Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął malutką ozdobną torebeczkę i wręczył jej. Ula odebrała pakunek mówiąc
- Nie musiałeś
- Ale bardzo chciałem. Otwórz - rzekł z tajemniczym uśmiechem na ustach, ale w oczach czaił się jakiś dziwny lęk. Jak ona to przyjmie. Czy się ucieszy.
- Marek, to są .... - zaczęła mówić gdy ten jej przerwał
- Nie Ula, to nie są tamte kolczyki - zaczął mówić, a widząc jej wyraz twarzy był pewien, że niespodzianka się udała - podobne lecz nie te same. Tamte dałem aby ratować własny tyłek. A te są z innego powodu - kontynuował
- Ty pamiętasz - weszła mu słowo
- Tak pamiętam. Nie tak dawno przypomniałem sobie wiele rzeczy. Pamiętam co mi powiedziałaś gdy oddawałaś mi kolczyki, i jak prosiłem abyś napisała mi w liście co o mnie sądzisz. Przypomniałem sobie wszystkie awantury robione przez Paulinę, jak wiele razy ratowałaś mnie z opresji. Nasze wspólne rozmowy w parku - ona siedziała na kanapie i słuchała tego wszystkiego co mówił z nie dowierzaniem. Ale wiedziała, że nie mógł tego wiedzieć od Olszańskiego, bo nie o wszystkim mu Marek mówił - pamiętam moment w którym zrozumiałem najważniejszą rzecz - zszedł z kanapy aby móc uklęknąć przed Ulą. Chwycił jej twarz w dłonie i uniósł do góry tak aby patrzeć jej prosto w oczy i powiedział - Ula kocham cię.
Siedziała oniemiała i nie wiedziała czy ma omamy słuchowe, czy może on rzeczywiście wyznał jej miłość.
- Marek czy ty mówisz poważnie? - dopytywała, a po policzkach płynęły łzy. Łzy wzruszenia, radości, a przede wszystkim szczęścia
- Bardzo poważnie. Kocham cię bardzo mocno. Nigdy nikogo tak nie kochałem. Jesteś dla mnie najważniejsza - powiedział, po czym zamknął ją w swych ramionach. Trwali tak przez chwilę, aż w końcu Ula odsunąwszy się od niego rzekła
- Ja również bardzo cię kocham. I już powoli traciłam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli być razem - patrzyła w te piękne oczy koloru górskiego lodowca.
Wreszcie doczekała się, i usłyszała to o czym tak bardzo marzyła. Po chwili poczuła na swych ustach delikatny pocałunek. W tym momencie nie liczyło się nic i nikt więcej. Tego dnia dostała najpiękniejszy prezent.
- Już nie musisz się obawiać, bo ja jestem i już cię nie zostawię. Ale wiesz zastanawia mnie jedna rzecz - odezwał się po chwili milczenia Marek wciąż ją obejmując
- Co takiego?
- Kilka dni po twoim wyjeździe przez przypadek usłyszałem fragment rozmowy twojej z Violettą. Powiedz dlaczego myślałaś o odejściu z firmy? Przecież dostałaś przedłużenie umowy - zadał pytanie, na które znał odpowiedź, ale chciał to usłyszeć od niej.
- To nie tak. Ja po prostu w pewnym momencie nie widziałam najmniejszych szans bycia z tobą. Byłeś w związku z Pauliną. A ja zakochałam się w tobie jeszcze przed przyjęciem się do firmy - Marek spojrzał ze zdziwieniem na Cieplak. O tym nie miał pojęcia, a może był takim ślepcem nie zauważając niczego - Wiem to brzmi absurdalnie, ale taka jest prawda - Ula w tym momencie postanowiła wyjaśnić wszystko. Nie chciała mieć żadnych tajemnic. W końcu on wyznał jej miłość i ona jemu. Wolała postawić na uczciwość. Opowiedziała mu jak to udawała przed rodziną, że poszukuje pracy, a cały czas oczekiwała informacji o rekrutacji na jego asystentkę. Wyznała, że gdy dostała już pracę w F&D rozstała się z chłopakiem.
