niedziela, 21 maja 2023

OD PRZYJAŹNI DO MIŁOŚCI część V

 Siedział w swoim gabinecie kiedy rozdzwoniła się jego komórka. Ucieszył się widząc kto dzwoni, natychmiast nacisnął zieloną słuchawkę. 
- Witaj Ula - rzekł do telefonu.
- Dzień dobry Marku - jej głos brzmiał jakoś tak dziwnie, ale nie przerywał - dzwonię do ciebie z ogromną prośbą. Mój tato jutro wychodzi ze szpitala, a Maćka ma nie być w domu ani w pracy. Z tego też powodu chciałam prosić cię czy nie przywiózł byś taty do domu. Oczywiście jeśli to możliwe. 
- Nie ma żadnego problemu Ula. Powiedz mi tylko, o której twój tato będzie już mógł wyjść, to ja podjadę i o nic się nie martw. 
- Rozmawiałam dzisiaj z lekarzem i ten powiedział, że nie wcześniej jak około godziny czternastej - usłyszał w odpowiedzi. 
- Ula a czy u ciebie wszystko jest w porządku? - odważył się zapytać. Ula od kilku dni jest na wolnym. Lecz zamiast odpowiedzi słyszał jedynie ciszę - Ula jesteś tam?
- Tak jestem - rzekła i dodała - powiedzmy, że jest dobrze - odpowiedziała dość lakonicznie, żeby nie powiedzieć dosłownie wymijająco. 
- No skoro tak mówisz, to muszę ci wierzyć - odparł chociaż tak naprawdę nie uspokoiła go ta odpowiedź w żaden sposób. A nawet jeszcze bardziej zaniepokoiła. W jego głowie zaczęły się kłębić różnego rodzaju domysły. Lecz postanowił nie drążyć tego tematu przez telefon. Jutro się spotkają to może dowie się czegoś więcej. Zamienili ze sobą jeszcze kilka mało znaczących zdań i rozłączyli się.
Ponownie zajął się pracą, miał jej jeszcze sporo do zrobienia a popołudniu był umówiony na spotkanie z adwokatem. Było już dobrze po piętnastej kiedy usłyszał jakiś harmider na korytarzu i dobrze jemu znajome głosy. Pospiesznie opuścił swój gabinet jak się okazało nie mylił się. 
- Możesz mi powiedzieć co tu robisz? - dopytywał stojącej w holu kobiety. 
- Przyszłam zabrać swoje i Aleksa rzeczy - usłyszał w odpowiedzi. 
- A to ciekawe co wy możecie tu mieć jeszcze swojego. Natychmiast masz opuścić firmę albo wezwę policję. W tej firmie nie ma nic waszego. A dodatkowo do zakończenia się postępowania nie wolno wam niczego stąd zabrać - mówił. Paulina chciała najwyraźniej coś jeszcze powiedzieć jednak młody Dobrzański nie dał jej dojść do głosu - o właśnie przyjechała winda, żegnam. 
Oboje odwrócili się w stronę otwierających się drzwi windy, z których wysiadło dwóch mężczyzn ubranych w garnitury oraz dwóch funkcjonariuszy policji.
- Dzień dobry państwu my do pana prezesa Dobrzańskiego jesteśmy z Centralnego Biura Antykorupcyjnego - usłyszeli wszyscy zgromadzeni w pobliżu recepcji. 
- Dzień dobry. Tam stoi prezes - odezwała się młoda dziewczyna stojąca za ladą recepcyjną i wskazała na Marka. 
- Słucham panów - usłyszeli. 
- My w związku z doniesieniem do prokuratury - jeden z panów zamierzał kontynuować kiedy w słowo wszedł mu Marek. 
- Może tę rozmowę dokończymy w moim gabinecie. Tam będziemy mieli spokój - panowie z CBA nie widzieli przeciwskazań i ruszyli za Dobrzańskim - domyślam się, że chodzi panom o moje przybrane rodzeństwo - zaczął rozmowę junior. 
- Jak najbardziej tak. Z początkiem tygodnia wpłynęło do nas pismo w związku z państwem Febo. Mamy nakaz przeszukania ich gabinetów. 
- Ona, to znaczy Paulina nie posiadała nigdy własnego gabinetu, bo jej stanowisko tego nie wymagało. Za to Aleks już takowe posiadał wezmę tylko klucz z recepcji i panów zaprowadzę - rzekł Marek. 
- Powiada pan, że pani Febo nie miała swojego biura to czym się zajmowała jeśli można wiedzieć - padło w pewnym momencie pytanie. 
- Paula była odpowiedzialna za wizerunek firmy w mediach - wyjaśnił Marek - o proszę to jest klucz do gabinetu Aleksa. Normalnie to siedzi tam w sekretariacie Dorota jego sekretarka lecz w obecnej sytuacji dałem jej kilka dni wolnego - pospieszył z wyjaśnieniem - chciałbym tylko dopytać jak długo może potrwać to przeszukanie? Pytam w związku z tym, że jestem umówiony z adwokatem w tejże właśnie sprawie.
- Trudno nam powiedzieć - usłyszał w odpowiedzi. W tej sytuacji nie pozostało mu nic innego jak przełożyć dzisiejsze spotkanie. 
Jak się okazało oprócz biura Aleksa przeszukanie obejmowało również wszystkie pomieszczenia, która podlegały pod dział księgowości. Całość łącznie trwała ponad dwie godziny. Podczas tych czynności cały czas był obecny Marek i cierpliwie odpowiadał na zadawane w międzyczasie pytania związane z obojgiem Febo. Padały różnego rodzaju pytania i te związane z firmą, ale i takie bardziej związane ze sferą prywatną. 

