sobota, 9 lipca 2022

STRACH część V

 Stała wpatrując się nurt płynącej rzeki jednocześnie zastanawiając się jak to będzie. Czy uda im się dojść do porozumienia? Czy Marek ją wysłucha? Była pełna lęku. Ten strach ją przytłaczał, miała wrażenie jakby miała się zaraz rozlecieć. 
Podjechał i zaparkował wydawało się jakby w dokładnie tym samym miejscu co sześć lat temu. Wysiadł, rozejrzał się aż w  końcu ją ujrzał. Jego serce zaczynało coraz szybciej bić i tak samo jak Ula i Marek miał te same wątpliwości. Skłamałby gdyby powiedział, że się nie boi. Te jego obawy były wręcz obezwładniające. Miał wrażenie jakby nogi zrobiły się jak z waty a po plecach czuł jak płynie pot. Lecz mimo tego strachu jaki odczuwał nie zamierzał się wycofać, odpuścić tak jak uczynił to tego ostatniego dnia kiedy odeszła oraz gdy na jaw wyszły te wszystkie złe rzeczy, i ona wyjechała, uciekła od niego wtedy na Mazury a potem jeszcze dalej, bo aż do Norwegii. 
- Dzień dobry Ula - niemalże wyszeptał aby jej nie przestraszyć, gdyż ta nawet nie drgnęła kiedy Marek się zbliżał. Usłyszała i odwróciła się w jego stronę. 
- Dzień dobry - odpowiedziała tym samym zwrotem grzecznościowym. 
- Na początku chciałem ci bardzo podziękować, że się odezwałaś i chciałaś spotkać - zaczął młody Dobrzański. Ula milczała więc ten postanowił to wykorzystać i przerwał tę chwilę milczenia - Ula ja wiem jak bardzo, ale to bardzo mocno cię skrzywdziłem swoim postępowaniem. Jak podle cię potraktowałem zabawiając się twoimi uczuciami. Jednak to było tylko na początku z czasem zaczynałem coraz bardziej pragnąć tych naszych spotkań. Owszem nie od razu rozumiałem sam siebie. Dochodziło do tego, że dzień bez ciebie był dniem straconym. W pewnym momencie, nawet nie wiem dokładnie kiedy, ale takie coś jak upijanie się w klubie straciło sens, nie bawiło mnie to już tak. Modelki też przestały mnie interesować. Z biegiem czasu widziałem coraz więcej rys na związku z Pauliną. Nie żebym ich nie widział wcześniej, ale zaczynało być ich znacznie więcej. Owszem większość tego co się działo między nami było z mojej winy. Do pewnego momentu żyłem jak Piotruś Pan, lekkoduch, który myśli, że tak można. Tego dnia kiedy wyjechaliśmy wspólnie do Poznania zacząłem coś rozumieć, ale musiało minąć jeszcze trochę czasu abym doszedł do tego co ważne. To tu nad Wisłą zrozumiałem, że to co się działo ze mną było niczym innym jak wielkim, prawdziwym uczuciem miłość. W tedy jakbym doznał olśnienia - mówił cały czas patrząc jej prosto w oczy, które robiły się mokre od łez. Wiedział, że tylko prawda może pozwolić na oczyszczenie tego co było - wtedy, gdy wyszłaś z mojego gabinetu, a ja nie mogłem się dodzwonić i nie wiedziałem co się z tobą dzieje myślałem, że oszaleję. Strasznie się o ciebie Ula martwiłem - ona słuchała tego wszystkiego a jej twarz zalewała słona ciecz. Wiedział, że sprawia jej ból. Jednak nie może się wycofać, bo to jedynie pogorszy sytuację. Musi być szczery i prawdziwy, aby to wszystko wyjaśnić - Ula z chwilą kiedy zrozumiałem co czuję nic i nikt inny się nie liczył. W dniu kiedy znalazłaś tę nieszczęsną kartkę był jednym z najgorszych dni w moim życiu, tak wiem w  twoim również. Zrobiłbym wówczas, ale i dziś wszystko abyś dała mi, nam kolejną szansę. Nawet gdybyś kazała oddać sobie czy komukolwiek nawet Febo te cholerne udziały to bym tak zrobił. Jeśli to byłby jedyny warunek abyś do mnie wróciła. Przez te wszystkie lata kocham cię tak samo, a może nawet jeszcze bardziej - skończył, poczuł jakąś lekkość, że wreszcie powiedział to co powinien uczynić tak dawano temu i kolejny już raz tego popołudnia zapanowała cisza. Wyglądało tak jakby każde z osobna analizowało to co było powiedziane. 
