Wciąż nie milkły prasowe doniesienia o odwołanych zaręczynach Marka Dobrzańskiego z Pauliną Febo. Chociaż tak naprawdę działo się tak za sprawą samej panny Febo. Ta za wszelką cenę próbowała ukazać siebie jako tą pokrzywdzoną mówiąc podczas już kolejnego wywiadu dla jednego z internetowych portali plotkarskich.
- Ja byłam gotowa poświęcić się dla niego. Chciałam dać mu dziecko - mówiła.
Innym razem tłumaczyła, że Marek to taki kasanowa, który żadnej nie przepuści.
- A czy to nie tak, że wywierałaś na nim zbyt dużej presji? - padło kolejne pytanie.
- Niby jak miałabym to robić?
- Podobno naciskałaś na te zaręczyny i upierałaś się jak to wszystko miało wyglądać - dociekał reporter.
- A co w tym złego, że chciałam aby ten dzień był wyjątkowy?
Takich wywiadów Paulina udzieliła jeszcze kilka. Jednak ostatni wstrząsnął nie tylko samym Markiem, ale i jego rodzicami oraz Aleksem. A zwłaszcza fragment tego wywiadu.
- To że Marek ma takie wysokie udziały to zawdzięcza nie swoim rodzicom - mówiła.
- Wybacz lecz nie bardzo rozumiem - odparł dziennikarz.
- Przecież to moi rodzice byli głównymi założycielami firmy i tylko ich śmierć spowodowała, że teraz Dobrzańscy mają większość. A mnie i mojemu bratu przypadły jakieś ochłapy - mówiła.
Następnego dnia po ukazaniu się wywiadu rozpętała się niezła burza.
Wysiadła z windy i nie zdążyła się nawet przywitać kiedy usłyszała od recepcjonistki.
- Paulina Aleks prosił abyś przyszła do niego jak tylko zjawisz się w firmie.
- Dziękuję Aniu za informację - podziękowała i niezwłocznie udała się do gabinetu swojego brata. Nawet przez myśl jej nie przeszło co takiego może chcieć od niej Aleks.
Ten jakąś godzinę wcześniej miał niezbyt miłą rozmowę ze swoim przyrodnim bratem.
- Widziałeś to? - rzucił i pokazał mu artykuł. Aleks spojrzał i wciąż nie bardzo wiedząc w czym rzecz.
- Marek możesz jaśniej, bo naprawdę nie mam czasu na czytanie kolejnych wypocin mojej siostry - rzekł.
- To przeczytaj ten konkretny fragment - wskazał palcem.
Febo z każdym kolejnym słowem był coraz bardziej wściekły na swoją siostrę.
- Marek ja bardzo mocno cię przepraszam za to co ona wygaduje. Mogę cię zapewnić, że ja tak nie uważam. Obiecuję, że pogadam z Pauliną jeszcze dzisiaj jak tylko przyjdzie do pracy.
- Aleks ja mam gdzieś co ona wygaduje o mnie samym, ale nie rozumiem dlaczego miesza do tego waszych i moich rodziców - mówił wściekły młody Dobrzański.
Kończył właśnie rozmowę z głównym księgowym kiedy usłyszeli pukanie do drzwi a po chwili Aleks ujrzał w nich swoją siostrę.
- Adam jeśli mogę cię prosić to dokończ to beze mnie - zwrócił się do księgowego.
- W porządku. Mam już wszystkie dane, uciekam do siebie przyjdę jak skończę - odparł Adam Turek i zabrawszy odpowiednie dokumenty opuścił gabinet swojego szefa.
- Siadaj mamy do pogadania - zwrócił się do Pauliny kiedy zostali już sami w gabinecie.
- A o czym to chcesz ze mną rozmawiać braciszku - rzuciła w jego stronę. Wyglądała tak jakby nie miała o niczym pojęcia.
- O tym - odparł i rzucił na biurko czasopismo.
- Nie rozumiem - mówiła.
- Ty jesteś taka głupia czy tylko taką udajesz? - zaczął lecz, gdy ta milczała postanowił kontynuować - co ty za brednie wygadujesz?
- Żadne brednie Aleks. Dobrze wiesz, że gdyby nasi rodzice żyli...- nie dane było jej dokończyć.
