Marek zbierał dowody na niekorzystne działanie obojga Febo wobec firmy. A szczególnie przeciwko Aleksowi. Jednak z czasem doszły dowody na Paulinę. Chociaż na nią miały posłużyć w innej sprawie. Jednocześnie przygotowując się do kolejnego pokazu. Coraz częściej łapał się na tym, że jego myśli krążą wokół nie jego narzeczonej, ale zupełnie innej kobiety. Mianowicie chodziło o jego asystentkę. Nawet kiedy był razem z Pauliną gdzieś, to zastanawiał się co robi jego asystentka. Innym razem czuł coś w rodzaju zazdrości, gdy zauważył Ulę w towarzystwie jakiegoś obcego faceta.
- Kim jest ten koleś? - zastanawiał się.
I kiedy kolejny raz spotkał tego typa u niej w domu postanowił dowiedzieć się kim on jest. Odwoził ją tego dnia, często się tak zdarzało w ostatnim czasie. Sam sobie się dziwił, że tak reagował na widok innych u jej boku. Jedynie Maciek nie wywoływał w nim takich uczuć. Doskonale wiedział, że są dwójką najlepszych przyjaciół.
- Poznaj proszę Bartka Dobrowskiego - przedstawiła ich sobie nawzajem - a to jest Marek Dobrzański.
Panowie podali sobie dłoń na przywitanie. Lecz ten pierwszy zauważył ten zmieniony wyraz twarzy u tego drugiego.
- Oj ktoś tu jest zazdrosny o Ulkę - pomyślał.
- Ula nie będę wam przeszkadzał, daj mi tylko to co masz i ja uciekam - odezwał się Dobrzański. Ula zdawała się nie zrozumieć sensu słów rzekła.
- To chodź do mojego pokoju tam mam wszystko - i kiedy zostali sami postanowił zapytać.
- To twój nowy chłopak? - odwróciła się do swojego szefa i z wymalowanym zdziwieniem na twarzy rzekła.
- Bartek? Nie, nie jest moim chłopakiem, a jedynie sąsiadem - młody Dobrzański odetchnął.
Ula zapraszała go na kawę, ale tłumaczył, że musi jeszcze jechać do rodziców.
- Dziękuję ci Ula, ale tym razem muszę z przykrością odmówić. Umówiony jestem z rodzicami, obiecałem iż przyjadę nie później jak po siedemnastej - rzekł i spojrzał na stojący na wezgłowiu jej łóżka zegarek - będę się zbierał. Do jutra - pożegnał się ze wszystkimi.
- Oj Dobrzański co się z tobą chłopie dzieje? - rozmyślał w czasie jazdy - jesteś coraz bardziej zazdrosny o swoją asystentkę - nie potrafił tego sobie wytłumaczyć.
Kilka dni później siedział w swoim gabinecie i nie mógł zrozumieć postępowania własnej matki. Co i rusz w jego głowie krążyły słowa Heleny po tym jak powiedział co sądzi o zachowaniu swojej narzeczonej oraz co zamierza zrobić.
- Jak w ogóle możesz tak oczerniać Paulinkę, nie wierzę w to co mówisz - niemalże krzyczała pani Dobrzańska.
- Mamo wiem co mówię, ona jest podłą, dwulicową kobietą. Knuje za moimi plecami, wiecznie oczernia mnie w oczach innych. Ostatnio powiedziałem, że albo podpisze intercyzę albo nici ze ślubu. Lecz ostatnie jej wyczyny skłoniły mnie do podjęcia zupełnie innych działań.
- Coś ty znowu wymyślił?
- Otóż zamierzam się z nią rozstać i to jeszcze dzisiaj.
- Ale jak to rozstać się? - odezwał się dotychczas milczący Krzysztof.
- Po prostu wiem, że jej nie kocham i nie chcę tego ciągnąć przez resztę swojego życia.
- Jeśli tak postąpisz to zapomnij, że miałeś matkę - był w szoku, jak można tak powiedzieć do własnego dziecka. Nie odezwał się więcej a jedynie pożegnał i opuścił rodzinny dom.
- Marek? - usłyszał czyjś głos, podniósł głowę znad laptopa i ujrzał w drzwiach twarz swojej sekretarki Violetty.
- Tak? - rzekł na wpół przytomnie.
- Wszystko w porządku? Miałeś mi dać te umowy do przepisania - nie odpowiedział na jej pytanie, nie uważał aby była odpowiednią osobą co do zwierzeń. Wysunął jedną z szuflad i po chwili podał Kubasińskiej kilka kartek.
- Proszę Viola, przepisz je zgodnie z naniesionymi poprawami - kobieta odebrała je od prezesa i zniknęła w sekretariacie.
- Ty Ulka, nie wiesz może co się dzieje z Markiem? Od paru dni chodzi jakiś taki nieobecny, jakby coś go gryzło - postanowiła wziąć na spytki Cieplak. W końcu byli bliżej ze sobą, w końcu była jego asystentką.