- Długo - zaczęła tym razem Ula - nie mogłam się pozbierać po tym co zobaczyłam, co przeczytałam. To było jak kubeł zimnej wody. Ból jaki poczułam był nie do zniesienia. Oszukana, wykorzystana do niecnych celów tak właśnie się czułam. Nie umiałam i chyba wciąż nie umiem sobie tego wyobrazić jak można być tak cynicznym i podłym wobec osoby, która kocha, wspiera. Mówisz, że pokochałeś i wciąż kochasz, ale kiedy miałeś wypadek to nawet nie chciałeś mnie widzieć, nawet nie zadzwoniłeś - Marek zrobił wielkie oczy, bo nie rozumiał o czym mówi Ula. 
- Ula o czym ty mówisz, jak nie chciałem. Owszem nie zadzwoniłem ze szpitala, bo gdzieś zaginął mój telefon. A na sali leżałem sam, nie miałem kogo poprosić o pożyczenie aparatu, twój numer znam na  pamięć do dziś. Nawet pytałem Seby, kiedy przyjechał dlaczego nie przyszłaś. Odparł mi, że widział się z tobą na korytarzu, ale nic więcej - tłumaczył - kto ci powiedział, że nie chcę cię widzieć? - dopytywał.
- Przyjechałam do szpitala razem z Piotrem. W szpitalu spotkałam Paulinę i to od niej usłyszałam, że wróciliście do siebie, a mnie nie chcesz widzieć. I poprosiłeś ją aby mi to przekazała jeśli tylko mnie spotka - wyjaśniła - wyszłam ze szpitala. 
- Ula to jedno wielkie kłamstwo, które wymyśliła Paulina. Faktycznie to ona przyjechała do szpitala, bo po nią zadzwonili. Mieliśmy tak dużo spraw na głowie przez ten pokaz, że nawet nie pomyślałem aby edytować nazwę przy jej numerze. Wiesz, że właśnie teraz zrozumiałem co się mogło stać z moim starym telefonem. No bo jak szpital wiedziałby do kogo zadzwonić? Musieli mieć mój telefon i wybrali jej numer. To ona odebrała wszystkie moje rzeczy z depozytu szpitalnego, zniszczyła telefon wraz z kartą sim. Owszem zgłosiłem zaginięcie telefonu jak wyszedłem ze szpitala i otrzymałem duplikat karty, ale to chwilę potrwało - mówił spokojnie, jednak w środku aż się gotował ze złości na Febo. 
- Tak jak ty mnie ja ciebie też chciałam przeprosić - zaczęła kontynuować po tym jak wyjaśnili sobie kwestię szpitala. Marek spojrzał na nią nie rozumiejąc za co jego ukochana może chcieć go przepraszać przecież to on winien temu wszystkiemu a nie ona. Lecz postanowił nie przerywać, widocznie czuła, że musi - nie byłam wobec ciebie do końca w porządku. Owszem zraniłeś mnie zabawiając się moimi uczuciami, ale powinnam pozwolić ci wyjaśnić wszystko, a nie tak traktować. Dodatkowo wierzyłam nie tym co powinnam, kiedy mówiono mi o tobie. Widziałam jak się starasz w pracy lecz uznawałam to za twoją kolejną grę, abym tylko nie odeszła przed uratowaniem firmy. Wierzyłam plotkom a nie prawdzie - mówiła przez łzy - teraz mi wstyd, że tak postępowałam. 
- Ula nie masz za co mnie przepraszam, należało mi się. Moje zachowanie było godne takiego traktowania. 
