Na samym początku krótka informacja. Otóż moi mili od 1 sierpnia nastąpi przerwa wakacyjna nie potrwa długo, bo zaledwie do 25 sierpnia. Tego też dnia pojawi się nowy wpis.
- Tyle razy ci mówiłem, że Ula nie jest żadną brzydulą - mówił chociaż doskonale zdawał sobie sprawę , że jego asystentka odstaje nieco wizerunkiem od innych. Lecz słowo nieco to tak delikatnie powiedziane. Jednak on sam nie oceniał jej po wyglądzie, ale po tym jakim wspaniałym, oddanym firmie jest pracownikiem. W ciągu tych kilku miesięcy wspólnej pracy poznał ją i wiedział doskonale jaka jest. Już nie potrafił sobie wyobrazić pracy bez niej - a dodatkowo nie wiem czy zauważyłeś lecz Ula nie nosi biżuterii.
- Oj tam stary nie przesadzaj, w końcu każda kobieta lubi błyskotki. Nawet taka firmowa brzydula - z chwilą wypowiedzenia ostatniego słowa Olszański poczuł dość mocne uderzenie w nos, zachwiał się i próbując ręką przytrzymać biurka potrącił pakunek. Cała jego zawartość rozsypała się na blacie i podłodze. Chwycił się za niego i już miał się odezwać, gdy otworzyły się drzwi od gabinetu a w nich stanęła Cieplak.
- Co wy wyprawiacie. Te wasze krzyki słychać...- nie do kończyła kiedy zobaczyła Sebastiana - na litość boską co tu się stało?
- Nic takiego - odburknął kadrowy i wyszedł z gabinetu.
- Marek możesz mi powiedzieć o co chodzi? - dociekała kobieta.
- Nic takiego. Takie tam męskie sprawy - próbował się wymigać od odpowiedzi jednocześnie próbując zasłonić to co się rozsypało.
- Nie wierzę ci. No ale skoro nie chcesz powiedzieć to trudno - odparła i wyszła.
Dobrzański pozbierał wszystkie te precjoza i schował.
- Potem zaniosę je temu kretynowi - pomyślał.
Usiadł ponownie za biurkiem jednak to co się wydarzyło nie pozwalało skupić na pracy. Cały czas wracał myślami do Uli i tego co się wydarzyło kilka minut temu. W pewnym momencie nawet przemknęła mu jedna myśl.
- Dlaczego ona to robi? Dlaczego tak mu pomaga? - wstał i podszedł do okna tak jakby chciał właśnie tam gdzieś w przestrzeni znaleźć odpowiedź. Jednak dość szybko odrzucił te myśli odpowiadając sobie samemu.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Jego wzrok nagle skierował się w stronę bramy parku tuż przy firmie, gdzie ujrzał swoją asystentkę. Spojrzał na zegarek.
- No tak już siedemnasta - nie myśląc zebrał swoje rzeczy nie zwracając uwagi na bałagan jaki pozostawił na biurku wyszedł.
Od tego dnia między tą trójką panowała jakaś dziwna, napięta atmosfera. Ula prawie nie rozmawiała z Markiem. Niemalże unikała kontaktu z nim, wykonywała swoje obowiązki jak zwykle sumiennie i rzetelnie. Jednak nic poza tym. Panowie również ze sobą nie rozmawiali. I o ile Marek rozumiał dlaczego Sebastian jest na niego obrażony, on sam był zły na kadrowego za to co powiedział. Tak kompletnie nie rozumiał zachowania swojej asystentki.
- Ula możesz do mnie przyjść? - poprosił kiedy wracał od Pshemko.
- Już idę. Tylko zamknę plik - odparła. Po nieco minucie trzymając zeszyt oraz długopis weszła do jego gabinetu. Stanęła przy biurku i czekała co takiego ma do zlecenia jej szef.
- Usiądź Ula - rzekł i gestem ręki wskazał na kanapę. Wykonała jego polecenie nie protestując. Nastała cisza, którą przerwała Cieplak.
- To co chciałeś mi dać do zrobienia? -
- Chciałem z tobą porozmawiać, ale nie do końca w sprawie pracy - ta spojrzała na młodego Dobrzańskiego nie rozumiejąc o co chodzi - Ula od kilku dni mam wrażenie jakbyś mnie unikała - wyjaśnił.
- To nie tak Marek.
- A jak? Możesz mi powiedzieć? - dopytywał. Ula wstała i nie pytając o zgodę otworzyła najpierw jedną szufladę a kiedy zamierzała otworzyć kolejną usłyszała - ostatnia - Marek domyślił się czego szuka. Wyjęła jej zawartość i z niemym pytaniem w oczach postawiła ją przed Dobrzańskim - Ula skąd ty....?
- Tamtego dnia próbowałeś to nieudolnie zasłonić - wskazała na torebkę.
- Ula te rzeczy przyniósł mi Sebastian. Próbował mi wmówić, że skoro dałem ci udziały to muszę mieć ciebie przy sobie. A takimi błyskotkami na pewno cię zatrzymam - mówił patrząc jej prosto w oczy, pominął jednak to jak Olszański ją nazwał - Ula nie zamierzałem tego robić. Tamtego dnia po prostu wrzuciłem to wszystko do torebki i schowałem do szuflady. Miałem mu to oddać, ale jakoś wyleciało mi to z głowy. Potem sama wiesz, że mieliśmy przez ostatnie dwa dni przeprawę z Pshemko, po tym jak okazało się, że Paulina nie ogarnęła tematu modeli. Ja wiem doskonale, że ty mnie nie oszukasz ani nie zawiedziesz i nie muszę się posuwać do jakiegokolwiek podstępu - ta siedziała milcząc, co niepokoiło Marka - proszę powiedz coś - prosił. Cieplak wstała i wyszła na moment z gabinetu wprawiając w osłupienie.
