niedziela, 14 kwietnia 2024

CUDZY NARZECZONY część II

 Maciek tak jak obiecał zaczął swoje małe prywatne śledztwo. Przez kolejnych kilka dni obserwował doktorka i skrupulatnie dokumentował swoje obserwacje. Jeszcze pierwszego dnia poszczęściło mu się. 
- No panie doktorku nie jesteś tak ostrożny - pomyślał sam do siebie Szymczyk. Wyjął ze schowka aparat i zaczął pstrykać zdjęcia. 
Piotr wyszedł ze szpitala z jakąś młodą kobietą, a która z całą pewnością nie przypominała Ulę. I niby nic w tym specjalnego lecz już to, że oboje nie wyglądali na dwójkę zwykłych znajomych już zmienia fakt. Szli objęci jak para zakochanych, a Maciek to uchwycił pstrykając raz za razem. Następnego dnia doktorek był najwyraźniej umówiony z Ulką, bo już od samego południa siedział w Rysiowie. 
W pewnym momencie u Cieplaków zjawił się Maciek niby przypadkiem, a tak naprawdę miał w tym swój cel. 
- Ciekawe jak długo zamierzasz ją okłamywać? - wyszeptał do Sosnowskiego kiedy zostali sami.
- Nie rozumiem o czym mówisz - odparł udając zaskoczonego. 
- Ty dobrze...- zaczął lecz w tym momencie do pokoju weszła Ula. 
- O czym rozmawiacie? - zapytała.
- O niczym szczególnym kochanie - usłyszała w odpowiedzi. 
- Chciałem tylko dopytać czy już wszystko macie gotowe włącznie z samochodem, bo jeśli nie to ja mogę służyć pomocą - odparł sąsiad. 
- To bardzo miłe z twojej strony Maciuś - odparła i natychmiast zwróciła się do narzeczonego - kochanie może to być świetny pomysł. 
- No nie wiem. W końcu Maciek ma być naszym gościem i będzie chciał się napić - próbował jakoś wybrnąć Sosnowski. 
- Nie piję alkoholu, więc to dla mnie żaden problem - odparł Maciek. 
- W porządku zastanowimy się i damy ci odpowiedź - odparł Piotr. 
- Ok, w takim razie będę czekać - odparł i pożegnał się. Opuścił pokój Uli a następnie wszedł jeszcze do kuchni, gdzie siedział Józef wraz z Jaśkiem. 
- I co masz jakieś dowody? - dopytywał się młodszy z Cieplaków. 
- Mam i to sporo. Ale i też mam pomysł jak je pokazać Uli. Tylko potrzebuję do tego waszej pomocy - odparł. 
- Jesteś bardzo tajemniczy. Zdradzisz co masz w planach? - dopytywał senior Cieplak. 
- Otóż zacząłem od tego, że zaproponowałem im swój samochód jako środek transportu do w tym wyjątkowym dniu - zrobił w tym miejscu cudzysłów palcami i już miał kontynuować kiedy usłyszeli jak narzeczeni wychodzą z pokoju. 
- Widzę, że nie umiesz rozstać się z tym gościnnym domem - odezwał się Sosnowski z udawanym miłym głosem. 
- Masz rację, bardzo lubię tu przychodzić - odparł z mało szczerym uśmiechem Szymczyk. 
Ewidentnie ta dwójka mężczyzn nie przepadała za sobą, a dodatkowo fakt, że jeden z nich jest nieszczerym człowiekiem tylko potęgowało tę niechęć. 
- My wychodzimy - odezwała się Ula, ale wyglądała jakoś nieszczególnie, tak jakby posmutniała. 
- Ula wszystko w porządku? - dopytywał ją ojciec. 
- Tak tato - odparła, lecz ta trójka mężczyzn siedzących w kuchni nie do końca jej uwierzyli.