Stali tak jeszcze dłuższą chwilę milcząc, każde z osobna analizowało co usłyszało. Panna Cieplak była zła na siebie samą, że tak łatwo dała wiarę słowom Izabeli, nie przeczytała tego cholernego listu i nie zawalczyła o swoją miłość w dniu kiedy również zrozumiała kogo kocha. To przecież powiedziała Piotrowi, że kocha tylko Marka kiedy ten czekał na nią przed szpitalem po tym wypadku. Lecz ona uwierzyła Paulinie, która mówiła o powrocie Marka do niej. Z drugiej strony była wdzięczna Maćkowi za otwarcie jej oczu i pokazanie listu. 
Marek tak jak Ula wyrzucał sobie brak uporu w walce o ukochaną. Lecz wściekłość jaka go ogarniała wobec byłej narzeczonej była nie do opisania. Obiecał sobie, że załatwi tę sprawę raz na zawsze. Ale ta sprawa teraz musi poczekać, bo dziś musi załatwić tę najważniejszą sprawę. 
- Ula, a powiesz mi dlaczego wybrałaś ten konkretny dzień i godzinę? - zapytał. 
- I widzisz to jest kolejny powód moich przeprosin - Dobrzański zrobił wielkie oczy, wciąż nie rozumiejąc o  co chodzi - ja twój list przeczytałam dopiero niedawno. W dniu kiedy go napisałeś nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Dodatkowo dzwoniła do mnie Iza aby podać adres ośrodka, chwyciłam leżącą na stoliku złożoną kartkę i zapisałam na niej ten adres. Potem wieczorem dzwonił i powiedział o tym liście. Kazałam zniszczyć, ale Szymczyk mnie nie posłuchał i nie zrobił tego. Za to zapewne wiesz, że około miesiąca temu był u mnie - prezes skinął potwierdzająco - zaraz pierwszego dnia się pokłóciliśmy i przed wyjściem ode mnie na stole położył mi ten list. A tam podałeś konkretną datę i godzinę ot cała tajemnica. Pomyślałam, że to może być... - urwała tak jakby zastanawiała się nad doborem odpowiednich słów. 
- Przełomowa data dla nas - dokończył Marek, a Ula pokiwała jedynie głową zgadzając się - a co takiego powiedział albo zrobił Maciek, że tak cię zdenerwował? Jeśli można zapytać. 
- Sama rozmowa zaczęła się w miarę spokojnie. Jednak kiedy zaczął mi mówić o Izie i o tym co mówiła, a ciebie bronić coś we mnie pękło. Po tym jak zostałam sama w końcu przeczytałam twój list. W kolejnych dniach miała sporo czasu na przemyślenia - mówiła. 
- Ula to co napisałem w liście było najszczerszą prawdą. Nie wiem co usłyszałaś od Izy, ale zapewniam cię, że nie ma w tym grama prawdy - próbował tłumaczyć młody Dobrzański. 
- Teraz to wiem. Rozmawiałam z Alą, kiedy wróciłam do domu - znowu ta krępująca cisza. Mimo tego iż tak wiele sobie wyjaśnili, to jednak nadal odczuwali strach przed tym co dalej. Mimo tak wielu wyjaśnień nie powiedzieli co dalej z nimi. Żadne nie określiło się jak to ma być teraz. 
Przez tę rozmowę nawet nie zauważyli kiedy zaczyna się ściemniać. Ula chciała chyba się pożegnać, a bynajmniej tak to odczytał z jej zachowania Dobrzański. 
- Ula co teraz będzie? - zapytał, a jej milczenie jakby dodało mu czegoś na wzór odwagi - Ula nie musisz mi teraz odpowiadać, czekałem na ten dzień jak i na ciebie samą tyle to mogę poczekać jeszcze. Jednak chce abyś wiedziała, że bardzo mocno cię kocham. 
- Marek to nie tak. W ostatnim czasie w moim życiu znów zaczyna się jakaś rewolucja, wszystko wywróciło się do góry nogami. Kolejny raz okazało się, że można grać na moich uczuciach, nie mówię tu teraz o tobie, ale o kimś innym. Tak jak mówiłam wcześniej miała dość sporo czasu na przemyślenia. Mogę zapewnić cię, że wybaczyłam ci to cale świństwo, jednak jeszcze nie umiem zapomnieć. Kocham cię - wyznała, a jego serce szybciej zabiło - i wiem z całą pewnością, że nigdy nie przestałam. Lecz wciąż się boję, że to może się powtórzyć - mówiła. A ostatnie zdanie wyszeptała, tak jakby nie chciała zapeszyć. 
