piątek, 26 października 2018

ZAKAZANY OWOC część XVI

ULA

Jak każdy mam marzenia, większość są o Tobie, które w większości są do spełnienia. Na pewno się o to postaram żebyś zawsze była szczęśliwa, żebyś mnie swoim wzrokiem uwodziła. Ja będę robił to samo, bo Ciebie ciągle mi mało. Chce żebyś była przy mnie na każdym kroku, o każdej godzinie, w każdej porze roku. Gdy patrzę na Ciebie od razu uśmiech się pojawia, ale zawsze ktoś mi przeszkodzi porządnie Cię uściskać i w nieodpowiedniej chwili się zjawia.
Zawsze gdy jest dobrze, coś musi popsuć się, zawsze jakiś natręt przytoczy się. Dobry los nie sprzyja nam. Przeznaczenie zmienia się co krok, tam na górze ktoś chciałby inaczej, lecz coś plącze się. Jednak nikt nie rozdzieli Ciebie i mnie. To będzie trwać i nie chce by się skończyło. Mam zamiar resztę życia z Tobą dzielić, i nie ważne czy będzie dobrze czy źle, zawsze poradzimy sobie. Z Tobą przy boku, niczego więcej nie trzeba, mam to co szukałem, i to od Ciebie dostałem. 

                                             Twój Marek

Skończyła czytać, a po twarzy płynęły łzy. Nie wiedziała co mam zrobić. Mimo iż w całym liście ani razu nie tłumaczył się z rzekomego romansu, to dał jej do zrozumienia iż to wszystko tylko jest plotką. Miała mętlik w głowie. Jej przyjaciółka Elka mówiła, że słyszała od samej Moniki, a Violka twierdziła inaczej. I jeszcze ten list od Marka, tak bardzo sugestywny. Od tego wszystkiego rozbolała ją głowa, zażyła jakiś proszek i położyła się. Mimo tego sen nie nadchodził. Na zewnątrz zaczynało świtać, a ona wciąż miotała się na łóżku. Przez całą noc może przespała z godzinę albo i nie.  Usłyszała krzątaninę w kuchni i postanowiła wstać. Dobrze wiedziała kogo tam zastanie. Zawsze o tak wczesnej porze w kuchni urzędować zaczynała Magda Cieplak.
- Dzień dobry mamuś - odezwała się do rodzicielki, która właśnie zalewała dla siebie kawę
- Witaj córcia. Wcześnie wstałaś - odparła
- Prawie wcale nie spałam. Przeczytałam list od Marka - odpowiedziała siadając obok matki
- I to było powodem, że nie mogłaś zasnąć? - pytała 
- Tak. Nie wiem co mam zrobić - odparła rozkładając ręce bezradnie.
- A co ci napisał? Jeśli mogę zapytać.
- Potwierdza słowa Violki, że to tylko plotka. Ale, przecież Elka...
- Ula mówiłam ci już wczoraj, że nie ufałabym tej całej Elce. Powinnaś porozmawiać z Markiem i wyjaśnić to wszystko. No ale to już od ciebie zależy co zrobisz. Lecz moim zdaniem popełniasz błąd wierząc w plotki...
- Mama ma rację - usłyszała za sobą głos ojca - zanim kogoś osądzisz powinnaś go wysłuchać.
- Ale ja wiem jak on żył w przeszłości, gdy był z Pauliną - próbowała tłumaczyć rodzicom 
- Dziecko, to było kiedyś. Wiesz dobrze, że to przeszłość. Czy nie dość dostałaś od niego dowodów, że się zmienił, jak bardzo cię kocha? - mówiła pani Cieplak - my sami to widzieliśmy, gdy przyjeżdżałaś z nim. Ula tak nie zachowuje się człowiek, który zdradza - tłumaczyła.
Była w szoku. Pamięta jak była z Bartkiem i się posprzeczali rodzice nigdy nie interweniowali. Nawet gdy rozstali się, a Dąbrowska prosiła ich o rozmowę z nią aby wróciła do Bartka, oni mówili o niewtrącaniu się w jej życie. Widać, że polubili młodego Dobrzańskiego, a może to coś innego. Miała mieszane uczucia. Odeszła od stołu i poszła wziąć prysznic. Wciąż rozmyślała nad tym wszystkim. Postanowiła jednak pojechać do Warszawy i porozmawiać z Markiem. Uznała, że nie zazna spokoju jeśli z nim nie porozmawia. 