Faktem było, że po wyjściu Maćka z jej pokoju nastąpiła wymiana zdań między Ulą a Piotrem. 
- Piotr myślę, że to świetny pomysł z tym autem od Maćka. 
- Nie sądzę. 
- Dlaczego tak sądzisz? 
- Uważam, że tego całego Maćka jest zbyt wiele w naszym życiu - Ulka zrobiła wielkie oczy z niedowierzania i jednocześnie z niemym pytaniem - ja wiecznie słyszę Maciek to, Maciek tamto. Kiedy przyjeżdżam do ciebie on już tu jest albo więcej niż pewne, że zjawi się lada chwila - mówił. 
- Piotr, Maciek to mój najlepszy przyjaciel był ze mną w najtrudniejszych momentach mojego życia, ale i w tych kiedy były powody do radości. 
- Ula powinnaś wybrać albo ja albo on. 
- Nie masz prawa mnie stawiać przed takim wyborem - odparła. 
- Przepraszam kochanie ja nie chciałem sprawić ci przykrości, ale mam wrażenie jakby w tym naszym związku było nas troje - mówił. Lecz ta nie odezwała się ani słowem - Ula nie rozmawiajmy już o tym i chodźmy na jakiś spacer to pozwoli nam ochłonąć.
- Nie mam ochoty - odparła. 
- A co jeśli zgodzę się na propozycję Maćka - próbował jakoś wybrnąć. 
Uznał, że musi jakoś ją udobruchać i już planował jak mieć tego jej przyjaciela po swojej stronie. Domyślił się o czym tamten mówił. Prawdą też było, że swojej narzeczonej nie darzył jakimś szczególnym uczuciem. Jednak w małżeństwie z panną Cieplak widział dla siebie pewnego rodzaju korzyść. On nie miał żadnej rodziny, bo wychował się w sierocińcu. Nawet nie posiadał własnego mieszkania, gdyż był na początku swojej drogi jako lekarz, a co za tym szło nie zarabiał na tyle aby było go stać na własne. Dotychczas mieszkał w hotelu dla personelu medycznego, a po ślubie z Ulką mieli zamieszkać w Rysiowie. 

- No mów jaki masz plan - powrócił do rozmowy Jasiek kiedy ta dwójka już wyszła. 
- Otóż kiedy będę ich wiózł do urzędu poproszę cię - zwrócił się do młodego Cieplaka - abyś otworzył schowek a z niego niby to przypadkiem wypadną zdjęcia Piotra jak obściskuje się z inną. 
- No tak, ale mamy już zaproszonych kilka osób - zaniepokoił się starszy mężczyzna. 
- W takim razie trzeba ich odwołać, ale tak aby nie niepokoili Uli. 
- Ja się postaram to załatwić. W sumie to zaproszenia zostały jedynie wysłane do mojego brata i jego żony, bo to chrzestny Uli  oraz do Bogusi siostry mojej Magdy. Lecz z tego co mi wiadomo to ona nie przyjedzie, bo jednak podróż z Nowego Jorku kosztuje, a jej ostatnio nie wiedzie się najlepiej - rzekł Józef. 
- A znajomych, których Ula chciała zaprosić sam poinformuję o odwołanym ślubie - dodał Maciek - coś chyba jeszcze pana niepokoi - ni to zapytał ni to stwierdził Szymczyk. 
- Obawiam się, aby Ula nie miała do mnie pretensji, że wcześniej jej tego nie powiedziałem - wyjaśnił. 
- Spokojnie panie Józefie. I o tym pomyślałem. Po prostu udacie zaskoczonych, że niby tylko ja o tym wiedziałem - wyjaśnił. Obaj mężczyźni pokiwali jedynie ze zrozumieniem głowami. 

Dzień ślubu zbliżał się, a Maciek miał już wystarczająco dużo dowodów na niewierność Sosnowskiego. Udało się im odwołać tę niewielką garstkę zaproszonych gości ze strony Uli. Józef zadzwonił i nie wdając się specjalnie w szczegóły poinformował rodzinę, prosząc jednocześnie aby nie dzwonili do Uli w tej sprawie. Jednocześnie przepraszając za zaistniałą sytuację. 
Wreszcie nastał ten dzień. Dzień, który dla wszystkich innych jest dniem szczególnym i wyjątkowym. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ula z wielkim przejęciem szykowała się na tę wspaniałą uroczystość. Nie wynajmowali sali, nie mieli zbyt wielu gości więc uznali, że zorganizują przyjęcie w rodzinnym domu Uli. 
Było kilka minut po jedenastej kiedy to Maciek podjechał swoim przystrojonym samochodem pod bramę z numerem ósmym. Z auta wysiadł wystrojony Piotr i trzymając niewielki bukiet wszedł do domu, gdzie już na niego czekano. Na całe szczęście był to ślub cywilny więc obyło się bez błogosławieństwa, a co za tym idzie Józefowi ulżyło. 
Niespełna kilkanaście minut później wyruszyli w stronę Urzędu Stanu Cywilnego. Ulę nieco zaczęło niepokoić, to że jeszcze nie pojawili się goście. 
- Córcia nie martw się, na pewno przyjadą - uspakajał ją ojciec. 
- Oj Cieplak będziesz smażył się w piekle - pomyślał. 

Jechali już kilka minut, kiedy to przyjaciel Ulki postanowił wcielić swój plan w życie. 
- Jasiek możesz wyjąć mi ze schowka wodę? - młody Cieplak otworzył schowek a tam wypadły zdjęcia. 
- A co to za fotki? - udał zaskoczonego chłopak i po chwili kontynuował - przecież to nasz pan młody, ale to nie ty tam jesteś siostra. Spójrz - i podał plik zdjęć siostrze. Ta przez krótką chwilę przyglądała się temu co tam było. 
- Ula to nie tak - próbował nieudolnie coś tłumaczyć Piotr. 
- A niby jak co? Zdradzałeś mnie - mówiła ze łzami w oczach Cieplak. 
- Maciek zawracamy, proszę cię abyś mnie odwiózł do domu.
- Ula skarbie nie rób scen. To jest zapewne fotomontaż - wciąż nie odpuszczał Sosnowski. 
- Chłopie nie pogrążaj się jeszcze bardziej. Mam na to również świadków - wysyczał przez zęby Szymczyk i zwrócił się do Uli - wiesz chyba i tak musimy podjechać do urzędu, bo trzeba odwołać ceremonię. 
- Masz rację. Jedźmy - odparła. 
Piotr cały czas próbował przekonać swoją już byłą narzeczoną, że to nic nie znaczący incydent. Lecz  Maciek miał jeszcze jednego asa w rękawie, tak na wszelki wypadek, gdyby jakimś cudem udało się doktorkowi nakłonić na ten ślub. Wysiedli całą czwórką z auta i tuż przed wejściem do urzędu czekała na nich kochanka Piotra. 
- Ula przedstawiam ci panią Małgorzatę Ober kochankę Piotra - rzekł bez ogródek Maciek. 
- A to jest pani Urszula Cieplak już niestety była narzeczona Piotra. 
- Ale jak to narzeczona? Piotr możesz mi to jakoś wyjaśnić, przecież spodziewamy się dziecka - mówiła piskliwym głosem kobieta. 
Tego już było dla Uli zbyt wiele. Zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy i wraz z bukietem rzuciła w stronę Piotra. 
- To koniec. Nie chcę cię znać, ani pamiętać. Zniknij z mojego życia - mówiła przez łzy. Po czym obróciła się i weszła do środka aby odwołać wszystko. 
CDN...
 

11 komentarzy:

  1. No to się porobiło. Było huuuuuucznie🤣🤣🤣🤣🤣 Maciek sprytnie to wykombinował 👍 żal mi tylko Uli, miały być łzy szczęścia a są żalu. Bardzo jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia 🍀🌺🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było z hukiem. Chociaż nie tak jakby wszyscy chcieli, no może oprócz kilku osób.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. O jaaa 😱 miało być jak w bajce, a ten dzień nie był najszczęśliwszy dla panny młodej. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały przyniosą Uli więcej szczęścia. Pozdrawiam serdecznie. Olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wszystkie opowiadania kończą się szczęśliwie.
      Zapewniam Cię, że jeszcze będzie pięknie, tylko potrzeba na to czasu. A sama Ula musi spotkać swojego księcia na białym koniu.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
      Julita

      Usuń
  3. Piotr był już myślami w Rysiowie i czuł się panem domu. A tu taka niespodzianka. Wiadomo, dlaczego nie szukał nic swojego do zamieszkania z Ulą, bo to by kosztowałoby, a przecież miał nieślubne dziecko i darmowe lokum mu odpowiadało. Teraz czas zapomnieć o Sosnowskim i rozpocząć wszystko od nowa.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Indyk myślał o niedzieli. Nieślubne dziecko dopiero w drodze. A z Ulą miałby wygodę i jeszcze nic nie musiałby szczególnie robić. Na miejscu ma kto zasuwać w domu i w obejściu.
      Dziękuję Ci za odwiedziny oraz komentarz.
      Cieplutko pozdrawiam późną nocą.
      Julita

      Usuń
  4. "Już był w ogródku, już witał się z gąską", a tu taka niemiła niespodzianka. Nawiasem mówiac nie wiem na co liczył doktorek, że sprawa ciąży jego kochanki się nie wyda? Kłamstwo ma krótkie nogi, a Ula dowiedziałaby się o tym wcześniej, czy później. Generalnie można by powiedzieć, że Maciek, a pośrednio i reszta Cieplaków, ustrzegli Ulę przed popełnieniem największego błędu w życiu. Dziewczyna jakoś pogodzi się z tym. Jest młoda i ma całe życie przed sobą. Teraz czas spotkać ją z Dobrzańskim.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Małgosiu
      Do spotkania z juniorem Dobrzańskim jeszcze trochę. Ula na razie jest załamana i na jakiś czas ma dość związków.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz.
      Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
      Julita

      Usuń
    3. Agata.
      Cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz.
      Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
      Julita

      Usuń