- Nie wiem Viola. I szczerze mówiąc nie pytałam, bo to nie są moje sprawy - Kubasińska wzruszyła tylko ramionami po czym wzięła się za zleconą pracę.
Przez następne dni niby nic się takiego nie działo, oprócz tego, że w firmie gruchnęła jak piorun z jasnego nieba wieść o rozstaniu Marka z Pauliną.
Tym swoim postępowaniem zraził do siebie kolejną osobę.
- Marco jak mogłeś dopuścić aby Bella cię zostawiła. I to na krótko po zaręczynach i tak samo krótko przed ślubem - mówił tonem histerii Pshemko.
- Pshemko to nie ona mnie zostawiła a ja ją. Jedyną prawdą jest, że zerwałem z nią, bo miałem ku temu powody, mnóstwo powodów. A najważniejszym było, że okazało się jaka ona jest. No i oczywiście nie kocham jej i nigdy nie kochałem. W dodatku zakochałem się - mówił.
- Cóż to za podła osoba, sprawiła, że rozstałeś się z Paulinką.
- Nie ważne kto to jest. Ale bądź pewny, że to nie jej wina - odparł i dodał - a i nie widzę powodu abym miał ci się tłumaczyć z mojego prywatnego życia - tymi słowami jedynie jeszcze bardziej rozzłościł mistrza.
- Krzysiu powiedz mi co ten twój syn wyczynia? - dociekał Pshemko kilka godzin później podczas spotkania z seniorem Dobrzańskim.
- Ale o czym ty mówisz? Czyżby Marek zamówił złe materiały? Albo jeszcze coś innego? - dociekał Krzysztof.
- No jak to, to ty nie wiesz o rozstaniu Marka z Paulinką?
- A to o to chodzi. Wiem i co w związku z tym?
- I ty mówisz to tak spokojnie?
- Pshemko oni są dorosłymi ludźmi i mogą robić co chcą ze swoim życiem.
- No, ale firma...- nie dokończył, bo Krzysztof mu przerwał.
- Firma na pewno na tym nie ucierpi. Marek nadal będzie prezesem a Paulina ambasadorem firmy i dobierać dodatki do twoich kreacji - mistrz jednak nie umiał a może i nie chciał tego zrozumieć.
Paulina rozpuściła plotkę o rozstaniu z Markiem a to było tylko niezłą wiadomością dla co poniektórych w firmie. Lecz był też ktoś, komu to rozstanie z jednej strony było bardzo mocno nie na rękę, ale z drugiej cieszył się z takiego obrotu sprawy. Jednak co by nie powiedzieć to jej bracie Aleksie, to potrafił nieźle grać.
- Dobrze zrobiłaś zostawiając tego dupka - mówił do Pauliny, gdy ta wciąż twierdziła kto od kogo odszedł.
- Po prostu nie mam już siły. On wiecznie wraca pijany z tych swoich wyjść do klubów - mówiła. A z jej wypowiedzi można by wywnioskować tylko jedno, iż Marek jest już wręcz uzależniony od alkoholu oraz jest jakimś seksoholikiem.
- Spokojnie sorella, on jeszcze za wszystko zapłaci - mówił nie wiedząc, że ta również coś knuje - a może pójdziemy na jakiś lunch?
- Dziękuję braciszku, ale dzisiaj nie mogę - rzekła i pospieszyła z wyjaśnieniem - mam umówione spotkanie w salonie kosmetycznym.
Pół godziny później siedziała w dość mało przyjemnej knajpie i rozmawiała z dwoma facetami. Byli tak zajęci rozmową, że nie zwracali uwagi na innych.
- Panowie, ale to musi wyglądać na wypadek.
- Spokojnie, mój przyjaciel wie co robi - usłyszała od jednego z mężczyzn. Najwyraźniej te zapewnienia wystarczyły, bo panna Febo wyjęła z torebki białą kopertę i wręczyła temu drugiemu. Facet rozchylił kopertę i uśmiechnął się pod nosem.
- Reszta po wszystkim - rzekła.
A to wszystko ktoś skrzętnie dokumentował robiąc zdjęcia i nagrywając całą rozmowę.
CDN...
No, kurcze ale się porobiło. Febo nie zasypują gruszek w popiele. Ale organizowanie zamachu na Marka.😯 No i to zachowanie Heleny i jeszcze pojawienie się Bartusia. To .nic dobrego nie wróży. Ani dla Marka ani dla Uli. Oj, a tu tydzień czekania.🤔 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🍀🌺
OdpowiedzUsuńUspokoję Cię tym, że Bartek nie jest nikim złym. Jest taką samą postacią co np. Ania z recepcji.
UsuńCo do reszty nie zdradzę szczegółów.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
wredna szuja z tej fabio
UsuńOna chce tylko coś ugrać dla siebie i brata.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
Julita