niedziela, 16 lutego 2025

DZIEDZICTWO część I

 Warszawa ulica Lwowska 19, to tam mieściła się od kilkudziesięciu lat firma modowa High Fashion Dobrzański. Od około dwudziestu lat prowadzona przez Krzysztofa Dobrzańskiego. Chociaż sama firma powstała we Włoszech. Jednego roku młode małżeństwo Helena i Krzysztof Dobrzański oraz ich wówczas kilkuletni syn Marek z Polski spędzało swoje pierwsze wakacje na południu Europy we Włoszech. Tam też poznali mieszane małżeństwo z dwójką dzieci. Agnieszkę i  Francesco Febo oraz ich córkę Paulinę i syna Aleksandra. Wspólnie spędzany czas pozwolił się zaprzyjaźnić tym rodzinom. Dzieciaki też zdawały się lubić te wspólne zabawy na jednej z piaszczystych plaż. Podczas jednego z takich spotkań rozmowa zeszła na marzenia każdego z małżeństw. 
- Od dawna marzyłem o tym aby móc założyć własną firmę - rzekł Krzysztof. 
- O, to bardzo konkretne marzenia - padło z ust Włocha. 
- Gdyby tylko mieć jakiś fajny pomysł - poparła słowa męża Helena i dodała - kiedyś samej myślałam o czymś takim. 
- Ale oprócz fajnego pomysłu trzeba mieć jeszcze wkład finansowy - usłyszeli kolejny raz Francesco. 
- Z tym w naszym przypadku nie ma większego problemu - rzucił Krzysztof. Helena tylko skinięciem głowy potwierdziła słowa swojego męża. 
- No my nie bardzo mamy - odezwała się dotychczas milcząca Agnieszka. 
Po tym wieczorze nie wracali do tego typu rozmowy. Dobrzańscy wyczuli, że tamci poczuli się chyba nieco niezręcznie. 

- Francesco, a może spróbować ich przekonać do pomysłu stworzenia firmy. Moglibyśmy się z nimi jakoś dogadać? - mówiła do swojego męża Agnieszka następnego dnia przy śniadaniu. 
- No ale jak ty to sobie wyobrażasz? Na coś takiego trzeba mieć jakieś pieniądze. Nikt o zdrowym rozsądku nie wejdzie do spółki z kimś takim jak my - mówił Włoch. 

- Francesco mam dla ciebie pewną propozycję - zaczął mówić Krzysztof na dzień przed wylotem do Polski. 
- To znaczy? 
- Ostatnio rozmawiałem z Heleną i pomyśleliśmy o stworzeniu firmy modowej. 
- Ale co ja mam z tym wspólnego? 
- Otóż moglibyśmy otworzyć taką firmę, która miałaby dwie siedziby jedna tu na miejscu. Byłbyś jej właścicielem a druga w Polsce, prowadzona przeze mnie.
- To miłe z twojej strony Krzysztof, że pomyślałeś o nas. Jednak jestem zmuszony odmówić ze względu na naszą sytuację finansową - odparł. 
- Spokojnie przyjacielu. My z Heleną wyłożymy pieniądze na rozruch firmy, a kiedy zaczniemy wszyscy zarabiać wówczas staniesz się współwłaścicielem. 
- No nie wiem - wahał się Francesco. 
- Nie daj się prosić - przekonywał Dobrzański. 
- Daj mi kilka dni - prosił Włoch. 
- W porządku. My jutro rano wylatujemy, ale bądźmy w kontakcie. Odezwij się kiedy tylko podejmiesz decyzję - mówił Krzysztof. 
- Bądź pewny, że się odezwę - obiecał Włoch. 

Francesco opowiedział o całej propozycji swojej żonie. Ta widziała w tym całkiem niezły interes. 
- Kochanie, to bardzo intratna propozycja. Nie powinieneś odmawiać. 
- No, ale...
- Nie ma żadnego "ale" to dla nas szansa, na lepsze życie. 
Ta rozmowa małżeństwa Febo trwała jeszcze dłuższy czas. Agnieszka wymieniała plusy a jej mąż szukał minusów i bardziej realistycznie patrzył na to wszystko. W końcu udało się jej przekonać do pomysłu Dobrzańskiego. 