- To ten co był tu kilka dni temu? - pytał
- Nie. Tamten mieszka w Niemczech, a ten gdy dowiedział się o naszym rozstaniu pomyślał, że może nam coś wyjść. W czasie studiów pomagałam mu w nauce - wyjaśniła
- I właśnie gdy kolejny raz byłam świadkiem twojego zachowania miałam dość. Dlatego postanowiłam właśnie wyjechać. Aby móc wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. A że moi dziadkowie potrzebowali pomocy było dla mnie okazją do wyjazdu. I gdy w pewnego dnia zacząłeś wydzwaniać ja nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z tobą, dlatego napisałam smsa. Do Rysiowa wróciłam w piątek. Od samej Violi wiedziałam o waszym rozstaniu. Ale dla mnie byłeś nadal zakazanym owocem. Później ten cały wypadek. I w dniu kiedy to się wydarzyło Sebastian mi o wszystkim powiedział.
- Przepraszam cię Ula - rzekł i ucałował w skroń, gdy usłyszeli pukanie a po chwili ujrzeli w drzwiach Violę
- O przepraszam, myślałam iż Ulka jest sama - mówiła Kubasińska
- Nic się nie stało. O co chodzi? - odezwała się Ula
- Chciałam zapytać czy jestem ci jeszcze potrzebna.
- Nie, możesz już iść. Ja też zaraz wychodzę - odpowiedziała
- W takim razie do zobaczenia w styczniu. I jeszcze raz wesołych świąt
- Dziękuję i wzajemnie
Dziewczyny się pożegnały, a po chwili Ula zaczęła robić porządek na biurku i zbierać się do wyjścia.
Marek zaoferował, że odwiezie ją do domu. Zgodziła się dzięki temu mogli pobyć ze sobą dłużej. Tym bardziej, że następnego dnia wyjeżdżała do Rysiowa i miała tam zostać przez cały okres świąt. W planach miała zamiar zostać u rodziny do Nowego Roku.
Nagle drzwi od jego gabinetu ktoś gwałtownie otworzył.
- Viola omal zawału nie dostałem. Co się takiego stało, że jesteś taka... - próbował znaleźć odpowiednie słowo
- Kochanie nie uwierzysz co się stało - mówiła rozemocjonowana Kubasińska -
- Ale co?
- Wyobraź sobie poszłam spytać Uli czy mogę już iść do domu, a tam na kanapie siedzi Marek. I niby nic takiego, ale oni się przytulali.
Sebastian siedział nie mniej zdziwiony od swej dziewczyny. Wiedział wszak co ta dwójka do siebie czuła przed wypadkiem. Marek wspominał mu o powrotach pamięci, lecz nie znał szczegółów. A po tym co usłyszał przypuszczał iż Dobrzańskiemu wróciła pamięć. Jeśli tak było to cieszył się niezmiernie. Chciał nawet pójść i jeśli to prawda pogratulować im obojgu. Lecz Viola powstrzymała go mówiąc
- Daj im spokój, niech się sobą nacieszą. Jeszcze zdążysz im pogratulować.
Przyznał jej rację.
Z firmy wychodzili jako jedni z ostatnich. Oboje niewyobrażalnie szczęśliwi. Na ich twarzach gościł uśmiech, który nie znikał nawet na chwilę. Dojechali na Sienną Marek pomógł jej wysiąść i objęci powędrowali do mieszkania.
- Rozgość się, a ja nastawię expres na kawę i ukroję ciasta - mówiła
Po chwili siedzieli w salonie przytuleni w kompletnej ciszy. W tym momencie nie potrzebowali niczego innego. Było im wspaniale. Każde potrzebowało tej drugiej osoby. Wreszcie ich marzenia zaczęły się spełniać. Ta cisza pozwoliła na poskładanie własnych myśli. A Ula wreszcie mogła wsłuchać się w rytm bijącego jego serca, czuć jego zapach. Siedzieli tak do późnego wieczoru.
- Będę się zbierał - powiedział gdy zobaczył godzinę na zegarze. Widać było, że gdyby tylko mógł to nie rozstawałby się z nią - Ula, a może ja jutro rano przyjadę i zawiozę do Rysiowa - odważył się zapytać.
- Chcesz tak z rana wstawać? Obiecałam mamie, że przyjadę wcześniej aby pomóc w porządkach i zakupach - odparła, lecz w duchu cieszyła się z tej propozycji
- Dla mnie to żaden kłopot. Mogę przyjechać nawet na szóstą rano jak chcesz - cieszył się jak dziecko, że nie odmówiła.
- Nie no, aż tak wcześnie to nie. Miałam jechać autobusem chwilę po dziewiątej. Więc jeśli chcesz możesz tak przyjechać.
- W takim razie do zobaczenia jutro skarbie. Kocham cię - powiedział po czym zamknął w swych ramionach i namiętnie pocałował. Rozstawali się z żalem.
Marek wrócił do domu, gdzie czekali na niego rodzice.
- Czemu jeszcze nie śpicie? Późno już jest - odezwał się po wejściu do salonu
- Czekamy na ciebie bo mamy ci coś do przekazania - odparła Dobrzańska
- Ja również mam wam coś do powiedzenia. Ale wy pierwsi.
Ula po wzięciu prysznica leżąc już w łóżku rozpamiętywała ten cały dzień. Dzień, który okazał się najlepszym prezentem gwiazdkowym. Jej mama miała rację, gdy mówiła aby uzbroić się w cierpliwość.
Następnego dnia będąc już w Rysiowie i po pożegnaniu się z Markiem opowiedziała o wszystkim swoim rodzicom. Ich również ucieszyła ta wiadomość. Cieszyli się szczęściem najstarszej córki.
- Widzisz Ula mówiłam, że jeszcze wszystko się ułoży - mówiła pani Cieplak
- Miałaś rację mamo - odparła.
- Ula wszystko w porządku? - odezwał się Józef widząc strapioną miną córki
- Tak. Jestem tylko zmęczona - odpowiedziała ojcu, lecz jakoś mało przekonywająco.
CDN...
W końcu przyszły wyznania a Marek odzyskał pamięć. Chociaż myślę, że Marek i tak drugi raz zakochałby się w niej. Była też szczera rozmowa i symboliczny prezent. I święta mogłyby być naprawdę udane , gdyby nie ta końcówka. W ogóle nie pasuje do reszty części. Ula jest jakaś dziwna a powinna tryskać humorem, bo kocha i jest kochana. Ewidentnie jest coś nie tak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
To jej samopoczucie związane jest z pewną informacją, którą usłyszała. Ale nic więcej nie powiem. Dla pocieszenia mogę obiecać więcej wyznań.
UsuńDziękuję bardzo za wpis.
Pozdrawiam gorąco
Julita
Bardzo lubię czytać, kiedy wszystko zaczyna się po myśli bohaterów, rzeczy wracają na właściwe tory a poszkodowani odzyskują pamięć. Myślę, że gdyby Marek nadal niewiele pamiętał i nie mógł sobie przypomnieć o swoim uczuciu do Uli, to ona załamałaby się zupełnie. Na szczęście tak się nie stało a oni mogą się teraz cieszyć każdą spędzoną ze sobą chwilą.
OdpowiedzUsuńRozdział zakończyłaś w takim momencie, że ciśnie mi się na usta trochę pytań. Przede wszystkim, dlaczego Ula ma strapioną minę i czym się martwi a także, co ważnego mają do powiedzenia synowi Dobrzańscy, bo co on im chce powiedzieć, to łatwo się domyślić.
Serdecznie pozdrawiam. :)
kiedy wszystko zaczyna się po myśli bohaterów - zjadłam jedno słowo, bo miało być: kiedy wszystko zaczyna się układać po myśli bohaterów. Sorry.
UsuńI tych chwil będzie więcej. Ale najpierw coś co usłyszał Marek od rodziców, i wyjaśnienie zmartwienia Uli. Powiem tylko iż nie skomplikuje to relacji między nimi. Więcej nie mogę powiedzieć.
UsuńDziękuję bardzo za wpis.
Pozdrawiam gorąco
Julita
Między Markiem a Ulą nareszcie zaczyna się układać. Dobrzańskiemu wróciła pamięć ,a Ulka jest szczęścia ,bo odwzajemnił dawno skrywane uczucie. Żeby tylko nie wydarzyło się coś przykrego, bo czasem jak tak pięknie się układa w jednej chwili trach i koniec sielanki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :).
Markowi pamięć wróciła jakiś czas przed świętami, ale czekał z tym do świąt aby zrobić niespodziankę pannie Cieplak. Ale co będzie dalej nie mogę wyjawić.
UsuńDziękuję za wpis.
Gorąco pozdrawiam
Julita