym powiedziała jej, że wieczór spędzimy razem, a on spotka się z Nowicką. Nic z tego. Może i jesteśmy przyjaciółmi, ale dalej tak nie może być - rozmyślała
Po godzinie wróciła do firmy i zajęła się pracą. Marka nie było, odetchnęła z ulgą.
Gdy ten wrócił do swojego gabinetu poprosił Ulę aby weszła.
- Ula... - chciał zacząć ale nie dała mu
- Proszę cię nie tłumacz mi się. Nie musisz, ale proszę nie mieszaj mnie do twoich prywatnych spraw - powiedziała i oddała mu nie wielkie pudełeczko, które znalazła na swoim biurku w dni kiedy rozstał się z Mirabellą. Po czym wyszła z jego gabinetu.
Od tego dnia zaczęła traktować go jak kogoś zupełnie obcego. Może obcego to za dużo powiedziane, ale jak swojego przełożonego. Wykonywała jego polecenia i nic poza. Zero uśmiechu tylko powaga.
W końcu postanowiła z nim porozmawiać.
Weszła do jego gabinetu po usłyszeniu zaproszenia
- Witaj Marek. Mam do ciebie prośbę. Wiem, że nie należy mi się jeszcze na tyle urlopu. Ale czy możesz mi udzielić nawet i bezpłatnego urlopu na miesiąc czasu. Potrzebuję go z powodów rodzinnych - mówiła nie patrząc na niego
- Ula mogę ci udzielić i nie ma problemu. Ale widzę, że coś się między nami zepsuło. Od tego dnia gdy widziałaś mnie z Klaudią. Możesz mi powiedzieć o co chodzi - rzekł
- Lepiej nie - odparła
- Czemu? - dopytywał
- Wiesz to nie są moje sprawy i nie chcę się w nie mieszać. To twoje życie i mi nic do tego. Ja tu jestem od tego aby pracować, a nie wtrącać się w twoje prywatne życie. Zresztą ja jestem tylko twoją asystentką - powiedziała - chociaż chciałabym być kimś więcej - pomyślała
- Jesteś również moją przyjaciółką. Więc - mówił patrząc na nią ale ona milczała - dobrze to jak chcesz nie musisz mi nic mówić. Ale w takim razie napisz co myślisz, ale chcę poznać całą prawdę - powiedział, a raczej poprosił.
Ula wyszła z jego gabinetu i udała się do kadr aby wypisać wniosek na bezpłatny miesięczny urlop. Tego dnia już się nie widzieli. Marek wcześniej niż zwykle wyszedł z firmy. Miał jakieś spotkanie na mieście i po nim miał już nie wracać do pracy. Na wieczór zaś był umówiony z Sebastianem na wypad do klubu.
W jednym z Warszawskich klubów siedziało dwóch mężczyzn przy szklaneczce whisky i rozmawiali
- Wiesz Seba ostatnio Ulka jest jakaś dziwna - zaczął nagle temat Uli młody Dobrzański
- Dziwna? Dlaczego tak myślisz? - zapytał Olszański
- Pamiętasz tą moją ostatnią kłótnię z Pauliną o Mirabellę - przyjaciel skiną głową, że tak - właśnie wówczas aby ratować skórę dałem coś Ulce, a kilka dni później ta przyłapała mnie z Klaudią w pracowni. I najpierw nie chciała mnie wysłuchać, później mi powiedziała, że to nie jej sprawa, a do tego zwróciła mi ten podarunek. Od tego dnia prawie ze mną nie rozmawia. Niby wszystko jest w porządku, pracę wykonuje swoją jak należy, lecz już nie uśmiecha się, odpowiada tylko tyle ile wymaga tego sytuacja - tłumaczył Sebastianowi
- To z nią porozmawiaj w poniedziałek. Wyjaśnijcie sobie to wszystko - podpowiedział mu kadrowy
- Próbowałem z nią rozmawiać dzisiaj - mówił Marek
- I? - dopytywał kadrowy
- Nic. Ale coś nie daje mi spokoju - tłumaczył Dobrzański
- To spróbuj jeszcze raz. Zadzwoń do niej i umów się na spotkanie albo w poniedziałek zaproś ją na lunch - mówił Olszański
- Nie mogę. Ona od poniedziałku wzięła miesiąc bezpłatnego urlopu. Jakieś sprawy rodzinne. Nie dopytywałem - wyjaśnił Dobrzański
- Ty a może skoro ona tak gwałtownie zareagowała na to co zobaczyła w pracowni mistrza jest spowodowane miłością do ciebie - rzekł Olszański z miną mówiącą jaki jest z siebie dumny
- No co ty Seba. Przecież nie raz przyłapywała mnie w takich sytuacjach. A i pewnie sam bym coś zauważył - mówił Marek kręcąc przecząco głową - z resztą jesteśmy przyjaciółmi. W dodatku przecież ja jestem zaręczony z Pauliną
- A co to ma do rzeczy? Marek to, że ty jesteś zaręczony nie oznacza iż ona nie mogłaby się w tobie zakochać
Skończyli temat Uli i postanowili trochę się pobawić. Musieli odstresować się po ciężkim dniu pracy.