Początki firmy były niełatwe, ale parli do przodu. W pewnym momencie zatrudnili młodego projektanta, który dopiero zaczynał swoją karierę. Po pierwszym pokazie, to przyjęcie Pshemko okazało się strzałem w dziesiątkę. Kolejne dwa lata były istnym rozkwitem dla firmy. A obie rodziny zaczęły się bogacić, powiększali swoje majątki. Dzieciaki rosły. Dobrzańscy kolejny już raz mieli spędzać wakacje w gościnnym domu swoich przyjaciół. 
- Francesco, skoro jesteśmy na dobrym poziomie finansowym to czas na spełnienie mojej obietnicy - Włoch zdawał się nie rozumieć tego co mówił przyjaciel - obiecałem, że kiedy staniemy na nogi zrobię z ciebie wspólnika. Czas dopełnić formalności. 
- Krzysztofie nie sądziłem, że mówiłeś wtedy poważnie. 
- Jak najbardziej bardzo poważnie - odparł. 
- Jeśli możesz to poszukaj jakiegoś dobrego notariusza, który pomoże nam to wszystko zrobić jak należy. 
- Jutro poszukam. 
Następnego dnia Francesco będąc jeszcze w firmie wykonał kilka telefonów. 
- No i co udało ci się załatwić tego notariusza? - dopytywał przyjaciel, kiedy się już spotkali wieczorem. 
- Tak. Jesteśmy umówieni na środę na godzinę jedenastą. 
- Świetna wiadomość. 
Jednak nieszczęśliwy wypadek sprawił, że nie doszło do podpisania żadnych dokumentów. 
Dzień przed podpisaniem przekazania połowy udziałów miał miejsce wypadek, który przekreślił wszystko. 
Dobrzańscy siedzieli w salonie oczekując przyjazdu Febo. 
- Coś długo nie wracają - rzekła zaniepokojona Helena. 
- Spokojnie kochanie może coś ich zatrzymało. Wiesz jacy są rodzice Francesco. 
Nagle tę rozmowę przerwał dźwięk połączenia. 
- Francesco z Agnieszką i dziećmi mieli wypadek - usłyszeli przez telefon. 
- Jak to wypadek? Co z nimi? - dopytywała Helena matkę Francesco. 
- Wyjechali od nas. Ale byli pokłóceni ze sobą - zaczęła starsza kobieta - nie wiem o co. 
- A co z nimi? - powtórzył tym razem Krzysztof. 
- Mój syn zginął na miejscu, Agnieszka trafiła do szpitala lecz jej stan jest ciężki. Tylko dzieciom nic takiego się nie stało. Są trochę poobijani. 
Niestety po kilku dniach w szpitalu zmarła Agnieszka. 
Helena wraz z Markiem wyjechali z Włoch tydzień po pogrzebie. Na miejscu został Krzysztof aby zająć się sprawami firmy. Dobrzańscy chcieli aby dzieci ich przyjaciół zostały z nimi. Jednak rodzina ojca Aleksa i Pauliny stanowczo się temu przeciwstawiła.  
W ciągu kolejnych dwóch miesięcy Dobrzański wrócił do Polski, zamykając definitywnie tę we Włoszech. Była to dość trudna decyzja, ale po wielu rozmowach z małżonką podjęli ostateczną decyzję. 

Przez kolejne lata firma rozkwitała, pnąc się  na szczyty. Mieli coraz większy prestiż w świecie mody. Marek dorastał. W końcu nastał czas kiedy, to on miał zająć miejsce swojego ojca. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Woooooooow, ale się zaczęło. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Miłego tygodnia życzę. 🍀🍀🍀🌺🌺🌺🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że coraz trudniej coś wymyślić. Mam nadzieję, że nie zawiodę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek.
      Julita

      Usuń
  2. Ja nie tylko nie mam pomysłu, ale nie mam czasu pomyśleć. Coś mi świta na mini albo 2 części. Póki co czekam na rozpoczęcie przez Marka pracy i pojawienie się Uli. Febo pewnie do Polski też przylecą.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno nie będzie mini. A ile części okaże się w trakcie. Nie umiem tego określić.
      Febo z całą pewnością się pojawią, tak samo jak i inni.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek późnym wieczorem.
      Julita

      Usuń