Od ostatnich wydarzeń minęło kilka dni. Ula wciąż leżała w szpitalu. A Sosnowski po wpłaceniu kaucji wyszedł na wolność. Jednak jego wyjście nie oznaczało niczego dobrego dla panny Cieplak.
- Wynoś się stąd - usłyszał podniesiony głos kiedy był już przy drzwiach od sali, gdzie leżała jego asystentka. Nie zastanawiając się z impetem otworzył je, a jego oczom ukazał się Piotr Sosnowski stojący przy jej łóżku.
- Nie wyjdę stąd jeśli będę tylko tego chciał. Nie pozwolę ci...- mówił.
- Ula chyba mówiła abyś wyszedł - odezwał się Dobrzański.
- Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa - wysyczał przez zęby doktorek.
- Tak długo jak Ula jest moją asystentką tak długo to jest również moja sprawa - odparł i dodał - wyjdziesz dobrowolnie czy mam wezwać kogo trzeba?
- Jeszcze z tobą nie skończyłem - rzekł do Uli wskazując na nią palcem i skierował swoje kroki w stronę wyjścia - ty nie zawsze będziesz w pobliżu - wyszeptał niemalże do ucha Markowi.
- Żebyś się nie zdziwił - odparł, a po chwili stał już przy jej łóżku i z troską w głosie rzekł - Ula wszystko w porządku? - ta pokiwała głową potwierdzająco, by po chwili wyksztusić z siebie.
- Dziękuję ci Marek.
- Nie masz za co mi dziękować Ula - odpowiedział, a z kieszeni marynarki wyjął chusteczki podając Cieplak - nie płacz już. Powiedz co on chciał i tak w ogóle to jakim cudem tak szybko cię odnalazł?
- On tym szpitalu pracuje. I jeden z jego kumpli powiadomił go, że tu jestem - Marek zaciskał ze złości zęby, że jakim prawem ktoś poinformował tego dupka o tym. Lecz z drugiej strony przecież nikt ze szpitala nie wie jakim podłym draniem jest ich współpracownik - przyszedł mnie prosić abym nie składała skargi na niego i abym wycofała pozew - wyjaśniła.
- A ty co zamierzasz? - dopytywał mężczyzna.
- Marek ja nie mam ochoty ciągać się po sądach. A na dodatek nie stać mnie na porządnego adwokata. Zwłaszcza, że przecież jestem bezrobotna - mówiła.
- Ula nie powinnaś mu odpuścić. Nawet jeśli nie będziecie ponownie razem, to pomyśl o innej, która stanie się jego ofiarą. Co do twojej pracy, to nie chciałem na razie poruszać tego tematu. No ale skoro sama zaczęłaś to na pewno jej nie straciłaś - widząc pytające spojrzenie Cieplak pospieszył z wyjaśnieniem - Ula kiedy tylko dostałem od ciebie to wypowiedzenie wiedziałem, że coś jest nie tak. Od razu chciałem o tym z tobą porozmawiać, jednak cały czas włączała się poczta głosowa...- przerwała mu wyjaśniając.
- Piotr mi go zniszczył.
- Wówczas chciałem pojechać do ciebie, ale w firmie nikt nie znał twojego nowego adresu. W tej sytuacji pojechałem do Rysiowa, wyjaśniając o co chodzi twojemu tacie. Oboje uznaliśmy, że na pewno napisałaś to pod przymusem. Lecz również pan Józef nie znał adresu, ale wiedział kto może znać. Zadzwonił po Maćka a ten owszem znał. Resztę znasz. Ula ja tego wypowiedzenia nie przyjąłem i nie mam zamiaru przyjmować. Jeśli tylko się zgodzisz to za te kilka dni wystawimy urlop. A od dnia jak trafiłaś do szpitala będziesz miała zwolnienie lekarskie - ta słuchała tego i była wdzięczna Markowi za to co zrobił.
- Jeszcze raz bardzo ci mocno dziękuję za to wszystko co dla mnie robisz - kolejny raz tego dnia dziękowała mu.
- Ula naprawdę nie musisz mi za nic dziękować. Najważniejsze abyś doszła do siebie i wróciła do nas - mówił kiedy to kolejny raz ktoś próbował się dodzwonić do niego a ten odrzucał połączenie. I tak też było i tym razem.
- Może odbierz - powiedziała, po kolejnym takim odrzuconym połączeniu.
- To tylko Paulina na przemian z moją matką - odparł mówiąc to tak jakby informował ją o zbliżającym się załamaniu pogody.
- Może coś ważnego - mówiła Ula. Marek jedynie pokiwał przecząco głową - Marek czy coś się stało? - zapytała.
- Nic takiego. Po prostu pokłóciliśmy się jak to u nas bywa a ta zapewne znowu poleciała do mojej matki - odparł, nie chciał jej zawracać głowy swoimi problemami. Uznał, że ona swoich ma na tyle, że nie potrzebuje jeszcze jego.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak - dociekała.
- Przed tobą to się nic nie ukryje - uśmiechnął się do swojej asystentki.
- To powiesz co się stało? Myślę, że po ostatnich wydarzeniach możemy nazywać się przyjaciółmi - rzekła. A on poczuł jakieś dziwne ukłucie z lewej strony na słowo przyjaciel. Nie bardzo rozumiał tego co się z nim działo.
- Ula jak wydobrzejesz to ci powiem. A teraz to ty skup się na sobie. Wiesz kiedy wychodzisz? - na szybko zmienił temat.