Po opuszczeniu firmy przez CBA Marek zadzwonił do rodziców zapowiadając się z wizytą. 
- Synku nie musisz się zapowiadać. W końcu to twój rodzinny dom - usłyszał od swojej rodzicielki. 
- Będę u was za jakiś kwadrans - dodał i rozłączył się. 
Popołudnie a raczej już dość wczesny wieczór było wyjątkowo ciepłe i rodzice oczekiwali go siedząc w ogrodzie. 
- Witajcie kochani - przywitał się z obojgiem i dosiadł do niewielkiego stolika. 
- To mów jak rozmowa z adwokatem? - odezwał się Krzysztof.
- Spotkanie z mecenasem musiałem przełożyć na pojutrze. W związku z tym doniesieniem do prokuratury mieliśmy w firmie CBA. Przyjechali z nakazem przeszukania całej księgowości wraz z gabinetem Aleksa. Również do firmy przyjechała dzisiaj Paulina. 
- A ona czego tam chciała? - dopytywał go ojciec. 
- Tłumaczyła, że przyjechała po ich prywatne rzeczy. Ale nie pozwoliłem jej, a chwilę później zjawili się funkcjonariusze. Podczas trwania przeszukania zadawali mi mnóstwo pytań. 
- I co znaleźli coś? - odezwała się milcząca dotychczas Helena. 
- Znaleźli jakieś podejrzane faktury oraz umowy na zakup sprzętu biurowego oraz innego rodzaju dokumenty - odpowiedział i po chwili milczenia zwrócił się z prośbą do ojca - tato chciałbym cię prosić abyś mnie jutro zastąpił w firmie jeśli oczywiście czujesz się na siłach. Jeśli nie to zadzwonię do Sebastiana i  jego poproszę. 
- Nie ma sprawy synu. Z ogromną przyjemnością. 
- Dziękuję ci tato. Mnie jutro nie będzie, bo obiecałem Uli, że odbiorę jej tatę ze szpitala i odwiozę do Rysiowa. Owszem pan Cieplak wyjść ma dopiero przed czternastą, ale ja mam jeszcze coś do załatwienia stąd właśnie ta moja prośba. 
- Spokojnie synu. Wszystkim się zajmę a ty załatw co tam masz do załatwienia. Pozdrów ode mnie Józefa i powiedz, że czekam na spotkanie. Ale to może dopiero jak skończą się te zawirowania z Febo - mówił senior Dobrzański. 
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję tato. 

Do godziny dwunastej załatwiał sprawy na mieście, kilka minut po trzynastej parkował swój samochód na parkingu przed szpitalem. Wszedł do sali, gdzie przebywał Józef Cieplak, przywitał się ze starszym mężczyzną.
- To co panie Józefie możemy jechać czy  jeszcze czekamy na wypis?
- Możemy jechać. Wypis dostałem już jakiś czas temu - odpowiedział. Marek chwycił za spakowaną już niewielką torbę z rzeczami Cieplaka i poprowadził mężczyznę w kierunku zaparkowanego auta. 
W Rysiowie już wypatrywano samochodu Marka. Co chwilę do bramy biegła mała Beatka aż w końcu Ula wraz z Jaśkiem usłyszeli. 
- Jadą. Ulcia, Jasiek tato już przyjechał - wołała najmłodsza z Cieplaków. 
Ula chyba liczyła, że Marek przywiezie jedynie jej ojca i będzie musiał wrócić do Warszawy. Jednak nie wzięła pod uwagę, że ojciec zaprosi go do domu. Kiedy jednak obaj panowie weszli już wiedziała, że jej sekret wyjdzie na jaw. Czego bardzo nie chciała. 
- Ula co ci się stało? Kto ci to zrobił? - dopytywał Marek zaraz po tym jak zobaczył jej siny policzek oraz rozciętą wargę. Ta tylko spuściła głowę i milczała. 
Jednak tym razem ten nie zamierzał odpuścić owszem przez telefon mogła go zbywać, ale nie w obecnej sytuacji.  
- Dziękuję ci bardzo za przywiezienie taty - próbowała zmienić temat. 
- Nie ma sprawy, w końcu jesteśmy przyjaciółmi - odparł, ale zaraz ponownie zapytał - powiesz mi co ci się stało? - Ula najwyraźniej wciąż zamierzała milczeć w tej sprawie. 
- Porozmawiamy po obiedzie w moim pokoju - odparła, bo wiedziała jaki uparty jest Marek i będzie tak długo ją męczył aż mu powie. 
- Więc, kto to? - drążył niemalże natychmiast jak tylko zamknęła za sobą drzwi od pokoju. 
- To Paweł - usłyszał w odpowiedzi.
- Jaki Paweł? Czy ty mówisz o tym typku co mieszka zaraz przy przystanku? - dopytywał a Ula jedynie potwierdziła kiwnięciem głowy. 
- Powiesz coś więcej? Byłeś może na policji? 
- Napadł na mnie tego dnia co tatę zabrało pogotowie. Wysiadłam z autobusu a on chyba musiał na mnie czekać, bo zaszedł mi drogę prawie zaraz po minięciu przystanku. Rzucił się na mnie i próbował albo tylko okraść albo coś więcej, ale ktoś go spłoszył. Zdążył tylko ukraść mi torebkę. Na policji nie byłam.
- Powinnaś zgłosić napaść - mówił Dobrzański. 
- Marek znasz tego Pawła i wiesz, że on jest chory umysłowo - mówiła. 
- Ula nie możesz go bronić. Dopuścił się przestępstwa i powinien za to odpowiedzieć - próbował nakłonić ją do zmiany zdania i pójść na policję. Jednak ta zdawała się być  pewna swojej decyzji - Ula proszę przemyśl to jeszcze - prosił. 
- Już podjęłam decyzje i jej nie zmienię. Siniaki znikną, jedynie co zrobiłam to zgłosiłam na policji, że ktoś mi ukradł torebkę wraz z dokumentami oraz portfelem. Zadzwoniłam również do banku aby zastrzec kartę do bankomatu - odparła. Wyglądało na to, że Marek zrozumiał i odpuści lecz ten miał już plan. Jednak do tego potrzebował pomocy Maćka.
CDN...

6 komentarzy:

  1. Ale co to za Paweł? Przeczytałam jeszcze raz od początku i nigdzie nie trafiłam na Pawła. No i jeszcze napadł Ulę. Oj, robi się gorąco a tu czekaj człowieku cały tydzień. Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł to Paweł mieszkaniec Rysiowa. Nieco więcej w kolejnej części.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. Pojawia się nowa postać i to negatywna. Nie dość, że damski bokser, to jeszcze złodziej. Zupełnie nie rozumiem zachowania Uli i jej niechęci do zgłoszenia incydentu na policji. Upośledzony umysłowo, czy nie, zasługuje na karę.
    Najwyraźniej dobierają się do tyłków obojga Febo. Wizyta Pauliny w firmie nie była przypadkowa, tak myślę, ale pechowo wybrała porę, bo tuż po niej zjawili się panowie z CBA. Szkoda, że Marek nie doprowadził do konfrontacji ich z Paulinką. Może dowiedzieliby się w jakim celu pojawiła się w firmie, bo zabranie rzeczy swoich i brata wydawało się mocno naciąganym pretekstem.
    Marek najwyraźniej troszczy się o Ulę, wyświadcza przysługi jak np. przywiezienie Józefa ze szpitala. To dobry uczynek i myślę, że będzie takich więcej, bo na pewno nie poprzestaną na przyjacielskiej relacji. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznie między nimi iskrzyć.
    Serdecznie pozdrawiam z nadzieją, że z Twoim zdrowiem już lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo miał to być Bartek, ale zmieniłam zdanie. Chociaż sam Dąbrowski również się pojawi.
      Z całą pewnością rzeczy osobiste były tylko pretekstem wizyty Febo w firmie.
      Więcej w kolejnej części.
      Co do mojego zdrowia to wciąż bez zmian. W czerwcu mam mieć rezonans magnetyczny.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam we wtorek popołudniu.
      Julita

      Usuń
  3. Wszystko się tak ładnie Uli układało. Dobra praca nowi znajomi Marek w pobliżu i musiał się Paweł pojawić. Ale może Bartek będzie tym razem pozytywnym bohaterem.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego jakim bohaterem będzie Bartek okaże się w kolejnej części.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
      Julita

      Usuń