- Nie mogłam - odparła. Jednak widząc nieme pytanie wymalowane na twarzy swojego przełożonego postanowiła wyjaśnić - Piotr źle się czuł i nie chciałam go zostawiać - mówiła. Młody Dobrzański niby uwierzył w to jej tłumaczenie lecz coś mu mówiło, że to nie jest prawda.
- Współczuję - odparł i dodał - mam nadzieję, że już czuje się lepiej - Cieplak skinęła głową.
Więcej nie dociekał, bo znał swoją asystentkę na tyle aby wiedzieć, że jeśli ona sama nie chce czegoś powiedzieć to nie powie. Lecz od jakiegoś czasu zauważył jakieś zmiany w jej zachowaniu. A dokładniej mówiąc od czasu kiedy zamieszkała ze swoim chłopakiem Piotrem. Wiedział, że spotka się z nijakim Piotrem Sosnowskim, początkującym kardiologiem. Ale ten nie zrobił szczególnie dobrego wrażenia na Marku i chyba na panu Cieplaku również. Pamiętał ich pierwsze spotkanie niby to przypadkowe. Siedział wraz z Ulą w restauracji po skończonym spotkaniu z kontrahentem, kiedy to do środka wszedł nie kto inny jak właśnie Piotr. W momencie mina Uli zmieniła się. W jej oczach można było zauważyć coś w rodzaju lęku. A gdy ten doszedł do ich stolika ta zrobiła się jakaś spięta. Doktorek tłumaczył się, że niby przypadkiem tu jest. Ula przez kolejne kilka dni wręcz unikała Marka i jedynie rozmawiali w sposób bardzo służbowy. A na godzinę przed końcem pracy Marek widywał tego typa pod firmą. Chciał jeszcze z nią porozmawiać lecz nie dane im było, gdy nagle z impetem otwarły się drzwi, a w nich stanęła Paulina.
- Możesz nas zostawić? - rzekła do Cieplak nie siląc się na jakiekolwiek formy grzecznościowe.
Cieplak nie wdając się w dyskusję wstała i opuściła gabinet.
- A może jakieś dzień dobry? - usłyszała zanim zamknęła za sobą drzwi.
- A niby komu mam się kłaniać? Tej pokrace? - wysyczała przez zęby.
- Ona ma na imię Ula i tak samo jak tobie, mnie czy komukolwiek innemu należy się szacunek - odparł Marek a po chwili dodał co takiego cię sprowadza?
- Nasz ślub - prezes spojrzał na swoją narzeczoną z niedowierzaniem.
- Paula dopiero co wczoraj ci się oświadczyłem, a ty już chcesz iść do ołtarza?
- No a dlaczego nie?
- A może dlatego, że na to wszystko potrzeba czasu. Odpowiednich przygotowań - mówił.
- No przecież już prawie wszystko jest ustalone. Ślub odbędzie się w Katedrze w Mediolanie - zaczęła wymieniać a ten siedział i z każdym kolejnym jej otwarciem ust był w coraz to większym szoku.
- Paula widzę, że masz wszystko już ustalone i zaplanowane. A ja się pytam z kim to ustalałaś i konsultowałaś? Bo chyba nie ze mną.
- Z Helenką - odparła.
- A czyli mam rozumieć, że wychodzisz za mąż za moją matkę? - jego wściekłość w tym momencie chyba sięgnęła zenitu.
- Ale Marco to nie tak - mówiła kobieta.
- Wyjdź - rzekł podniesionym tonem. Był zły na swoją narzeczoną oraz na swoją matkę.
- No, ale jak to wszystko za ciebie zaplanowały? - dopytywał go przyjaciel.
- Jak widzisz. Wczoraj dopiero co były zaręczyny a one obie już mają gotowy plan na ślub. Wcale nie byłbym zdziwiony gdyby już nawet datę ustaliły - mówił między jednym a drugim łykiem piwa. Nie miał nawet ochoty wracać tego wieczoru do domu.
- Seba możesz mnie przenocować? - zapytał a kumpel bez słowa zgodził się.
Następnego dnia w pracy pojawił się tylko Olszański.
- Cześć Viola - przywitał się z sekretarką prezesa i poinformował, że Marka dziś nie będzie. Spojrzał na zegarek po czym zapytał,
- A tej - wskazał na puste biurko Uli - też nie ma?
- No właśnie jeszcze jej nie ma. A to dość dziwne, bo Ulka zawsze jest przed czasem - te słowa zaskoczyły kadrowego.
- Wiesz co Viola, to może zadzwoń do niej i dowiedz się dlaczego jej nie ma. Mam dla niej kilka rzeczy do przekazania od Marka. Kubasińska wykręciła numer do Cieplak lecz ta nie odbierała.
- Dziwne - rzekła.
- Próbuj się do niej dodzwonić i powiedz aby zadzwoniła do mnie - poprosił a następnie poszedł do siebie.
Nie długo popracował, gdy usłyszał stukot obcasów, a chwilę później ujrzał w drzwiach ich właścicielkę.
- Nie widziałeś Marka? - zapytała.
- Może widziałem, a może nie - odparł.
- Uważaj do kogo mówisz - usłyszał.
- Jeśli nie wiesz, gdzie jest, to może zadzwoń - zaproponował.
- Ty nie mów co mam robić. A Markowi przekaż, że czekam na niego w moim domu -ostatnie dwa słowa wbiły Sebastiana niemalże w fotel, na którym siedział. I tylko, gdy doszedł do siebie po tym postanowił zadzwonić do Dobrzańskiego.
- Ona Marek twierdzi, że twój dom jest jej domem - rzekł na koniec. Dla Marka było tego już wystarczająco za wiele.
- Przekazałeś Uli to co ci mówiłem?
- Niestety nie, bo Cieplak nie przyszła do pracy. I nie można się z nią skontaktować - odparł zgodnie z prawdą, a co zaniepokoiło młodego Dobrzańskiego.
- W porządku Seba.
Pod koniec dnia okazało się, że Ula wzięła kilka dni zwolnienia lekarskiego. A Marek postanowił jeszcze tego dnia pojechać do swoich rodziców aby wyjaśnić sprawę ze ślubem.
W tym samym czasie kiedy Marek ukrywał się przed swoją narzeczoną kilka ulic od firmy działy się ważne sprawy.
- Powiedziałem ci, że masz zwolnić się z tej firmy - mówił podniesionym głosem mężczyzna.
- Nie zamierzam się zwalniać, bo dzięki tej pracy ja i moja rodzina żyjemy lepiej - w tym momencie poczuła silne uderzenie w twarz.
Chwyciwszy się za policzek z płaczem uciekła do łazienki.
Ten dobijał się przez chwilę, wrzeszcząc.
- Ula otwórz te cholerne drzwi, bo je wywalę.
Ta jednak nie zamierzała otwierać, usiadła podpierając się o stojącą pralkę. Nie wiedziała ile czasu tak tkwiła, aż w końcu usłyszała jak jej chłopak wychodzi z mieszkania.
CDN...