- Lekarz mówi, że możliwe jest moje wyjście jeszcze w tym tygodniu. Prawdopodobnie w piątek - odparła.
- To może odwiozę cię? - zaproponował.
- A ty nie masz niczego lepszego do roboty? Tylko zajmować się taką... - chciała coś powiedzieć lecz Marek jej nie pozwolił.
- Ula nawet nie kończ. W końcu jesteśmy przyjaciółmi i powinniśmy sobie pomagać.
- W porządku, to jeszcze dam ci znać kiedy - odparła.
Wymienili jeszcze kilka zdań i pożegnali się. Marek na pożegnanie jeszcze tylko rzekł.
- Gdyby coś się działo to dzwoń - Ula skinęła głową i jego już nie było.
- Mam nadzieję, że podjęłaś właściwą decyzję - zaczął mówić do swojej narzeczonej kiedy wrócił do domu - skoro tak natrętnie wydzwaniałaś na przemian z moją matką.
- Niczego nie będę podpisywać - odparła - chciałyśmy jeszcze raz z tobą na ten temat porozmawiać.
- Ja powiedziałem co jest warunkiem mojego ożenku z tobą i zdania nie mam zamiaru zmieniać.
- Jesteś podły.
- A ty wyrachowana - odpowiedział jej tym samym tonem i dodał - co myślałaś, że nie przejrzałem twojego planu? Chociaż powinienem powiedzieć twojego oraz Aleksa.
- Jakiego znowu planu? - dociekała.
- Już ty wiesz o czym ja mówię. I nie udawaj, że jest inaczej - rzekł po czym poszedł się przebrać w bardziej luźniejszy strój.
- Ten głupek cały czas upiera się przy tej intercyzie - mówiła do swojego brata następnego dnia rano, kiedy spotkali się w firmie.
- To nie dobrze sorella - odparł Aleks i po chwili dodał - mówiłem ci abyś tak nie naciskała na ten ślub. Trzeba było nieco odczekać.
- Myślałam, że zależy nam na czasie. A druga sprawa, że nie mam ochoty być z nim dłużej niż to możliwe braciszku.
- Tak zależy nam na czasie. ale nie aż tak aby zaraz po zaręczynach miał być ślub. No chyba, że jest coś więcej na rzeczy.
- Co masz na myśli?
- Ciąża.
- Ty chyba sobie żartujesz. Ja nie zamierzam zostać matką ani teraz ani nigdy.
- Spokojnie siostra. Wiesz tak sobie teraz myślę, że może porozmawiaj z nim i powiedz mu, że możecie poczekać ze ślubem.
- I co to niby ma dać?
- A to że zmieni wówczas zdanie na temat intercyzy.
Paulina nie odpowiedziała nic na ten pomysł. Jednak pomyślała, że to może być dobry plan.
Wprost od Aleksa powędrowała najpierw do pracowni mistrza, bo musiała skonsultować dodatki do nowej kolekcji. W tym samym czasie w gabinecie kadrowego rozmawiało ze sobą dwóch mężczyzn.
- Marek może wyskoczymy na jakieś piwko po pracy? Wtedy będziemy mogli spokojnie pogadać - zaproponował Olszański.
- Wiesz przyjacielu, że to świetny pomysł? - odpowiedział mu Dobrzański pytaniem.
- To co Klub 66?
- Jasne. To widzimy się przed wejściem do firmy po robocie - Sebastian skinął przyjacielowi zgadzając się.
CDN...
Ależ z tego doktorka to parszywa gnida. Mam nadzieję, że z pomocą Marka Ulą założy sprawę o znęcanie i doktorek wyląduje w więzieniu. Trochę mnie martwi knucie Febo🤔 pozdrawiam serdecznie i czekając na kolejną część życzę miłego tygodnia.🍀🌺
OdpowiedzUsuńDoktorek jeszcze odpowie za swoje czyny.
UsuńFebo mają swój plan, który próbują zrealizować. Lecz czy się to uda czas pokaże.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
co za panstwo bezprawia mozna se wyjsc na wolnosc i nekac ule w spitalu powinni sie zabronic tej gadzinie do informaci o stanie uli pozdrawiam milo mam nadzieje feliks szybko zdziala
UsuńPo prostu kolega Piotra nieświadomy jak jest powiedział, że ona leży w tym samym szpitalu.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek przed południem.
Julita
Jest chyba tak, jak ostatnio pisałam, że Febo chodzi o połowę majątku. Marek również ich przejrzał i po planie. Gdyby jeszcze wiedział, że Paulina nigdy nie planowała dzieci, pewnie już dawno by z nią się rozstał. A przecież mając dziecko, mogłaby więcej osiągnąć.
OdpowiedzUsuńZ Ulą wydawało się, że wszystko się ułoży, a tu Sosnowski szybko wyszedł na wolność z aresztu. Powinien znaleźć się ktoś życzliwy, kto powiedziałby w szpitalu, jaki ma prawdziwy charakter. Sporo by stracił a koledzy tak chętnie by mu nie pomagali.
Pozdrawiam milutko.
Jeśli chodzi o dziecko to Paulina nigdy zamierzała zostać matką.
UsuńBądź spokojna już nie długo Piotr straci w oczach swoich kolegów z pracy.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w czwartek przed południem.
Julita.
P.S nie wiem czy czytałaś moją prywatną wiadomość. Dotyczącą Małgosi.