piątek, 26 stycznia 2018

PRZEZNACZENI część14

Pierwszego telefonu nie odebrał. Lecz gdy ten zadzwonił po raz kolejny przez chwilę się wahał. W końcu zdecydował się odebrać.
- No co tam - odezwał się
- ...
- Ula nie wiem 
- ...
- Nie nic się nie stało
- ...
- Dobrze. Będę za około godzinę - odparł i rozłączył się. Nie chciał jej martwić ani tym bardziej mieszać do swoich spraw. Ale też nie chciał aby ona pomyślała, że mu już na niej nie zależy.
Tym czasem Ula u siebie w domu zastanawiała się co się mogło stać. Wyraźnie słyszała w jego głosie coś niepokojącego  Powinien być u niej już jakiś czas temu i zaczęła się martwić. Jeszcze rano było widać, że jest w dobrym nastroju. Musi  się dowiedzieć co się stało. Postanowiła, że jeśli on jej nie powie co się wydarzyło to ona zadzwoni do Pauliny.
- Może to ma coś wspólnego z tą ich rozmową. Może ona będzie wiedzieć co się stało - pomyślała
Z tych rozmyślań wyrwał ją głos ojca
- Ula Marek przyjechał. Ale wiesz dziwnie się jakoś zachowuje siedzi tam już od kilku minut i nie wysiada - mówił Józef z przejęciem w głosie. Józef bardzo polubił tego młodzieńca od samego początku. 
- Dziękuję, że mi powiedziałeś. Wyjdę i dowiem co się stało - odparła równie przejęta.
Podeszła do auta i ujrzała Marka opartego głową o kierownicę. Przestraszona wsiadła do samochodu lecz on tak bardzo pochłonięty swymi myślami nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do środka.
- Marek, co się dzieje - mówiła delikatnie, równocześnie ręką głaskając go po plecach. Ten gest spowodował, że Marek spojrzał w jej kierunku. Jego oczy były pełne smutku, a nawet rozpaczy. A po twarzy spływały pojedyncze łzy
- Ula powiedz mi co ze mną jest nie tak? Czy ta moja przeszłość w postaci mojej byłej pierwszej żony będzie mnie prześladować do końca życia? - pytał ze smutkiem
- Możesz mi powiedzieć o co dokładnie chodzi? - odpowiedziała pytaniem. Miała wrażenie iż jest to związane z rozmową u Pauliny. 
- Paulina dzisiaj mi pokazała pismo z sądu. Gdzie jest wezwanie jej jako świadka. A jest to sprawa o alimenty. Mirabella wniosła sprawę do sądu abym ją alimentował i Paulinę podała jako świadka. Ja mam Ula dość czy ona się już nigdy nie odczepi. Chciałem, chcę być z tobą bo cię kocham, a tak nie wiem jak to będzie dalej. Ona jak widać nie odpuści. A ja boję się, że mogę cię stracić. A tego bym chyba nie przeżył  - mówił
- Nie stracisz mnie. Kocham cię i nikt ani nic nie jest wstanie tego zmienić. Poradzimy sobie. Bo ja jestem i będę z tobą - odpowiedziała mu po czym przytuliła go do siebie.
Posiedzieli jeszcze chwilę
- Chodź do domu zapewne od czasu jak jedliśmy razem nic nie jadłeś. Mam naleśniki, bo Betti od kilku dni się dopominała - powiedziała
- Ula nie chcę robić kłopotu - mówił już spokojniej. Widać, że rozmowa z Ulą dodała mu otuchy i wlała w jego serce nadzieję iż jeszcze może się wszystko ułoży
- Żaden kłopot. Chodź zjemy, wypijemy kawę, posiedzimy i porozmawiamy - mówiła
- Kocham cię - rzekł po czym wysiedli z auta i udali do jej domu.
Reszta dnia minęła im na rozmowach na różne tematy te osobiste, a i te o firmie. Ale i też żartowali. Marek chociaż na chwilę przestał myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Przy Uli czuł się szczęśliwym człowiekiem. Było po dwudziestej drugiej jak wracał do siebie.
Rano wszedł do firmy będąc już na piątym piętrze podszedł do recepcji
- Witaj Aniu jakaś poczta - przywitał się
- Witaj. Tak jest.  A i jeszcze to,  przepraszam cię ale to przyszło wczoraj. Nie wiem jak to się stało, że nie dałam ci tego wczoraj - tłumaczyła się Ania.
- Nic się stało. Dziękuję ci - odparł zabierając pocztę.
Wszedł do gabinetu i pierwsze co zrobił to otwarł kopertę z dnia wczorajszego. W jej środku było wezwanie na rozprawę sądową w sprawie alimentów. Z niego wynikało, że Mirabella podała go do sądu o alimentowanie jej.
- Czy ona jest taka głupia i myśli, że sąd przyzna jej te alimenty - zastanawiał się.
Chwycił za telefon i wybrał znany mu numer i gdy usłyszał jej głos od razu przeszedł do meritum nie siląc się na jakieś grzeczności z jego strony
- Co ty sobie wyobrażasz. Myślisz, że sądownie zdobędziesz moje pieniądze
-...
- Nie dostaniesz ani grosza z moich pieniędzy
-...
- Najwyższy czas abyś wzięła się sama do pracy. Ja nie jestem twoim darmowym bankiem
Ona jeszcze chciała coś dodać ale on jej nie dał rozłączając się.
Jeszcze tego samego dnia umówił się z adwokatem. A był nim ten sam, który prowadził jego sprawy rozwodowe. Ale i nie tylko, był dobrym znajomym rodziny Dobrzańskich. Z mecenasem Ziółkowskim był umówiony na godzinę piętnastą i wiedział, że może się spóźnić na spotkanie z Ulą. Postanowił więc i ją poinformować o tym wszystkim. Powiedział, że spóźni się do niej. Nie chciał jej mówić dokładnie, na którą będzie bo nie miał pojęcia ile mu zajmie wizyta w kancelarii.