Jak każdy ich wypad i ten skończył się nad ranem. Obaj wracali do swych domów jednakowo pijani. Lecz jeden nie musiał się niczym martwić, a drugiego czekała kolejna awantura. I tak też było. Nim udał się do krainy Morfeusza musiał wysłuchać żali swojej narzeczonej. Chwilami miał już tego wszystkiego dość.
Ula do dziadków wyjechała już w sobotę, miała tam być przez najbliższe cztery tygodnie. O prawdziwych powodach jej wyjazdu wiedziała tylko matka. Ula wyjaśniła jej, że wzięła miesiąc bezpłatnego urlopu. A po powrocie zastanowi się co dalej. Magda Cieplak poparła córkę. I mimo iż nie do końca popierała zachowania córki to rozumiała ją. Miała nawet jakieś nie jasne przeczucie, że ta miłość Uli nie minie. Lecz nie chciała się wtrącać.
W sobotnie przedpołudnie obudziły go jakieś odgłosy dochodzące z salonu. Wstał, ubrał się szybko i wyszedł z sypialni. Jego oczom ukazali się jego rodzice oraz narzeczona. Która w dość głośny sposób opowiadała seniorom Dobrzańskim jaki to on jest zły, podły oraz jak on ją traktuje. Tego było już stanowczo za dużo.
- Czy ty musisz wrzeszczeć jak jakaś przekupa na bazarze. To raz, a dwa ile ty masz kobieto lat aby lecieć na skargę do moich rodziców. Jak ci jest ze mną źle to droga wolna. Nawet nie będę cię zatrzymywać - mówił również podniesionym głosem
- Marek, nie denerwuj się tak. Owszem Paulina nam powiedziała o tym. Ale my przyjechaliśmy w innej sprawie - odezwał się Krzysztof
- To są wasze sprawy i nam nic do tego - dodała Helena. Czym wprawiła w osłupienie wszystkich obecnych.
Przecież ona uwielbiała Paulinę. A tu taka zmiana.
- Ależ Helenko. Nic mu nie powiesz - odezwała się Febo
- Wiecie dzieci ostatnio dużo rozmyślałam. O tym wszystkim i doszłam do pewnych wniosków. Otóż skoro ty Paulinko tak narzekasz na Marka, a on jak widzę nie darzy cię żadnym uczuciem. To myślę, że powinniście się rozstać - powiedziała Helena.
- Mama ma rację dzieci. Widać, że Marek chyba nie jest jeszcze gotowy na stały związek. W głowie mu jeszcze zabawa. Chociaż ja osobiście tego nie popieram. Ja w twoim wieku synu miałem już własną rodzinę. Ale sądzę iż ty Paulinko też nie do końca jesteś gotowa na stały związek - mówił senior
- Mama ma rację dzieci. Widać, że Marek chyba nie jest jeszcze gotowy na stały związek. W głowie mu jeszcze zabawa. Chociaż ja osobiście tego nie popieram. Ja w twoim wieku synu miałem już własną rodzinę. Ale sądzę iż ty Paulinko też nie do końca jesteś gotowa na stały związek - mówił senior
Marek nie wierzył własnym uszom. Myślał, że to mu się śni. Przyglądał się to matce to ojcu aby w końcu spojrzeć na Paulinę i rzec
- Rodzice mają rację. Powinniśmy się rozstać. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Panna Febo z wysoko zadartym nosem nie mówiąc nic wstała i poszła pakować swoje rzeczy.
