niedziela, 4 czerwca 2023

OD PRZYJAŹNI DO MIŁOŚCI część VII

 Było dość wcześnie rano kiedy usłyszeli walenie do drzwi a po chwili usłyszeli. 
- Proszę otworzyć policja. 
Paulina w pierwszej kolejności nie bardzo rozumiała co się dzieje. Natomiast Aleks spokojnie jak gdyby nic poszedł otworzyć drzwi. Przekręcił klucz w zamku i nagle poczuł mocne pchnięcie drzwi a do środka weszło czterech mężczyzn. Dwóch mundurowych i dwóch ubranych w garnitury. 
- Paulina i Aleks Febo? - padło z ust jednego z mężczyzn. 
- A jeśli tak to co? - odburknął Aleks. 
- A to szanowny panie, że mamy do pogadania.
- Czy my jesteśmy o coś oskarżeni? - dopytywała Paulina, próbując udawać, że nie ma pojęcia co takiego chce od nich CBA. 
- Niczego wam nie powiemy bez naszego adwokata - próbował odwlec to co nieuniknione Febo. 
Funkcjonariusze dalej nie zamierzali prowadzić tej nic nie znaczącej rozmowy wypowiedzieli zgodnie z prawem regułkę o ich zatrzymaniu i wyprowadzili do radiowozu. Paulina próbowała się odgrażać mówiąc, że nie wiedzą z kim mają do czynienia, że już mogą się pożegnać ze swoją pracą, bo oni mają rozległe znajomości. 
- Szanowna pani nie tacy już to mówili - usłyszała w pewnym momencie. 

- Powiedziałem, że bez adwokata nic wam nie powiem - wysyczał przez zęby Aleks. 
- Ma pan do tego prawo, ale myślałem, że będzie pan tak samo rozmowny jak siostra - usłyszał. 
Febo zrobił wielkie oczy usłyszawszy, że Paulina zaczęła mówić. 
- Nie wierzę, w ani jedno twoje słowo. 
- Ale mnie nie interesuje czy mi człowieku wierzysz czy też nie. Oboje macie postawione odpowiednie zarzuty i sprawiedliwość was nie ominie - usłyszał Febo w odpowiedzi i został wyprowadzony do aresztu, gdzie miał czekać na przybycie swojego adwokata. 
Paulina faktycznie w obawie przed odsiadką zaczęła składać już zeznania jeszcze przed wizytą prawnika. Na koniec dodała myśląc, że to będzie miało jakoś wpływ na jej wyrok. 
- Ale to wszystko wina Dobrzańskich. 
- Droga pani proszę to zostawić dla sądu.

Wpadł do domu swojego kuzyna i nawet nie witając się od razu dopytywał ciotkę, gdzie jest Paweł. 
- Poszedł do sklepu, zaraz powinien wrócić - odparła starsza kobieta - a czy coś się stało, że tak pilnie szukasz Pawełka? - dopytywała. 
- A no stało. Paweł napadł kilka dni temu kobietę na przystanku - odpowiedział zgodnie z prawdą Bartek. 
- Mój Pawełek na pewno tego nie zrobił. Coś musiało ci się pomylić - mówiła ciotka.
- Cześć Bartek, co cię sprowadza? - usłyszał niemalże zaraz po tym jak siostra jego matki skończyła. 
- Ty kretynie - padło z ust Bartka - mamy do pogadania - dodał. 
- To może chodźmy do mojego pokoju - zaproponował. 
- Wczorajszego dnia miałem bardzo ciekawą rozmowę i zgadnij co takiego się dowiedziałem? - zaczął Bartek kiedy tylko przekroczyli próg pokoju. 
- Że wreszcie zostaniesz tatusiem? - rzucił z głupim uśmieszkiem na twarzy. 
- Ty faktycznie jesteś debil czy tylko udajesz? - zastanawiał się na głos Bartek. 
- A możesz jaśniej, bo chyba nie bardzo kumam - dopytywał kuzyn. 
- Posłuchaj mnie, bo nie zamierzam się powtarzać. Najdalej do jutra Ula ma odzyskać wszystkie skradzione przez ciebie jej rzeczy - Paweł spojrzał na kuzyna z jakimś dziwnym niedowierzaniem, że ten wie o tym napadzie -co ty myślałeś, że nie dojdzie do mnie twój wybryk? 
- Bartek nie przesadzaj. Przecież cóż takiego się stało. Na biedną nie trafiło - tym ostatnim zdanie wręcz wyprowadził swojego kuzyna z równowagi. Dąbrowski zacisną pięść i już miał go zdzielić, ale postanowił użyć jeszcze innego argumentu. 
- W przeciwnym wypadku sprawa trafi na policję, a ty do pierdla. Ciekawe co na to powie twoja matka. 
- Nie zrobisz tego. 
- A chcesz się przekonać? - chyba to poskutkowało, bo ten odparł. 
- No dobra oddam jej torebkę i to co tam było, oprócz gotówki jaką miała. Bo sam jej już nie mam. 
- Ile tego było? - drążył temat Dąbrowski. 
- Dwa i pół tysiąca - Bartek złapał się za głowę. Zastanawiał się jak to rozwiązać. Był pełen obaw, czy Marek wraz z Maćkiem nie zgłoszą sprawy na policję, bo w końcu nie wszystko zostanie oddane. Postanowił wracając do domu wejść do Maćka i z nim pogadać. 
- Dobra masz jej oddać to co masz. Oby tylko nie zgłosili mimo wszystko sprawy na policję - mówił. 
- Nie przesadzaj - mówił z kompletną beztroską Paweł. Najwyraźniej niewiele sobie z tego robił. 
Już miał wychodzić kiedy zatrzymała go ciotka, wyglądała tak jakby słyszała całą ich rozmowę i była przerażona tym czego się dowiedziała. Nie miała pojęcie, że jej syn stał się zwykłym bandytom. 
- Bartuś proszę cię pomóż mu. Ja obiecuję, że on więcej czegoś takiego nie zrobi - ten pokręcił tylko głową, że nie wierzy w coś takiego. 
- Ciociu ja postaram się jakoś to załatwić. Ale nie wierzę, że on się zmieni. 
- Dlaczego tak myślisz? - dopytywała kobieta. 
- Bo on nie widzi niczego złego w swoim postępowaniu - odparł zgodnie z prawdą. 
Pół godziny później Bartek stał przed domem Szymczyków i rozmawiał z Maćkiem. Opisując cały przebiegł rozmowy z kuzynem.
- On wszystko odda co ukradł. Oprócz pieniędzy, bo ich już nie ma. 
- Bartek, ale nas to nie obchodzi. Ten twój kuzyn ma zwrócić wszystko co do grosza. 
- Ale on nie ma nawet roboty aby móc jej oddać to w częściach - próbował jakoś wybrnąć z tej sytuacji Bartek, chociaż zdawał sobie sprawę, że marne szanse. 
- Powiedziałem nie obchodzi mnie to - usłyszał w odpowiedzi. 
Dąbrowski opuścił podwórko sąsiadów i udał do swojego domu. Tam jego matka zauważyła niewyraźną minę syna. Dopytywała w czym rzecz jednak ten początkowo nie zamierzał nic mówić. Lecz pani Dąbrowska nie odpuszczała, aż ten w końcu opowiedział jej o tym co się wydarzyło. 
- Bartuś musimy mu jakoś pomóc, bo jego matka tego nie przeżyje jak Paweł trafi do więzienia - mówiła kobieta. 
- A niby jak chcesz mamuś to zrobić? - dopytywał. Matka mu nie odpowiedziała od razu. Ale już przy kolacji położyła przed synem kopertę, a na jego zdziwione spojrzenie odparła. 
- To są pieniądze, które zbierałam na czarną godzinę. Zanieś im te pieniądze. 
- Ale mamuś...- chciał coś powiedzieć. 
- Synek nie ma żadnego, ale, to nasza rodzina i w trudnych sytuacjach należy sobie pomagać - odparła. 
- W porządku skoro tak postanowiłaś, to niech tak będzie - odparł, ale w środku aż się w nim gotowało ze złości na kuzyna.
- Co za kretyn - myślał. 