I gdy już myślał, że na dziś to koniec tego wszystkiego i spokojnie do tej piętnastej przyjdzie mu pracować to się pomylił.
Po około godzinie do biura wszedł Olszański.
- Marek możemy pogadać? - pytał kadrowiec po przywitaniu się
- No nie za bardzo, mam trochę roboty. A na piętnastą jestem umówiony - odparł prezes. Marek wiedział o czym, a raczej o kim chce rozmawiać Sebastian
- Nie zabiorę ci dużo czasu - nie ustępował ten drugi
- To o co chodzi? - zapytał Marek
- Proszę cię jak mojego przyjaciela. Przywróć Violę do pracy - mówił spokojnie Sebastian
- Nie ma mowy. Nie zamierzam jej wciąż płacić za nic nie robienie  - odparł Marek
- Ale... - chciał coś powiedzieć Olszański
- Seba nie proś mnie o to bo zdania nie zmienię - odparł
- A jakoś Cieplak przyjąłeś i to od razu jako asystentkę, i w dodatku na czas nieokreślony. Aż taka jest dobra w łóżku? - mówił wściekły kadrowy
- Wyjdź stąd zanim stracę cierpliwość. I nie waż się więcej obrażać Uli. Nie masz prawa rozumiesz - wrzasnął Marek
- Już nie jesteś moim przyjacielem - odparł Olszański i wyszedł 
Marek miał na dzisiaj już dość. Najpierw Mirabella teraz Sebastian, musiał wyjść z firmy. Ale nie było mu dane tak pomyślał gdy usłyszał pukanie do drzwi.
Lecz jego twarz się rozpromieniła gdy ujrzał kto w nich stanął
- Cześć Marek mogę - zapytała kobieta 
- Ula witaj. Pewnie, że możesz. A co tu robisz - mówił z uśmiechem na twarzy podchodząc do niej. Natychmiast ją przytulił i pocałował.
- Byłam u lekarza - odparła gdy tylko przestali się całować
- Coś ci jest, boli cię - zapytał zaniepokojony 
- Nie wszystko w porządku. To była wizyta kontrolna - odpowiedziała
- To czemu nie powiedziałaś mi wczoraj. Przyjechałbym po ciebie i zawiózł. Nawet dzisiaj jak do ciebie dzwoniłem to nic nie mówiłaś - mówił udając, że jest na nią zły
- Chciałam ci zrobić niespodziankę - odparła z uśmiechem na ustach. Widziała jak się ucieszył na jej widok
- No to ci się udało - odparł - a ja miałem właśnie iść do parku. Więc może wybierzemy się razem - zaproponował 
Ona nie miał nic przeciwko temu. Nieopodal jego firmy był piękny park. W którym w dużej mierze królowały stare dęby, był też staw gdzie pływało stado kaczek oraz para łabędzi. Tu też Dobrzański junior miał swoją ławkę, na której lubił przysiąść. I tak jak nad Wisłą tu również mógł oddać się swym rozmyślaniom.
Lecz zanim dotarli do parku Ula zabrała go w tylko jej znanym kierunku. Podeszli do budki z zapiekankami. Ona zamówiła dwie długi bułki z serem oraz pieczarkami i po odebraniu jedną podała Markowi, a drugą sama zaczęła jeść. Następnie już nie zatrzymywani przez nikogo udali się do parku. Tam chwilę spacerowali w końcu doszli do jego ławki. Jak tylko usiedli on opowiedział jej o dniu dzisiejszym. Pominął jedynie to co mu powiedział o niej Sebastian. A raczej o powodzie jej przyjęcia. Nie chciał jej robić przykrości. A tak by zapewne się poczuła. Powiedział, że przez to iż nie chce przyjąć tamtej kobiety ponownie do pracy to stracił przyjaciela. 
- Ale wiesz co jest najdziwniejsze, ja nawet się tym zbyt nie przejąłem - rzekł Marek - skoro on tak bardzo chce aby jego dziewczyna miała pracę to niech jej poszuka gdzie indziej - dodał
- A może warto dać jej jeszcze szansę - zapytała Ula. 
- Nie, nie warto Ula. Ona brała tylko wypłatę za to, że się podpisała na liście. Za nic miała moje polecenia. Często to ja albo jak pracowała Agnieszka twoja poprzedniczka wykonywaliśmy jej pracę. Do tego jeszcze nie pierwszy raz obraziła Pshemko. A przedwczoraj gdy miałem do ciebie jechać ona uczyniła to ponownie. Więc wierz mi Ula nie warto - odparł mężczyzna
- A czy mogę zadać ci jedno pytanie - rzekła Cieplak
- Jasne ja nie mam nic do ukrycia - odparł
- Dlaczego Agnieszka już nie jest twoją asystentką? - zapytała kobieta
- No cóż. Agnieszka wyjechała zagranicę wraz ze swoim chłopakiem. Z tego co pamiętam to on jest jakimś inżynierem - odparł 
CDN...

piątek, 19 stycznia 2018

PRZEZNACZENI część13

Czas płynął nieubłaganie. W końcu nadszedł czas na rozstanie. Marek odwiózł Ulę do domu. Większość drogi przebyli  w milczeniu. Każde zatopione we własnych myślach. A tak prawdę powiedziawszy oboje myśleli o tym samym. Jak to teraz będzie. On wiedział, że nic ani nikt nie jest wstanie ich rozdzielić. Chciał dla niej wszystkiego co naj. Dla niego liczyła się tylko Ulka. Wiedział, że tylko ona i żadna inna. Ula też zrozumiała co czuje do tego niezwykle przystojnego mężczyzny. Mimo to obawiała się czy, ktoś nie będzie chciał im tego szczęścia zniszczyć.