Wysiadł z windy i udał wprost do swojego biura, na swoim miejscu pracy zastał Monikę. 
- Możesz do mnie wejść - odezwał się do kobiety tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ta niczego nie świadoma podniosła się z fotela.
- Mi też jest miło cię widzieć - próbowała rozładować sytuację. 
Marek tylko otwarł drzwi i gestem ręki zaprosił do środka.
- Czy możesz mi wyjaśnić co miało znaczyć twoje zachowanie w ostatnich dniach. A mówiąc dokładnie jakim prawem rozgłaszasz te brednie po firmie - mówił poirytowany 
- Możesz mówić jaśniej, nie rozumiem - mówiła nieco zdziwiona 
- Twierdzisz, że mamy romans - odparł poirytowany
- Marek to nie tak. Ktoś mnie o to poprosił... - próbowała się tłumaczyć
- Ktoś, to znaczy kto? - pytał poirytowany
- To mój kuzyn Grzesiek. On zakochał się w Ulce i chciał aby z nim była, a ty stanąłeś mu na drodze - tłumaczyła.
Siedział i nie rozumiał zachowania ani jej ani tego chłopaka. 
- Możesz mi powiedzieć skąd oni się znają?
- Z tego co mi mówił to Ulka podczas studiów udzielała mi korepetycji - wyjaśniła. Wolała już powiedzieć prawdę, bo widząc twarz Marka wiedziała, że dla niej i tak nie ma już ratunku i zapewne straci pracę za swoje zachowanie. Prezes był zły na zachowanie dziewczyny. 
- Czy ty wiesz co zrobiłaś? Swoim zachowaniem spowodowałaś, że kobieta którą kocham odeszła ode mnie - mówił jednocześnie chwytając za słuchawkę telefonu, wybrał wewnętrzny najpierw do Violetty i poprosił aby zwołała wszystkich w sali konferencyjnej za kwadrans następnie zadzwonił do Sebastiana i kazał wypisać zwolnienie dyscyplinarne dla Moniki w trybie natychmiastowym. Ta chciała już wyjść, gdy zatrzymał ją głos prezesa.
- Masz stawić się również w konferencyjnej. To będzie twój ostatni występ i bądź pewna bisów nie będzie.
- Ale Marek...
- Nie ma żadnego ale. Masz tam być - wszedł jej w słowo
Gdy już wszyscy dotarli do konferencyjnej prezes zaczął
- Dziękuję, że przyszliście chciałem coś wyjaśnić, a raczej nie ja tylko Monika ma wam coś do powiedzenia. Monika proszę 
- Chciałam wszystkich przeprosić, a zwłaszcza Marka i nieobecną Ulę za to co powiedziałam. Ja nigdy nie miałam i nie mam romansu z prezesem Dobrzańskim - tłumaczyła się przed zgromadzonymi.
- Sebastian masz to o co prosiłem - odezwał się do kadrowego Marek.
Ten podszedł i podał wypowiedzenie dla Moniki. Marek przy wszystkich wręczył je, po czym rzekł
- Na tym skończyłem współpracę z Moniką. A dla państwa mam dobrą radę za nim zaczniecie rozgłaszać cokolwiek zastanówcie się. Takim zachowaniem można zrobić tylko wiele złego. Mam nadzieję, że przemyślicie to sobie. I jeszcze jedno za każdym razem gdy dojedzie do czegoś podobnego zwolnię natychmiast winnego. Dziękuję za uwagę, to koniec wracajcie do swoich zajęć. 
Wyszedł z sali jako ostatni, wrócił do swojego gabinetu. Będąc już w sekretariacie poczuł się jakby coś go przytłaczało, jakby czegoś a raczej kogoś mu brakowało. Tak bardzo pragnął aby Ula wróciła. Wróciła do firmy i do niego samego. Nie miał pewności czy przeczytała list. Z pracy wrócił wcześniej niż zwykle. Nie umiał się skupić na pracy ciągle rozmyślał o niej. 

Ula wysiadła z taksówki na Siennej było późne sobotnie popołudnie. Postanowiła porozmawiać z Markiem i wyjaśnić. Wiedziała już o tym, że to była plotka bo Violetta chwilę po wyjściu z konferencyjnej zadzwoniła i opowiedziała o wydarzeniach jakie miały tam miejsce. Nie umiała zrozumieć dlaczego ta dwójka to zrobiła. I jeszcze bardziej nie mogła pojąć zachowania Elki. Uważała ją za przyjaciółkę, a ta zachowała się jakby jej zazdrościła tego, że jest szczęśliwa.
Podchodząc do swojego bloku spotkała pod klatką Grzegorza.
- Co ty tu robisz? - odezwała się mało przyjemnie i nie siląc na przywitanie
- Chciałem porozmawiać - odparł z uśmiechem na twarzy. Zachowywał się jakby nie widział nic złego w swoim zachowaniu.
- Ale ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Zwłaszcza po tym co zrobiłeś wraz z Moniką
- Ula, ja chciałem abyś dała mi szansę. 
- A i dlatego wymyśliłeś ten swój cudowny plan - mówiła oburzona
- Zależy mi na tobie. Kocham cię. Moglibyśmy być razem szczęśliwi - tłumaczył się
- Czy ja się niejasno wyraziłam gdy byłeś w biurze? Zrozum wreszcie ja kocham Marka i to się nie zmieni. Więc zostaw mnie w spokoju - mówiła co raz bardziej zdenerwowana Cieplak. 
On chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ta odwróciła się i odeszła w kierunku drzwi, wsiadła do windy i wjechała na dwunaste piętro. Z torebki wyjęła klucze i chciała otworzyć drzwi, ale te nie były nawet zamknięte. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. W salonie zastała Marka, który właśnie nalewał sobie kolejną porcję whisky do szklaneczki. Był już tak pijany, że nawet nie usłyszał jak weszła. Spojrzała na stolik, a na nim stało jej zdjęcie, obok leżało jakieś małe pudełeczko. Zaczęła rozumieć jego zachowanie sprzed kilku dni. 
- Marek? - wyszeptała. 
On spojrzał w kierunku skąd usłyszał głos. A dźwięk głosu był mu bardzo znany. Przez moment myślał, że ma jakieś zwidy spowodowane wypitym alkoholem. Podeszła i usiadła obok. Swoją dłonią przykryła jego dłoń. Jednocześnie nie pozwalając chwycić za szklankę z trunkiem. 
- Ty tu jesteś, czy mam jakieś zwidy? - wybełkotał
- Jestem. Chciałam porozmawiać, ale jak widzę tę rozmowę musimy przełożyć na inny dzień - odpowiedziała.
Młody Dobrzański pokiwał tylko głową. 
- Masz rację porozmawiamy jak będę trzeźwy - przyznał jej rację - ale proszę zostań, nie odchodź - odważył się poprosić. Spojrzał w jej oczy, jego wzrok był pełen smutku, tęsknoty, rozpaczy. A przede wszystkim strachu, że może ją stracić. Ten strach, niemalże go paraliżował. 
- Zostanę - odparła.  
Niemalże natychmiast na jego twarzy wykwitł uśmiech. Był szczęśliwy, widział światełko w tunelu. Chciał wstać, ale ilość wypitego alkoholu mu nie pozwoliła. 
- Siedź, a może lepiej jak się położysz i prześpisz. A jak wstaniesz to porozmawiamy - powiedziała i udała się do sypialni.
Marek przespał cały wczorajszy wieczór i noc. Rano wstał z potwornym bólem głowy. Ledwo zwlekł się z łóżka i pierwsze co zrobił to udał w kierunku sypialni aby upewnić się czy ona tam jest. Delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Odetchnął, była tam. Chciał podejść, przytulić, ale wycofał się. Poszedł do kuchni nastawił expres i udał do łazienki. W międzyczasie wstała Ula. W szlafroku weszła do kuchni i zaczęła szykować śniadanie. W pewnym momencie zapatrzyła się w widok za oknem i zaczęła rozmyślać nad tym co wydarzyło się w ostatnim czasie. Nagle poczuła jak Marek obejmuje ją w pasie. 
- Dziękuję, że wróciłaś. Ula to wszystko było wielkim nieporozumieniem. Wiesz przecież, że nie mógłbym cię zdradzić. Kocham cię  - mówił przejęty
- Przepraszam cię, że zawierzyłam w te plotki. Wiem kto za tym stoi - tłumaczyła się stojąc przed nim ze spuszczoną głową. Było jej głupio, że tak postąpiła. Kolejny raz przyznała w duchu rację swoim rodzicom, że powinna najpierw wyjaśnić i porozmawiać. A później osądzać. Przez własny upór i własną głupotę o mały włos nie straciła kogoś najważniejszego. 
- Kocham cię - rzekła i przytuliła się do Marka.
Ten objął ją ciasno swoimi ramionami. Poczuł się na powrót szczęśliwy. Tulił w ramionach swój największy skarb. 
CDN...

piątek, 19 października 2018

ZAKAZANY OWOC część XV

Wszedł do ich od niedawna wspólnej sypialni. 
- Ula? Po co ci ta torba? - pytał z obawą w głosie. Doskonale rozumiał co oznacza ta torba, ale chciał usłyszeć to od niej samej. Chociaż nie rozumiał jej zachowania. Przecież on niczego nie zrobił. Chciał z nią porozmawiać. Tylko, że Ula najwyraźniej tego nie chciała. Podszedł do niej chcąc jej przerwać. 
- Ula zostaw to - odezwał się i próbował wyjąć z rąk kolejną bluzkę - proszę porozmawiaj ze mną.
- O czym mamy rozmawiać. Zdradziłeś mnie. A tak wiele razy zapewniałeś mnie o swojej wielkiej miłości. I co? Obściskujesz się z Moniką - mówiła ze łzami w oczach.
- Nic takiego nie miało miejsca. Nigdy bym cię nie zdradził... - próbował mówić, ale ta mu przerwała
- Jakoś Paulinę zdradzałeś...
- Z tą różnicą, że jej nie kochałem. Więc tak naprawdę nawet jej nie mogłem zdradzać...
- A to ciekawe co mówisz - odparła nie spoglądając na niego
- Czy możesz mi powiedzieć, kto tak w ogóle naopowiadał ci takich bzdur - odezwał się po chwili. Nie mógł tego tak pozostawić i musiał do końca wyjaśnić. 
- Czy to ma znaczenie? Marek wiem jak żyłeś, a nikt nie zmienia się od tak - odparła i dalej zaczęła opróżniać szafę.
- Masz rację od tak nie. Ale z miłości jak najbardziej. Ula czy ty nie rozumiesz, że nie mógłbym cię zdradzić. Jesteś dla mnie wszystkim. Powietrzem, którym oddycham. Nawet gdy śpię to myślę o tobie. Czy ty Ula nie rozumiesz, że ja kocham tylko ciebie i nikogo więcej - powiedział, lecz to chyba niewiele dało. Ula wciąż nie przerywała swojej czynności. Spuścił głowę i wyszedł. Nic więcej nie mógł zrobić. 
Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi Ula usiadła i rozpłakała się. Już sama nie wiedziała co o tym myśleć. Od Elki dowiedziała się o rzekomej zdradzie. Ale z drugiej strony przecież Marek nigdy nie dał jej powodu aby mu nie wierzyć. Fakt widziała jak ta cała Monika spogląda na niego, lecz on nie zwracał uwagi. Dziewczynę traktował jak swoją sekretarkę i nie pozwalał sobie na nic więcej. Po czterdziestu minutach Ula wyszła ciągnąc za sobą walizkę. 
- Co ty robisz? - odezwał się Dobrzański - proszę Ula nie odchodź - mówił załamany. 
Nie odezwała się słowem tylko poszła do przedpokoju. 
- To ja powinienem się wyprowadzić nie ty. Proszę zostań, ja zaraz się spakuję i wyniosę - prosił.
- Ja się nie wyprowadzam. Jadę na kilka dni do rodziców. Muszę to sobie przemyśleć - odparła wciąż nie patrząc na niego.
Podszedł do niej i kciukiem podniósł jej podbródek i patrząc prosto w jej błękitne oczy
- Kocham cię Ula - wyznał i przytulił. Ta mimo iż nie odepchnęła go nie zrobiła nic. 

Ula wyjechała do Rysiowa, a on nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Usiadł na kanapie trzymając w ręku małe pudełeczko i zastanawiał się co dalej. Co teraz będzie z nimi. Jak ma żyć bez niej. Chciał się jej w ten weekend oświadczyć. Wstał i podszedł do barku, wyciągnął butelkę whisky. Musiał się napić. Wlał  w siebie kolejną szklaneczkę brunatnego płynu, gdy chwycił za telefon i wybrał ze spisu jej numer. Na niewielkim ekranie zaczęły ukazywać się kolejne słowa tworzące treść wiadomości. 
- Nie wiem czy już śpisz czy nie to wiedz, że ja wciąż myślę o Tobie i kocham Cię. W myślach ciągle zaplątany, w marzeniach opętany -  skończył pisać i nacisnął przycisk wyślij. 
Następnego dnia przyjechał jak zwykle do pracy. W duchy modlił się aby ona również przyjechała. Wiedział, że może nie będzie chciała z nim rozmawiać, ale przynajmniej ją zobaczy. Pracował już od prawie godziny gdy postanowił sprawdzić czy przyszła. Miał już wychodzić jak ktoś zapukał i po chwili ujrzał w drzwiach Violę. 
- Cześć Marek - przywitała się kobieta - przyszłam powiadomić o nieobecności Uli w pracy do końca tygodnia. Dzwoniła i prosiła o wolne - wyjaśniła swój cel przybycia Kubasińska. 
Marek usiadł na powrót w fotelu i poluzował krawat jakby się dusił.
- Wszystko w porządku? - zapytała Violetta widząc zachowanie Marka.
- Powiedzmy, że tak - odpowiedział. Nie chciał mówić o tym co się wydarzyło, zwłaszcza Violi. Ona była znana z tego, że lubiła mówić o wszystkim.
- Powiedzmy? Co się dzieje? Ty jesteś jakiś dziwny, Ulka nagle bierze wolne. Pokłóciliście się czy co - mówiła asystentka panny Cieplak.
- Może mogłabym pomóc - ciągnęła dalej.
- Dzięki Viola, ale raczej nie - odparł
- To ja już nie przeszkadzam. A mam małą prośbę, czy mogłabym wyjść trochę wcześniej. Chciałam pojechać do Ulki - poprosiła na koniec
- Jasne, nie ma problemu - odparł. Kwadrans później zadzwonił do Kubasińskiej z prośbą aby przyszła do niego. 
- Viola czy możesz coś przekazać Uli? - poprosił.
Ta bez zawahania zgodziła się.  