- Basta - krzyknął po włosku - przestań, doskonale wiesz jaka jest prawda. Że bez względu czy nasi rodzice by żyli czy nie podział udziałów byłby taki sam. To nasz ojciec i Krzysztof założyli tę firmę dając po połowie na jej rozruch. A jedyna różnica jaka jest między nami to, że nas jest dwoje a Marek jest jedynakiem - tłumaczył tej dorosłej kobiecie jak małej dziewczynce.
- Ty jak zwykle po jego stronie stajesz - odburknęła.
- Staję i będę stawał jeśli wiem, że nie masz racji. Dodatkowo możesz jedynie zaszkodzić dobremu imieniu firmy takimi tekstami - rzekł, ta podniosła się z fotela i bez słowa pożegnania z zadartym nosem opuściła pomieszczenie.
Była wściekła, że kolejny raz coś poszło nie tak jak chciała. Dodatkowo nadal nie znalazła dla siebie mieszkania, za każdym razem coś było nie tak. A to za małe, a to zła lokalizacja, a nawet wysokość opłat. Chociaż ten ostatni powód zdawał się być śmieszny jeśli chodzi o kogoś z tak zasobnym portfelem. Lecz ta najchętniej to chciałaby mieszkać jak księżniczka, ale niech ktoś inny ponosił koszty związane z opłatami. Postanowiła wyjść z firmy i pojechać do jakiegoś SPA i zrelaksować się. Dochodziła do lady recepcyjnej, kiedy otworzyły się drzwi windy a w nich ujrzała seniorów.
- Jeszcze ich tylko tu potrzeba - pomyślała. Podeszła bliżej i z uśmiechem na twarzy chciała się z nimi przywitać - witajcie kochani. Co was tu sprowadza?
- Witaj Paulino - odpowiedziała chłodno Helena, a następnie odezwał się Krzysztof.
- To nadal jest nasza firma, jeśli zapomniałaś.
- Oczywiście, że pamiętam.
- A my już myśleliśmy, że zapomniałaś udzielając ostatniego wywiadu - usłyszała za plecami tak dobrze znajomy głos. Nie odezwała się, najwyraźniej nie miała zamiaru się tłumaczyć z tego co mówiła - witajcie kochani - przywitał się ze swoimi rodzicami.
- Witaj synku - odezwała się Helena.
- Paulino chcieliśmy usłyszeć jakieś słowo wytłumaczenia - zwrócił się do swojej przybranej córki Krzysztof.
- Nie zamierzam się z niczego tłumaczyć. A teraz jestem umówiona z przedstawicielem firmy, która produkuje dodatki - skłamała i wyminąwszy Dobrzańskich udała w stronę windy.
- Rozmawiałem z Aleksem o jej zachowaniu - mówił Marek kiedy całą trójką znaleźli się w jego gabinecie - obiecał, że z nią porozmawia i myślę, że właśnie od niego wracała - kontynuował kiedy ktoś zapukał. Młody Dobrzański zaprosił gościa do środka, był to nie kto inny jak Aleks. Przywitał się z seniorami i po chwili rzekł.
- Bardzo ubolewam nad tym co powiedziała Paula, rozmawiałem z nią, ale ona zdaje nie widzieć niczego złego. W tej sytuacji czuję się w obowiązku przeprosić was za nią. Osobiście tak nie uważam, nawet by mi to przez myśl nie przeszło. Nie chcę jej bronić, ale myślę, że ona czuje się zraniona tym zerwaniem - Marek chciał coś powiedzieć lecz Febo był szybszy - doskonale rozumiem twoje zachowanie.
Rozmawiali jeszcze przez kilka minut i cała czwórka pożegnała się. Seniorzy wrócili do domu, Aleks zajął się swoją pracą a Marek swoją.
Dwa tygodnie na Mazurach minął Uli niesamowicie szybko, ale czuła się znacznie lepiej. Przestała myśleć o nieudanym związku. Nadszedł czas powrotu do domu, spakowała się, oddała klucz do recepcji i udała w stronę dworca PKP. Była już spóźniona, niemalże biegiem wpadła na dworzec i dość szybkim krokiem udała w kierunku peronu, z którego odjeżdżać miał jej pociąg. Nagle poczuła jak wpada na kogoś, kto wyrósł przed nią jak spod ziemi wychodząc z zakrętu.
- Przepraszam panią - usłyszała męski głos.
- Nic się nie stało. To ja powinnam uważać - odparła i chwyciła walizkę nie wdając się w dyskusję, zależało jej na zdążeniu na pociąg. Kolejny miał być za kilka godzin.
CDN...