- Po przeczytaniu pani CV jestem skory przyjąć panią choćby zaraz - usłyszała po kilku minutach rozmowy z potencjalnym pracodawcą.
- Bardzo się cieszę. Jednak jeśli to możliwe, zaczęłabym pracę od przyszłego poniedziałku. Do końca tygodnia jestem na urlopie i chciałabym je w tym czasie załatwić - rzekła, jednocześnie zwracając się z prośbą o możliwość przesunięcia terminu przyjęcia.
- Oczywiście, ja nie widzę żadnego problemu.
- Dziękuję bardzo. W poniedziałek stawię się punktualnie - wracała do domu zadowolona z takiego przebiegu rozmowy. Chociaż nieco żałowała odejścia z F&D, ale nie którzy skutecznie jej dali odczuć, że nie jest tam mile widziana. Fakt było też kilka osób, które szczerze polubiła i miała wrażenie, że z wzajemnością.
W domu powiedziała o zmianie pracy rodzeństwu.
- Ale jak to Ula? Przecież tam miałaś świetne warunki pracy i zarobki też. A tu według co jest napisane, twoja pensja będzie znacznie mniejsza i umowa tylko na krótki czas - mówił Jasiek.
- Tak to prawda, jednak ja naprawdę mam swoje powody aby odejść z F&D. I bardzo cię proszę abyś to uszanował - odpowiedziała bratu. Ten nic więcej nie powiedział. Lecz w środku czuł, że to nie jest dobra decyzja. W duchu liczył, że jednak w ciągu tych kilku dni jego siostra zmieni zdanie.
- Trzymaj - rzekł do kadrowego, zaraz po wejściu do jego gabinetu i nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek przywitaniem.
- Mnie również jest miło cię widzieć - rzekł, po czym chwycił pismo wręczone przez prezesa - co? Ty żartujesz? - niedowierzał w to co czytał.
- Nie, nie żartuję.
- A to niby za co to zwolnienie? - dopytywał Olszański, a po chwili jeszcze dopytywał - I to jeszcze dyscyplinarka?
- Umiesz wysłać szkalującego e-maila, obrażać innych, a nie umiesz doczytać do końca pisma jakie ci wręczyłem? Faktycznie niewiele różnisz się od mojej byłej narzeczonej. Tak samo ograniczeni intelektualnie - rzekł nie wdając się w żadne dyskusje.
- Jakie szkalowanie? Niby kogo? - dopytywał.
- Nie zamierzam ci tłumaczyć ani tym bardziej wdawać w dyskusje. Do końca dnia masz opuścić firmę - odpowiedział i opuścił gabinet. Miał zamiar porozmawiać również z Febo, ale tej nie było w firmie. Jednak co się odwlecze to nie uciecze.
Było sobotnie popołudnie, kiedy Viola odwiedziła swoją kuzynkę, i to co usłyszała zmroziło w niej krew. Nie zastanawiając się chwyciła za telefon.
- Kurde no - jęknęła niby do siebie.
- Co się stało? - dopytywała kuzynka.
- No jak to co? Sama przed chwilą mówiłaś o tym, że Ula chce zmienić pracę - odpowiedziała trzymając telefon przy uchu i kolejny raz próbując się do kogoś dodzwonić.
- Do kogo ty tak wydzwaniasz? -
- Do Marka. Tylko on może coś z tym zrobić.
- Wybacz Viola, ale nie rozumiem co takiego jest w tym, że Ula chce zmienić pracę...- chciała jeszcze coś dodać, ale usłyszała jak Kubasińska zaczęła mówić do słuchawki.
- Wreszcie - zaczęła - Marek musisz przyjechać na Damrota osiemnaście - wyrzuciła z siebie.
- Viola spokojnie. Po co mam jechać na ulicę Damrota?
- To tu mieszka Ulka.
- I?
- Właśnie się dowiedziałam, że Ulka od poniedziałku nie wraca do pracy. Ponoć znalazła inną - Marek po usłyszeniu, że jego asystentka chce odejść z firmy o mało co a nie dostał zawału. I nagle jakby dostał olśnienia. Wreszcie dotarło, że to co uważał za zwykłą znajomość no może za przyjaźń, było niczym innym jak miłością.
- Viola ja postaram się być jak najszybciej. Poczekaj na mnie. Dam ci znać zaraz po przyjeździe.
- Ok, będę czekać na twój telefon - odparła i rozłączyli się.
- Viola, dlaczego zadzwoniłaś do swojego szefa? - dopytywała sąsiadka Cieplaków.
- Widzisz moja droga ja doskonale wiem dlaczego Ula chce odejść z firmy. A jedyną osobą jaka może ją przekonać do zmiany decyzji jest właśnie Marek Dobrzański. Nasz szef - wyjaśniła Kubasińska tak w skrócie. Nie chciała wdawać się w szczegóły, bo nie widziała takiego powodu.
- A ty sama nie jesteś w stanie tego uczynić? - dopytywała.
- Może i jestem, ale wiem iż Marek zrobi to dużo lepiej - odparła. Domyślała się, że młody prezes podkochuje się w Uli lecz nie zamierzała o tym mówić kuzynce. Nie minęło więcej jak trzy kwadranse kiedy usłyszały dźwięk przychodzącego połączenia. Kubasińska nawet nie patrząc na wyświetlacz nacisnęła zieloną słuchawkę i tylko rzuciła.
- Już do ciebie idę - i się rozłączyła.
- Cześć - przywitał się ze swoją sekretarką, która wyszła z klatki i dodał tylko jedno słowo - gdzie.
Viola bez słowa poprowadziła go pod same drzwi i zanim ten nacisnął dzwonek Viola wyszeptała.
- Powodzenia - po czym zniknęła w mieszkaniu swojej kuzynki.
Całą drogę zastanawiał się co jej powiedzieć, jak poprowadzić rozmowę, aby Ula zmieniła zdanie co do pracy. Nie zamierzał do tego wykorzystywać swojego uczucia. Chociaż czas miał pokazać jak to wszystko się potoczy.
- Marek, co ty tu robisz? - rzekła zaraz po otwarciu drzwi.
- Dzień dobry Ula - przywitał się w pierwszej kolejności, tak jakby nie usłyszał jej pytania - chciałem porozmawiać. Możemy? - dokończył. Cieplak szerzej otworzyła drzwi wpuszczając gościa do środka. Dobrzański rozejrzał się po mieszkaniu.
- Faktycznie malutkie to mieszkanko - pomyślał.
- To o czym chciałeś rozmawiać? - zapytała Cieplak po tym jak postawiła przed nim filiżankę z kawą. Ten przez moment milczał, bo nie wiedział jak zacząć rozmowę. Wyglądało to tak jakby nagle stracił pamięć. Ula nie popędzała, cierpliwie czekała, a i domyślała się co go tu mogło sprowadzić.
- Ula proszę cię nie odchodź z firmy - zaczął dość lakonicznie.
- Marek ja tam dłużej nie mogę pracować - odparła stojąc przy oknie.
- Ja wiem o wszystkim. Wiem o tych wszystkich wiadomościach. Wiem też od kogo one były i możesz być spokojna jego już wywaliłem z firmy a z Pauliną będę rozmawiać w poniedziałek. Tak trochę późno lecz ta wyjechała do Mediolanu, a ja nie chciałem tego załatwiać przez telefon.
- Ale to nic nie da. Na pewno cała firma już o tym mówi. Że wszystko zawdzięczam tobie i twojej rodzinie. Że taka brzydka a jednak potrafi się ustawić. A ja tak nie chcę. Nie chcę abyś miał z tego powodu również ty jakiekolwiek nieprzyjemności - mówiła.
- Ula co ty za głupoty pleciesz. Dobrze wiesz, że ludzie gadali i zawsze będą gadać. Ale czy to jest takie istotne. Po prostu nie którzy tylko potrafią zazdrościć i szkalować innych.
- Niby tak, ale czego może mi zazdrościć Paulina? Przecież ja nigdy nie będę tak piękna jak ona - mówiła ze łzami w oczach.
- Ula, ona może i jest piękna, ale to tylko opakowanie i nic więcej. A w środku niczego godnego uwagi.
- Nie mów tak, przecież to twoja może i była narzeczona, ale jednak nią była. Dodatkowo ja mam oczy oraz lustro, które wyraźnie pokazuje jak wyglądam.
- Wyglądasz pięknie. Od zewnątrz jak i wewnątrz. Jesteś piękna, mądra, inteligentna,, dobra - wyliczał.
- Tylko tak mówisz, bo chcesz abym wróciła do firmy - to co usłyszał zabolało, czyżby aż tak źle go oceniała? Wstał od stołu i podszedł do Cieplak, stanął przy niej tak aby mieć jej twarz na wprost swojej. Chwycił w dłonie i spowodował aby na niego spojrzała, kciukami delikatnie starł płynące po policzkach łzy i zaczął mówić.