- Myślę, że macie rację. Żegnam - powiedziała gdy tylko spakowała się i miała wychodzić. Jeszcze tylko podeszła do niewielkiej komody i położyła na niej pierścionek
- Mówiliście, że mieliście jakąś sprawę - odezwał się Marek chwilę po wyjściu już byłej narzeczonej
- Chcieliśmy poinformować ciebie, że wyjeżdżamy z mamą na trzy miesiące do kliniki w Szwajcarii - rzekł senior
- I dlatego chciałem cię prosić abyś mnie zastępował przez ten czas - dodał
- Oczywiście tato. Wy jedźcie i o nic się nie martwcie. A kiedy ten wyjazd - odpowiedział im Marek
- Za tydzień w piątek - odpowiedziała Helena
Reszta weekendu minęła mu spokojnie. Nawet nie chciało mu się nigdzie wychodzić. Od chwili gdy panna Febo opuściła jego dom i życie poczuł się jakoś inaczej. Nagle stwierdził, że nawet nie czuje potrzeby pójścia do klubu.
W pewnym momencie przypomniała mu się Ula, i to że miała zostawić dla niego list.
- Skoro go nie napisała teraz to może zrobi to jak wróci z urlopu - pomyślał. Nie wiedząc iż taki list leży na jego biurku - ale to dziwne, że tak nagle musiała wziąć tyle wolnego - zastanawiał się.
W poniedziałek gdy tylko pojawił się w firmie i przekroczył próg swojego gabinetu ujrzał na komputerze białą kopertę z napisem "Dla Marka". Wiedział co to jest. Ale od samego początku nie było mu dane przeczytać. A to przyszedł Pshemko z jakimiś pretensjami, później Ania przyniosła mu korespondencję, a później przyszedł do niego Febo z pretensjami o zerwanie zaręczyn z jego siostrą. I gdy już myślał, że to koniec osobistych wycieczek do niego, usłyszał pukanie, a po chwili wsuwającą się głowę kadrowego
- Witaj przyjacielu. Jak weekend? - odezwał się Sebastian
- A spoko. rozstałem się z Pauliną, rodzice w piątek wylatują do Szwajcarii na trzy miesiące - mówił
- Zaraz, zaraz zerwałeś z Pauliną i ty mi o tym mówisz dopiero teraz - rzekł Olszański
- No a kiedy miałem ci to powiedzieć. Od rana mam urwanie głowy. Co chwila ktoś zawraca mi głowę - odparł
Wreszcie nadszedł koniec pracy Marek schowawszy list do swojej teczki i uprzątnąwszy swoje biurko pogasił wszystko po czym opuścił budynek firmy. Wsiadając do samochodu rozdzwoniła się jego komórka spojrzał na wyświetlacz i nacisnął zieloną słuchawkę
- Cześć
-...
- Sorry Seba ale nie dzisiaj
-...
- No to na razie
Na dzisiaj miał inne plany. A szczególnie zależało mu na przeczytaniu listu od Uli. To było najważniejsze. Po dotarciu do domu wziął prysznic i ubrał się w luźniejszy strój niż garnitur. Teraz gdy rozstał się z panną Febo mógł sobie na to pozwolić. Ona wręcz wymagała od niego aby do końca dnia nadal był elegancko ubrany
- Marco, przecież może ktoś do nas przyjść - mówiła
Chociaż nikt ich bez zapowiedzi nigdy nie odwiedzał poza jego rodzicami i czasami jej brata. Ale gdy ten drugi przyjeżdżał to i tak zawsze oboje siedzieli sami.
Zaparzył sobie kawy i usiadł na kanapie w salonie. Wyciągnął z teczki ową białą kopertę. Gdy nagle poczuł coś dziwnego. Miał wrażenie jakby zatęsknił za Ulką. Nie widział jej raptem od piątku. A miał wrażenie jakby nie widział jej nie wiadomo kiedy. Jednak szybko porzucił te myśli. Otworzył kopertę i wyjął kartkę zapisaną kształtnym pismem Uli. By po chwili zacząć czytać.
CDN...