Pierwszego telefonu nie odebrał. Lecz gdy ten zadzwonił po raz kolejny przez chwilę się wahał. W końcu zdecydował się odebrać.
- No co tam - odezwał się
- ...
- Ula nie wiem
- ...
- Nie nic się nie stało
- ...
- Dobrze. Będę za około godzinę - odparł i rozłączył się. Nie chciał jej martwić ani tym bardziej mieszać do swoich spraw. Ale też nie chciał aby ona pomyślała, że mu już na niej nie zależy.
Tym czasem Ula u siebie w domu zastanawiała się co się mogło stać. Wyraźnie słyszała w jego głosie coś niepokojącego Powinien być u niej już jakiś czas temu i zaczęła się martwić. Jeszcze rano było widać, że jest w dobrym nastroju. Musi się dowiedzieć co się stało. Postanowiła, że jeśli on jej nie powie co się wydarzyło to ona zadzwoni do Pauliny.
- Może to ma coś wspólnego z tą ich rozmową. Może ona będzie wiedzieć co się stało - pomyślała
Z tych rozmyślań wyrwał ją głos ojca
- Ula Marek przyjechał. Ale wiesz dziwnie się jakoś zachowuje siedzi tam już od kilku minut i nie wysiada - mówił Józef z przejęciem w głosie. Józef bardzo polubił tego młodzieńca od samego początku.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś. Wyjdę i dowiem co się stało - odparła równie przejęta.
Podeszła do auta i ujrzała Marka opartego głową o kierownicę. Przestraszona wsiadła do samochodu lecz on tak bardzo pochłonięty swymi myślami nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do środka.
- Marek, co się dzieje - mówiła delikatnie, równocześnie ręką głaskając go po plecach. Ten gest spowodował, że Marek spojrzał w jej kierunku. Jego oczy były pełne smutku, a nawet rozpaczy. A po twarzy spływały pojedyncze łzy
- Ula powiedz mi co ze mną jest nie tak? Czy ta moja przeszłość w postaci mojej byłej pierwszej żony będzie mnie prześladować do końca życia? - pytał ze smutkiem
- Możesz mi powiedzieć o co dokładnie chodzi? - odpowiedziała pytaniem. Miała wrażenie iż jest to związane z rozmową u Pauliny.
- Paulina dzisiaj mi pokazała pismo z sądu. Gdzie jest wezwanie jej jako świadka. A jest to sprawa o alimenty. Mirabella wniosła sprawę do sądu abym ją alimentował i Paulinę podała jako świadka. Ja mam Ula dość czy ona się już nigdy nie odczepi. Chciałem, chcę być z tobą bo cię kocham, a tak nie wiem jak to będzie dalej. Ona jak widać nie odpuści. A ja boję się, że mogę cię stracić. A tego bym chyba nie przeżył - mówił
- Nie stracisz mnie. Kocham cię i nikt ani nic nie jest wstanie tego zmienić. Poradzimy sobie. Bo ja jestem i będę z tobą - odpowiedziała mu po czym przytuliła go do siebie.
Posiedzieli jeszcze chwilę
- Chodź do domu zapewne od czasu jak jedliśmy razem nic nie jadłeś. Mam naleśniki, bo Betti od kilku dni się dopominała - powiedziała
- Ula nie chcę robić kłopotu - mówił już spokojniej. Widać, że rozmowa z Ulą dodała mu otuchy i wlała w jego serce nadzieję iż jeszcze może się wszystko ułoży
- Żaden kłopot. Chodź zjemy, wypijemy kawę, posiedzimy i porozmawiamy - mówiła
- Kocham cię - rzekł po czym wysiedli z auta i udali do jej domu.
Reszta dnia minęła im na rozmowach na różne tematy te osobiste, a i te o firmie. Ale i też żartowali. Marek chociaż na chwilę przestał myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Przy Uli czuł się szczęśliwym człowiekiem. Było po dwudziestej drugiej jak wracał do siebie.
Rano wszedł do firmy będąc już na piątym piętrze podszedł do recepcji
- Witaj Aniu jakaś poczta - przywitał się
- Witaj. Tak jest. A i jeszcze to, przepraszam cię ale to przyszło wczoraj. Nie wiem jak to się stało, że nie dałam ci tego wczoraj - tłumaczyła się Ania.
- Nic się stało. Dziękuję ci - odparł zabierając pocztę.
Wszedł do gabinetu i pierwsze co zrobił to otwarł kopertę z dnia wczorajszego. W jej środku było wezwanie na rozprawę sądową w sprawie alimentów. Z niego wynikało, że Mirabella podała go do sądu o alimentowanie jej.
- Czy ona jest taka głupia i myśli, że sąd przyzna jej te alimenty - zastanawiał się.
Chwycił za telefon i wybrał znany mu numer i gdy usłyszał jej głos od razu przeszedł do meritum nie siląc się na jakieś grzeczności z jego strony
- Co ty sobie wyobrażasz. Myślisz, że sądownie zdobędziesz moje pieniądze
-...
- Nie dostaniesz ani grosza z moich pieniędzy
-...
- Najwyższy czas abyś wzięła się sama do pracy. Ja nie jestem twoim darmowym bankiem
Ona jeszcze chciała coś dodać ale on jej nie dał rozłączając się.
