BARDZO DZIĘKUJĘ RANCZULI, tajemniczej G, JUSTYNCE29, MARZYCIELCE, MAŁGORZACIE SZYLER, ANN, ULAIMAREK69
Siedziała w restauracji ze swym przyjacielem a może i nawet chłopakiem Piotrem. Po pożegnaniu się z nim postanowiła przesłuchać wiadomość, którą zostawił jej Marek. To co usłyszała wstrząsnęło nią. Na nagraniu usłyszała, że ten jadąc samochodem miał wypadek. Poderwała się na równe nogi i podbiegła w kierunku, w którym poszedł Piotr. Powiedziała mu co się stało i chciała aby zawiózł ją do szpitala.
- Ja muszę tam jechać - mówiła płacząc
Piotr dowiedział się gdzie zabrano Marka. Ona zanosiła się płaczem, a w duchu modliła aby jemu nic się nie stało. Dotarli do szpitala i to tam powiedziała Piotrowi, że nie może z nim być.
- Przepraszam cię Piotr, przepraszam że cię nie kocham. Ale to między nami nie ma sensu - mówiła ze łzami w oczach
Ze szpitala wróciła do firmy. Była przybita i wyczerpana dzisiejszymi wydarzeniami. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Będąc już w firmie zamknęła się w swoim gabinecie i rozpamiętywała co powiedziała jej panna Febo
- Nie ma takiej potrzeby ani życzenia ze strony Marka, żeby tu pani była. Dał lekarzom mój numer telefonu. Dlatego ja tu jestem
Ten wypadek dał jej do zrozumienia iż ona nadal KOCHA Marka. Ale swoim postępowaniem straciła go na zawsze. On tyle razy próbował ją przeprosić i wyjaśnić ale ona była uparta. Nie chciała go słuchać, ucinała za każdym razem gdy on tylko zaczynał temat. Przecież widziała jak się starał, jak robił wszystko aby ona znowu mu zaufała. W takim stanie zastała ją Violetta.
- Ula co się stało. Dlaczego płaczesz - pytała panna Kubasińska
- On mnie już nie kocha - mówiła przez łzy
- Kto Piotr? - pytała Violetta
- Nie, nie Piotr. Tylko Marek - odpowiedziała Ula
- Ulka co ty za głupoty gadasz. Sama słyszałam jak ostatnio gadał do Seby jak bardzo cię KOCHA - mówiła Violetta
- Może i mówił ale jak pojechałam do niego do szpitala spotkałam się z Pauliną. A ona powiedziała, że on nie chce mnie widzieć i to do niej zadzwonił - odparła Cieplak
Viola pokręciła tylko głową i powiedziała
- Ja zaraz wracam - i wyszła z gabinetu Ulki. Czuła, że musi coś zrobić. Od kiedy Paulina wypowiedziała jej tą niby przyjaźń bardziej zakolegowała się z firmową brzydulą. O przepraszam już nie brzydulą ta stała się piękną kobietą.
Wprost z jej gabinetu pobiegła do Sebastiana, wpadła do niego bez pukania
- Viola czy ty możesz najpierw zapukać, przez ciebie dostałbym zawału - rzekł Sebastian do dziewczyny
- Sebastian musisz mi pomóc. A raczej Ulce - powiedziała Viola, nie zaprzątając sobie głowy jakimkolwiek przywitaniem
- A co się stało - pytał mężczyzna
- Ona siedzi u siebie w gabinecie i płacze. Bo twierdzi, że Marek jej nie kocha - odpowiedziała
- Jak to nie kocha. Byłem u niego i jest załamany, bo myślał, że jak się dowie o wypadku to ona przyjedzie... - przerwała mu Violetta mówiąc
- Ale ona tam była.
Sebastian nic z tego nie rozumiał
- Skoro była to dlaczego nie weszła do niego - pytał ze zdziwieniem
- Bo Paulina jej nie wpuściła - odparła dziewczyna
Ten długo nie myśląc udał się do Cieplak, ale jakie było jego zdziwienie gdy gabinet zastał zamknięty. Już miał odchodzić
- Sebastian ona tam jest - usłyszał za sobą głos Ani - zamknęła się w nim mówiąc, że chce zostać sama.
Ten przez jakiś czas prosił aby mu otworzyła ale na nic te jego prośby.
Ona siedziała w swym gabinecie i nie miała zamiaru z nikim rozmawiać. Chciała zostać sama z tą swoją niedolą.
W końcu Olszański zadzwonił do Marka. Myślał, że może jak Marek do niej zadzwoni to ona wyjdzie z biura
- Marek posłuchaj, możesz zadzwonić do Uli - prosił przyjaciela
- Seba ale po co, przecież ona już wybrała. Wybrała Piotra. I ja muszę to uszanować - odpowiedział
- Posłuchaj, tak wybrała ale nie tak jak ty myślisz. Ona była w szpitalu ale nie mogła wejść do ciebie bo Paulina jej zabroniła. Wmawiając jej, że do siebie wróciliście. Teraz ona zamknęła się w gabinecie i nikogo nie chce wpuścić. Zasłoniła nawet żaluzje. Boimy się aby sobie czegoś nie zrobiła - tłumaczył Sebastian
Z każdym wypowiedzianym słowem przez Sebastiana w Marku wzrastała złość na Paulinę.
- Jak ona mogła coś takiego powiedzieć jego ukochanej Uli. Już on się z nią policzy. Nie daruje jej tego - pomyślał
Chwycił za telefon aby zadzwonić do Uli ale za każdym razem słyszał "Tu Ula, Ula Cieplak zostaw wiadomość". Postanowił, że zadzwoni na telefon firmowy. W międzyczasie do jego sali wróciła Paulina.
- Marco, czy coś się stało, źle się czujesz - pytała widząc jego niewyraźną minę
- Wyjdź z tej sali zanim stracę cierpliwość - odparł
- Ale... - nie dokończyła
- Po tym co zrobiłaś, nienawidzę cię jeszcze bardziej. Jak mogłaś tak powiedzieć Uli - mówił ze złością
- Ja tylko chciałam żebyś do mnie wrócił - mówiła
- Ty chyba żartujesz. Ile razy mam powtarzać, że nie kocham ciebie tylko Ulę. Czy to tak ciężko zrozumieć - mówił coraz głośniej, już nie panował nad sobą. Bo przecież ile razy można mówić aby wreszcie wszyscy zrozumieli. Jak dla niego taką oczywistą rzecz. Najwyraźniej do jego byłej narzeczonej oraz matki to nie docierało. Był już tym zmęczony. Ciągła walka o to by Ulka spojrzała na niego przychylniej. I te wieczne tłumaczenie wszystkim dookoła co on czuje do panny Cieplak. Tak prawdę mówiąc to nikt mu nie wierzył. Jedyną osobą, która mu uwierzyła była niegdyś jego kochanką a nazywała się Klaudia Nowicka. Z początku nawet jego najlepszy przyjaciel w to nie wierzył.
Ta już wiedziała, że z Markiem nic nie wskóra. Widziała jaki jest zły. Postanowiła opuścić jego salę i rzecz jasna sam szpital.
- Mimo wszystko życzę ci wszystkiego najlepszego - rzekła jeszcze będąc już przy drzwiach.
Już dłużej nie zwlekał wybrał numer firmowego telefonu. Lecz ten cały czas milczał. Wykonał ponownie telefon do Sebastiana ale ten nie miał dla niego nic nowego. Ulka w dalszym ciągu siedziała zamknięta w swoim gabinecie. Sebastian wraz z Anią i Violą jeszcze przez chwilę próbowali namówić dziewczynę aby im otwarła. W końcu wezwali Władka aby otworzył te drzwi.
To co ukazało się ich oczom przeraziło ich.
Ulka siedziała na kanapie trzymając w jednym ręku opakowanie tabletek nasennych a drugiej szklankę whisky. W momencie dobiegła do niej Ania wytrącając tabletki.
- Ula, coś ty chciała zrobić, mam nadzieję, że ich nie zażyłaś - wołał przerażony Sebastian. Pokręciła głową potwierdzając słowa Sebastiana
Ona siedziała wciąż na kanapie i zalewała się łzami i w kółko powtarzała, że to jej wina.
- O czym ty mówisz, jaka twoja wina - pytała Ania nie bardzo wiedząc o co chodzi
- To przeze mnie już nie będziemy razem. To ja zniszczyłam wszystko - mówiła przez łzy
- Ula zobaczysz jeszcze będziecie razem - mówiła Viola
- Ja nie umiem bez niego żyć. Najlepiej jak bym mogła zasnąć i więcej się nie obudzić - mówiła
Gdy nagle w gabinecie pojawił się Marek. Spojrzał w kierunku Uli a na stoliku przy kanapie ujrzał tabletki. Przez jego głowę nagle przewinęło się mnóstwo myśli. Doszedł do niej i padł przed nią na kolana.
- Ula coś ty chciała zrobić - pytał z przerażeniem w oczach
Przyjaciele postanowili opuścić gabinet aby ta dwójka mogła spokojnie sobie wszystko wyjaśnić.
Cała trójka widziała jak bardzo jedno kocha drugiego. A mimo to nie potrafili się porozumieć. Może teraz coś się zmieni.
- Ula, proszę pozwól mi abym mógł ci wszystko wyjaśnić - prosił Dobrzański
Widząc, że nie ma żadnej reakcji ze strony Uli postanowił mówić. Liczył, że może teraz uda się mu wyjaśnić i powiedzieć co do niej czuje. Delikatnie chwycił jej twarz w swoje dłonie i uniósł tak aby na niego spojrzała.
- Wiem jak bardzo cię skrzywdziłem moim zachowaniem. Uwierz nie chciałem tego. To ty zawsze byłaś przy mnie. Czy było dobrze czy źle. Zawsze miałem cię blisko. Później ta cała intryga - mówił mimo iż z jej jakże pięknych oczy wylewał się potok łez. Wytarł delikatnie kciukiem te łzy. Wiedział, że to z jego powodu. Ale nie może się wycofać. Bez względu co ona postanowi po tym wyznaniu, on musi jej to wyjaśnić. Postanowił kontynuować - Sebastian zaczął mieszać mi w głowie. Oczywiście to nie usprawiedliwia mnie w żaden sposób. Posłuchałem go i zacząłem umawiać się z tobą. Tak na początku robiłem to ze względu, żeby nie stracić weksli. Ale z czasem coraz bardziej pragnąłem tych spotkań. Przestałem sam siebie rozumieć. Nigdy tak się nie zachowywałem. Nawet względem Pauliny. Dopiero gdy zadzwoniłaś, że jesteś nad Wisłą. Zrozumiałem co do ciebie czuję. Później nasz wyjazd do SPA tylko mnie w tym utwierdził. Od tego czasu żyję jak mnich. Powiedziałem nawet Sebie, że albo ty albo żadna inna. Ula KOCHAM cię i nic już tego nie zmieni. Ja nie jestem wstanie żyć bez ciebie - skończył mówić i mocno przytulił ją do siebie. Tak jakby się bał czy ona teraz nie odejdzie
- Ale Paulina... - zaczęła mówić jak tylko zaczęła się uspokajać
- Ona kłamała. Ula ja zaraz po tym zarządzie rozstałem się z nią i odwołałem ślub. Zgadza się, że zadzwoniono do niej ale to nie byłem ja. Zrobił to ktoś ze szpitala i w dodatku na telefon domowy - rzekł przerywając jej
Siedzieli w ciszy, która pozwoliła aby każde mogło przemyśleć to wszystko. Gdy nagle tą ciszę przerwał harmider w sekretariacie
- Tam nie możesz - krzyczała Viola
- Chcę rozmawiać z Markiem - usłyszeli
Marek podszedł do drzwi aby sprawdzić co się tam dzieje. W sekretariacie zastał Domi.
- Co tu się dzieje do cholery - odezwał się Dobrzański
Modelka jak tylko go ujrzała chciała się rzucić mu na szyję. Lecz ten zdążył chwycić jej ręce w nadgarstku i wysyczeć przez zęby
- Możesz mi powiedzieć co tu robisz?
- Wiesz Marco, pomyślałam że skoro nie jesteś z Pauliną to moglibyśmy być razem - mówiła kokieteryjnie modelka
- To źle myślałaś - odparł
Ta chciała coś jeszcze powiedzieć ale Marek był szybszy
- A teraz jeśli chcesz zachować posadę to opuścisz to miejsce.
Domi nie widząc żadnych szans wyszła z sekretariatu. Mimo to nie rozumiała zachowania Marka zawsze potrafiła go owinąć wokół palca a tu taka zmiana.
Marek wrócił do gabinetu. Tam Ula nadal siedziała na kanapie i wydawała się jakby była obecna ciałem ale duszą była gdzieś daleko.
- Ula może wyjdziemy stąd - zaproponował czym wyrwał Ulę z zamyślenia
Kiwnęła głową na zgodę. Wstała z kanapy zabrała tylko torebkę i wyszła wraz z Markiem z gabinetu.
- Viola my wychodzimy. Raczej dziś już nas nie będzie. Pilnuj nam firmy - powiedział Marek. Po czym splótł swą dłoń z dłonią Uli i opuścili firmę. Trzymał ją za dłoń nawet w windzie. Zachowywał się tak jakby bał się, że może mu uciec. A on by tego już nie wytrzymał. On jej powiedział o swych uczuciach a ona nadal mu nie powiedziała co czuje. Wiedział, że go kocha ale mimo to nie powiedziała tego.
Początkowo chciał pójść do parku lecz zmienił zdanie. Zatrzymał taxi i gdy tylko zajęli miejsce wewnątrz Marek powiedział aby zawieziono ich nad Wisłę.
Wiedział, że tam będą sami i może Ula się uspokoi. W taxi to ona przytuliła się do niego. Jej głowa oparła się o jego tors na wysokości serca. A wokół jego serca rozlało się ciepło.
- Pamiętaj ono bije tylko dla ciebie - szepnął jej do ucha. A na jej twarzy dostrzegł tego dnia po raz pierwszy coś na kształt uśmiechu. Już wiedział, że to przełom.
Taksówką podjechali w pobliże ich ulubionego miejsca nad rzeką. Usiedli na tym samym zwalonym pniu co tamtego pamiętnego wieczoru.
- Marek, ja też chciałam cię bardzo przeprosić za to jak cię traktowałam - mówiła będąc już spokojniejszą niż jeszcze kilkanaście minut temu - widziałam jak starasz się mi pokazać, że ci na mnie zależy. A ja ciągle udawałam, że tego nie widzę. Ale ja najzwyczajniej w świecie bałam się ci zaufać. Owszem wybaczyłam ale nie umiałam zaufać. Obawiałam się kolejnego zranienia. Sama siebie próbowałam okłamać, że nic już do ciebie nie czuję. Ale to nie prawda. A gdy byłam w szpitalu spotkałam Paulinę. I gdy powiedziała, że nie życzysz sobie mnie widzieć zrozumiałam iż straciłam to wszystko. Wówczas wróciłam do firmy i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam po prostu nie być, najzwyczajniej zasnąć - mówiła. A on jej słuchał i nie przerywał tak samo jak ona jemu.
Widać ta rozmowa była im potrzebna. Aby wyjaśnić wszystko. By oboje zrozumieli ile dla siebie znaczą.
A gdy tylko Marek usłyszał te dwa jakże piękne słowa poczuł się najszczęśliwszym z ludzi.
- KOCHAM cię - powiedziała Ula patrząc mu w oczy
- KOCHAM cię - odpowiedział jej jak echo i mocno przytulił do siebie.
KONIEC