- Ula - odezwał się Marek przerywając ciszę
- Tak oderwała swój wzrok od bocznej szyby
- Spotkasz się ze mną jutro popołudniu? - zapytał, mimo iż trochę obawiał się czy to nie za szybko. Ale on gdyby tylko mógł to by widywał się z nią codziennie.
- Tak, sądzę że do godziny szesnastej powinnam być już w domu - odparła. Tak jak i on chciała się z nim widywać tak często na ile to możliwe.
- A to gdzieś się wybierasz jutro - ni to stwierdził ni to spytał
- Tak. Jutro z rana będę w Warszawie w związku z pracą. Bo gdy skończy się moje L4 nie wrócę do mojej aktualnej pracy - odpowiedziała
- Jak to nie wrócisz? - dopytywał 
- Bo w tym banku pracowałam na umowę zlecenie - wyjaśniła ze smutkiem w głosie
- To myślę, że możesz już przestać szukać nowej pracy - odparł z zadowoleniem. Tak on w tej chwili cieszył się, że wpadł na taki pomysł
- Ale, jak to? - zapytała ze zdziwieniem Ula
- Bo ja właśnie daję ci pracę. Cztery tysiące brutto i umowa na czas nieokreślony - mówił z radością w głosie. Widząc, że ona chce coś powiedzieć, a może i zaprotestować szybko zaczął kontynuować - ja dzisiaj zwolniłem swoją sekretarkę, a jakiś czas temu odeszła moja asystentka. I ktoś taki byłby mi bardzo potrzebny. To co zgodzisz się.
Przez dłuższą chwilę Ula zastanawiała się nad jego propozycją.
- Tak zgadzam się - odparła
W końcu dojechali pod jej domu. On wysiadł pierwszy obszedł auto i pomógł jej wysiąść. Stali tak jeszcze przez chwilę objęci i zapatrzeni w swe oczy. Jego stalowo-szare wpatrywały się w błękit jej oczu. Tego dnia po raz kolejny pocałował ją. Pożegnali się w końcu i umówili na godzinę dziewiątą w firmie. Ula miała przywieźć wszystkie potrzebne dokumenty do zatrudnienia. A ona sama pracę zacznie jak tylko skończy jej się chorobowe. 
Ula poszła do domu, a Marek odjechał do swego. Jak tylko dojechał na Sienną wysłał do niej sms-a 
- " Kochanie jestem już w domu. I już zaczynam za tobą tęsknić. Kocham cię" 
Chwilę później dostał zwrotną wiadomość
- " Też cię kocham. Do zobaczenia jutro" 
Po przeczytaniu tej wiadomości jego serce się radowało. Dzisiaj kolejny raz powiedziała, że go kocha. Już nie mógł się doczekać jutrzejszego dnia. Z tych emocji obawiał się, że nawet nie zaśnie. 
Tuż po ósmej wszedł do firmy. Z recepcji zabrał pocztę oraz klucze do swego gabinetu. Niemalże od razu zajął się pracą. Chciał mieć coś już zrobione przed przyjściem Uli. Zbyt długo nie dane mu było pracować bo do jego gabinetu wszedł Sebastian. Wszedł to delikatnie powiedziane on wręcz wparował. 
- Marek przywróć Violę do pracy - zaczął od samego progu bez zbędnego przywitania się dyrektor HR
- Mnie również miło cię widzieć - odparł prezes
- Marek przecież nic takiego się nie stało. Sam wiesz jaki jest Pshemko - mówił Sebastian
- Nic z tego. Nie przyjmę jej z powrotem. A zwolniłem ją za całokształt, a nie tylko z powodu mistrza odparł Dobrzański
- Sądziłem, że jesteś moim przyjacielem. A przyjaciołom takich rzeczy się nie robi - mówił z pretensjami w głosie Sebastian. Marek spojrzał na niego i odpowiedział mu
- Owszem jesteśmy przyjaciółmi ale to nie jest powód abym miał ją dalej tu zatrudniać. A teraz jak możesz to daj mi pracować. A i jeszcze jedno przygotuj mi umowę dla Urszuli Cieplak na stanowisko mojej asystentki. Stawka jaką wpiszesz to cztery tysiące brutto, a umowa ma być na czas nieokreślony.
Olszański popatrzył na Marka i rzekł
- No tak już wiem dlaczego nie chcesz przywrócić moje Violki
- Violka była tylko sekretarką i to marną, ciągle się spóźniała i olewała moje polecenia. A Ula będzie moją asystentką - odparł niewzruszony Marek
Olszański chciał coś powiedzieć lecz Marek go ubiegł
- Ula ma być na dziewiątą i wówczas przyniesie ci dokumenty, i najpóźniej za godzinę chcę widzieć jej umowę na moim biurku
Ten tylko odwrócił się na pięcie i poszedł do swego gabinetu. Był zły na przyjaciela.
Gdy tylko Marek ponownie zajął się pracą delikatne pukanie oderwało go od niej. Powiedział - proszę - a w drzwiach ukazał się obiekt jego marzeń. Natychmiast wstał i poszedł do niej z uśmiechem na twarzy. Objął ją i namiętnie pocałował.
- Strasznie tęskniłem - rzekł gdy tylko przestał ją całować
- No chyba nie aż tak. Przecież widzieliśmy się wczoraj wieczorem - mówiła wpatrując się w jego uśmiechnięte nie tylko oczy. Na jej widok radowało się również jego serce.
- Skarbie ale to było wczoraj - odparł z miną nieszczęśliwego małego chłopca
- Marek, a co będę miała  robić - zapytała
- Zaraz wszystko ci wyjaśnię i wytłumaczę tylko zamówię nam kawę - mówił Marek chwytając za telefon aby zamówić dla nich kawę. Siedzieli tak już chwilę a Marek objaśniał jej wszystko. Gdy wypili poszli do działu kadr aby tam można było zredagować jej umowę. 