- Proszę - zwróciła się do mężczyzny wyciągają w jego kierunku rękę uzbrojoną w teczkę. Rozpoznał ją.
- Ula...- chciał zaprzeczyć kiedy usłyszeli pukanie. Marek zaprosił gościa go środka, by po chwili ujrzeć w nich Helenę.
Ula podniosła się z kanapy i przywitawszy się z panią Dobrzańską proponując coś do picia opuściła gabinet. Po kilku minutach pojawiła się ponownie niosąc tacę z dwiema filiżankami kawy oraz ciastkami na talerzyku.
- Synku przyszłam do ciebie z prośbą o pomoc - mówiła
- O jaką pomoc chodzi? Coś z tatą? - dopytywał.
- Z tatą wszystko w porządku. Chodzi o pomoc w fundacji a mówiąc dokładniej to pomoc w przygotowaniu festynu oraz zbiórki.
- Nie ma problemu mamo. Powiedz tylko kiedy.
- W najbliższą sobotę - Marek przez chwilę milczał widać było, że się nad czymś zastanawiał - jeśli masz inne plany synku to ja to zrozumiem.
- Nie mamo, to zupełnie coś innego. Po prostu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jednak nie sądzę aby udało się go zrealizować do soboty - pospieszył z wyjaśnieniem.
- A co to za pomysł? - zaciekawiła się Helena.
- Na razie nic ci nie powiem. Jednak w sobotę na pewno będę. A czy mogę przyjść z kimś? I na którą godzinę zaplanowałaś całą imprezę?
- Oczywiście, że możesz przyprowadzić kogoś znajomego. Całość zacznie się od godziny dziesiątej i myślę, że potrwa tak do godziny dziewiętnastej no może do dwudziestej - odparła.
- W porządku to ja przyjadę znacznie wcześniej. Tak myślę, że około dziewiątej już będę.
Kolejny raz Helena mogła czuć się dumna ze swojego jedynaka, tak samo jak i jej mąż. Nigdy nie odmówił pomocy. Zawsze mogli na niego liczyć, w każdej sytuacji. Kiedy to on okazał się najlepszym kandydatem na prezesa firmy senior Dobrzański puchł z dumy.
- Wiedziałem, że jesteś najlepszym kandydatem na to stanowisko. Gratulacje synu - usłyszał Marek po ogłoszeniu wyników.
- Dziękuję ci tato. Ale to nie do końca moja zasługa. Przy tej prezentacji pomagała mi Ula - mówił, wyjaśniając.
- Domyślam się, że ktoś ci pomagał. Tak samo w pisaniu pomagał zapewne Adam Turek. Synu nie ma w tym niczego złego.
Marek nigdy nie był łasy na takie pochlebstwa, ale słowa uznania od samego ojca dodawały mu wiary w siebie samego. A słyszał je dość często, bo Krzysztof nie skąpił ich swojemu jedynakowi. I tylko czasem ubolewał, że jego przybranemu synowi nie może tego samego powiedzieć. Często ten drugi rozczarowywał go tak samo jak i jego siostra. Dawali zazwyczaj im powody do zmartwień.
CDN...
Myślę, że do fundacji Marek przyjdzie z Ulą. Byłaby to okazja, aby Helena lepiej poznała Ulę. Miłe jest to, że Krzysztof jest dumny z syna. W serialu było całkiem inaczej. Największe zaskoczenie jest to, że Sebastian oberwał od przyjaciela. W B1 byli idealni w przyjaźni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i udanego wypoczynku. Mój urlop się właśnie skończył. Jutro do pracy niestety.
Tu też byli idealnymi przyjaciółmi, ale coś się musiało popsuć.
UsuńMasz rację Marek pomyślał o Uli.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Mój urlop zaczyna się dokładnie 5 sierpnia.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
No to Sebuś się doigrał 😉 brawo dla Marka za reakcję na pomysł Seby i że Uli powiedział prawdę. Można było się spodziewać takiej reakcji Uli, mnie jeszcze przeszło przez myśl, że Ulka się zwolni. Helena chyba całkiem niechcący uratowała Marka, bo pewnie poprosi Ulę by towarzyszyła mu na festynie. No a Ula nie będzie miała sumienia odmówić udziału w tak szlachetnej sprawie jak fundacja Pani Heleny🤗 mam nadzieję, że uda się Markowi wyjaśnić wszystko i dojdą wraz z Ulą do porozumienia. Bo jeszcze trochę wody w Wiśle musi płynąć, żeby Oni zrozumieli, że się kochają 💓💓 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia 🌺🌞🍀 ale chyba przed urlopem będzie jeszcze jeden rozdział 😉
OdpowiedzUsuńMarek nie mógł inaczej postąpić. Masz rację, że wizyta uratowała skórę synowi. Lecz co się odwlecze to nie uciecze.
UsuńMłody Dobrzański również pomyślał o Uli.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
to bedzie ula a wejscie bedzie miala jak petarda olsni wszystkich w kolo
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością będzie to Ula, ale nic więcej nie zdradzę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
Julita
O rany...! Po raz pierwszy Marek zachował się jak facet, a nie jak debil, któremu inny debil udziela rad i w dodatku wyznał Uli skąd wzięły się w jego biurku błyskotki. Brawo! A znając łagodny i skory do niesienia pomocy charakter Uli, to pewnie ją będzie próbował zwerbować na imprezę Heleny. Ula zapewne nie odmówi. Zapowiada się naprawdę interesujący dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Marek postawił na szczerość, bo tak go wychowano.
UsuńNa takie imprezy tylko Ula może się nadać.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
Julita