niedziela, 3 listopada 2024

MIAŁ BYĆ ŚLUB część I

 Młody, przystojny, z dołeczkami w policzkach kiedy tylko się uśmiechnął i tym magnetycznym spojrzeniem w kolorze górskiego lodowca. Tak właśnie prezentował się Marek Dobrzański prezes świetnie prosperującej firmy modowej znanej z szycia odzieży dla tych bardziej majętnych Polaków i Polek. Przez lata żył nie biorąc niczego na poważnie, nawet stanowisko jakie piastował nie sprawiło aby spoważniał. Wieczne zabawy w nocnych klubach z przyjacielem. Jednak wielkimi krokami zbliżał się dzień, który miał zmienić wiele w jego życiu. 
Stał na schodach i zastanawiał się czy to dobry pomysł. Sama idea zaręczyny a potem ślub i wesele nie były niczym złym same w sobie. Jednak nie koniecznie z tą kobietą. Jednak ugiął się pod presją otoczenia. Chociaż to otoczenie liczyło raptem trzy osoby. Matka, przyszła narzeczona oraz ojciec. Z tym, że senior Dobrzański był bardziej powściągliwy. Za to Helena i Paulina parły do tego ożenku wręcz po trupach. Paulina Febo była piękną, smukłą kobietą. Zawsze ubrana szykownie z elegancją i gracją. Jednak jej charakter nie szedł w parze z tym wszystkim. Pochodziła z Włoch i charakter miała równie iście włoski. Dodatkowo nie wiedzieć czemu uważała się za kogoś lepszego od innych. Traktowała z wyższością każdego, kto był mniej majętny od niej. Była posiadaczką części udziałów tej samej firmy, której prezesem był Marek. 
Wszystko wyglądało jak dobrze wyreżyserowana scena do jakiegoś kiepskiego serialu. W pewnym momencie dołączyła uśmiechnięta Paulina. 
- Paula po co tyle osób pospraszałaś? - wyszeptał. Ta uśmiechnęła się i odpowiedziała. 
- Kochanie takie wydarzenie musi mieć odpowiednią oprawę - Marek tylko przewrócił oczami. Nie umiał zrozumieć tego, ale nie miał ochoty wykłócać się z nią. 
Paulina ponownie gdzieś zniknęła, a on miał jeszcze chwilę do rozmyśleń. 
- A może tak uciec? - przeszło mu przez głowę - przecież to jeszcze nie ślub - te jego rozmyślania przerwał Sebastian Olszański. 
- I co stary gotowy jesteś? 
- Seba ja chyba nigdy nie będę gotowy na coś takiego - odparł zgodnie z prawdą - zobacz co ona za cyrk z tego zrobiła. Naspraszała całą śmietankę Warszawy - mówił. 
- Fakt twoja przyszła narzeczona uwielbia rozgłos - odparł mu przyjaciel. 
Stał tak i denerwował się aż w końcu usłyszał głos swojego ojca. 
- Moi mili zebraliśmy się tutaj aby być świadkami wspaniałego wydarzenia. Jak zapewne wiecie dzisiejszego wieczoru mój syn postanowił zrobić kolejny krok w związku z Pauliną - odwrócił się w stronę swojego jedynaka i rzekł - synu oddaje ci głos. 
Senior zszedł dwa schody niżej ustępując miejsca młodym. 
- Kochani - zaczął młody Dobrzański - dziękuję wam za przybycie i uczestniczenie w tym szczególnym dniu wraz z nami. W związku, że jesteśmy już wszyscy, to w waszej obecności chciałem - odwrócił się w stronę Pauliny - Paulino w obecności wszystkich zgromadzonych chciałem prosić cię abyś została moją żoną. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i przyjmiesz ten pierścionek na znak naszej miłości? - wymawiając każde z tych słów czuł a wręcz wiedział, że są wypowiadane pod przymusem i nieszczere. 