Jeszcze tego samego dnia umówił się z adwokatem. A był nim ten sam, który prowadził jego sprawy rozwodowe. Ale i nie tylko, był dobrym znajomym rodziny Dobrzańskich. Z mecenasem Ziółkowskim był umówiony na godzinę piętnastą i wiedział, że może się spóźnić na spotkanie z Ulą. Postanowił więc i ją poinformować o tym wszystkim. Powiedział, że spóźni się do niej. Nie chciał jej mówić dokładnie, na którą będzie bo nie miał pojęcia ile mu zajmie wizyta w kancelarii.
I gdy już myślał, że na dziś to koniec tego wszystkiego i spokojnie do tej piętnastej przyjdzie mu pracować to się pomylił.
Po około godzinie do biura wszedł Olszański.
- Marek możemy pogadać? - pytał kadrowiec po przywitaniu się
- No nie za bardzo, mam trochę roboty. A na piętnastą jestem umówiony - odparł prezes. Marek wiedział o czym, a raczej o kim chce rozmawiać Sebastian
- Nie zabiorę ci dużo czasu - nie ustępował ten drugi
- To o co chodzi? - zapytał Marek
- Proszę cię jak mojego przyjaciela. Przywróć Violę do pracy - mówił spokojnie Sebastian
- Nie ma mowy. Nie zamierzam jej wciąż płacić za nic nie robienie - odparł Marek
- Ale... - chciał coś powiedzieć Olszański
- Seba nie proś mnie o to bo zdania nie zmienię - odparł
- A jakoś Cieplak przyjąłeś i to od razu jako asystentkę, i w dodatku na czas nieokreślony. Aż taka jest dobra w łóżku? - mówił wściekły kadrowy
- Wyjdź stąd zanim stracę cierpliwość. I nie waż się więcej obrażać Uli. Nie masz prawa rozumiesz - wrzasnął Marek
- Już nie jesteś moim przyjacielem - odparł Olszański i wyszedł
Marek miał na dzisiaj już dość. Najpierw Mirabella teraz Sebastian, musiał wyjść z firmy. Ale nie było mu dane tak pomyślał gdy usłyszał pukanie do drzwi.
Lecz jego twarz się rozpromieniła gdy ujrzał kto w nich stanął
- Cześć Marek mogę - zapytała kobieta
- Ula witaj. Pewnie, że możesz. A co tu robisz - mówił z uśmiechem na twarzy podchodząc do niej. Natychmiast ją przytulił i pocałował.
- Byłam u lekarza - odparła gdy tylko przestali się całować
- Coś ci jest, boli cię - zapytał zaniepokojony
- Nie wszystko w porządku. To była wizyta kontrolna - odpowiedziała
- To czemu nie powiedziałaś mi wczoraj. Przyjechałbym po ciebie i zawiózł. Nawet dzisiaj jak do ciebie dzwoniłem to nic nie mówiłaś - mówił udając, że jest na nią zły
- Chciałam ci zrobić niespodziankę - odparła z uśmiechem na ustach. Widziała jak się ucieszył na jej widok
- No to ci się udało - odparł - a ja miałem właśnie iść do parku. Więc może wybierzemy się razem - zaproponował
Ona nie miał nic przeciwko temu. Nieopodal jego firmy był piękny park. W którym w dużej mierze królowały stare dęby, był też staw gdzie pływało stado kaczek oraz para łabędzi. Tu też Dobrzański junior miał swoją ławkę, na której lubił przysiąść. I tak jak nad Wisłą tu również mógł oddać się swym rozmyślaniom.
Lecz zanim dotarli do parku Ula zabrała go w tylko jej znanym kierunku. Podeszli do budki z zapiekankami. Ona zamówiła dwie długi bułki z serem oraz pieczarkami i po odebraniu jedną podała Markowi, a drugą sama zaczęła jeść. Następnie już nie zatrzymywani przez nikogo udali się do parku. Tam chwilę spacerowali w końcu doszli do jego ławki. Jak tylko usiedli on opowiedział jej o dniu dzisiejszym. Pominął jedynie to co mu powiedział o niej Sebastian. A raczej o powodzie jej przyjęcia. Nie chciał jej robić przykrości. A tak by zapewne się poczuła. Powiedział, że przez to iż nie chce przyjąć tamtej kobiety ponownie do pracy to stracił przyjaciela.
- Ale wiesz co jest najdziwniejsze, ja nawet się tym zbyt nie przejąłem - rzekł Marek - skoro on tak bardzo chce aby jego dziewczyna miała pracę to niech jej poszuka gdzie indziej - dodał
- A może warto dać jej jeszcze szansę - zapytała Ula.
- Nie, nie warto Ula. Ona brała tylko wypłatę za to, że się podpisała na liście. Za nic miała moje polecenia. Często to ja albo jak pracowała Agnieszka twoja poprzedniczka wykonywaliśmy jej pracę. Do tego jeszcze nie pierwszy raz obraziła Pshemko. A przedwczoraj gdy miałem do ciebie jechać ona uczyniła to ponownie. Więc wierz mi Ula nie warto - odparł mężczyzna
- A czy mogę zadać ci jedno pytanie - rzekła Cieplak
- Jasne ja nie mam nic do ukrycia - odparł
- Dlaczego Agnieszka już nie jest twoją asystentką? - zapytała kobieta
- No cóż. Agnieszka wyjechała zagranicę wraz ze swoim chłopakiem. Z tego co pamiętam to on jest jakimś inżynierem - odparł
CDN...