- Dyrektorem tam jest mój przyjaciel i to on sporządzi umowę, a ja w tym czasie oprowadzę cię po firmie i przedstawię kilku osobom - Po wyjściu z gabinetu dyrektora spotkali na korytarzu Paulinę. Kobieta na widok tej dwójki uśmiechnęła się serdecznie i przywitała. 
- Witam kochani - rzekła
- Witaj Paulino. Mam dla ciebie świetną wiadomość za dwa tygodnie Ula zaczyna u nas pracę - mówił podekscytowany Marek
- Naprawdę? - dopytywała Febo zerkając to na Ulę to na Marka
Oboje tylko skinęli głowami potwierdzając. 
- Paula, a może wybierzesz się z nami później do Ogrodów Smaku. Teraz idę jeszcze z Ulą do Pshemko. I gdy Sebastian tylko przyniesie Uli umowę do podpisu to idziemy tam właśnie - pytał Marek
- Przepraszam was ale nie dziś. Jestem umówiona z dostawcą od dodatków. Może innym razem. Ale z tobą Marku chciałam się później spotkać. Daj znać jak już będziesz wolny - wyjaśniła i pożegnała się z nimi Febo
Oni już przez nikogo nie zatrzymywani dotarli do pracowni mistrza. Gdzie jak na okres przed pokazowy nadzwyczaj było spokojnie. Marek delikatnie uchyli drzwi i zajrzał do środka gdzie w czerwony fotelu siedział ich guru mody. 
- Witaj Pshemko - odezwał się ściszonym głosem prezes
- Witaj Marco, co cię do mnie sprowadza - odparł mistrz
- Chciałem ci kogoś przedstawić. Spójrz to jest Urszula Cieplak już za niespełna dwa tygodnie będzie u nas pracować jako moja asystentka - mówił Marek
- Jesteś piękna Bella  - zachwycał się jej wyglądem Pshemko
- Bardzo dziękuję za komplement. Ale to mnie jest miło poznać osobiście mistrza - odparła Cieplak. Tym jednym komplementem Ula nieświadomie ale kupiła sobie mistrza.
- Marco, a co z tą szaloną osobą, zwaną sekretarką - zapytał mistrz
- Spokojnie mistrzu. Ona od wczoraj już tu nie pracuje. Natomiast mam nadzieję, że z Ulą wasza współpraca będzie się dobrze układać - odpowiedział mu Marek
Pożegnali mistrza i udali się do gabinetu Marka. Ten miał zamiar zadzwonić do Sebastiana w sprawie umowy dla Uli. Gdy nagle usłyszeli pukanie, a po wypowiedzeniu  - proszę - w drzwiach ukazał się nikt inny jak dyrektor HR z umową.
Ula po przeczytaniu podpisała umowę i już mogli spokojnie wyjść do restauracji. Tam spędzili około godziny później pożegnali się i każde udało w swoim kierunku. Marek do firmy a Ula do Rysiowa. Owszem rozstawali się w tym dniu raptem na kilka godzin. Gdyż umówili się na godzinę osiemnastą. Zaraz po powrocie do firmy Marek udał się na rozmowę do Pauliny. Gdyż ta wspominała mu o tym podczas ich spotkania gdy był z Ulą.
Po usłyszeniu zaproszenia wszedł do gabinetu swojej byłej żony.
- Cześć Paula. To o czym chciałaś rozmawiać - mówił Marek
- Dziękuję za wczorajszą wiadomość. I szczerzę życzę aby wam się udało - mówiła - ale ja nie o tym tak po prawdzie chciałam rozmawiać. Spójrz co dzisiaj przyszło na mój adres - mówiła kobieta i podała mu kopertę 
Marek spojrzał na kopertę i nie wiedział o co może chodzić. 
- Paula ale o co chodzi? - pytał
- Zajrzyj do środka i przeczytaj - odpowiedziała
Marek gdy tylko wyjął zawartość koperty nagle pobladł, a chwilę później na jego twarzy można było ujrzeć wściekłość
- To jest jakiś żart. A jeśli tak to wcale mnie nie śmieszy - odezwał się po chwili. Nadal zastanawiając się jakim trzeba być człowiekiem.
Do końca dnia nie mógł się skupić już na pracy. Z pracy wyszedł wcześniej niż zazwyczaj i udał się nad Wisłę aby w spokoju wszystko przemyśleć. Tak się zasiedział, że dopiero telefon od Uli oderwał go od tych rozmyślań. W tym momencie nie chciał z nikim rozmawiać. Chciał być sam. 
CDN...

piątek, 12 stycznia 2018

PRZEZNACZENI część12

W końcu wybiła szesnasta a on nie mógł wyjść z firmy. Jak na złość ich projektant wpadł w szał. Po tym jak sekretarka prezesa po raz już nie wiadomo, który jego dzieła nazwała kieckami. I przez to Marek próbował go uspokoić. Co było niezwykle trudne. 
- Pshemko proszę uspokój się. Wiesz, że ona plecie co jej ślina na język przyniesie - tłumaczył Marek
- A ty też tak uważasz - mówił załamany mistrz
- Nie nawet tak nie pomyślałem. Przecież wszyscy wiedzą, że to są arcydzieła i to ponadczasowe. Obiecuję, że porozmawiam z Violettą. I zabronię jej przychodzenia do twojej pracowni - mówił jak najłagodniej prezes. Mimo iż wewnątrz aż się gotował. 
Co raz częściej miał chęć zwolnić tą infantylną kobietę z roboty. Dotychczas nie zrobił tego z powodu Sebastiana. Ale dziś już miał tego dość. Gdy tylko udało mu się uspokoić mistrza, wrócił do biura gdzie była jeszcze jego sekretarka.
- Violetta do mnie - rzucił będąc już w sekretariacie
- I co uspokoiłeś tego furiata - pytała Kubasińska tak jakby nic złego się nie stało
- Tak jego uspokoiłem, ale za to ty właśnie straciłaś pracę - mówił 
- Ale, Marek nie możesz mi tego zrobić. Co ja teraz pocznę - mówiła płaczliwym głosem
- Już mnie to nie obchodzi. Mam dosyć twego nieróbstwa, ignorowania moich poleceń, wiecznego spóźniania się oraz ciągłego obrażania Pshemko - odparł po czym chwycił za telefon i wybrał numer do Sebastiana i po wyłuszczeniu mu w czym rzecz pożegnał się już z byłą sekretarką i wyszedł z biura.
Już przez nikogo nie zatrzymywany ruszył w kierunku Rysiowa. Po drodze tylko jeszcze kupił piękny bukiet czerwonych róż. Jednak postanowił jej go dać dopiero jak wszystko sobie wyjaśnią. Wiedział, że może być to trudne ale nie odjedzie od niej jeśli z nią nie porozmawia. Jechał tak naprawdę z duszą na ramieniu. 
- A co jeśli to ona dziś nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Przecież ma prawo potraktować mnie tak samo jak ja ją wczoraj - rozmyślał w czasie jazdy
Dotarł na miejsce, a ten niepokój jeszcze bardziej się nasilił. 
- No dobra Dobrzański raz kozie śmierć. Idź tam i wyjaśnij wszystko jak na spowiedzi. Przecież ją kochasz, a przede wszystkim znasz prawdę - mówił do siebie
Już miał wysiadać gdy ją ujrzał jak wychodziła z domu i najwyraźniej gdzieś się wybierała. 
- Dzień dobry Ula - powiedział ściszonym głosem aby jej nie wystraszyć
- Co ty tu robisz? - odpowiedziała mu pytaniem
- Ja... ja chciałem... bardzo cię przeprosić za wczoraj. Prosić również abyś ze mną porozmawiała - odpowiedział ze skruchą w głosie
- Ale ty wczoraj już powiedziałeś to co chciałeś. A ja nie zamierzam udowadniać, że nie jestem wielbłądem. I ponownie się tłumaczyć - odrzekła i chciała odejść 
- Ula proszę pozwól mi to wyjaśnić - nadal próbując ją przekonać i trzymając za nadgarstek
- Puść mnie i daj mi spokój - odparła 
Marek puścił ją. Ona odeszła w kierunku przystanku a on ze spuszczoną głową wsiadł do samochodu. Miał już odjechać gdy jeszcze raz spojrzał w kierunku jakim udała się Ula. Widział jak trzęsą się jej ramiona wiedział, że ona płacze. I Zdawał sobie sprawę, że płacze z jego powodu. Wysiadł z samochodu i podbiegł do niej. Nie zwracając uwagi czy ona go będzie odpychać objął ją i mocno przytulił 
- Proszę nie płacz - szeptał jej i starał się ją uspokoić głaszcząc po plecach
Gdy tylko Ula zaczęła się uspokajać rzekł
- Chodź Ula pojedziemy w pewne miejsce. Ja je uwielbiam, a i na pewno tobie się tam spodoba. I może uda nam się spokojnie wszystko wyjaśnić - prosił młody Dobrzański
Zgodziła się. Tak jak i on ona chciała to wszystko wyjaśnić. Przez te ostatnie kilka dni i ona zrozumiała jakim uczuciem darzy tego nieziemsko przystojnego mężczyznę. Wrócili do jego samochodu i ruszyli w tylko Markowi znanym kierunku. Jak tylko dotarli na miejsce junior rzekł 
- To miejsce zawsze pozwalało mi skupić swe myśli. Gdy tylko mam jakieś zmartwienia albo po prostu chcę oderwać się od całego zgiełku dnia codziennego tu przyjeżdżam - mówił prowadząc Ulę w kierunku pomostu
- Pięknie tu i tak spokojnie - odparła 
- Chodźmy tam - wskazał Marek zwalony pień drzewa - tam usiądziemy i będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Ona tylko skinęła głową na zgodę. Poszli w wybranym kierunku w kompletnej ciszy. Każde zastanawiało się co dalej. Usiedli i wówczas Marek pierwszy przerwał tę ciszę. 
- Ula...jeszcze raz bardzo chciałem cię przeprosić. Wiem zachowałem się jak ostatni drań. Ale gdy tamtego dnia wszedłem do twej sali zobaczyłem jak ten koleś cię całuje. Pomyślałem, że po raz kolejny ktoś ze mnie zakpił. Tak wiem powinienem pozwolić ci to wyjaśnić. Lecz po prostu nie umiałem. Byłem zły na wszystkich i na wszystko. Nie wiedziałem co mam sam ze sobą począć. I najzwyczajniej w świecie upiłem się w klubie. Z którego zabrała mnie Paulina - mówił - później ty przyszłaś do firmy aby wyjaśnić. A ja potraktowałem cię jak intruza. W dodatku wcześniej jak wiesz była u mnie Mirabella. Jej wizyty zawsze kończą się tym, że jestem wściekły. Tak wiem, że nie twoja to wina i nie powinno tak być. Że w złości na nią odgrywam się na kimś. I za to również bardzo mocno cię przepraszam - spojrzał na nią a po jej twarzy spływały krople łez. Ujął jej twarz i spojrzał w te jakże błękitne oczy - Ula ja tak bardzo mocno cię kocham, a i zarazem tak samo jestem zazdrosny - skończył mówić i mocno przytulił. 