- Och Marku - zrobiła teatralny gest i dodała - oczywiście, że wyjdę za ciebie - wyciągnęła przed siebie dłoń, a Marek wsunął na jej palec pierścionek z diamentem. 
Wszystko było nagrywane przez jednego z kamerzystów, których również wynajęła Paulina. A bynajmniej tak miało być. Kiedy kamerzysta zorientował się, że coś jest nie tak ze sprzętem do narzeczonych ustawiła się kolejka chętnych na złożenie życzeń. Drugą osobą, która miała to dokumentować był fotograf Czarek. W końcu goście zajęli się w pewnym sensie sobą i Marek mógł odetchnąć. Zaczął się rozglądać za jedną z osób, ale nigdzie jej nie widział. 
- I jak tam bracie? - usłyszał ponownie dobrze mu znany głos. 
- Daj spokój Seba - odparł i dokończył - w żaden sposób nie były to szczere i prawdziwe słowa z mojej strony. Uwierz mi, że gdyby nie naciski ze strony matki oraz Pauliny tego cyrku by nie było. 
- Może nie będzie tak źle. W końcu to tylko zaręczyny a nie ślub - próbował go pocieszać przyjaciel. 
- A tak z innej beczki. Nie widziałeś Uli? 
- Nie. ale to chyba dobrze, że Brzydula nie przyszła. 
- Seba tyle razy mówiłem abyś jej tak nie nazywał. 
- Ale ona tak wygląda. Spójrz ile tu pięknych kobiet, a tobie w głowie ktoś taki jak ona - junior Dobrzański zrozumiał aluzję co do tych kobiet. Lecz od jakiegoś czasu jakoś nie ciągnęło go do takiego trybu życia jakie wiódł dotychczas.  
- Seba ty chyba jesteś niepoważny. Czy ty sądzisz, że w dniu własnych zaręczyn miałbym szukać sobie jakieś panny? 
- No jakoś Brzy...Ulki szukasz. 
- To zupełnie co innego - rzekł, ale nie miał zamiaru niczego tłumaczyć. Przeprosił za to kumpla i zniknął za drzwiami swojej sypialni. Drzwi zamknął na klucz, celowo aby nikt mu nie przeszkodził. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał dobrze znany numer. Jednak po drugiej stronie nikt nie odbierał. Za każdym razem słyszał ten sam tekst.
"Tu Ula, Ula Cieplak. Zostaw wiadomość" 
Kiedy kolejny już raz usłyszał, że ktoś usilnie dobija się do drzwi, odłożył telefon. 
- Marku dlaczego nie jesteś wraz z Paulinką? - dociekała matka. 
- Musiałem się przebrać i chciałem przez chwilę pobyć sam. Zaraz zejdę - odpowiedział. Lecz prawdą było, że nie miał ochoty na przebywanie z nimi wszystkimi. 
Jakieś dwie godziny później mógł odetchnąć, goście zaczęli opuszczać rodzinny dom Dobrzańskich. A on wraz z Pauliną wrócili do swojego domu. Chociaż w sumie to ten dom był tylko jego. Paulina cały czas coś tam trajkotała lecz on był myślami zupełnie gdzie indziej. Cały czas zastanawiał się dlaczego jego asystentka a jednocześnie przyjaciółka nie przyszła. 
- Marco czy ty mnie słuchasz? - dotarły do niego słowa narzeczonej. 
- Przepraszam cię Paula zamyśliłem się - odparł w pewnym sensie zgodnie z prawdą. 
- Cóż takiego ważnego może być powodem, że mnie nie słuchasz? - zaczęła mówić podniesionym głosem.
- Nic związanego bezpośrednio z nami - rzekł a czym jeszcze bardziej rozzłościł narzeczoną. Bo jakim prawem on myśli o czymś innym niż oni w takim dniu. 
- Która tym razem? 
- Paula nie nakręcaj się. Zastanawiam się na sprawami firmy - skłamał i zakończył rozmowę. 

- Mówię ci kochaniutka, żałuj, że nie przyszłaś - usłyszał jak Violetta relacjonowała wczorajsze wydarzenia do Uli kiedy dochodził do sekretariatu. Wszedł i przywitał się z obiema kobietami ogólnym "dzień dobry" a następnie zwrócił się do Cieplak. 
- Ula mogę liczyć na kawę? 
- Oczywiście. Zaraz ci przyniosę kawę oraz te raporty do podpisu dla Aleksa. 
- W porządku, to czekam - rzekł i zniknął za drzwiami gabinetu. 
Cieplak odetchnęła, bo wreszcie nie będzie musiała słuchać tej postrzelonej Violetty. Mimo iż wspólnie pracowały już jakiś czas nie polubiła tej kobiety. I miała ku temu wiele powodów. 
Weszła do gabinetu, na biurku ustawiła filiżankę z aromatycznie pachnącą kawą. W drugiej ręce trzymała dokumenty, które miały jeszcze tego dnia trafić na biurko dyrektora finansowego Aleksa Febo. A który jednocześnie był bratem Pauliny Febo i odwiecznym wrogiem Marka. 
- Proszę to są te raporty dla Aleksa. Podpisz i zaraz zaniosę mu - mówiła. 
Młody prezes chwycił za pióro, na każdej z wyznaczonych stron zostawił podpis. Ula wyciągnęła rękę aby odebrać plik kartek, jednak Marek wstał od biurka i minąwszy asystentkę opuścił gabinet. 
- Viola zanieś to do Aleksa - wydał polecenie pannie Kubasińskiej i wrócił do środka. 
- Usiądź Ula - poprosił kobietę, ta usiadła na fotelu stojącym tuż przy drzwiach. Marek usiadł na kanapie. Spojrzał na Cieplak i po chwili padło pytanie - dlaczego nie przyjechałaś? 
CDN...

8 komentarzy:

  1. Woooooooow, ale ciekawy początek. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Paula jak zwykle w swoim żywiole, na pokaz i bogato. I Violetta również w formie. Oj, będzie się działo. Oj, będzie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina to próżna kobieta, która lubi blichtr i błyszczeć.
      Viola tylko zdawała relacje z imprezy.
      Dziać będzie się to więcej niż pewne.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. Po tytule można się spodziewać, że ślubu nie będzie. A przynajmniej nie Pauliny i Marka. Ciekawie by było gdyby równie huczne mieli rozstanie co zaręczyny. Dla Pauliny byłaby to słodka kara za wszystko, co złego robiła.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie będzie rozstanie okaże się w swoim czasie.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  3. No właśnie... Dlaczego Ula nie przyszła na zaręczyny Marka? Czyżby tak jak w serialu już była w nim zakochana i nie chciała się jeszcze bardziej ranić widokiem narzeczeńskiej pary, czy też zadecydowały względy, nazwijmy to - estetyczne, przez które Ula czuła się zawsze gorsza od innych, a co zawsze podkreślała złośliwie Paulina czując przy tym dziką satysfakcję z upokarzania asystentki Marka? A może powód był zupełnie inny? Najwyraźniej Markowi nie daje to spokoju, bo wysyłając Violettę do Alexa znalazł sposób na spokojne porozmawianie z Ulą.
    Nowe opowiadanie bardzo ciekawie się zaczyna i intryguje myśl, jak rozwiniesz to dalej.
    Serdecznie pozdrawiam. GośkaSz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się potoczą dalsze losy bohaterów nie zdradzę z wiadomych przyczyny.
      Powód nieprzybycia Uli już za tydzień.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
    2. co jesli z ula znali sie juz jakis czas

      Usuń
    3. Znajomość Uli i Marka zaczęła się od jej przyjęcia do F&D.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
      Julita

      Usuń