Ula leżała w swoim pokoju i zalewała się łzami. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Pojawiając w rodzinnym domu i oznajmiając iż zamierza zostać kilka dni zaniepokoiła rodziców. Ci wiedząc, że ona sama musi chcieć im powiedzieć co się wydarzyło. 
Od chwili jak opuściła mieszkanie na Siennej Marek wysłał jej wiele SMS-ów mówiących o jego miłości do niej. Popołudniu przyjechała Viola. Chciała pocieszyć Ulę, ale i miała jej do przekazania list od Marka. 
- Ula ja wiem o wszystkim. Marek mi powiedział i wiesz co wierzę mu - mówiła kobieta, gdy Ula przysiadła na jednym z krzeseł przy niewielkim stoliczku, na którym postawiła filiżanki z kawą.
- Viola, ale przecież Elka mówiła... - zaczęła Ula, ale w drzwiach akurat pokazała się jej mama z ciastem.
- Kochanie przepraszam, że się wtrącę, ale usłyszałam fragment waszej rozmowy. I uważam, że jeśli chodzi o Elę to nie wierzyłabym w każde słowo wypowiedziane przez nią.
- Twoja mama ma rację. Elka zapewne coś usłyszała w bufecie i teraz powtarza - poparła słowa pani Cieplak Violetta. 
Pani Cieplak wyszła z pokoju pozostawiając dziewczyny same. 
- Viola, a jak w firmie wszystko dobrze? - zapytała Cieplak.
- Tak, nic złego się nie dzieje - odpowiedziała - A miałam ci to dać - rzekła wyjmując z torebki białą kopertę.
- Co to? 
- To jest list od Marka. Bardzo mnie prosił abym ci podała - wyjaśniła 
Ula odebrała kopertę od przyjaciółki, lecz postanowiła przeczytać go wieczorem. Chciała to zrobić będąc samej.

Sebastian wiedział od Violetty, że po firmie krąży plotka o rzekomej zdradzie Marka. 
- Viola sama chyba w to nie wierzysz - mówił Olszański
- A co jeśli to prawda. Oboje dobrze wiemy jak on żył przed tym wypadkiem.
- Właśnie to było kiedyś. Ale gdy rozstał się z Pauliną i  zrozumiał, że zakochał się w Ulce. To dla niej się zmienił. Viola powinniśmy im pomóc się pogodzić.
- No ale co my możemy. Ja dzisiaj jadę do niej. Mam jej też do przekazania list od Marka. Chociaż nie wiem czy będzie chciała go przeczytać. 
- Postaraj się ją przekonać. A ja umówię się z Markiem i spróbuję z nim porozmawiać. 
I tak jak powiedział uczynił. Jeszcze przy Violi zadzwonił do Marka umawiając się na piwo. 
- Cześć Marek, masz dzisiaj czas po pracy? - pytał dyrektor HR
- ...
- Może wybralibyśmy się do klubu. Posiedzieli wypili po piwku 
- ...
- Świetnie. To widzimy się o dziewiętnastej na miejscu - rozłączył się, spojrzał na Violę i rzekł
- No to mamy na dziś ambitne plany. I oby się udało je zrealizować - mówił zacierając ręce

Siedzieli przy barze i czekali na zamówione piwo. 
- Marek nie martw się. Jeszcze wszystko się ułoży - mówił pewny swego Sebastian
- Nie wiem Seba. Ona się wyprowadziła, to znaczy nie dosłownie. Powiedziała mi, że wyjeżdża na kilka dni do Rysiowa. Ale dla mnie to to samo co wyprowadzka - mówił rozgoryczony Dobrzański
- Tylko nie rozumiem, co ktoś chciał uzyskać rozgłaszając takie bzdury - zastanawiał się
- A to już akurat wiadomo - rzekł Olszański
- Jak to? - zdziwił się prezes
- Razem z Violką przeprowadziliśmy małe śledztwo. I okazało się kto za tym stoi. To był nieźle uknuty plan. Plan dzięki, któremu Ulka miała się rozstać z tobą. Zamieszany jest w to jakiś znajomy Ulki ze studiów i sama Monika - mówił 
- Nie rozumiem - odparł
- Ona jest w zmowie z tym kolesiem. Miała rozpuścić plotkę o rzekomym waszym romansie. A jak wiesz w firmie nie trudno o coś takiego jak plotka. 
Marek siedział i nie rozumiał jak ktoś może chcieć zniszczyć czyjś związek. Postanowił porozmawiać następnego dnia z Moniką i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Posiedzieli jeszcze jakieś półgodziny i każde wróciło do siebie. 

Natomiast w Rysiowie Ula wciąż rozmyślała nad tym wszystkim. Marek kilka razy próbował dodzwonić się do niej. Myślał, że może po przeczytaniu listu będzie chciała z nim porozmawiać. A ona nadal milczała. 

Było już po dwudziestej gdy postanowił zadzwonić do Violetty i dowiedzieć się czy dała jej list.
- Viola, Marek z tej strony. Przepraszam,  że o tak późnej porze, ale chciałem tylko spytać czy dałaś Uli list - mówił gdy tylko ta odebrała
- Tak dałam. Mówiła, że przeczyta wieczorem jak będzie sama - usłyszał w odpowiedzi. 
Pożegnał się i rozłączył. Kolejny raz wysłał jej wiadomość, w której zapewnia o swej miłości do niej.

Wieczorem do Uli pokoju weszła Magda aby móc porozmawiać z córką.
- Ula możesz mi powiedzieć co takiego się stało? - pytała
- Elka wczoraj w porze lunchu powiedziała mi o tym, że Marek ma romans z nową pracownicą - mówiła
- A czy rozmawiałaś o tym z Markiem. Córcia ja rozumiem, że Elka to twoja przyjaciółka, ale czy ona ma na to jakieś dowody - dociekała Magda
- Nie wiem. Ale podobno sama Monika tym się chwali, że jest razem z Markiem. A i on sam ostatnio dziwnie się zachowywał - odpowiedziała
- Powinnaś z nim to wyjaśnić. Nie możesz ufać we wszystko co mówią inni. Pamiętam jak mówiłaś, że Elka i jeszcze dwie inne z firmy lubią plotkować - tłumaczyła pani Cieplak - ale to co zrobisz zależy od ciebie. Lecz ja na twoim miejscu najpierw bym starała się wszystko wyjaśnić. A nie przekreślała wszystkiego - miała już wychodzić i chciała zabrać pusty talerzyk po cieście, gdy ujrzała na stole białą kopertę.
- To list od Marka, miałam go właśnie przeczytać - wyjaśniła matce widząc jej spojrzenie. 
Siedziała na łóżku i przez jakiś czas trzymała w ręku kopertę i zastanawiała się czy przeczytać. W końcu zdecydowała się, otwarła kopertę, wyjęła białą kartkę zapisaną zgrabnym, kształtnym pismem i zaczęła czytać.
CDN..

piątek, 12 października 2018

ZAKAZANY OWOC część XIV

Ula do Warszawy miała wrócić następnego dnia po świętach. Popołudniu była umówiona z Markiem. Przez cały czas świąt rozmyślała o tym co powiedział jej Marek i co będzie dalej z nimi.

Przyjechał tak jak obiecał, ale widać, że coś go gryzie. 
- Marek czy coś się stało? - zapytała, gdy przysiadł na kanapie.
Westchnął i po chwili powiedział
- Byłem wczoraj u rodziców. Powiedziałem im o nas. Ucieszyli się. Ale oni dla mnie też mieli wiadomość - zamilkł na chwilę. Zastanawiał się czy jej powiedzieć - Wczoraj mieli telefon z więzienia, gdzie siedzi Paulina. Ona próbowała popełnić samobójstwo. Podobno zostawiła list, w którym o swój czyn oskarża mnie. 
- Ciebie oskarża? - zdziwiła się Ula
- Tak podobno pisze w tym liście. Jeszcze dzisiaj jadę z ojcem aby dowiedzieć się czegoś więcej. I spotkać się z nią, i może czegoś więcej dowiedzieć - wyjaśniał. 
Gdy skończył mówić spojrzał na jej twarz. A ta uwidaczniała jakąś obawę, strach. Szybko zrozumiał o co chodzi.
- Ula nie martw się. To nic nie zmieni między nami - próbował tłumaczyć. Objął ją i przytulił.
- Ona nadal cię kocha - usłyszał.
- Ula spójrz na mnie - poprosił, ale nie doczekał się żadnej reakcji. Odsunął ją delikatnie od siebie i podniósł kciukiem jej podbródek aby ich spojrzenia się spotkały - ale ja jej nie kocham, nie kochałem i z całą pewnością nie pokocham. Z resztą myślę, że ona zrobiła to aby móc wydostać się z więzienia. A i ona poza sobą samą i Aleksem nie kocha nikogo - rzekł i ponownie przytulił. W pewnym momencie poczuł wilgoć na koszuli. Wiedział co się dzieje. 
- To ciebie kocham i jestem tego pewien nie na sto a na dwieście procent - powiedział i po chwili zaczął namiętnie całować. Kwadrans później jechali do jej rodzinnego domu. Ula niby uspokoiła się. Lecz Marek widział jak próbuje się wyciszyć i nie myśleć o tym. W pewnym momencie nawet zaczął żałować, że o wszystkim jej powiedział. 
Całą drogę milczeli. Na miejscu pomógł wypakować jej rzeczy i zaniósł do domu. Podziękował i przeprosił rodziców Uli, że nie może zostać, ale ma coś do załatwienia. Ta wyszła z nim i będąc przy samochodzie pożegnał się z nią namiętnym pocałunkiem.
- Kocham cię Ula. Pamiętaj - usłyszała za nim wsiadł do samochodu i odjechał
- Też cię kocham - wyszeptała. 
Wróciła do domu. Opowiedziała swojej rodzinie o sobie i Marku. Ucieszyli się, zwłaszcza Magda Cieplak. To przecież jej Ula zwierzała się ze wszystkiego. Mimo tego, że ta mówiła o swoim szczęściu to Józef był dziwnie niespokojny. 
- Córcia, ale na pewno wszystko w porządku? - zapytał pan Cieplak.
- Tak. Po prostu jestem zmęczona - odparła, ale jakoś mało przekonywająco. 
Mimo tego ten nie drążył dalej tematu. Wiedział, że Ula musi sama chcieć powiedzieć co ją gryzie. Ta przez cały czas wieczór i kolejne dni zastanawiała się co dalej. Jak teraz będzie. Czy czasem Marek nie wróci do Pauliny. Miała mętlik w głowie. Nie rozumiała samej siebie. 
- Cieplak opamiętaj się. Przecież powiedział, że mnie kocha - mówiła do siebie 

Czas świąt upłynął u Cieplaków jak zawsze w radosnej i rodzinnej atmosferze. U Dobrzańskich takie święta były po raz pierwszy. Do tej pory święta w ich domu były grą pozorów, sztuczności i fałszywych życzeń i uśmiechów. Od czasu jak Krzysztof zrozumiał jacy są oboje Febo inaczej zaczął patrzeć na własnego syna. Wreszcie zaczął dostrzegać jego starania. Senior Dobrzański miał dużo czasu na rozmyślania. Ten Marka wypadek otworzył mu oczy jacy są jego przybrane dzieci. Żałował jak traktował dotychczas własnego syna, jaki był niesprawiedliwy wobec niego. Często wytykał mu jakieś błędy. Aleksa stawiał za wzór do naśladowania, jakie szczęście, że Marek go nie posłuchał.
Marek dzwonił do Uli codziennie i wysyłał kilka wiadomości dziennie. Za każdym razem wyznawał jej miłość. Jej serce rozsadzała niewyobrażalna radość.
Siedziała przy stole wraz z rodzicami gdy usłyszeli dzwonek do drzwi.  
- Pójdę otworzyć, zapewne to Dąbrowska - odezwała się pani Cieplak.
Ta pierwsza od kiedy Ula rozstała się z jej synem próbowała kilka razy wpłynąć na jej rodziców. Próbowała przekonać państwa Cieplaków aby nakłonili Ulę do powrotu do Bartka. Chociaż ci wciąż powtarzali, że nie zamierzają wtrącać się w życie córki. 
- Pani Dąbrowska to decyzja Uli i nam nic do tego. My nie mamy zamiaru jej do niczego nakłaniać - mówili Cieplakowie.
- Ula masz gościa - rzekła kobieta, a za jej pleców wyłonił się we własnej osobie Marek Dobrzański.
- Dzień dobry - przywitał się ze wszystkimi i doszedł do swej dziewczyny i ucałował na przywitanie.
Ta przez chwilę myślała, że śni. Wstała od stołu i chwyciwszy Marka za rękę pociągła do swego pokoju.
- Co ty tu robisz? -odezwała się gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. Myślałem, że się ucieszysz - rzekł
- Marek, no - odezwała się - cieszę się.
- Co Marek, co Marek. Ja tu wstaję rano, aby zrobić swojej ukochanej niespodziankę i co słyszę "co tu robisz" - mówił udając obrażonego i poważnym tonem, ale jego oczy zdradzały coś innego. Ula podeszła objęła go, pocałowała i rzekła
- Naprawdę się cieszę. 
Posiedzieli w rodzinnym domu Uli do popołudnia. Magda Cieplak zaprosiła Marka na obiad. 
- Nie chciałbym robić kłopotu - tłumaczył
- Ale to żaden kłopot - usłyszał w odpowiedzi.
Do Warszawy wracali prawie cały czas milcząc i co jakiś czas któreś zerkało na siebie. 
- Marek, byłeś u Pauliny? - w końcu odważyła się i zapytała. 
- Tak, to znaczy byliśmy u niej wraz z ojcem. I tak jak ci mówiłem to było celowe zachowanie. Ale porozmawiamy gdy będziemy już w domu - odpowiedział. Ula skinęła głową na tak. 

Siedział w jej salonie, czekając jak przyniesie kawę. Ustawiła na stoliku kawę i pokrojone ciasto, które dostała od mamy i usiadła obok Marka. Ponownie wróciła do tematu Febo. 
- Celowe? Kto celowo robi sobie krzywdę i jeszcze oskarża o to kogoś innego? - dziwiła się zachowaniu panny Febo. Dla niej nie do pojęcia było takie zachowanie
- Ona w ten sposób chciała wzbudzić we mnie poczucie winy. Wiesz, że gdy się rozstaliśmy ona musiała się wyprowadzić z mojego domu, a później wraz z Aleksem próbowali mi go odebrać. I tym razem sądziła, że swoim zachowaniem spowoduje iż oddam jej ten dom.
- I co teraz? - pytała z niepokojem w głosie
- Nic. Nie zamierzam się przejmować tym co ona sobie myśli, i co jeszcze jest wstanie wykombinować. Ja mam zamiar sprzedać ten dom. Jeszcze przed świętami dałem ogłoszenie o sprzedaży tego domu. Myślałem o kupnie jakiegoś mieszkania. Po Nowym Roku zamierzam wrócić do siebie, już dość siedziałem rodzicom na głowie. Pamięć mi wróciła, nie mam większych problemów zdrowotnych. Czasami jak zbyt długo siedzę nad papierami odczuwam lekki ból głowy. Ale spokojnie - pospieszył z wyjaśnieniami gdy zauważył minę Uli - byłem u lekarza i nie ma powodów do obaw. To jest efekt przemęczenia. 
Ula odetchnęła z ulgą. Obawiała się o jego zdrowie. 

Czas płynął swoim trybem.  Oni spotykali się codziennie nie tylko w pracy ale i po niej. Marek więcej nie był u Pauliny. Ula wyciszyła się i uspokoiła. On tak wiele razy udowadniał jej, że kocha tylko ją, aż w końcu jej obawy odeszły w niepamięć. Uwielbiała spędzać z nim czas. Marek tuż po Nowym Roku już całkowicie objął stanowisko prezesa, tym samym senior Dobrzański mógł zająć się własnym zdrowiem. Ula również zdążyła się wdrożyć z zawiłości związane z finansami firmy. I nagle coś, a raczej ktoś spowodował powstanie pewnego rodzaju nieporozumienia między tą dwójką.  
Na stanowisko sekretarki prezesa zostało zredagowane ogłoszenie. W odpowiedzi na nie zgłosiło się kilka młodych kobiet. A wśród nich była Monika. Piękna, wysoka blondynka. To ona została przyjęta na to stanowisko. 

- Ula znalazł się potencjalny kupiec na mój dom - mówił podekscytowany Marek - ma przyjść dzisiaj obejrzeć i możliwe, że zdecyduje się na kupno. Rozmawiałem z pośrednikiem i umówił nas na godzinę osiemnastą. W związku z tym mam do ciebie prośbę. Pojedziesz ze mną? 
- Mogę jechać  - odpowiedziała. 
- Dziękuję skarbie. A może za nim pojedziemy do mnie to pójdziemy coś zjeść.
- Czemu nie - odpowiedziała, a on ucałował ją w te pełne i proszące o pocałunek usta. 
On uwielbiał ją całować, a ona uwielbiała jak on to robił. Ale co raz częściej myślał o czymś więcej niż tylko pocałunki. Lecz nie chciał jej poganiać. 
Udało się sprzedać ten dom za dość dużą kwotę. Miał miesiąc czasu aby opuścić dom. Więcej problemu miał ze znalezieniem nowego mieszkania. Czas mu się kurczył, a on nadal nie kupił mieszkania. Pewnego wieczoru siedzieli w salonie Uli oglądając jakiś film. 
- Chyba znowu będę musiał zamieszkać z rodzicami jak tak dalej pójdzie - rzekł w pewnym momencie.
- Co nadal nie ma nic ciekawego? - zapytała 
- Właśnie. Te, które oglądałem dotychczas mnie nie urzekły - odpowiedział
- A może... - zaczęła, ale przerwała na chwilę tak jakby wstydziła się  - może zamieszkasz ze mną?
- Jesteś tego pewna? - odezwał się po chwili. Był w szoku.
- Tak, jestem. Przecież jesteśmy dorośli - odpowiedziała. 
I tak w ciągu kilku następnych dni Marek sukcesywnie przewoził swoje rzeczy do mieszkania Uli. Meble, które były w jego domu wystawił na sprzedaż wstawiając do komisu meblowego. Wiedząc, że nie zdoła sprzedać ich przed ostatecznym terminem jego wyprowadzki. To wtedy w jego głowie zaczęła kiełkować pewna myśl. I ta myśl zaprowadziła go pewnego dnia w porze lunchu do salonu jubilerskiego. Spędził tam niemalże półgodziny nim wybrał ten właściwy. 
- Mam już pierścionek, teraz tylko muszę znaleźć odpowiednie miejsce  -  rozmyślał gdy wyszedł z salonu. Te jego rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Spojrzał na wyświetlacz, a na twarzy wykwitł uśmiech
- Witaj kochanie, co tam 
- ...
- Ula spokojnie w firmie będę za około kwadrans i wszystko ci wyjaśnię 
-...
- Ula proszę - mówił, ale w słuchawce słyszał już tylko dźwięk przerwanego połączenia. W tym momencie postanowił nie wracać do firmy. Znał na tyle już swoją dziewczynę by wiedzieć, że jej tam nie zastanie. Wsiadł w samochód i z piskiem opon ruszył w kierunku Siennej. Chciał być przed nią i za wszelką cenę spróbować wyjaśnić to wszystko. 
Do mieszkania dotarł na kilka minut przed panną Cieplak. 
- Witaj kochanie - przywitał się i chciał ucałować. Lecz ona odsunęła się.
- Ula możesz mi powiedzieć, kto nagadał ci takich głupot? 
- Nie ważne - odpowiedziała, po czym wyszła z salonu i poszła do sypialni. Marek nie mógł zrozumieć zachowania Uli. Ona zachowywała się tak jakby przekreśliła ich. Nagle usłyszał jakieś dziwne odgłosy z sypialni, nie zastanawiając się otwarł drzwi i to co ujrzał zszokowało go.
CDN...

piątek, 5 października 2018

ZAKAZANY OWOC część XIII

Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął malutką ozdobną torebeczkę i wręczył jej. Ula odebrała pakunek mówiąc
- Nie musiałeś 
- Ale bardzo chciałem. Otwórz - rzekł z tajemniczym uśmiechem na ustach, ale w oczach czaił się jakiś dziwny lęk. Jak ona to przyjmie. Czy się ucieszy. 
- Marek, to są .... - zaczęła mówić gdy ten jej przerwał
- Nie Ula, to nie są tamte kolczyki - zaczął mówić, a widząc jej wyraz twarzy był pewien, że niespodzianka się udała - podobne lecz nie te same. Tamte dałem aby ratować własny tyłek. A te są z innego powodu - kontynuował
- Ty pamiętasz - weszła mu słowo 
- Tak pamiętam. Nie tak dawno przypomniałem sobie wiele rzeczy. Pamiętam co mi powiedziałaś gdy oddawałaś mi kolczyki, i jak prosiłem abyś napisała mi w liście co o mnie sądzisz. Przypomniałem sobie wszystkie awantury robione przez Paulinę, jak wiele razy ratowałaś mnie z opresji. Nasze wspólne rozmowy w parku - ona siedziała na kanapie i słuchała tego wszystkiego co mówił z nie dowierzaniem. Ale wiedziała, że nie mógł tego wiedzieć od Olszańskiego, bo nie o wszystkim mu Marek mówił - pamiętam moment w którym zrozumiałem najważniejszą rzecz - zszedł z kanapy aby móc uklęknąć przed Ulą. Chwycił jej twarz w dłonie i uniósł do góry tak aby patrzeć jej prosto w oczy i powiedział - Ula kocham cię. 
Siedziała oniemiała i nie wiedziała czy ma omamy słuchowe, czy może on rzeczywiście wyznał jej miłość.
- Marek czy ty mówisz poważnie? - dopytywała, a po policzkach płynęły łzy. Łzy wzruszenia, radości, a przede wszystkim szczęścia
- Bardzo poważnie. Kocham cię bardzo mocno. Nigdy nikogo tak nie kochałem. Jesteś dla mnie najważniejsza - powiedział, po czym zamknął ją w swych ramionach. Trwali tak przez chwilę, aż w końcu Ula odsunąwszy się od niego rzekła
- Ja również bardzo cię kocham. I już powoli traciłam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli być razem - patrzyła w te piękne oczy koloru górskiego lodowca. 
Wreszcie doczekała się, i usłyszała to o czym tak bardzo marzyła. Po chwili poczuła na swych ustach delikatny pocałunek. W tym momencie nie liczyło się nic i nikt więcej. Tego dnia dostała najpiękniejszy prezent. 
- Już nie musisz się obawiać, bo ja jestem i już cię nie zostawię. Ale wiesz zastanawia mnie jedna rzecz - odezwał się po chwili milczenia Marek wciąż ją obejmując
- Co takiego? 
- Kilka dni po twoim wyjeździe przez przypadek usłyszałem fragment rozmowy twojej z Violettą. Powiedz dlaczego myślałaś o odejściu z firmy? Przecież dostałaś przedłużenie umowy - zadał pytanie, na które znał odpowiedź, ale chciał to usłyszeć od niej.
- To nie tak. Ja po prostu w pewnym momencie nie widziałam najmniejszych szans bycia z tobą. Byłeś w związku z Pauliną. A ja zakochałam się w tobie jeszcze przed przyjęciem się do firmy - Marek spojrzał ze zdziwieniem na Cieplak. O tym nie miał pojęcia, a może był takim ślepcem nie zauważając niczego - Wiem to brzmi absurdalnie, ale taka jest prawda - Ula w tym momencie postanowiła wyjaśnić wszystko. Nie chciała mieć żadnych tajemnic. W końcu on wyznał jej miłość i ona jemu. Wolała postawić na uczciwość. Opowiedziała mu jak to udawała przed rodziną, że poszukuje pracy, a cały czas oczekiwała informacji o rekrutacji na jego asystentkę. Wyznała, że gdy dostała już pracę w F&D rozstała się z chłopakiem.
- To ten co był tu kilka dni temu? - pytał 
- Nie. Tamten mieszka w Niemczech, a ten gdy dowiedział się o naszym rozstaniu pomyślał, że może nam coś wyjść. W czasie studiów pomagałam mu w nauce - wyjaśniła 
- I właśnie gdy kolejny raz byłam świadkiem twojego zachowania miałam dość. Dlatego postanowiłam właśnie wyjechać. Aby móc wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. A że moi dziadkowie potrzebowali pomocy było dla mnie okazją do wyjazdu. I gdy w pewnego dnia zacząłeś wydzwaniać ja nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z tobą, dlatego napisałam smsa. Do Rysiowa wróciłam w piątek. Od samej Violi wiedziałam o waszym rozstaniu. Ale dla mnie byłeś nadal zakazanym owocem. Później ten cały wypadek. I w dniu kiedy to się wydarzyło Sebastian mi o wszystkim powiedział. 
- Przepraszam cię Ula - rzekł i ucałował  w skroń, gdy usłyszeli pukanie a po chwili ujrzeli w drzwiach Violę
- O przepraszam, myślałam iż Ulka jest sama - mówiła Kubasińska
- Nic się nie stało. O co chodzi? - odezwała się Ula 
- Chciałam zapytać czy jestem ci jeszcze potrzebna.
- Nie, możesz już iść. Ja też zaraz wychodzę - odpowiedziała
- W takim razie do zobaczenia w styczniu. I jeszcze raz wesołych świąt
- Dziękuję i wzajemnie 
Dziewczyny się pożegnały, a po chwili Ula zaczęła robić porządek na biurku i zbierać się do wyjścia. 
Marek zaoferował, że odwiezie ją do domu. Zgodziła się dzięki temu mogli pobyć ze sobą dłużej. Tym bardziej, że następnego dnia wyjeżdżała do Rysiowa i miała tam zostać przez cały okres świąt. W planach miała zamiar zostać u rodziny do Nowego Roku. 

Nagle drzwi od jego gabinetu ktoś gwałtownie otworzył. 
- Viola omal zawału nie dostałem. Co się takiego stało, że jesteś taka... - próbował znaleźć odpowiednie słowo
- Kochanie nie uwierzysz co się stało - mówiła rozemocjonowana Kubasińska - 
- Ale co?
- Wyobraź sobie poszłam spytać Uli czy mogę już iść do domu, a tam na kanapie siedzi Marek. I niby nic takiego, ale oni się przytulali.
Sebastian siedział nie mniej zdziwiony od swej dziewczyny. Wiedział wszak co ta dwójka do siebie czuła przed wypadkiem. Marek wspominał mu o powrotach pamięci, lecz nie znał szczegółów. A po tym co usłyszał przypuszczał iż Dobrzańskiemu wróciła pamięć. Jeśli tak było to cieszył się niezmiernie. Chciał nawet pójść i jeśli to prawda pogratulować im obojgu. Lecz Viola powstrzymała go mówiąc
- Daj im spokój, niech się sobą nacieszą. Jeszcze zdążysz im pogratulować.
Przyznał jej rację. 

Z firmy wychodzili jako jedni z ostatnich. Oboje niewyobrażalnie szczęśliwi. Na ich twarzach gościł uśmiech, który nie znikał nawet na chwilę. Dojechali na Sienną Marek pomógł jej wysiąść i objęci powędrowali do mieszkania. 
- Rozgość się, a ja nastawię expres na kawę i ukroję ciasta - mówiła 
Po chwili siedzieli w salonie przytuleni w kompletnej ciszy. W tym momencie nie potrzebowali niczego innego. Było im wspaniale. Każde potrzebowało tej drugiej osoby. Wreszcie ich marzenia zaczęły się spełniać. Ta cisza pozwoliła na poskładanie własnych myśli. A Ula wreszcie mogła wsłuchać się w rytm bijącego jego serca, czuć jego zapach. Siedzieli tak do późnego wieczoru.
- Będę się zbierał - powiedział gdy zobaczył godzinę na zegarze. Widać było, że gdyby tylko mógł to nie rozstawałby się z nią - Ula, a może ja jutro rano przyjadę i zawiozę do Rysiowa - odważył się zapytać.
- Chcesz tak z rana wstawać? Obiecałam mamie, że przyjadę wcześniej aby pomóc w porządkach i zakupach - odparła, lecz w duchu cieszyła się z tej propozycji
- Dla mnie to żaden kłopot. Mogę przyjechać nawet na szóstą rano jak chcesz - cieszył się jak dziecko, że nie odmówiła.
- Nie no, aż tak wcześnie to nie. Miałam jechać autobusem chwilę po dziewiątej. Więc jeśli chcesz możesz tak przyjechać.
- W takim razie do zobaczenia jutro skarbie. Kocham cię - powiedział po czym zamknął w swych ramionach i namiętnie pocałował. Rozstawali się z żalem. 
Marek wrócił do domu, gdzie czekali na niego rodzice. 
- Czemu jeszcze  nie śpicie? Późno już jest - odezwał się po wejściu do salonu
- Czekamy na ciebie bo mamy ci coś do przekazania - odparła Dobrzańska
- Ja również mam wam coś do powiedzenia. Ale wy pierwsi.

Ula po wzięciu prysznica leżąc już w łóżku rozpamiętywała ten cały dzień. Dzień, który okazał się najlepszym prezentem gwiazdkowym. Jej mama miała rację, gdy mówiła aby uzbroić się w cierpliwość. 
Następnego dnia będąc już w Rysiowie i po pożegnaniu się z Markiem opowiedziała o wszystkim swoim rodzicom. Ich również ucieszyła ta wiadomość. Cieszyli się szczęściem najstarszej córki. 
- Widzisz Ula mówiłam, że jeszcze wszystko się ułoży - mówiła pani Cieplak
- Miałaś rację mamo - odparła.
- Ula wszystko w porządku? - odezwał się Józef widząc strapioną miną córki
- Tak. Jestem tylko zmęczona - odpowiedziała ojcu, lecz jakoś mało przekonywająco.
CDN...