piątek, 19 listopada 2021

SIEROTY część XII

 Po badaniu obie jeszcze zajrzały do gabinetu Heleny.
- Jesteśmy już po badaniu a zabieg za trzy tygodnie. Chciałam jeszcze raz bardzo pani podziękować za pomoc w sprawie Beatki. Gdyby nie, to na zabieg musiałybyśmy czekać znacznie dłużej. Nie wiem jak się odwdzięczę za to wszystko - mówiła Cieplak. 
- Niczego nie musisz robić kochana. Bardzo się cieszę, że mogłam pomóc - odparła Dobrzańska.
- My się już pożegnamy. Zapewne zaraz przyjedzie Marek. Umówiliśmy się, że dam mu znać kiedy będziemy już po - ledwo co skończyła mówić jak słyszały pukanie do drzwi a zaraz ujrzały samego juniora Dobrzańskiego. 
- To co dziewczyny gotowe? - rzucił od progu. 
- Tak możemy jechać - odpowiedziała mu Ula i zwróciła się do Heleny - jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. 
- Mamo ja tak jak się umawialiśmy pojadę po tatę do szpitala i przywiozę go do domu. Tylko najpierw odwiozę dziewczyny do Rysiowa - zwrócił się do swojej rodzicielki. 
- W porządku synku. Ja jeszcze mam tu kilka rzeczy do załatwienia, ale w domu powinnam być nie dalej jak za dwie może dwie i pół godziny - odparła mu matka. 
Jechali już jakiś czas w kompletnej ciszy, jedynie co mąciło ten stan skupienia to grające radio. 
- Królestwo za twoje myśli - przewał tę ciszę Dobrzański. 
- Nic takiego, po prostu zastanawiam się nad czymś.
- Zdradzisz co to takiego? Może będę mógł pomóc? - zaciekawił się, jednocześnie kierując się chęcią pomocy. 
- Na razie nie. Ale dziękuję za oferowaną pomoc - rzekła i widząc minę Marka pospieszyła z wyjaśnieniem - mogę ci obiecać, że jak będę potrzebowała jakiejkolwiek pomocy to się zwrócę do ciebie - widać było, że to co usłyszał w jakimś sensie ucieszyło go. Mało tego kiedy usłyszał, że poprosi go o pomoc jego serce jakoś dziwnie zabiło. 
Podjechali pod blok Ula wysiadła wraz  z Beatką z auta juniora, pożegnały się i Marek już wracał  do Warszawy. 
- Ale jestem zmęczona - zaczęła narzekać mała. Ula spojrzała na Beatkę i zmieniła swoje plany. A przynajmniej do momentu jak wróci Jasiek ze szkoły.
- Idź umyj ręce. Ja w tym czasie nastawię zupę do podgrzania. Zjesz i może się położysz - Beatka bez żadnego sprzeciwu zrobiła o co prosiła siostra. Niespełna godzinę później kiedy mała Cieplak położyła się Ula siedziała przy stole i zastanawiała się. Te jej rozmyślenia przerwało wejście jej brata. 
- O czym tak rozmyślasz siostra? Co powiedział lekarz? - zagadnął ją brat. 
- Jak wszystko pójdzie dobrze za miesiąc Betti będzie już po zabiegu. Lekarz zbadał ją i ustalił termin za trzy tygodnie - mówiła Ula. 
- Super - podsumował swoim zwyczajem Jasiek - ale chyba nie tylko nad tym rozmyślałaś, co? - dopytywał. Znał swoją siostrę i wiedział kiedy coś ją trapiło. 
- Przed tobą chyba nic się nie ukryje - Jasiek spojrzał na Ulę wzrokiem mówiącym, że ma rację i czeka na odpowiedź - zastanawiam się nad naszą przeprowadzką do Warszawy. Betti idzie do szpitala, ty chcesz studiować, a i ja miałabym bliżej do pracy - wyjaśniła lecz bardziej brzmiało to tak jakby próbowała przekonać samą siebie. 
- Siostra jeśli chcesz znać moje zdanie, to jest bardzo świetny pomysł - wyraził swoje zdanie młody Cieplak i dopytywał - a masz jakieś już na oku, czy może mówisz o tym co ci proponowali z firmy? 