- Ula jeśli tylko pozwolisz, zrobię dosłownie wszystko aby udowodnić ci jak bardzo się zmieniłem. Już nigdy nie spowoduję abyś miała przeze mnie płakać - mówił spokojnie. 
Zdjął marynarkę i dał Uli aby ta ją założyła, kiedy tylko zauważył, że ta zaczyna marznąć. 
- Chodźmy Ula robi się dość chłodno. Odwiozę cię do Rysiowa - zaproponował rodzinny dom Uli, aby nie wydać Szymczyka, że wie o jej mieszkaniu w Warszawie. Dodatkowo pomyślał, że ta może nie chcieć być dzisiaj sama, ale tego co usłyszał nie przewidział. 
- Nie mieszkam w Rysiowie. Jeszcze zanim wróciłam do kraju kupiłam sobie mieszkanie na Krakowskiej. Jeśli więc masz czas to zapraszam do siebie. Mam ciasto - mówiła. 
- Krakowska to zaraz koło mnie - rzekł. 
- Jak to koło ciebie? Z tego co wiem to nie ma tam w pobliżu domów jednorodzinnych tylko same bloki - rzekła. 
- Po tym jak rozstałem się z Pauliną ona wyprowadziła się najpierw do Aleksa a potem do Mediolanu. Ja  sprzedałem ten dom, dzięki temu część ze sprzedaży poszła na ich spłacenie. Za resztę kupiłem mieszkanie na Okulickiego - wyjaśnił. 
- To nie wiedziałam - odparła kiedy wsiadali do auta. Marek jeszcze zanim ruszył uruchomił klimatyzację aby nagrzać w środku. 
Nie minęło więcej jak około kwadransa kiedy podjeżdżał pod wskazany przez Ulę blok. 
- To na drugim piętrze - wskazała na okna - proszę rozgość się, a ja nastawię wodę na kawę i pokroję ciasto - zwróciła się do Marka. 
Tego wieczoru jeszcze długo rozmawiali. A kiedy doszło pożegnania Marek mimo obawy postanowił uczynić coś więcej niż tylko wyznanie miłości. Stanął tak blisko, że czuła jego oddech na swojej twarzy, zbliżył swoją twarz i delikatnie niczym muśnięcie motyla ucałował jej usta. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. 💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓Nic innego nie wymyślę i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy . Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że tak bardzo się podobało.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnią noc.
      Julita

      Usuń
  2. Wreszcie przełom, prawdziwy przełom i to nie tylko dlatego, że oboje odarli się z prawdy, która przez tak wiele lat była dla nich prawdziwym ciężarem, ale także dlatego, że chyba pozbyli się tego dystansu wobec siebie, który wcześniej tak bardzo ich krępował. Ta rozmowa była potrzebna im obojgu. Była jak catarsis, które uwalnia od cierpienia i bólu, pozwala na odreagowanie napięcia, stłumionych emocji i skrępowanych myśli. Nie sądziłam, że Ula na tyle się otworzy i zaprosi Marka do siebie, ale to miła niespodzianka. Skoro wyjaśnili już sobie wszystko, to mam nadzieję, że zaczną od nowa budować swój związek i być może usankcjonować go prawnie. Wspaniały rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rozmowa faktycznie była potrzebna. Jednak najpierw musiało minąć trochę czasu.
      To jak się dalej potoczą ich losy czas pokaże, a ja to opiszę w kolejnym rozdziale.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Pierwszy krok zrobiony. Nawet łatwo poszło. Napawa optymizmem. Tak jak to że mieszkają blisko siebie. Zawsze mogą do siebie wpaść na pogawędkę.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy a zarazem najtrudniejszy krok mają za sobą. Mieszkanie w pobliżu to czysty przypadek, ale nie wątpliwie bardzo pomocny.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń