Czuł się tak jakby dostał dożywocie, bez prawa do odwołania się od wyroku. Był zły na siebie samego, że był takim podłym draniem, że pozwolił jej odejść, że nie zawalczył o nią, że był, a raczej jest cholernym tchórzem. Mijały dni, tygodnie z czasem już przestał liczyć ile to już czasu. Lecz co roku wracał wspomnieniami do tych ostatnich dni kiedy rozmawiali. A potem nie było już nic, prócz tęsknoty. Marek od tego dnia stał się ponury, owszem wobec pracowników zawsze był szlachetny, dobry, życzliwy. Starał się za wszelką cenę nie mieszać prywatnego życia z pracą. Jedynie po czym można było zobaczyć, że coś jest nie tak, to właśnie brak uśmiechu na jego twarzy.
Często wracał pamięcią do tego dnia a raczej tej rozmowy z Ulą. Wszystko zaczęło się tak naprawdę psuć od wieczoru Wigilijnego kiedy to niby przez przypadek Ula go pocałowała. Potem mieli kilka dni wolnego aż do Nowego Roku. Marek chciał z Ulą porozmawiać zaraz po powrocie do pracy, ale wciąż coś mu przeszkadzało, a i sama Ula wydawała się jakby celowo unikała kontaktu ze swoim przełożonym. Po jakiś dwóch dniach w końcu miał szansę na rozmowę z nią, ale ona chciała najwyraźniej uciec przed tą rozmową. Dogonił ją jak wsiadała do windy, wszedł tuż za nią.
- Ula, proszę cię porozmawiajmy - mówił.
- Nie ma o czym. To się więcej nie powtórzy. Na biurku masz mój wniosek o urlop do końca tygodnia oraz wypowiedzenie.
- Dlaczego mam wrażenie jakbyś nie mówiła mi wszystkiego? - dopytywał Dobrzański.
- Marek przepraszam cię, ale nie wiem jak mam to powiedzieć - odparła i w tym momencie otworzyły się drzwi windy. Oboje wysiedli, ale Marek nie dał jej wyjść z firmy. Chwycił ją delikatnie za łokieć i poprowadził w stronę klatki schodowej.
- Tu możemy spokojnie porozmawiać. Proszę powiedz o co chodzi - mówił spokojnym głosem. Cieplak przez moment milczała, aż w końcu wyjaśniła mu swoje zachowanie.
- Marek ja się w tobie zakochałam. Dlatego też muszę odejść z firmy.
- Ale jak to zakochałaś? Jak to odejść? - dopytywał.
- Po prostu zakochałam i to już dawno. A muszę odejść, bo nie chcę dłużej cierpieć z tego powodu. Doskonale wiem, że my do siebie nie pasujemy. Nigdy nie powinno się to wydarzyć, ale stało się - mówiła ze łzami w oczach. Kiedy tylko skończyła odwróciła się, zostawiając osłupiałego Marka i niemalże biegiem opuściła firmę. Wieczorem napisała tylko wiadomość z prośbą o spotkanie, ale nie w firmie lecz w parku. Zgodził się. Na miejscu był kilka minut wcześniej.
- Dzień dobry Marku - usłyszał za plecami. Rozpoznał ten głos i natychmiast się odwrócił.
- Witaj Ula - odparł.
- Proszę to są twoje udziały - przez moment nie bardzo rozumiał co ta powiedziała.
- Ula ty nie mówisz poważnie. Przecież na posiedzeniu zarządu ustaliliśmy, że do czasu spłaty kredytu udziały należą do ciebie - mówił.
- Ja ich nigdy nie potrzebowałam. Zgodziłam się na takie rozwiązanie tylko aby można było zapłacić odszkodowanie. Ufam, że spłacicie całość nawet bez takiego zabezpieczenia - wyjaśniła. Marek nie był przekonany do tego, ale znał ją już na tyle aby wiedzieć, ze jak podejmie jakąś decyzję to nic nie jest wstanie tego zmienić.
- W porządku Ula. I możesz być spokojna wszystko zostanie spłacone co do złotówki. Wiem, że Aleks kazał ustawić stałe zlecenie, aby co miesiąc wpływała na konto banku kolejna rata - wyjaśnił, a po chwili dodał - czy możemy teraz porozmawiać o czymś innym?
- Ale o czym chcesz rozmawiać. Wczoraj już powiedziałam ci wszystko - odparła Cieplak.
- Ty może i powiedziałaś, ale ja nie - odpowiedział.
- Marek to nie ma sensu. Przecież ja doskonale wiem, że to jest tylko uczucie jednostronne - rzekła i nie dając dojść do głosu juniorowi pożegnała się i szybkim krokiem odeszła.
Dobrzański postanowił dać jej trochę czasu aby ochłonęła i za kilka dni spróbuje się z nią spotkać i wyjaśnić. Ale ta nie odbierała telefonu a potem zmieniła w ogóle numer. Później rozstanie z Pauliną i tak naprawdę to rozstanie z panną Febo uzmysłowiło mu, że i on kocha, ale nie Paulinę a Ulę.
Jednego wieczoru dał się namówić swojemu przyjacielowi Sebastianowi Olszańskiemu na wyjście do klubu. Było to jakieś dwa lata od jej odejścia. Jednak za nim doszło do tego wyjścia obaj panowie pokłócili się dość mocno i nie odzywali do siebie kilka miesięcy.
- Stary ile jeszcze będziesz ją opłakiwał? Odeszła i całe szczęście. Przynajmniej nie odstrasza nam kontrahentów - Marek patrzył na kumpla zabójczym wzrokiem - to tylko Brzydula, nikt szczególny ani tym bardziej wyjątkowy - tymi ostatnimi słowami rozzłościł go jeszcze bardziej.
- Nie waż się tak o niej mówić. Jej imię to Ula, a na dodatek jest najwspanialszą, najpiękniejszą istotą jaką znam - mówił na tyle głośno, że usłyszała to Violetta.
- Co wy tak wrzeszczycie? - zapytała sekretarka wchodząc do biura.
- Nie twoja sprawa - odburknął do kobiety.
- Nie musisz być niemiły wobec Violki - stanął w jej obronie kadrowy.
- Tak samo jak ty nie masz prawa obrażać Uli - odparł i dał znać, że zakończył rozmowę. Był tak wściekły na kumpla, że jeszcze moment a przywalił by mu. Widać było iż Olszański zrozumiał i opuścił pomieszczenie bez pożegnania.
Minęło kilka miesięcy i panowie ponownie zaczęli się do siebie odzywać, chociaż można było wyczuć coś w rodzaju dystansu. Marek już tak chętnie nie zwierzał się Sebastianowi. Również Olszański tego nie czynił. Czasem wspólnie wybrali się na jakieś piwo do klubu albo na jakiś lunch. Jednak w takich chwilach zazwyczaj rozmawiali na różne tematy, unikając jednocześnie spraw prywatnych.
Po odejściu Uli z firmy Marek z Pauliną był jeszcze w związku dość krótko. To panna Febo postanowiła o rozstaniu.
- Marek - zaczęła jednego razu kiedy siedzieli wieczorem w domu - chciałam o czymś porozmawiać.
- Paula czy to nie może poczekać do jutra? Jestem już dzisiaj zmęczony - mówił.
- Niby może - odpowiedziała, ale jakoś mało przekonywująco.
- W porządku to o czym chcesz porozmawiać - rzekł widząc jej minę.
- Chcę wyjechać do Milano - zaczęła, a on zdawał się nie rozumieć w czym rzecz.
- To jedź, przecież nie musisz mnie pytać o pozwolenie - odparł i wstał z kanapy aby nalać sobie drinka.
- Ty chyba nie zrozumiałeś - zaczęła, wzięła głębszy wdech i postanowiła kontynuować - chcę wyjechać na stałe, jednocześnie rozstając się z tobą. Nie po drodze nam. Ty z tego co widzę masz inne priorytety w życiu, ja również. Męczymy się tylko w tym związku. Dużo o tym myślałam i sądzę, że lepiej to zakończyć jeszcze przed zaręczynami niż brnąć w to dalej. To wieczne udawanie przed rodziną, znajomymi jacy to jesteśmy szczęśliwi zaczyna być coraz bardziej męczące - Dobrzański słuchał tego i nie wierzył w to.
- Paulina czy ty jesteś tego pewna? - dopytywał. Owszem męczył się z tą kobietą, i tak jak ona jego, tak on nie kochał jej. Ale w nigdy nie przypuszczał, aby to ona chciała zakończyć ten chory związek. Paulina pokiwała głową twierdząco.
- Do końca tygodnia powinnam wyjechać. Na ten czas zamieszkam u Aleksa. Zabiorę tylko moją biżuterię i chcę zachować swoją część udziałów - rzekła.
- W porządku, ja nie widzę problemu co do udziałów. A co do biżuterii to jest twoja własność i mi nic do tego - odparł i jeszcze dodał - nie musisz na te kilka dni przeprowadzać się do Aleksa. Równie dobrze możesz tu zostać, ja na ten czas przeniosę się do tego ostatniego pokoju - wstał i poszedł do garderoby skąd wziął dodatkową pościel aby pościelić sobie w drugim pokoju.
W firmie nikt nie wiedział początkowo o ich rozstaniu. Paulina przez kilka dni była pochłonięta załatwianiem spraw związanych z wyjazdem. Jedynymi osobami, które jako pierwsze dowiedziały się o ich rozstaniu to seniorzy Dobrzańscy oraz Aleks. Chociaż Febo o ich rozstaniu wiedział już kilka dni wcześniej. Poniekąd to on sam namawiał siostrę na to rozstanie.
- Sorella skora uważasz, że się nie kochacie to po co tkwić w takim związku. Lepiej jeśli się rozstaniecie teraz niż później kiedy dojdzie do małżeństwa a z tego związku będą dzieci. Owszem nie lubię go, ale po co macie oboje się męczyć.
- Masz rację porozmawiam z nim o tym jak tylko wróci z tego wyjazdu do szwalni. A potem wylatuję do Mediolanu i chyba tam zostanę na stałe. Jednak jest coś co nie daje mi spokoju. Wiem, że dotychczas hamowałeś się względem jego z mojego powodu.
- Możesz być spokojna nie zrobię niczego co miałoby zaszkodzić firmie. Tak jak dotychczas w sprawach firmy działam z nim ramie w ramię. Doskonale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie praca jaką włożyli Dobrzańscy w jej rozwój to dziś bylibyśmy bez niczego. Faktem jest, że za to co zrobił nie mam do niego szacunku, ale to są sprawy prywatne. W byciu prezesem się sprawdza, więc nie mam powodu aby coś kombinować - mówił Aleks. Tymi słowami uspokoił Paulinę. Ta doskonale wiedziała czego dopuścił się jej chłopak jakiś czas temu.
Dobrzańscy widomość o rozstaniu przyjęli w miarę spokojnie lecz nie tego się spodziewali.
- Liczyliśmy, że stworzycie kochające się małżeństwo - mówiła Helena.
- Rozstaliśmy się spokojnie, pozostajemy w dobrych stosunkach jako partnerzy w biznesach - mówiła Paulina.
- Mamo lepiej, że tak się stało teraz niż za jakiś czas i bylibyśmy ze sobą skłóceni, bo tak by się to z całą pewnością stało - dodał do tego co powiedziała jego już była dziewczyna.
Paulina wyjechała, a Marek nie tryskał jakoś specjalnie radością. Niektórzy nawet plotkowali, że teraz młody Dobrzański będzie balował. Mawiali tak ci, którzy doskonale znali młodego prezesa i jego ciągoty do zabaw i popijawy oraz zdradzania swojej dziewczyny. A kiedy w końcu wyszło na jaw, że ta dwójka się rozstała wodze wyobraźni nie których przekraczały wszelkie granice. Lecz sam Marek nie zwracał na to uwagi. Wiedział, że z czasem ludzie przestaną gadać. I tak też się stało. Jednak on sam wciąż chodził smutny, przygnębiony. Nikt poza kadrowym nie wiedział co jest tego przyczyną. Po jakimś czasie również dowiedzieli się o tym rodzice Marka.
- Marku co ty taki chodzisz ponury? Czyżbyś żałował tego rozstania z Pauliną? - dopytywała go matka jednego razu podczas wizyty w firmie.
- Nie chodzi o Pauliną ani o związek z nią - zaczął mówić i zaraz dodał - również nie chodzi o firmę.
- To o co? - zaczął dopytywać go ojciec.
- O Ulę.
- Jaką Ulę? - nie bardzo rozumiała Helena, ale już Krzysztof zrozumiał.
- Mówisz o pani Urszuli Cieplak - ni to stwierdził ni to zapytał. Marek pokiwał twierdząco głową.
- A co ta pani ma wspólnego z twoim samopoczuciem? Wiemy, że odeszła, ale przecież spłacamy ten kredyt wzięty przez tę panią tak jak było umówione - mówiła Helena.
- Tu nie chodzi o kredyt - rzekł.
- Możesz jaśniej - usłyszał głos ojca.
- Ula odeszła z firmy z mojego powodu.
- Jak to z twojego powodu? - dociekała Helena - a co z udziałami?
- Udziały Ula oddała w dniu, kiedy odeszła - wyjaśnił rodzicom.
- Ale nadal nie wyjaśniłeś nam co ma wspólnego pani Ula z twoim samopoczuciem - mówiła pani Dobrzańska.
- Podejrzewam Heleno, że nasz syn zakochał się w swojej asystentce - zasugerował senior na co Marek tylko powiedział jedno.
- Tak - seniorzy o nic więcej nie dopytywali syna. Od zawsze starali się nie wtrącać w jego życie. Jedynie co to wyrażali swoje zdanie, uważali iż ich syn doskonale wie jak postępować. Tak też uczynili i tym razem. a on sam wiedział, że może liczyć na swoich rodziców i w razie potrzeby mu pomogą. Jednak w tej sytuacji sam musiał się z tym uporać. Tylko nie miał pojęcia jak to zrobić. Ula zmieniła numer telefonu po tym jak przez kilka dni próbował się z nią skontaktować wydzwaniając po kilkanaście razy dziennie. Później dowiedział się od jej brata, że ta gdzieś wyjechała. I nawet przez myśl mu nie przeszło kto może mu pomóc w jej odnalezieniu.
- Cześć Marek, co robisz dziś wieczorem? - zapytał Olszański jednego razu tuż przed końcem dnia.
- W sumie to nic. A co?
- Może wyskoczymy do klubu. Dawno nas tam nie było - mówił Sebastian. Po minie prezesa widać było, że nie ma zbytnio ochoty - no nie daj się prosić. Posiedzimy, wypijemy po piwku i tyle - Marek zgodził się, ale raczej dla świętego spokoju, niż chęci spędzenia czasu w klubie.
Usiedli przy stoliku, sącząc piwo kiedy doszła do nich pewna kobieta. Marek domyślił się, że to sprawka Sebastiana.
- Możesz mi powiedzieć, co ty knujesz? - wyszeptał do ucha kumpla.
- Chciałem abyś wreszcie wyluzował - usłyszał w odpowiedzi.
- Witajcie chłopaki co tam u was - mówiła kobieta próbując grać swoją rolę tak jak umówiła się z Olszańskim - mogę się dosiąść?
CDN...