- Myślę o tym właśnie z firmy - odpowiedziała.
- Ula powinnaś zgodzić się na ten wynajem - mówił.
- Tak właśnie sobie myślę, że może kiedy mała będzie w szpitalu moglibyśmy wszystko przewieźć. Niewiele tego mamy, a w zasadzie to tylko odzież, kilka rzeczy z kuchni, laptop i  telewizor. Tu wszystko jest właścicieli, a dodatkowo to mieszkanie z firmy jest w całości umeblowane - mówiła.
- A jakie duże? - dopytywał ją brat.
- Ma trzy pokoje z kuchnią. Tyle wiem, bo przecież nie widziałam tego mieszkania. Ale jutro będę w firmie to poproszę Marka o możliwość obejrzenia - odpowiedziała. 
- Świetnie. Pojechałbym razem z tobą. Ale nie mogę jutro nie iść do szkoły, mam sprawdziany z dwóch przedmiotów - wyjaśnił z jakimś smutkiem w głosie.
- Spokojnie Jasiu. Ja jutro poproszę Marka aby mi je pokazał albo dał klucze to wówczas podjechalibyśmy w sobotę - pocieszała brata. Jasiek skinął głową potwierdzająco. 
Reszta dnia minęła rodzeństwu bardzo spokojnie a nawet leniwie. 

Po niespełna godzinie od kiedy wyjechał z Rysiowa już parkował swój samochód pod jednym ze szpitali w Warszawie.
- Witaj tato. Przepraszam, że musiałeś trochę dłużej czekać. Ale byłem odwieźć Ulę i jej siostrę do domu a dodatkowo był jakiś wypadek po drodze i utknąłem w korku - pospieszył z wyjaśnieniami młody Dobrzański zaraz jak tylko wszedł do sali, w której czekał jego ojciec.
- W porządku synu. Nic się nie stało. Wypis dopiero co mi przynieśli - odparł mu Krzysztof. 
Nie mitrężyli więcej czasu i po kilku minutach już jechali do domu. 
- Powiedz tato jak się czujesz - zagaił Marek do ojca kiedy jechali.
- Powiem ci synu, że nawet znośnie - odparł zgodnie z prawdą senior - a co w firmie Aleks się uspokoił? - dopytywał.
- Aleks od tego dnia kiedy był u ciebie w szpitalu nie pokazuje się w firmie również Paulina nie pokazała się. Co do niej samej to wiem, że miała wylecieć do Włoch -  mówił Marek. 
- To dobrze. Chciałem zwołać zebranie zarządu - rzekł senior. 
- Tato czy to nie może poczekać do waszego powrotu. Adwokat mówił, że wszystkie papiery już ma i będzie redagować pismo do sądu. A sama rozprawa najwcześniej za jakiś miesiąc a nawet półtorej - mówił junior - we wtorek jedziecie do Szwajcarii na dwa tygodnie. Wypoczniecie, nabierzecie sił i kiedy wrócicie zwołamy zarząd - próbował przekonać ojca. 
- Wiesz co synu? Masz rację najpierw dajmy mamie odpocząć i zrelaksować się - Marek uśmiechnął się pod nosem i pokiwał głową.
- Ach ten tato zawsze myśli o innych, a nigdy o sobie - pomyślał. Cieszył się, że udało się przekonać ojca do tego wyjazdu już myślał, że będzie to bardziej trudne. 

Febo został sam w tym wielkim domu. Z jednej strony był wściekły na cały świat, że jego chytry plan się nie powiódł. A miał być taki idealny, przemyślany w każdym calu. Zastanawiał się co mogło pójść nie tak, kto zdradził. Następnego dnia spotkał się z Adamem. Przyszedł do firmy pod koniec dnia kierując swoje kroki bezpośrednio do gabinetu, w którym pracował Adam Turek.


Wszedł do środka i bez zbędnych słów typu dzień dobry albo chociażby cześć przeszedł do meritum sprawy.
- Ty podły zdrajco - Turek siedział tak jakby wbiło go w fotel. Był tak oniemiały tym wtargnięciem, bo inaczej tego nie można było nazwać, że nie umiał wydobyć z siebie głosu - i co nie masz mi nic do powiedzenia? - niemalże krzyczał już, prawie że były dyrektor i możliwe iż współwłaściciel. 
- Ale o co chodzi? - wydukał w końcu Turek - ja o niczym nie wiem - dokończył widząc minę swojego wciąż przełożonego.
- Zdradziłeś mnie. I jeszcze masz czelność pytać co się stało? - wysyczał przez zaciśnięte zęby Febo. 
- Aleks, ale ja naprawdę nie mam pojęcia o co mnie posądzasz - mówił ze spuszczoną głową główny księgowy. 
- Zdradziłeś mnie do Dobrzańskich - mówił podniesionym głosem Aleks. 
- Ja? No co ty? Kiedy miałbym to zrobić? - rzucił kilkoma pytaniami Adaś. 
- Nie wiem jak i kiedy. Jednak wiem, że Dobrzański jeden i drugi  odkryli mój plan.
- I co teraz? - zdołał tylko tyle wydukać Turek. Był pewien, że niczego im nie mówił. Mało tego od kilku dni nawet nie widział żadnego z nich, bo Aleks tak zawalił go robotą, że nawet nie miał czasu aby pójść do bufetu. 
- Nie wiem. Jak na razie Krzysztof jest w szpitalu, ale zapewne po wyjściu będzie chciał zwołać zebranie  i pozbyć się mnie z firmy. 
- Aleks ja ci mogę przyrzec, że niczego im nie zdradziłem. 
- To w takim razie kto?
- Nie wiem, nie mam pojęcia - Febo jeszcze bardziej rozgoryczony tym, że nie udało się zdemaskować zdrajcy opuścił gabinet Turka a co za tym idzie również firmę. Poza księgowym oraz Pauliną nie miał tu nikogo przychylnego. Ludzie zazwyczaj woleli schodzić mu z oczu i drogi. Rozmawiali z nim jedynie kiedy była taka konieczność i zazwyczaj taka rozmowa była krótka i rzeczowa. Lecz jemu to kompletnie nie przeszkadzało. On i jego siostra uważali się za panów lepszej rasy. A każdy inny był nic nie wartym, marnym pyłem kurzy. Na wszystkich patrzyli z pogardą i wyniosłością. Ta ich wyniosłość była nawet słyszalna w tonie głosu. Ci wszyscy co znali historię rodzeństwa, zastanawiali się co takiego zrobiła im rodzina Dobrzańskich, że tak ich nienawidzili. 
Następnymi, na których był zły to Scacci, jak mógł się aż tak pomylić co do tej dwójki. Nazywali go swoim przyjacielem, klepali po ramieniu. A jak przyszło co do czego to odwrócili się plecami. 
Na swoją siostrę również w myślach wylał nie jedno wiadro pomyj. 
- Jak ta idiotka mogła zrobić coś takiego bez konsultacji ze mną. I to tylko dlatego, bo  ten dupek się z nią rozstał. Sam bym z nią długo nie mógł wytrzymać, gdybym był jej facetem. A teraz zamiast mi tu pomóc to ona bierze kilka dni wolnego i leci sobie do Mediolanu - wyzywał ją w myślach. 

Było kilka minut przed dziewiątą jak Ula przekroczyła próg firmy. Dzisiaj miała jeszcze wolne więc chciała załatwić sprawę mieszkania tak jak obiecała rodzeństwu. Wieczorem kiedy siedzieli całą trójką i jedli kolację Ula oznajmiła jaką podjęła decyzję.
- Kochani po wielu rozmowach z różnymi osobami postanowiłam, że przeprowadzimy się do Warszawy,
- Świetna decyzja siostra. Bardzo się cieszę
- Ale ja tam nie mam żadnych koleżanek - żaliła się mała.
- Betti będziesz mieć ich znacznie więcej niż tu. Kiedy będziesz już po zabiegu na serduszko zapiszemy cię z Jasiem do tamtejszego przedszkola. Są tam duże place zabaw oraz piękny park ze stawem, gdzie pływają pstrokate kaczki oraz para łabędzi - tłumaczyła małej. 
- Obiecujesz?
- Siostra, a czy Ula kiedykolwiek złamała dane nam słowo - zwrócił się do małej Jasiek, a ta pokręciła tylko główką, że nie. 
- To kiedy będziemy się przeprowadzać? - dopytywała Beatka, po tym jak spodobało się jej to mówiła Ula.
- Jutro pojadę do firmy i porozmawiam o tym z Markiem - odpowiedziała. 
- A mogę jechać z tobą? - pytała najmłodsza z Cieplaków.
- Kochanie musisz jak najwięcej przebywać w domu, aby móc w wyznaczonym terminie przeprowadzić zabieg. Zaprowadzę cię do Maćka mamy i pojadę załatwić jak najwięcej - mała z niewielką chęcią przystała na to co usłyszała. 
Weszła do windy i wcisnęła guzik z numerem piątym. Po kilku może kilkunastu sekundach drzwi windy się rozsunęły na wybranym piętrze. Wysiadła i swoje kroki skierowała do gabinetu Marka. 
- Dzień dobry. Masz może krótką chwilę? - odezwała się kiedy po usłyszeniu zaproszenia weszła. 
- Jasne wchodź. Czy coś się stało?- dopytywał Dobrzański. 
- I tak i nie - odpowiedziała dość tajemniczo. 
- A możesz nieco jaśniej? 
- Chciałam zapytać o to mieszkanie firmowe - na ten tekst ucieszył się.
- A co chciałaś wiedzieć? 
- Czy ono wciąż jest wolne? 
- Tak. 
- Wiesz wczoraj rozmawiałam trochę z twoją mamą, a popołudniu i wieczorem z Jaśkiem oraz Betti i chcieliśmy wynająć je. 
- Oczywiście, że jest wciąż do wynajęcia. Powiedziałbym iż czeka ona na waszą całą trójkę. To bardzo mądra decyzja - mówił ciesząc się w duchu z jej decyzji - mądra decyzja, to ułatwi wam wiele spraw - mówił. 
- A jest możliwość obejrzenia dzisiaj? - zapytała. Marek zrobił smutną minę. 
- Przepraszam cię Ula, ale klucze od tego mieszkania są u moich rodziców. Tato doglądał remontowców - uff udało mu się wybrnąć. Tak niewiele brakowało a wpadłby - ale po pracy będę u rodziców i wezmę kluczę i jutro podczas przerwy na lunch możemy tam podjechać. To zaledwie kwadrans spacerkiem przez park. 
- Oczywiście nie ma problemu. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Długo Ula biła się z myślami, czy dać się namówić na przeprowadzkę do Warszawy. Najwidoczniej Helena użyła właściwych argumentów, które przekonały Cieplakównę. Rodzina Dobrzańskich jest bardzo życzliwa Uli. To bardzo pocieszające zwłaszcza, że dziewczyna nie ma łatwego życia i wciąż ma pod górkę. Nic dziwnego, że Marek jest uszczęśliwiony decyzją Uli. Najwyraźniej czuje do niej coś więcej niż tylko zwykłą sympatię. Tylko patrzeć jak wyzna jej miłość. Ja czekam na przeprowadzkę. Jestem pewna, że Marek wydatnie pomoże w niej Cieplakom.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena swą rozmową sprawiła, że Ula przejrzała na oczy. Dało wiele do myślenia. Wszyscy Dobrzańscy od początku byli życzliwi dla Uli. Marek już od jakiegoś czasu czuje do Uli coś więcej, ale sam nie przyznaje się do tego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. No nareszcie Ula się złamała. Przeprowadzka do Warszawy wszystkim ułatwi życie.
    A i Marek będzie miał Ule bliżej, no i może coś wolniutko ruszy między Nimi. Ale wciąż mnie martwi Aleks, bo knuje cały czas. A teraz to jeszcze wściekłość Go nakręca. No nic ale muszę poczekać cierpliwie na kolejną część. Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki rozmowie z Dobrzańską a potem z Jaśkiem Ula zrozumiała kilka rzeczy.
      Aleks poza tym, że jest wściekły już niewiele może.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Pierwszy krok zrobiony. Ula podjęła decyzje o przeprowadzce. Teraz powinno być już z górki. Będzie bliżej Marka, a i pomoc na pewno się jej przyda w czasie gdy Beatka będzie operowana. Znając Dobrzańskich, samej jej nie zostawią.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej z tej przeprowadzki cieszy się Marek. Tak jak mówisz będzie miał ją bliżej.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń