Witajcie ponownie, nie wiem z jaką częstotliwością będę publikować. Postaram się w miarę możliwości regularnie. Postaram się w pierwszej kolejności dokończyć to opowiadanie. Mam kilka nowych pomysłów, ale co z tego wyjdzie okaże się.
Na początek krótkie streszczenie tego co było:
Ula, Maciek, Marek i Sebastian to przyjaciele od czasów studiów. Marek jest prezesem F&D, a wraz z nim pracę podejmuje tam Sebastian. Po skończonych studiach dołączają do nic Ula i Maciek.
Rodzeństwo Febo próbuje zniszczyć firmę i otworzyć własną we Włoszech. Jednak Markowi udaje się ich zdemaskować, dzięki temu ta dwójka trafia do więzienia. Tam oczekują na proces.
Była już prawie pod domem kiedy usłyszała dźwięk przychodzącego połączenia. Wyjęła telefon z torebki.
- Przepraszam cię Ula, ale właśnie prowadziłem - usłyszała zaraz po odebraniu.
- Marek czy możesz do mnie przyjechać? - pytała, ale jej ton brzmiał jakoś dziwnie.
- Oczywiście, że mogę. Będę do godziny - odpowiedział natychmiast.
- Dziękuję ci bardzo - rzekła.
- Ula nie musisz mi dziękować. Doskonale wiesz, że zawsze ci pomogę jeśli tylko tego potrzebujesz - odparł do słuchawki i dodał - to ja się teraz rozłączę i za niedługo będę u ciebie.
Pospiesznie zaniósł swoje zakupy do domu i już wsiadał ponownie tego dnia do auta. Pędził ulicami Warszawy jak szalony i chyba tylko jakiś dobry duch nad nim czuwał, bo kilka razy złamał przepisy. Do Rysiowa dojechał w niecałe półgodziny, zaparkował z piskiem opon i niemalże biegiem ruszył w stronę domu Cieplaków. Zapukał i po chwili witał się z Józefem.
- Dzień dobry panie Józefie - przywitał się z ojcem Uli.
- Witaj Marku, proszę wchodź dalej. Ula zaraz zejdzie na dół. Może napijesz się herbaty albo kawy?
- Poproszę kawę - odpowiedział siadając przy kuchennym stole i dodał - od rana jestem o jednej kawie - Cieplak uśmiechnął się do niego życzliwie.
- Widzę, że tak samo jak Ula nie potrafisz żyć bez tego czarnego płynu - Marek uśmiechnął się pod nosem.
- Dziękuję ci, że przyjechałeś tak szybko - usłyszał za plecami, odwrócił się z uśmiechem, ale jej najwyraźniej nie było do śmiechu.
- Wiesz przecież, że zawsze możesz na mnie liczyć - odparł i dodał - powiesz mi co się stało?
Ula wzięła telefon do ręki i po chwili pokazała wiadomość jaką dostała.
- To nie jest pierwszy raz - Dobrzański spojrzał pytająco co Ula doskonale odczytała - od dnia kiedy złożyłam to zawiadomienie na policję dostaję takie wiadomości.
- Podejrzewasz tego całego Pawła? - dopytywał, ta tylko skinęła głową zgadzając się z nim.
- Dlatego chciałam cię prosić o skontaktowanie mnie z tym adwokatem, o którym mówiłeś.
- Oczywiście, że to zrobię. Jutro rano zadzwonię do niego i umówię was.
- Będę ci bardzo wdzięczna.
- Jeśli chcesz to pojadę tam razem z tobą.
- Jeśli to nie będzie problem.
- Oczywiście, że nie.
Przesiedział jeszcze jakiś czas w gościnnym domu Cieplaków. Bardzo lubił spędzać tu czas. Jednym z powodów rzecz jasna była możliwość przebywania w pobliżu Uli znacznie dłużej niż tylko te kilka godzin w firmie.
Następnego dnia zadzwonił do Uli z wiadomością o umówionej wizycie u mecenasa.
- Ula adwokat może się z tobą spotkać w poniedziałek o godzinie jedenastej - mówił do słuchawki.
- Cieszę się i to bardzo - rzekła.
- A powiedz mi czy jeszcze coś wczoraj do ciebie pisał?
- Nie - odpowiedziała.
Weekend minął obojgu w miarę spokojnie. Ula zajęta swoimi domowymi obowiązkami prawie w cale nie wychodziła z domu. Jednak Paweł wciąż nękał ją wiadomościami, a raczej groźbami. Ula tym razem zgodnie z prośbą Marka nie kasowała tych wiadomości. Miały stanowić dowód w sprawie przeciwko Pawłowi.
Lecz w niedzielny wieczór Paweł próbował najwyraźniej spełnić groźby. Było już dość późnawo, dzieciaki dawno spały, Józef również, a Ula właśnie miała się kłaść. Wstała aby zgasić światło, gdy ujrzała jakąś postać, która skradała się. Cieplak długo nie myśląc chwyciła za telefon i wybrała numer policji aby zgłosić próbę włamania. Tyle co skończyła mówić usłyszała jakieś dziwne dźwięki dochodzące zza drzwi. Pospiesznie udała się do pokoju brata.
- Jasiu proszę cię obudź się - Jasiek nie bardzo rozumiejąc co się dzieje spojrzał na siostrę nieprzytomnym wzrokiem - ktoś próbuje się włamać do domu. Już wezwałam policję - te słowa najwyraźniej podziałały na chłopaka jak zimny prysznic, bo szybko zerwał się na równe nogi i szybkim krokiem zszedł na dół. Będąc już przy drzwiach do pokoju Uli w progu ujrzał Pawła.
- Co tu...- kiedy chciał zadać pytanie usłyszeli.
- Ręce do góry. Policja - odetchnęli z ulgą oboje młodzi Cieplakowie. A po chwili ujrzeli zaspanego ojca.
- Co tu się dzieje?
- Spokojnie tato - odezwała się Ula - już wszystko w porządku.
W tym samym czasie policjanci skuli w kajdanki kuzyna Dąbrowskiego i wyprowadzili do radiowozu.
- Czy nic państwu się nie stało? - dopytywał jeden z funkcjonariuszy.
- Wszyscy jesteśmy cali. Ten typek nie zdążył nam nic zrobić. Ale nie chcę myśleć co by było, gdybym tak jak inni wcześniej się położyła - odpowiedziała za wszystkich Ula.
- A mają państwo przypuszczenia dlaczego włamał się do waszego domu?
- Jak najbardziej tak. Jakiś czas temu złożyłam doniesienie na niego, że napadł na mnie i okradł. Od tego czasu dostaję wiadomości z groźbami - odparła i pokazała te wszystkie zachowane groźby.
- W tej sytuacji może pani wnieść sprawę do sądu - usłyszała.
- Jutro jestem umówiona z adwokatem i z całą pewnością tak tego nie zostawię - wyjaśniła. Chciała jeszcze coś powiedzieć jednak wszedł jej w słowo Józef mówiąc z pretensjami w głosie do policjanta.
- Gdybyście pracowali jak się należy to ten człowiek już dawno by siedział. A moja córka nie otrzymywała pogróżek, również przyjaciel rodziny nie miał by uszkodzonego auta przez tego bandytę.
- Panie Cieplak my robimy co możemy, ale nie zawsze ...
- Niech pan nie kończy, bo mogę zostać oskarżony o zniesławienie funkcjonariusza - przerwał mu Cieplak.
Funkcjonariusze dokończyli swoje czynności i opuścili miejsce przestępstwa.
Ula w poniedziałek wydawała się jakaś nieobecna.
- Ula wszystko w porządku? - dopytywał Dobrzański kiedy kolejny raz widział, że coś jest nie tak.
- Mieliśmy w nocy nieproszonego gościa - odparła dość lakonicznie.
- To znaczy?
- Paweł włamał się do nas w nocy - widząc minę Dobrzańskiego pospieszyła z wyjaśnieniami. Opowiedziała jak to wyglądało, włącznie z jego aresztowaniem. Z jednej strony to nieco uspokoiło Marka, ale nie na tyle aby być pewnym, że ten nie wyjdzie za niedługo.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? Przecież wiesz, że bym przyjechał.
- Nie chciałam cię budzić w środku nocy, a dodatkowo jak policja go zabrała to wiadome było, że będzie spokojnie - wyjaśniła dziewczyna.
Było kilka minut przed dziesiątą kiedy usłyszała otwierające się drzwi od gabinetu prezesa.
- Ula za kwadrans musimy się zbierać - rzekł młody Dobrzański, ta spojrzała na niego nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Lecz ten w mgnieniu oka odczytał jej myśl i wyjaśnił - na jedenastą mamy być u mecenasa w sprawie tego typa.
- Kompletnie o tym zapomniałam - odparła.
- W porządku - odparł i dodał - pozamykamy wszystko i jedziemy, a potem zapraszam na lunch - widać było, że chce zaprotestować co do lunchu, jednak on był szybszy - nie przyjmuję żadnej odmowy.
Marek jeszcze tylko poszedł do Sebastiana poprosić o zastępstwo przez najbliższe dwie do trzech godzin.