- Ula nie mówię tego abyś wróciła do firmy, chociaż nie ukrywam, że nie wyobrażam sobie firmy bez ciebie. Lecz nie to jest tego powodem. Ty sama jesteś tego powodem - ta zrobiła wielkie oczy, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Marek widząc to pospieszył z dalszym wyjaśnieniem, a raczej wyznaniem swoich uczuć - Ula powiem wprost, zakochałem się w tobie. I możesz mi wierzyć, że nie jest nic przelotnego. Już od dłuższego czasu coś się ze mną działo. Czułem zazdrość kiedy widziałem cię z innym facetem. Początkowo tłumaczyłem to moje zachowanie jako troskę. Jednak z czasem zaczynałem wszystko rozumieć. I kiedy dzisiaj zadzwoniła do mnie Violetta poczułem jakbym dostał olśnienia - mówił.
- Marek to nie możliwe...- zaczęła.
- Co jest nie możliwe? Twój powrót do firmy...- tym razem to ona przerwała.
- To, że się we mnie zakochałeś.
- A to dlaczego tak tak uważasz? - już chciała ponownie wymieniać swoje niby niedoskonałości lecz ten jej nie pozwolił i mimo tego, że ryzykował dostaniem w twarz zrobił to. Nachylił się i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, a zaraz po nim zapytał - teraz mi wierzysz? - Cieplak nie wiedząc co się tak naprawdę wydarzyło skinęła tylko głową na tak.
Oboje usiedli ponownie przy stole, z tą małą różnicą, że Marek cały czas trzymał jej dłonie w swoich i wpatrując się w te niesamowicie piękne oczy mówił.
- Ula proszę nie odchodź.
- Ale ja już potwierdziłam, że w poniedziałek przyjdę - mówiła.
- Tylko, że nie złożyłaś rozwiązania umowy z F&D, więc nadal pracujesz u nas - mówił z uśmiechem na twarzy, bo wiedział, że ma rację.
- Właśnie jutro miałam je złożyć - odparła, by po chwili uwolnić się z uścisku Marka, podeszła do komody, wyjęła teczkę i podała pismo - ten przebiegł wzrokiem po tym co tam pisało, następnie najpierw spojrzał na kobietę aby w kolejnym kroku podrzeć i wyrzucić do kosza.
- Ja nie wyrażam zgody - rzekł.
- Ale...- zaczęła.
- Nie ma żadnego "ale". Od poniedziałku widzę panią, pani Cieplak w pracy - tę ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi - oho niezastąpiona Violetta się chyba dobija - odezwał się z uśmiechem Dobrzański. Ula poszła przywitać gościa. Jednak to nie była Violetta ani dzieciaki, które były w tym czasie poza domem.
- Co ty tu robisz? - wydukała na widok ojca.
- Przyszedłem porozmawiać - wysyczał przez zęby i odepchnął córkę tak aby móc wejść do środka. Ula krzyknęła z bólu po tym jak uderzyła ramieniem o szafkę. To zaniepokoiło Marka.
- Ula wszystko w porządku? - zapytał po wyjściu z kuchni i widząc jak ta trzyma się za bark - a pan co tu robi? - poznał seniora Cieplaka.
- Nie twój interes synu.
- Nie jestem pana syna, na całe szczęście - odparł stając przed Ulą tak aby móc ją ochronić i dodał - Ula nie będzie z panem rozmawiać. Wyrok zapadł, więc proszę się do niego stosować oraz ich nie nachodzić. A jeśli nie, to ja osobiście doprowadzę do kolejnej rozprawy, gdzie dostanie pan zakaz zbliżania się do każdego z nich. Żegnamy - otworzył drzwi dając do zrozumienia iż rozmowa a raczej wizyta dobiegła końca - pokaż to ramię - zwrócił się do Uli kiedy zostali sami. Na przedramieniu widoczne było zaczerwienienie, które zwiastowało siniakiem - powinnaś pójść z tym do lekarza i zrobić obdukcję - sugerował.
- Nic mi nie będzie, to tylko siniak - odparła.
- Jak chcesz kochanie - odpowiedział, a Ula zaczerwieniła się. Dotychczas nikt tak się do niej nie zwracał. Mało tego nikt nie stawał w jej obronie. Nie licząc oczywiście Jaśka, ale to jej brat.
Reszta czasu jaki spędzili razem nikt im nie przeszkadzał, co cieszyło samego Marka. W końcu nadszedł czas rozstania.
- Ula nie powiedziałaś czy wracasz do firmy - ta spojrzała na Dobrzańskiego by po chwili rzec.
- Nie mam wyjścia muszę przyjść. Nie przyjąłeś mojego zwolnienia.
- Cieszę się - rzekł i mocno przytulił.
CDN...