W końcu odsunęła się od niego, spojrzała w jego oczy i rzekła
- Ja Marek od jakiegoś czasu nie mam żadnego chłopaka. To co widziałeś było misternie uknutą intrygą przez Dorotę oraz tego chłopaka, którego widziałeś. Owszem chciał mnie pocałować ale ja na to nie pozwoliłam. Prawdą jest iż kiedyś z nim byłam lecz rozstałam się jakiś czas temu. On tylko mnie kochał jak miałam pieniądze a w dodatku mnie zdradzał. Dzisiaj nawet bym się nie zdziwiła gdyby robił to również z Dorotą. Ja ją uważałam za przyjaciółkę ale pomyliłam się co do niej. Powiedziałeś, że zabawiłam się twymi uczuciami, a to nie jest prawda. Przez te kilka ostatnich dni zrozumiałam, że również i ja ciebie kocham. I wczoraj jak zobaczyłam w twoim gabinecie Mirabellę to chciałam stamtąd uciec. Lecz spotkałam Paulinę i ona mi wiele wytłumaczyła. I dlatego zdecydowałam się wrócić i porozmawiać - powiedziała mu wszystko. 
Oboje nagle poczuli jakby zdjęto im jakiś ciężar z pleców. Siedzieli tak przytuleni do siebie. 
- Ula skąd wiesz, że to była intryga uknuta przez tylko tych dwoje - zapytał Marek
Ta nie mówiąc nic wyjęła z torebki telefon puściła mu nagranie. Po czym dodała
- To nie wszystko, wczoraj jak wróciłam do domu mój tata wręczył mi tajemniczą kopertę
- Kopertę? a co w niej było? Jeśli można spytać - mówił ze zdziwieniem Dobrzański
- Ty i Paulina w intymnej sytuacji - odparła
Marek był wyraźnie zaskoczony tą informacją i już chciał coś powiedzieć ale Ula go ubiegła
- Spokojnie, to znowu ta cudowna dwójka knuła. Lecz to była nieudolna próba fotomontażu.
Ten był tak wściekły, że jakby teraz dorwał tych dwoje to nie wiadomo  jak  by to się skończyło. Ula widząc jego minę powiedziała
- Marek ja jak tylko zobaczyłam te zdjęcia natychmiast poszłam do niego i również Dorotę tam zastałam. Powiedziałam im co o ty myślę oraz o nagraniu, które ty w niedługim czasie usłyszysz.
Marek odetchnął z ulgą, że Ula nie uwierzyła w to co było na tych zdjęciach.
- A masz może te zdjęcia? - zapytał
- Nie. Bo do niczego nie są mi potrzebne - odpowiedziała
Siedzieli tak przytuleni do siebie i cieszący się, że udało im się dojść do porozumienia. Gdy nagle Marek zerwał się na równe nogi
- Rany gdzie ja mam głowę. Zaczekaj tu chwilkę ja zaraz wracam - rzekł i pobiegł w stronę samochodu. 
Po chwili wrócił z bukietem róż.
- Proszę to dla ciebie - wręczył jej i ponownie przysiadł obok niej
- Dziękuję, piękne są - odparła i znowu przytuliła się do niego
Siedzieli tak przytuleni i szczęśliwi. Rozmawiali na różne tematy. Marek opowiedział jej również o tym jak to jego sekretarka po raz kolejny obraziła ich mistrza. I już miał ją o coś spytać gdy zadzwoniła jego komórka. Nie miał ochoty odbierać ale Ula powiedziała aby odebrał
- No cześć Seba
-...
- Nie, nie mam czasu
- ...
- Porozmawiamy o tym jak będę w pracy
-...
- Na razie cześć
Zakończył połączenie i było widać, że coś jest nie tak
- Wszystko w porządku? - pytała Ula
- Nie do końca. Ale nie chcę o tym teraz rozmawiać - odpowiedział 
Siedzieli tak jeszcze jakiś czas. Marek w pewnym momencie poczuł, że Ula drży zdjął marynarkę i okrył dziewczynę. Po czym rzekł
- Chodź Ula - wstał i pociągnął za sobą nieco zaskoczoną Cieplak
- Marek wariacie gdzie mnie  tak ciągniesz - pytała przez śmiech
- Zapraszam cię na kolację - odrzekł z radością w głosie
Udali się do "Książęcej". Nagle Ula ponownie tego dnia bardzo spoważniała
- Skarbie co się stało - pytał zaniepokojony junior
- Marek ja tam nie idę. Nie jestem odpowiednio ubrana - tłumaczyła się przed mężczyzną
- Oj Ula. Co ty za głupoty pleciesz. Jesteś bardzo dobrze i odpowiednio ubrana. Więc chodź i już nie marudź - odrzekł z uśmiechem.
Objął ją w pasie i po raz pierwszy tego dnia pocałował. Pocałunek był delikatny jak muśnięcie motyla. Pierwszy od kilku dni. Marek nie chciał jej spłoszyć. Dopiero co wyjaśnili sobie wszystko. Czuł, że teraz będzie lepiej. Oboje wyznali sobie co do siebie czują. On sam nie mógł jeszcze za bardzo w to uwierzyć ale również Ula powiedziała, że go kocha. Weszli do restauracji i zajęli stolik, który im wskazano i złożyli zamówienie. W czasie gdy czekali na zamówione danie Marek dyskretnie wyjął telefon i pod stołem wysłał sms
- Jestem szczęśliwy
CDN...

piątek, 5 stycznia 2018

PRZEZNACZENI część11

Co ty tu robisz? - zapytał a jego twarz wyrażała coś czego nie umiała określić
Marek, proszę zostań. Porozmawiajmy - mówiła niemal szeptem gdy on miał zamiar wyjść
Ale my nie mamy o czym rozmawiać - odrzekł a jego głos brzmiał jakoś inaczej niż wtedy gdy przychodził do niej do szpitala. Wówczas był taki łagodny, ciepły i pełen miłości. A teraz jego słowa cięły jak najostrzejszy nóż. Pełne żalu, złości ale i cierpienia. 
Proszę pozwól mi... - nie dał jej dokończyć wchodząc jej w zdanie
Oszukałaś mnie. Ja ci powiedziałem wszystko i całą prawdę. A ty nawet nie raczyłaś mi powiedzieć, że masz innego. Najzwyczajniej zabawiłaś się moimi uczuciami. Mam tylko nadzieję, że było warto. Wyznałem co do ciebie czuję. Po tym cholernym napadzie nie odstępowałem twego łóżka nawet na krok. Strasznie się bojąc o ciebie. I co dostałem w zamian? Nic, wielkie nic. Nie wiem jak ty ale ja nie jestem z kamienia i też mam uczucia - mówił z żalem w głosie
- To nie tak. Ja nie mam żadnego chłopaka - mówiła próbując się nie rozpłakać
- A to ciekawe co mówisz. Bo ja widziałem tamtego dnia zupełnie coś innego - odparł. Ta rozmowa zaczynała go coraz bardziej denerwować. Niechciał z nią rozmawiać. Zawiódł się na niej a ona tak po prostu do niego przychodzi, jakby nic się nie stało. Czego ona tak naprawdę chce? 
Ula widząc, że ta rozmowa nie ma sensu. Bo on i tak nie chce a nawet nie próbuje jej wysłuchać postanowiła wyjść. 
- No cóż najwyraźniej Paulina się pomyliła. Będę musiała o nim zapomnieć. Czego się Cieplak spodziewałaś. Przez tych dwoje straciłam szansę na prawdziwą miłość i bycie szczęśliwą - mówiła sama do siebie.
Będąc już przy drzwiach odwróciła się w jego stronę aby móc jeszcze raz na niego spojrzeć. W tym momencie oboje spojrzeli na siebie. Jej twarz wyrażała żal, smutek i coś jeszcze. A jego dodatkowo złość ale również to coś co widziała gdy przychodził do niej jak leżała w szpitalu. 
Kochał ją tego był pewien. Lecz jakaś część jego ciała nie pozwoliła mu na najmniejszy gest w jej stronę. Chciał ją strasznie przytulić w tej chwili. Serce wyrywało się do niej ale gdzieś tam w tyle głowy miał obraz tego co widział w tym nieszczęsnym dniu. Wyszła w końcu a on stał przez chwilę jak skamieniały. 
Będąc już przy recepcji ponownie spotkała Paulinę.
- Wychodzisz już? - pytała zdziwiona kobieta
- Nic tu po mnie. On nawet nie chciał mnie wysłuchać. To nie ma sensu - mówiła ze spuszczoną głową. Nie chciała aby Febo widziała jej łzy.
W Paulinie aż się zagotowało. Chwyciwszy Ulę pod ramię poprowadziła ją ponownie do swego gabinetu. Wiedziała, że jej byłego męża tam nie ma.
- Co on sobie myśli. Już ja sobie z nim pogadam - myślała 
Po zaprowadzeniu Uli na miejsce i prośbie aby tu na nią zaczekała udała się do jego gabinetu.
Będąc już w sekretariacie zastała Violettę, która jak zwykle przeglądała jakieś wyprzedaże w internecie. 
- Jest u siebie - zapytała  wskazując na drzwi
- Tak. Ale kazał nikogo nie wpuszczać - odparła sekretarka nie odrywając wzroku od monitora.
Ta odpowiedź była dla Pauliny wystarczającym powodem aby tam wejść
- Ty idioto, kretynie i nie wiem jak jeszcze można by cię nazwać - zaczęła rzucać epitetami w kierunku Dobrzańskiego. A on popatrzył na nią i nie wierzył co słyszy. Takie słownictwo z ust jego drugiej żony. To coś niedorzecznego. 
- Też się cieszę, że cię widzę. Co się stało, że jesteś taka zła - mówił nie bardzo wiedząc co mogło się stać. Co tak wyprowadziło ją z równowagi.
- Jak mogłeś ją tak potraktować. Ona chciała wyjaśnić... - niemalże krzyczała
- Paula ale tu nie ma co wyjaśniać. A tak w ogóle czy ja prosiłem abyś się wtrącała. To moje sprawy - mówił z gniewem w głosie. Również podnosząc głos.
- Nie, nie prosiłeś. Lecz gdybyś tylko chciał jej wysłuchać i pozwolił aby puściła pewne nagranie to byś wiedział, że ona nie kłamała i nadal tego nie czyni. Ale ty jesteś najmądrzejszy oczywiście. A jak znów do mnie zadzwonisz w nocy aby po ciebie przyjechać to nie licz na mnie - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
Marek usiadł na fotelu i zastanawiał co miała na myśli Paula mówiąc o nagraniu. Jakie nagranie i co ono ma wspólnego z Ulą. Nagle zerwał się z fotela, który z niemałym impetem upadł na podłogę. A on sam pognał do gabinetu byłej żony. Musiał to z nią wyjaśnić, a może zastanie tam jeszcze Ulę. 
Nie siląc się na to aby zapukać wpadł do niej. Uli nie zastał co tylko pogłębiło jego przeczucie, że po raz kolejny nawalił.
- Paula proszę powiedz mi co tam było na tym nagraniu - mówił Marek
- A co ciebie tak nagle zaczęło to interesować? - zapytała Febo
- Proszę powiedz mi - prosił
- Przyznanie się tego niby jej chłopaka do całej intrygi. Którą uknuli wraz z tą jej niby przyjaciółką - odpowiedziała
- Boże co ja narobiłem - usiadł na fotelu ukrywając twarz w dłoniach
- No nie popisałeś się. I to nie pierwszy raz. A mówiłam porozmawiaj z nią. Ona tu była i widziała całą sytuację z Mirabellą - mówiła spokojnie Paula
- Co ona sobie o mnie teraz pomyśli - mówił załamany junior
- O to akurat możesz być spokojny. Ja również to widziałam i jej wyjaśniłam, że to stara zagrywka ze strony tej idiotki - próbowała wytłumaczyć Markowi 
- Ona mi tego nie wybaczy. Muszę do niej jechać - mówił ściszonym głosem
Paulina popatrzyła na niego i zastanawiała się czy powiedzieć mu, że Ula jeszcze nie pojechała do domu. Czy może nie. Wiedziała, że Cieplak poszła jeszcze w sprawie pracy. Lecz widziała jak tych dwoje się miota i może spróbować jeszcze raz pozwolić aby się spotkali.
W tym samym czasie Mirabella siedząc w jednej z kawiarni przy kawie obmyślała plan jak tu oskubać Marka z pieniędzy. 
- Oj Mareczku nie dam się tak łatwo spławić. Już ja ci pokaże na co mnie jeszcze stać - myślała mściwie Mirabella
Natomiast w Rysiowie dwoje znajomych również nie próżnowało. Ta para też miała pewien plan. A dokładniej mówiąc to Dorota miała pewien plan, w który wtajemniczyła Bartka.
I o ile Mirabelli zależało na pieniądzach Marka tak tej drugiej już na zdobyciu jego samego. Chciała aby on był tylko jej. Postanowiła, że podrzuci Ulce zdjęcia na których widać Marka ja całuje się z Pauliną. Sądziła iż ten plan się może powieść. Lecz nie wiedziała, że Ula jest w posiadaniu tego nagrania i nie będzie wstanie uwierzyć w to co zobaczy. Mało tego, przecież rozmawiała z Pauliną i wiedziała co łączy tych dwoje.
Po dotarciu do domu Ula była już wykończona tym dniem. I jeszcze ta dziwna koperta, którą wręczył jej ojciec. Nie miała ochoty jej otwierać lecz coś ją podkusiło i zajrzała do środka. Tego już było za dużo jak na nią samą. Jej oczom ukazały się zdjęcia Marka wraz z Pauliną w dość intymnej sytuacji. Po przyjrzeniu się im bliżej widziała, że to kiepski fotomontaż. Poszła z tym najpierw do Maćka 
- Maciuś mam prośbę możesz ze mną pójść do Bartka a następnie pojechać zobaczyć się z Dorotą? - pytała 
- Nie ma sprawy. A możesz mi powiedzieć co się stało - rzekł mężczyzna
Ula pokazała mu zawartość koperty. Ten tylko pokręcił głową. A mina przyjaciółki wskazywała jak bardzo jest wściekła na tą dwójkę. Jakież mieli szczęście gdy u Dąbrowskiego zastali również Dorotę. Podchodząc do nich rzuciła im zdjęciami prosto w twarz i mówiąc w miarę spokojnie. Jeśli można w takich sytuacjach być spokojnym
- Myśleliście, że jestem tak głupia jak wy i nie zorientuję iż to fotomontaż. 
- Ależ Uleńko ... - zaczął Dąbrowski
- Nie odzywaj się do mnie. Oprócz tych zdjęć posiadam jeszcze pewne ciekawe nagranie, które już niebawem usłyszy Marek - przerwała mu Cieplak
Dorocie nagle zniknął ten cyniczny uśmiech z twarzy. Już wiedziała, że ta cała intryga wzięła w łeb. Nie doceniła Ulki i teraz już na pewno nie uda jej się zdobyć Dobrzańskiego. Znała na tyle pannę Cieplak aby wiedzieć, że ta nie rzuca słów na wiatr. Jeszcze Bartek próbował jakoś ratować sytuację ale na marne. 
W końcu wróciła do domu te wszystkie wydarzenia spowodowały u niej ból głowy. Nie chciała z nikim rozmawiać poszła wprost do swego pokoju. Już usypiała gdy usłyszała telefon. Spojrzała na wyświetlacz i nie dowierzała dzwonił nie kto inny tylko Marek. Odrzuciła połączenie po czym wyłączyła telefon. Na ten moment nie miała ochoty z nim rozmawiać.  
- No to się popisałem. Nie ma co. Ona chciała mi wyjaśnić, a ja co, nawet nie dałem jej dojść do głosu. Dobrzański jesteś wielkim kretynem, idiotą i durniem - wyrzucał sobie motając się po biurze jak zranione zwierzę.
W takim stanie zastał go Olszański, który chciał go wyciągnąć do klubu. Ostatnio przecież udali się tam wspólnie. Dlatego sądził iż i tym razem tam pójdą obaj.
- Marek co ci jest - pytał Sebastian
- Nic - odparł prezes - a tak w ogóle to chciałeś coś - zapytał 
- Wybieram się do klubu. Piszesz się - zapytał przyjaciel
- Przykro mi Seba ale nie - odpowiedział z całą pewnością w głosie Marek
- Ale jak to? Przecież jesteś wolny. Nie masz ani dziewczyny, narzeczonej ani tym bardziej żony - mówił zdziwiony Sebastian
- Owszem jeszcze nie mam. Ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni - odparł Dobrzański 
Nie zamierzał się zwierzać przyjacielowi bo wiedział, że ten i tak nie zrozumie. 
Mimo iż byli równolatkami to Olszański nadal często zachowywał się jakby był nastolatkiem. A Marek już tak nie chciał. Zdecydował, że następnego dnia po pracy pojedzie do Rysiowa i zrobi dosłownie wszystko aby porozmawiać z Ulą.  I jeśli tylko ona się zgodzi z nim porozmawiać to on już tego nie zmarnujeWysłucha jej oraz sam jej wytłumaczy swoje dotychczasowe zachowanie.
Nazajutrz nie mógł się na niczym skupić. Tak bardzo chciał aby już była szesnasta. Żeby w końcu mógł pojechać do niej. 
CDN...