- Dzień dobry pani Urszulo - przywitał się z nią mecenas i zaprosił do swojego gabinetu. Cieplak odwzajemniła się tym samym.
- To co ja tu poczekam - zwrócił się Marek do Uli.
- Panie mecenasie czy Marek może być przy tej rozmowie? - zapytała.
- To tylko od pani zależy. Ja nie mam nic do tego - usłyszała w odpowiedzi.
- Marek, proszę cię ...- zwróciła się do przyjaciela, czyżby tylko do przyjaciela? Ten nie pytając o nic dołączył do Cieplak.
Kiedy już całą trójką zajęli miejsca adwokat poprosił aby ta opowiedziała mu o wszystkim w miarę możliwości ze szczegółami. Ta tak uczyniła nie pominęła niczego, po czym wyjęła telefon i pokazała wiadomości jakie wysyłał kuzyn Dąbrowskiego.
- Bardzo bym prosił aby przesłała mi je pani - poprosił mecenas, zanotował jeszcze kilka zdań w swoim notesie po czym dodał - najdalej za dwa dni powinienem nieć sformułowany pozew i złożę go w sądzie.
Widać było, że Ula jest wdzięczna obydwu mężczyznom w tej sprawie. Markowi, że umówił ją z mecenasem, a temu drugiemu, że podejmie się tej sprawy. Po skończonym spotkaniu Marek tak jak obiecał zabrał Ulę do restauracji. I mimo że już nie raz i nie dwa bywała w takich miejscach to zawsze czuła skrępowanie, co Dobrzański doskonale wyczuł.
- Ula rozluźnij się, to przecież zwykły lunch - mówił spokojnym głosem.
- Łatwo ci powiedzieć - odparła. Marek jednak nie skomentował tego, bo wiedział iż żadne jego argumenty do niej nie trafią.
- Marek proszę cię nie patrz się tak na mnie - prosiła Cieplak kiedy kolejny raz przyłapała Marka na tym jak przygląda się jej.
- Niby jak? - pytał i zaraz dodał - Ula ja wiem, że ty mnie nie kochasz, ale nic na to nie poradzę, że ja kocham ciebie. Uwielbiam patrzeć jak jesz, jak się poruszasz, i mógłbym tak wymieniać jeszcze wiele.
- To nie tak - weszła mu w słowo. Lecz najwyraźniej Marek nie chciał kolejny raz słuchać jej tłumaczeń.
- Ula nie zamierzam naciskać i wymuszać czegokolwiek na tobie. Jedyne co mogę to prosić cię, abyś pozwoliła mi być obok i w razie potrzeby pomóc. A z czasem może sama uznasz, że to co nazywasz przyjaźnią jest czymś więcej - szkoda tylko, że ta już doszła do takich wniosków przez weekend. Kiedy to nie widziała go i w pewnym momencie dotarło do niej, że strasznie tęskni za nim. Lecz jakaś dziwna moc nie pozwalała jej wyznać tego młodemu Dobrzańskiemu, tak jakby się bała.
W jej głowie jeszcze trwała jakaś niezrozumiała walka między tym co czuło serce a co mówił rozum.
CDN...
To wielka przyjemność czytać Cię znowu i radość, że zdecydowałaś się dokończyć to opowiadanie i masz pomysły na kolejne. Miałam nadzieję, że kiedyś wrócisz, jak nabierzesz dystansu, a potrzeba pisania okaże się silniejsza od czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńW tej części zaczyna się dziać sprawiedliwość. Paweł nareszcie zostanie postawiony przed sądem i odpowie za swoje uczynki. Nawiasem mówiąc nie wiem, co ten chłopak ma w głowie, że odważył się włamać do domu Cieplaków? Co chciał przez to uzyskać? Chciał ich okraść, czy poderżnąć im gardła? Z całą pewnością nie ujdzie mu to na sucho.
Postawa Marka jest super. Wspiera Ulę i jest na każde jej zawołanie. Miłość prowokuje do poświęceń i u niego tak właśnie jest. Całe szczęście, że i do Uli zaczyna docierać, że ta przyjaźń między nią, a Dobrzańskim to jednak coś więcej. Szkoda, że nie miała odwagi, żeby móc mu się do tego przyznać. Ja niecierpliwie czekam, aż Cieplakówna wyartykułuje to głośno.
Dziękuję za dzisiaj i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Tak jak napisałam jeszcze nie wiem z jaką częstotliwością będę publikować, ale postaram się w miarę systematycznie.
UsuńPawłem kierowała najzwyczajniej w świecie chęć zemsty za doniesienie na policję.
Ula wciąż ma mętlik w głowie i obawia się co ludzie powiedzą.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita