Ula do Warszawy miała wrócić następnego dnia po świętach. Popołudniu była umówiona z Markiem. Przez cały czas świąt rozmyślała o tym co powiedział jej Marek i co będzie dalej z nimi.
Przyjechał tak jak obiecał, ale widać, że coś go gryzie.
- Marek czy coś się stało? - zapytała, gdy przysiadł na kanapie.
Westchnął i po chwili powiedział
- Byłem wczoraj u rodziców. Powiedziałem im o nas. Ucieszyli się. Ale oni dla mnie też mieli wiadomość - zamilkł na chwilę. Zastanawiał się czy jej powiedzieć - Wczoraj mieli telefon z więzienia, gdzie siedzi Paulina. Ona próbowała popełnić samobójstwo. Podobno zostawiła list, w którym o swój czyn oskarża mnie.
- Ciebie oskarża? - zdziwiła się Ula
- Tak podobno pisze w tym liście. Jeszcze dzisiaj jadę z ojcem aby dowiedzieć się czegoś więcej. I spotkać się z nią, i może czegoś więcej dowiedzieć - wyjaśniał.
Gdy skończył mówić spojrzał na jej twarz. A ta uwidaczniała jakąś obawę, strach. Szybko zrozumiał o co chodzi.
- Ula nie martw się. To nic nie zmieni między nami - próbował tłumaczyć. Objął ją i przytulił.
- Ona nadal cię kocha - usłyszał.
- Ula spójrz na mnie - poprosił, ale nie doczekał się żadnej reakcji. Odsunął ją delikatnie od siebie i podniósł kciukiem jej podbródek aby ich spojrzenia się spotkały - ale ja jej nie kocham, nie kochałem i z całą pewnością nie pokocham. Z resztą myślę, że ona zrobiła to aby móc wydostać się z więzienia. A i ona poza sobą samą i Aleksem nie kocha nikogo - rzekł i ponownie przytulił. W pewnym momencie poczuł wilgoć na koszuli. Wiedział co się dzieje.
- To ciebie kocham i jestem tego pewien nie na sto a na dwieście procent - powiedział i po chwili zaczął namiętnie całować. Kwadrans później jechali do jej rodzinnego domu. Ula niby uspokoiła się. Lecz Marek widział jak próbuje się wyciszyć i nie myśleć o tym. W pewnym momencie nawet zaczął żałować, że o wszystkim jej powiedział.
Całą drogę milczeli. Na miejscu pomógł wypakować jej rzeczy i zaniósł do domu. Podziękował i przeprosił rodziców Uli, że nie może zostać, ale ma coś do załatwienia. Ta wyszła z nim i będąc przy samochodzie pożegnał się z nią namiętnym pocałunkiem.
- Kocham cię Ula. Pamiętaj - usłyszała za nim wsiadł do samochodu i odjechał
- Też cię kocham - wyszeptała.
Wróciła do domu. Opowiedziała swojej rodzinie o sobie i Marku. Ucieszyli się, zwłaszcza Magda Cieplak. To przecież jej Ula zwierzała się ze wszystkiego. Mimo tego, że ta mówiła o swoim szczęściu to Józef był dziwnie niespokojny.
- Córcia, ale na pewno wszystko w porządku? - zapytał pan Cieplak.
- Tak. Po prostu jestem zmęczona - odparła, ale jakoś mało przekonywająco.
Mimo tego ten nie drążył dalej tematu. Wiedział, że Ula musi sama chcieć powiedzieć co ją gryzie. Ta przez cały czas wieczór i kolejne dni zastanawiała się co dalej. Jak teraz będzie. Czy czasem Marek nie wróci do Pauliny. Miała mętlik w głowie. Nie rozumiała samej siebie.
- Cieplak opamiętaj się. Przecież powiedział, że mnie kocha - mówiła do siebie
Czas świąt upłynął u Cieplaków jak zawsze w radosnej i rodzinnej atmosferze. U Dobrzańskich takie święta były po raz pierwszy. Do tej pory święta w ich domu były grą pozorów, sztuczności i fałszywych życzeń i uśmiechów. Od czasu jak Krzysztof zrozumiał jacy są oboje Febo inaczej zaczął patrzeć na własnego syna. Wreszcie zaczął dostrzegać jego starania. Senior Dobrzański miał dużo czasu na rozmyślania. Ten Marka wypadek otworzył mu oczy jacy są jego przybrane dzieci. Żałował jak traktował dotychczas własnego syna, jaki był niesprawiedliwy wobec niego. Często wytykał mu jakieś błędy. Aleksa stawiał za wzór do naśladowania, jakie szczęście, że Marek go nie posłuchał.
Marek dzwonił do Uli codziennie i wysyłał kilka wiadomości dziennie. Za każdym razem wyznawał jej miłość. Jej serce rozsadzała niewyobrażalna radość.
Siedziała przy stole wraz z rodzicami gdy usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć, zapewne to Dąbrowska - odezwała się pani Cieplak.
Ta pierwsza od kiedy Ula rozstała się z jej synem próbowała kilka razy wpłynąć na jej rodziców. Próbowała przekonać państwa Cieplaków aby nakłonili Ulę do powrotu do Bartka. Chociaż ci wciąż powtarzali, że nie zamierzają wtrącać się w życie córki.
- Pani Dąbrowska to decyzja Uli i nam nic do tego. My nie mamy zamiaru jej do niczego nakłaniać - mówili Cieplakowie.
- Ula masz gościa - rzekła kobieta, a za jej pleców wyłonił się we własnej osobie Marek Dobrzański.
- Dzień dobry - przywitał się ze wszystkimi i doszedł do swej dziewczyny i ucałował na przywitanie.
Ta przez chwilę myślała, że śni. Wstała od stołu i chwyciwszy Marka za rękę pociągła do swego pokoju.
- Co ty tu robisz? -odezwała się gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. Myślałem, że się ucieszysz - rzekł
- Marek, no - odezwała się - cieszę się.
- Co Marek, co Marek. Ja tu wstaję rano, aby zrobić swojej ukochanej niespodziankę i co słyszę "co tu robisz" - mówił udając obrażonego i poważnym tonem, ale jego oczy zdradzały coś innego. Ula podeszła objęła go, pocałowała i rzekła
- Naprawdę się cieszę.
Posiedzieli w rodzinnym domu Uli do popołudnia. Magda Cieplak zaprosiła Marka na obiad.
- Nie chciałbym robić kłopotu - tłumaczył
- Ale to żaden kłopot - usłyszał w odpowiedzi.
Do Warszawy wracali prawie cały czas milcząc i co jakiś czas któreś zerkało na siebie.
- Marek, byłeś u Pauliny? - w końcu odważyła się i zapytała.
- Tak, to znaczy byliśmy u niej wraz z ojcem. I tak jak ci mówiłem to było celowe zachowanie. Ale porozmawiamy gdy będziemy już w domu - odpowiedział. Ula skinęła głową na tak.
Siedział w jej salonie, czekając jak przyniesie kawę. Ustawiła na stoliku kawę i pokrojone ciasto, które dostała od mamy i usiadła obok Marka. Ponownie wróciła do tematu Febo.
- Celowe? Kto celowo robi sobie krzywdę i jeszcze oskarża o to kogoś innego? - dziwiła się zachowaniu panny Febo. Dla niej nie do pojęcia było takie zachowanie
- Ona w ten sposób chciała wzbudzić we mnie poczucie winy. Wiesz, że gdy się rozstaliśmy ona musiała się wyprowadzić z mojego domu, a później wraz z Aleksem próbowali mi go odebrać. I tym razem sądziła, że swoim zachowaniem spowoduje iż oddam jej ten dom.
- I co teraz? - pytała z niepokojem w głosie
- Nic. Nie zamierzam się przejmować tym co ona sobie myśli, i co jeszcze jest wstanie wykombinować. Ja mam zamiar sprzedać ten dom. Jeszcze przed świętami dałem ogłoszenie o sprzedaży tego domu. Myślałem o kupnie jakiegoś mieszkania. Po Nowym Roku zamierzam wrócić do siebie, już dość siedziałem rodzicom na głowie. Pamięć mi wróciła, nie mam większych problemów zdrowotnych. Czasami jak zbyt długo siedzę nad papierami odczuwam lekki ból głowy. Ale spokojnie - pospieszył z wyjaśnieniami gdy zauważył minę Uli - byłem u lekarza i nie ma powodów do obaw. To jest efekt przemęczenia.
Ula odetchnęła z ulgą. Obawiała się o jego zdrowie.
Czas płynął swoim trybem. Oni spotykali się codziennie nie tylko w pracy ale i po niej. Marek więcej nie był u Pauliny. Ula wyciszyła się i uspokoiła. On tak wiele razy udowadniał jej, że kocha tylko ją, aż w końcu jej obawy odeszły w niepamięć. Uwielbiała spędzać z nim czas. Marek tuż po Nowym Roku już całkowicie objął stanowisko prezesa, tym samym senior Dobrzański mógł zająć się własnym zdrowiem. Ula również zdążyła się wdrożyć z zawiłości związane z finansami firmy. I nagle coś, a raczej ktoś spowodował powstanie pewnego rodzaju nieporozumienia między tą dwójką.
Na stanowisko sekretarki prezesa zostało zredagowane ogłoszenie. W odpowiedzi na nie zgłosiło się kilka młodych kobiet. A wśród nich była Monika. Piękna, wysoka blondynka. To ona została przyjęta na to stanowisko.
- Ula znalazł się potencjalny kupiec na mój dom - mówił podekscytowany Marek - ma przyjść dzisiaj obejrzeć i możliwe, że zdecyduje się na kupno. Rozmawiałem z pośrednikiem i umówił nas na godzinę osiemnastą. W związku z tym mam do ciebie prośbę. Pojedziesz ze mną?
- Mogę jechać - odpowiedziała.
- Dziękuję skarbie. A może za nim pojedziemy do mnie to pójdziemy coś zjeść.
- Czemu nie - odpowiedziała, a on ucałował ją w te pełne i proszące o pocałunek usta.
On uwielbiał ją całować, a ona uwielbiała jak on to robił. Ale co raz częściej myślał o czymś więcej niż tylko pocałunki. Lecz nie chciał jej poganiać.
Udało się sprzedać ten dom za dość dużą kwotę. Miał miesiąc czasu aby opuścić dom. Więcej problemu miał ze znalezieniem nowego mieszkania. Czas mu się kurczył, a on nadal nie kupił mieszkania. Pewnego wieczoru siedzieli w salonie Uli oglądając jakiś film.
- Chyba znowu będę musiał zamieszkać z rodzicami jak tak dalej pójdzie - rzekł w pewnym momencie.
- Co nadal nie ma nic ciekawego? - zapytała
- Właśnie. Te, które oglądałem dotychczas mnie nie urzekły - odpowiedział
- A może... - zaczęła, ale przerwała na chwilę tak jakby wstydziła się - może zamieszkasz ze mną?
- Jesteś tego pewna? - odezwał się po chwili. Był w szoku.
- Tak, jestem. Przecież jesteśmy dorośli - odpowiedziała.
I tak w ciągu kilku następnych dni Marek sukcesywnie przewoził swoje rzeczy do mieszkania Uli. Meble, które były w jego domu wystawił na sprzedaż wstawiając do komisu meblowego. Wiedząc, że nie zdoła sprzedać ich przed ostatecznym terminem jego wyprowadzki. To wtedy w jego głowie zaczęła kiełkować pewna myśl. I ta myśl zaprowadziła go pewnego dnia w porze lunchu do salonu jubilerskiego. Spędził tam niemalże półgodziny nim wybrał ten właściwy.
- Mam już pierścionek, teraz tylko muszę znaleźć odpowiednie miejsce - rozmyślał gdy wyszedł z salonu. Te jego rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Spojrzał na wyświetlacz, a na twarzy wykwitł uśmiech
- Witaj kochanie, co tam
- ...
- Ula spokojnie w firmie będę za około kwadrans i wszystko ci wyjaśnię
-...
- Ula proszę - mówił, ale w słuchawce słyszał już tylko dźwięk przerwanego połączenia. W tym momencie postanowił nie wracać do firmy. Znał na tyle już swoją dziewczynę by wiedzieć, że jej tam nie zastanie. Wsiadł w samochód i z piskiem opon ruszył w kierunku Siennej. Chciał być przed nią i za wszelką cenę spróbować wyjaśnić to wszystko.
Do mieszkania dotarł na kilka minut przed panną Cieplak.
- Witaj kochanie - przywitał się i chciał ucałować. Lecz ona odsunęła się.
- Ula możesz mi powiedzieć, kto nagadał ci takich głupot?
- Nie ważne - odpowiedziała, po czym wyszła z salonu i poszła do sypialni. Marek nie mógł zrozumieć zachowania Uli. Ona zachowywała się tak jakby przekreśliła ich. Nagle usłyszał jakieś dziwne odgłosy z sypialni, nie zastanawiając się otwarł drzwi i to co ujrzał zszokowało go.
CDN...
Witaj Julita, sielsko z początku a końcówka tajemnicza. Co takiego się stało, że znów mają oboje pod górkę. Z Febo mają przynajmniej spokój a zachowanie Uli ma zapewne związek z nową sekretarką. Nie pamiętam czy już pisałam,że fajne to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na wyjaśnienie tej całej sytuacji. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńWszystko wyjaśni się w kolejnej części. Ale czy Febo dali sobie spokój? Jeszcze nie wiadomo. Może tak, a może nie.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam gorąco
Julita
Ale na koniec zabiłaś mi ćwieka. Teraz będę myśleć nad tym cały tydzień kto Uli nagadał i co to było. Podejrzewam, że ma to coś wspólnego z nową sekretarką Marka i być może to ona sama szepnęła Uli "życzliwą" plotkę. Sądziłam, że po ostatnim wyczynie Pauliny oni będą mieli wreszcie spokój. Wskazywała na to przeprowadzka Marka na Sienną i jego wielokrotne zapewnienia o uczuciu jakim darzy Ulę. Jeśli ta plotka dotyczy jego rzekomej zdrady, to źle to świadczy o Uli, bo po tylu zapewnieniach powinna mieć do niego zaufanie i pozwolić mu wszystko wyjaśnić. Tymczasem on sam nawet nie wie o co chodzi. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
On wie o co chodzi, ale nie rozumie zachowania Uli. Wszystko wyjaśni się już za tydzień.
UsuńCieszy mnie fakt, że potrafię zaintrygować i nie do końca jestem przewidywalna.
Bardzo dziękuję za wpis.
Gorąco pozdrawiam
Julita
O kurcze to się porobiło. Ciekawe co Marek zobaczył w sypialni. W ogóle kto nagadał Uli i co? Spodziewam się że była to ta nowa sekretarka Marka - Monika. A jeśli chodzi o Paulę - to można się było spodziewać że zrobiła to celowo. Bardzo jestem ciekawa co się dalej wydarzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Droga Agnieszko zadajesz dużo pytań, na które ja nie mogę odpowiedzieć. Ale mogę zaprosić do przeczytania kolejnej części już w najbliższy piątek. Panna Febo myślała, że swoim zachowaniem coś wskóra, lecz przeliczyła się.
UsuńDziękuję ci za wpis.
Gorąco pozdrawiam
Julita
Trudno mi uwierzyć w Monikę. To byłoby zbyt proste. Tak jak te odgłosy ze sypialni które mogłyby sugerować parę kochanków.Obstawiałabym pakowanie Marka, chociaż to raczej głośne nie jest a Ula i kochanek to nie w jej stylu.
OdpowiedzUsuńZ Pauliny to jednak ostry przeciwnik i dąży do celu po trupach( mogłoby być dosłownie) . Po próbie samobójczej nie zależnie od powodów powinna znaleźć się na leczeniu psychiatrycznym. Tam może zmądrzała by.
Pozdrawiam miło.
Paulina liczyła, że tym zachowaniem wzbudzi litość w Dobrzańskich. Lecz przeliczyła się. Co do reszty musisz się uzbroić w cierpliwość.
UsuńDziękuję ci za wpis.
Gorąco pozdrawiam
Julita