Następnego dnia popołudniu w domu rodziny Cieplaków rozległo się pukanie do drzwi. Ula w tym czasie siedziała w swoim pokoju rozmawiając z Markiem przez komunikator. 
- Przepraszam cię Marek, ale ktoś puka. Poczekaj chwilę zobaczę kto i zaraz wrócę - zwróciła się do Dobrzańskiego. 
- Wcale nie musiałaś nasyłać na mnie innych, zwłaszcza mojego kuzyna - wysyczał przez zęby Paweł po tym jak zwrócił nie swoją własność. 
- Ja nikogo nie nasyłałam - odparła i już miała zamykać drzwi kiedy ten wsunął między nie a futrynę nogę i dodał. 
- Jeszcze mnie popamiętasz. 
Ula wróciła do pokoju i chciała zacząć kontynuować rozmowę, ale Markowi coś nie dawało spokoju. 
- Ula czy wszystko w porządku? 
- Tak, a czemu pytasz - odpowiedziała.
- Bo wyglądasz jakby coś się złego stało - nie chciała mu nic mówić, ale ten nie odpuszczał aż w końcu nie wytrzymała i opowiedziała kto był.
- Był Paweł oddając co mi ukradł, ale na koniec powiedział, że jeszcze go popamiętam. Marek ja się go boję - wyszlochała na koniec. 
- Ula tym razem powinnaś pójść na policję i zgłosić to - sugerował junior Dobrzański. 
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". Ja jeszcze dzisiaj przyjadę i pójdziemy razem. Nie można tego tak zostawić. Najdalej za godzinę powinienem być u ciebie. Czekaj na mnie w domu - ta chciała zaprotestować, ale Marek był nieugięty. 
Około dwóch godzin później Ula wraz ze swoim przyjacielem siedziała na komendzie składając doniesienie na Pawła. Opowiedziała jak doszło do napadu oraz kto jest napastnikiem. 
- A może pani opisać co było w torebce? - dopytywała policjantka. 
- Telefon, karta do bankomatu, którą zaraz zgłosiłam do zablokowania, dowód osobisty oraz gotówka w kwocie dwóch i pół tysiąca złotych - wymieniła. Odpowiedziała na kilka innych pytań a na koniec dodała.
- Dzisiaj przyszedł do mnie aby mi zwrócić to co mi ukradł podczas tego napadu, a na koniec odgrażał się, że go popamiętam. 
Policjantka wszystko spisała, wydrukowała i dała Uli do podpisu, po czym obiecała zająć się tym niezwłocznie. 
- Dziękuję ci, że byłeś tu razem ze mną - odezwała się Cieplak kiedy już wyszli z komisariatu. 
- Nie ma za co Ula, w końcu jesteśmy przyjaciółmi - odparł - zrobisz mi pysznej kawy i będziemy kwita - dodał żartobliwie. 
- Nie ma problemu. W takim razie zapraszam do nas. Tato też się ucieszy z twojej wizyty - mówiła. 
Szli spacerkiem ramię w ramię i każde z nich doszło do bardzo dziwnie podobnych wniosków. Ale żadne nie powiedziało tego nagłos. Marek do Warszawy wracał dość późnym wieczorem.
- Dobrzański co się z tobą dzieje? - rozmyślał jadąc do domu - coraz częściej tęsknię za nią, kiedy tylko jej nie widzę. Pragnę chronić ją przed całym złem tego świata. 
CDN...

4 komentarze:

  1. No Mareczek powoli dojrzewa do odkrycia swojej Ameryki😉 że kocha Ulę 💓💓 to, że Pawełek tak łatwo nie odpuści było do przewidzenia. Mam nadzieję, że Uli nic się nie stanie. Już czekam na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam cieplutko w niedzielny wieczór i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje z Ulą dojrzewają do tego. Spokojnie Ula ma przy sobie aż trzech rycerzy w tym jednego zakochanego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. No to rodzeństwo FE się doigrało. Jak widać Alex próbuje się stawiać, ale Paulinka słaby ma charakterek, bo zaczęła śpiewać jak z nut. Przy takiej "wylewności" policja szybko zakończy sprawę.
    Nie sądziłam, że Bartek będzie uczciwym człowiekiem, chociaż na jego miejscu nawet nie zwracałabym uwagi na obecność cioci i obiłabym pysk Pawełkowi, który myśli, że wszystko ujdzie mu na sucho. Debilem na pewno nie jest, ale niezłym cwaniakiem przekonanym o własnej bezkarności. Dobrze się stało, że Ula zgłosiła jednak tę sprawę na policji. Jakby nie patrzeć Paweł jej groził, a to też jest karalne. Zdziwiła mnie postawa Dąbrowskiej. Wyłożyła pieniądze i zrobiła źle, bo w ten sposób siostrzeniec niczego się nie nauczy. Ciekawa jestem, jak to dalej się rozwinie, bo na koniec okazuje się, że Marek chyba coś zaczął czuć do Uli. Może poczuł miłość?
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Febo już są przegranymi i pogrążeni.
      Dąbrowska kieruje się zasadą, że rodzinie należy pomagać. Z Bartka chciałam zrobić nieco pozytywnego bohatera stąd właśnie ten cały Paweł.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
      Julita

      Usuń