piątek, 30 października 2020

CZY TO JEST PRZYJAŹŃ...? część IV

Obaj siedzieli na krzesłach przed salą operacyjną i oczekiwali wiadomości o Paulinie. W międzyczasie dojechali seniorzy Dobrzańscy. 

- Marek co z Pauliną, co z dzieckiem? - dopytywali się.

- Nic jeszcze nie wiadomo. Cały czas razem z Aleksem czekamy aż ktoś wyjdzie i nam powie cokolwiek. 

- Nie martw się synku wszystko będzie dobrze - próbowała go pocieszać matka. 

Minęło jeszcze jakieś może pół godziny a może i nie. Siedząc na szpitalnym korytarzu ma się wrażenie jakby czas rządził się swoim własnym prawem. Wreszcie ujrzeli jakiegoś lekarza. Marek rozpoznał go, to ten sam, który rozmawiał z nim zaraz po przybyciu. 

- Co z nimi - zapytał Marek. Lekarz spojrzał na zgromadzone wokół siebie osoby wziął głęboki oddech i rzekł.

- Bardzo mi przykro, ale nie udało nam się uratować ani pani Febo ani dziecka. Czy wszystko w porządku - zwrócił się medyk do seniora Dobrzańskiego widząc jak mężczyzna łapie się za klatkę piersiową i ma problem z oddechem. 

- Mąż ma problemy z sercem - odezwała się za męża Helena. Lekarz nie zastanawiając się zawołał pielęgniarkę z wózkiem i przewiózł seniora Dobrzańskiego na badanie.  Pozostali byli w szoku, wyglądali tak jakby dostali czymś ciężkim w głowę. Każde z nich przeżywało to w inny sposób, ale i nie potrafili uwierzyć w to co się stało. Sam wypadek nie wyglądał na bardzo groźny. Lekarz wrócił, po tym jak przewiózł Krzysztofa na kardiologię. 

- Panie doktorze jak to możliwe, co się stało? - pytał Marek.

- Z powodu wypadku doszło do odklejenia się łożyska. Dodatkowo badanie KTG  wskazywało, że serce dziecka nie bije. Musieliśmy wykonać cesarskie cięcie, przykro mi lecz dziecko było już martwe. Podczas zabiegu doszło również do rozległego krwotoku, którego nie byliśmy wstanie opanować co przyczyniło się do śmierci pani Febo - mówił lekarz. Całą trójką stali jak wmurowani i nie umieli zrozumieć jak to możliwe. 

- Jeszcze wczoraj do południa z nią rozmawiałem - wyszeptał Aleks jakimś dziwnym tonem. 

- Mamo idź sprawdzić co z tatą - odezwał się junior Dobrzański. Helena  skinęła głową na znak zgody lecz za nim odeszła usłyszała jeszcze - będę na was czekał przed szpitalem.

- Aleks może ty wiesz dlaczego Paula mnie okłamała co do godziny  przylotu? - zapytał, gdy tylko opuścili szpital. 

- To ty sam powinieneś wiedzieć, dlaczego moja siostra postąpiła tak jak postąpiła - wysyczał przez zęby Febo. 

- Co masz na myśli? - dopytywał Marek.

- Wiem tylko, że była umówiona z jakimś detektywem - odparł brat Pauliny. Marek zrozumiał, że ta miała w planach wynająć kogoś do obserwowania go. Nie mieściło mu się to w głowie. Przecież od kiedy ponownie byli ze sobą nie zdradzał jej. Lecz powodem tego, że jej nie zdradzał nie była miłość do niej samej. Od kiedy zrozumiał jak bardzo kocha swoją byłą asystentkę a teraz panią prezes nie był z żadną inną. Owszem zdawał sobie sprawę, że ta ciąża przekreśliła szanse na powrót do niego Uli. 

Stali przed wejściem do szpitala i czekali na Heleną i Krzysztofa. Minęło jakieś kilkanaście a może kilkadziesiąt minut jak ujrzeli idących seniorów. 

- To co chłopcy jedźmy do nas - odezwała się Helena.

- Dziękuję Ci bardzo Helenko za zaproszenie, ale muszę, chcę zostać sam. Poukładać sobie to wszystko - rzekł Febo i pożegnał się z całą rodziną Dobrzańskich. Marek zabrał swoich rodziców do samochodu i ruszyli w kierunku ich domu. 

Siedzieli w salonie w milczeniu i zadumie. Każde na swój sposób przetwarzało w swojej głowie te straszną wieść, a raczej wieści. Marek wyjął z kieszeni dzwoniący telefon to był Olszański odrzucił połączenie, a na wyświetlaczu widniał komunikat o dwóch nieodebranych połączeniach  od Uli. Wysłał jej tylko krótką wiadomość. 

- Ula nie mogę teraz rozmawiać. Przez kilka dni nie będzie mnie w pracy. Wszystko wyjaśnię jak wrócę. 


Ula nie odpisała na tę wiadomość. Ale miała jakieś dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Marek jeszcze nigdy nie pisał do niej  takich wiadomości. Jednak postanowiła nie zamartwiać się na przyszłość, ale będąc już samej w swoim dawnym pokoju mogła spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim co ją do tej pory spotkało, o związku z Andrzejem. Ta noc była niczym innym jak bilansem zysków i strat. Kiedy wreszcie zmęczenie wzięło nad nią górę wiedziała z całą pewnością, że więcej jest w tym jej życiu strat niż zysków. Najważniejszą ze strat była oczywiście śmierć mamy, drugą w kolejności była utrata Marka. Z tym, że Dobrzańskiego mogła widywać, rozmawiać. I mimo iż uważała, że straciła miłość swojego życia to w zamian za to zyskała przyjaciela. Jaka szkoda, że tylko ona tak uważa. Nie potrafiła, a może nie chciała dopuścić do siebie takich faktów jak to, że junior Dobrzański ją kocha. Rano wstała z postanowieniem, że musi zakończyć ten związek z Andrzejem. Była o tym przekonana. 

- Wolę być już samą niż z kimś takim jak on - rozmyślała, siedząc przy kuchennym stole. 

- O czym tak rozmyślasz Ula? - wyrwał ją z tego ojciec.

- O niczym szczególnym. Tak sobie myślę - odpowiedziała mało przekonywująco. Józef tylko wzruszył ramionami i nie dopytywał więcej. Dobrze wiedział, że ona musi chcieć samej powiedzieć. 

Zjedli wspólnie śniadanie po czym Ula pożegnała się z nimi wszystkimi obiecując, że w niedługim czasie ich odwiedzi i udała się do pracy. 

Weszła do firmy i już od portierni miała wrażenie jakby coś złego się wydarzyło. Władek, ochroniarz będący na swoim stanowisku wydawał się jakiś przygnębiony, nie swój. Wjechała na piąte piętro i tam również wszyscy byli dziwni jak dla niej. W swoim sekretariacie zastała płaczącą Violettę.

- Dzień dobry Viola - rzekła i  dodała - co się stało?

- To ty nie wiesz?  - pytała panna Kubasińska. 

- O czym niby? 

- Wczoraj w wypadku zginęła Paulina - odparła. Ula zrobiła wielkie oczy i miała wrażenie jakby się przesłyszała. 

- Viola o czym ty mówisz. Nawet tak nie żartuj - odparła Cieplak.

- Ula nie żartuję. Owszem tak jak i ty nie przepadam, przepadałam - poprawiła się kobieta - ale nigdy nie żartowałabym z czegoś takiego - Ula słuchała tego co mówiła jej sekretarka i w końcu dotarło do niej dlaczego wczoraj Marek wysłał jej taką wiadomość. 

- Viola, a co z Markiem i dzieckiem? - mówiła - pytam, bo Marek wczoraj miał ją odebrać z lotniska - wyjaśniła.

- Dziecko - otarła łzę z policzka Violetta i dokończyła - też nie żyje. Markowi nic nie jest. Podobno Paula przyleciała wcześniej i jechała w taksówce - mówiła Kubasińska. To było dziwne, ale Ula postanowiła poczekać na powrót Marka i od niego samego dowiedzieć się wszystkiego. 

Marek do firmy nie przyjechał jedynie co to zadzwonił i poinformował, że przez kilka dni go nie będzie. O samej śmierci panny Febo poinformował jej brat. Ula chciała zaraz po pracy jechać do Marka, ale ten odmówił mówiąc, że jest u rodziców, bo jego ojciec źle się czuje. 

- Coś ty taka zamyślona - usłyszała nagle głos swojego chłopaka - stoję w tych drzwiach już dobrą chwilę a ty nawet nie zareagowałaś na to. 

- O Andrzej, przepraszam zamyśliłam się. Dzisiaj dotarły do firmy złe wiadomości - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Ten jednak nie zamierzał więcej wysłuchiwać tego co się tu dzieje, wszedł jej w słowo mówiąc.

- W takim razie zabieram cię stąd. 

- Ale... - chciała coś dodać.

- Nie ma żadnego "ale". W tej firmie zawsze coś złego się dzieje - Ula widząc, że nie ma sensu z nim dyskutować rzekła.

- Daj mi kilka minut. Muszę tylko uprzątnąć na biurku i możemy iść - skinął głową na tak i usiadł na kanapie. 

To co się stało, spowodowało, że Ula odłożyła w czasie rozmowę z Andrzejem na temat ich związku. Postanowiła, że zrobi to za kilka dni. Dokładniej mówiąc jak będzie już po pogrzebie Pauliny. Myślała, że przez te kilka dni jakoś uda się jej w spokoju przeczekać. Jakże była naiwna tak myśląc. Dzień w dzień Andrzej wyszukiwał powody do awantury, a ona znosiła to coraz trudniej. 

Trzy dni później miał się odbyć pogrzeb Pauliny, jak zawsze taka uroczystość jest bardzo przygnębiająca. Andrzej nie byłby sobą, gdyby nie zrobił jej awantury z tym związanej.

- Mam nadzieję, że nie pójdziesz na ten pogrzeb - wrzeszczał.

- Właśnie, że pójdę przez szacunek do zmarłej oraz jej rodziny - odparła i wyszła. 

Cała uroczystość była bardzo przygnębiająca, ale trudno żeby było inaczej. Każdy z przybyłych na swój sposób przeżywał tę tragedię. Widać było, że najgorzej znoszą to Dobrzańscy seniorzy oraz junior a także Aleks. W ciągu tych kilku dni wiele razy wyrzucał Markowi, że to jego wina. 

- Gdybyś był jej wierny, gdybyś ją kochał tak jak na to zasługiwała dziś by żyła - mówił.

- A ty myślisz, że mnie jest łatwo? Przypominam ci, że straciłam przyszłą żonę oraz dziecko, więc nie rób ze mnie skończonego drania, który nie ma uczuć - odpowiedział mu Marek.

Po mszy miała w domu Dobrzańskich odbyć się stypa. Ula nie zamierzała tam iść. Podeszła do seniorów, Aleksa oraz Marka i złożyła szczere kondolencje. Miała odejść, gdy usłyszała cichą prośbę młodego Dobrzańskiego. 

- Ula proszę poczekaj na mnie jeśli możesz - ona skinęła głową na tak i oddaliła się. Opuściła cmentarz i stanęła na uboczu czekając jak Marek wyjdzie. Zastanawiała się co takiego on chce od niej. 

CDN...

12 komentarzy:

  1. Wow! Bardzo zaskoczyłaś mnie tą śmiercią Pauliny bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Myślałam, że straci dziecko ale nie, że sama zginie. Marek na pewno cierpi i dodatkowo te wyrzuty ze strony Aleksa nie są potrzebne i na pewno nikomu nie pomagają. No chyba, że jemu. Marek jest teraz skupiony na własnej tragedii dlatego raczej Ula nie będzie mogła na niego liczyć jeśli jej rozstanie z Andrzejkiem nie przebiegnie po jej myśli. Choć zastanawia mnie o czym Marek chce porozmawiać z Ulą. Bo jeśli tuż po pogrzebie narzeczonej będzie chciał wyznać Uli miłość to moim zdaniem będzie to bardzo niestosowne.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks stracił najbliższą osobę i w dodatku jedyną stąd te jego wyrzuty wobec Marka. Każde z nich przeżywa tę tragedię na swój sposób. Marek dobrze wie, że to nie czas ani nie pora na wyznawanie miłości. On potrzebuje najzwyczajniej w świecie z kimś pogadać, a Ula to jego przyjaciółka.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkową późną porą.
      Julita

      Usuń
  2. Tak ale wszystko moze sie zdazyc a czy to wina marka ze fabio umarla i straciła dziecka niczyjs wins a marek moze byc jeszcze szczęśliwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak to niczyja wina, że Febo zginęła. Masz również rację, że jeszcze Marek może być szczęśliwym.
      Dziękuję za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkową późną pore.
      Julita

      Usuń
  3. No takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Żal mi Marka, bo utracił dziecko które już bardzo kochał no i jeszcze te oskarżenia że strony seniorów. Sytuacja Uli też robi się coraz trudniejsza, bo Andrzej tak łatwo nie odpuści. Mam nadzieję że Ula i Marek teraz wzajemnie sobie pomogą jak na przyjaciół przystało, a potem powoli wrócą do miłości i wreszcie zrozumieją, że są dla siebie stworzeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seniorzy nie robią Markowi wyrzutów tylko Aleks. Co do miłości przyjdzie i na nią czas.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkową późną porą.
      Julita

      Usuń
  4. Jestem w szoku. Wszystkiego mogłabym się spodziewać, ale nie śmierci panny FE. Najbardziej żal mi dziecka. Ono jednak mogło przeżyć, a Marek na pewno byłby szczęśliwszy, że przynajmniej ono ocalało. Postanowiłaś inaczej. Niezależnie od tego zamiary Pauliny wciąż pozostają zagadką. Nadal nie wiemy, dlaczego przyleciała wcześniejszym kursem i w jakim celu wynajęła detektywa. Czy rzeczywiście do śledzenia Marka jak sądzi Alex i on sam? Może jednak nie chodzi o inwigilację a o coś zupełnie innego. Czy Marek będzie tego dociekał? Czy będzie chciał wiedzieć?
    Ula też nie może uwierzyć w tę śmierć. Za dużo nieszczęść naraz a w tym jej własne. Nie wiem dlaczego uzależnia rozstanie z Andrzejem od pogrzebu Pauliny. Tu jak najszybciej należy pogonić gnojka, chociaż mam obawy, czy on tak łatwo da się wygonić z życia Uli. Takie osiłki mają duże mięśnie, ale mózgi jak orzechy włoskie ciasne i prymitywne. Pan "Młot na kobiety" może nie dać tak łatwo za wygraną i dla przykładu skatuje Ulę, żeby zapamiętała, że takich facetów się nie wystawia. Naprawdę boję się o nią.

    Eksperymentujesz z czcionką. Dla mnie trochę za drobna. Najbardziej podoba mi się ta zastosowana w komentarzach. To chyba Georgia 14 kursywa. Ładna i czytelna. Chyba poprzednia część miała właśnie taką. Musisz zdecydować.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina zabrała tajemnicę ze sobą do grobu i raczej nikt nie będzie dochodził co to było. Czasem lepiej nie wiedzieć, nie rozdrapywać ran. Rozstanie z Andrzejem zeszło w jakimś sensie na drugi plan. Ona sądziła, że bardziej jest potrzebna Markowi i firmie. Co do reszty nie zdradzę.

      Czcionkę spróbuję zmienić
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkową późną porą.
      Julita

      Usuń
  5. Na początku widząc tą czcionkę myślałam ,że to retrospekcja albo czyjś sen ,ale koszmar okazał się jawą. Za Pauliną nie przepadałam jak mówi Viola ,ale mogła gdzieś tam sobie spokojnie żyć. Dziecko również nie przeżyło. Marek podniesie się po traumie Ulka mu w tym pomoże i ,kiedyś to może z nią założy rodzinę ? Tylko Ula musi się uwolnić od tego tyrana i damskiego boksera. Nie może dłużej tkwić w tym związku. Pozdrawiam serdecznie :)>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi



    1. Pauliny chyba większość nie znosiła, ale z całą pewnością nie zasłużyła na śmierć. Ula już w krótce podejmie decyzję o definitywnym rozstaniu z Andrzejem, ale jakie będą tego efekty zdradzić nie mogę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkową późną porą.
      Julita

      Usuń
  6. Myślałam, że tylko dziecko ucierpi a tu i Paulina w wypadku ucierpiała. Aleks tak łatwo Markowi nie wybaczy że stracił siostrę, choć winny nie był. Obawiam się, że z tego powodu będzie niszczył związek Uli i Marka, jeśli już dojdzie do niego.
    Pozdrawiam miło i dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks czuje się rozgoryczony i zrozpaczony po stracie siostry stąd te wyrzuty. Jak widać udało mi się przetrzymać Was w nie pewności od samego początku. Wówczas pisałam, że Ula wraca od przyjaciela (czyt. pierwszy rozdział, pierwsze dwa zdania.)
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w deszczowy niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń