niedziela, 12 stycznia 2025

MIAŁ BYĆ ŚLUB część IX

 Marek zbierał dowody na niekorzystne działanie obojga Febo wobec firmy. A szczególnie przeciwko Aleksowi. Jednak z czasem doszły dowody na Paulinę. Chociaż na nią miały posłużyć w innej sprawie. Jednocześnie przygotowując się do kolejnego pokazu. Coraz częściej łapał się na tym, że jego myśli krążą wokół nie jego narzeczonej, ale zupełnie innej kobiety. Mianowicie chodziło o jego asystentkę. Nawet kiedy był razem z Pauliną gdzieś, to zastanawiał się co robi jego asystentka. Innym razem czuł coś w rodzaju zazdrości, gdy zauważył Ulę w towarzystwie jakiegoś obcego faceta. 
- Kim jest ten koleś? - zastanawiał się. 
I kiedy kolejny raz spotkał tego typa u niej w domu postanowił dowiedzieć się kim on jest. Odwoził ją tego dnia, często się tak zdarzało w ostatnim czasie. Sam sobie się dziwił, że tak reagował na widok innych u jej boku. Jedynie Maciek nie wywoływał w nim takich uczuć. Doskonale wiedział, że są dwójką najlepszych przyjaciół. 
- Poznaj proszę Bartka Dobrowskiego - przedstawiła ich sobie nawzajem - a to jest Marek Dobrzański. 
Panowie podali sobie dłoń na przywitanie. Lecz ten pierwszy zauważył ten zmieniony wyraz twarzy u tego drugiego. 
- Oj ktoś tu jest zazdrosny o Ulkę - pomyślał. 
- Ula nie będę wam przeszkadzał, daj mi tylko to co masz i ja uciekam - odezwał się Dobrzański. Ula zdawała się nie zrozumieć sensu słów rzekła. 
- To chodź do mojego pokoju tam mam wszystko - i kiedy zostali sami postanowił zapytać. 
- To twój nowy chłopak? - odwróciła się do swojego szefa i z wymalowanym zdziwieniem na twarzy rzekła.
- Bartek? Nie, nie jest moim chłopakiem, a jedynie sąsiadem - młody Dobrzański odetchnął. 
Ula zapraszała go na kawę, ale tłumaczył, że musi jeszcze jechać do rodziców. 
- Dziękuję ci Ula, ale tym razem muszę z przykrością odmówić. Umówiony jestem z rodzicami, obiecałem iż przyjadę nie później jak po siedemnastej - rzekł i spojrzał na stojący na wezgłowiu jej łóżka zegarek - będę się zbierał. Do jutra - pożegnał się ze wszystkimi. 
- Oj Dobrzański co się z tobą chłopie dzieje? - rozmyślał w czasie jazdy - jesteś coraz bardziej zazdrosny o swoją asystentkę - nie potrafił tego sobie wytłumaczyć. 

Kilka dni później siedział w swoim gabinecie i nie mógł zrozumieć postępowania własnej matki. Co i rusz w jego głowie krążyły słowa Heleny po tym jak powiedział co sądzi o zachowaniu swojej narzeczonej oraz co zamierza zrobić. 
- Jak w ogóle możesz tak oczerniać Paulinkę, nie wierzę w to co mówisz - niemalże krzyczała pani Dobrzańska. 
- Mamo wiem co mówię, ona jest podłą, dwulicową kobietą. Knuje za moimi plecami, wiecznie oczernia mnie w oczach innych. Ostatnio powiedziałem, że albo podpisze intercyzę albo nici ze ślubu. Lecz ostatnie jej wyczyny skłoniły mnie do podjęcia zupełnie innych działań. 
- Coś ty znowu wymyślił? 
- Otóż zamierzam się z nią rozstać i to jeszcze dzisiaj. 
- Ale jak to rozstać się? - odezwał się dotychczas milczący Krzysztof. 
- Po prostu wiem, że jej nie kocham i nie chcę tego ciągnąć przez resztę swojego życia. 
- Jeśli tak postąpisz to zapomnij, że miałeś matkę - był w szoku, jak można tak powiedzieć do własnego dziecka. Nie odezwał się więcej a jedynie pożegnał i opuścił rodzinny dom. 

- Marek? - usłyszał czyjś głos, podniósł głowę znad laptopa i ujrzał w drzwiach twarz swojej sekretarki Violetty. 
- Tak? - rzekł na wpół przytomnie. 
- Wszystko w porządku? Miałeś mi dać te umowy do przepisania - nie odpowiedział na jej pytanie, nie uważał aby była odpowiednią osobą co do zwierzeń. Wysunął jedną z szuflad i po chwili podał Kubasińskiej kilka kartek. 
- Proszę Viola, przepisz je zgodnie z naniesionymi poprawami - kobieta odebrała je od prezesa i zniknęła w sekretariacie. 
- Ty Ulka, nie wiesz może co się dzieje z Markiem? Od paru dni chodzi jakiś taki nieobecny, jakby coś go gryzło - postanowiła wziąć na spytki Cieplak. W końcu byli bliżej ze sobą, w końcu była jego asystentką. 
- Nie wiem Viola. I szczerze mówiąc nie pytałam, bo to nie są moje sprawy - Kubasińska wzruszyła tylko ramionami po czym wzięła się za zleconą pracę. 
Przez następne dni niby nic się takiego nie działo, oprócz tego, że w firmie gruchnęła jak piorun z jasnego nieba wieść o rozstaniu Marka z Pauliną.
Tym swoim postępowaniem zraził do siebie kolejną osobę.
- Marco jak mogłeś dopuścić aby Bella cię zostawiła. I to na krótko po zaręczynach i tak samo krótko przed ślubem - mówił tonem histerii Pshemko. 
- Pshemko to nie ona mnie zostawiła a ja ją. Jedyną prawdą jest, że zerwałem z nią, bo miałem ku temu powody, mnóstwo powodów. A najważniejszym było, że okazało się jaka ona jest. No i oczywiście nie kocham jej i nigdy nie kochałem. W dodatku zakochałem się - mówił. 
- Cóż to za podła osoba, sprawiła, że rozstałeś się z Paulinką. 
- Nie ważne kto to jest. Ale bądź pewny, że to nie jej wina - odparł i dodał - a i nie widzę powodu abym miał ci się tłumaczyć z mojego prywatnego życia - tymi słowami jedynie jeszcze bardziej rozzłościł mistrza. 

- Krzysiu powiedz mi co ten twój syn wyczynia? - dociekał Pshemko kilka godzin później podczas spotkania z seniorem Dobrzańskim.
- Ale o czym ty mówisz? Czyżby Marek zamówił złe materiały? Albo jeszcze coś innego? - dociekał Krzysztof. 
- No jak to, to ty nie wiesz o rozstaniu Marka z Paulinką? 
- A to o to chodzi. Wiem i co w związku z tym? 
- I ty mówisz to tak spokojnie? 
- Pshemko oni są dorosłymi ludźmi i mogą robić co chcą ze swoim życiem. 
- No, ale firma...- nie dokończył, bo Krzysztof mu przerwał. 
- Firma na pewno na tym nie ucierpi. Marek nadal będzie prezesem a Paulina ambasadorem firmy i dobierać dodatki do twoich kreacji - mistrz jednak nie umiał a może i nie chciał tego zrozumieć. 
Paulina rozpuściła plotkę o rozstaniu z Markiem a to było tylko niezłą wiadomością dla co poniektórych w firmie. Lecz był też ktoś, komu to rozstanie z jednej strony było bardzo mocno nie na rękę, ale z drugiej cieszył się z takiego obrotu sprawy. Jednak co by nie powiedzieć to jej bracie Aleksie, to potrafił nieźle grać. 
- Dobrze zrobiłaś zostawiając tego dupka - mówił do Pauliny, gdy ta wciąż twierdziła kto od kogo odszedł. 
- Po prostu nie mam już siły. On wiecznie wraca pijany z tych swoich wyjść do klubów - mówiła. A z jej wypowiedzi można by wywnioskować tylko jedno, iż Marek jest już wręcz uzależniony od alkoholu oraz jest jakimś seksoholikiem. 
- Spokojnie sorella, on jeszcze za wszystko zapłaci - mówił nie wiedząc, że ta również coś knuje - a może pójdziemy na jakiś lunch? 
- Dziękuję braciszku, ale dzisiaj nie mogę - rzekła i pospieszyła z wyjaśnieniem - mam umówione spotkanie w salonie kosmetycznym.  
Pół godziny później siedziała w dość mało przyjemnej knajpie i rozmawiała z dwoma facetami. Byli tak zajęci rozmową, że nie zwracali uwagi na innych. 
- Panowie, ale to musi wyglądać na wypadek. 
- Spokojnie, mój przyjaciel wie co robi - usłyszała  od jednego z mężczyzn. Najwyraźniej te zapewnienia wystarczyły, bo panna Febo wyjęła z torebki białą kopertę i wręczyła temu drugiemu. Facet rozchylił kopertę i uśmiechnął się pod nosem. 
- Reszta po wszystkim - rzekła. 
A to wszystko ktoś skrzętnie dokumentował robiąc zdjęcia i nagrywając całą rozmowę. 
CDN...

4 komentarze:

  1. No, kurcze ale się porobiło. Febo nie zasypują gruszek w popiele. Ale organizowanie zamachu na Marka.😯 No i to zachowanie Heleny i jeszcze pojawienie się Bartusia. To .nic dobrego nie wróży. Ani dla Marka ani dla Uli. Oj, a tu tydzień czekania.🤔 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🍀🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uspokoję Cię tym, że Bartek nie jest nikim złym. Jest taką samą postacią co np. Ania z recepcji.
      Co do reszty nie zdradzę szczegółów.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
    2. wredna szuja z tej fabio

      Usuń
    3. Ona chce tylko coś ugrać dla siebie i brata.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
      Julita

      Usuń