Po tygodniu do pracy wrócił Aleks. Był jakiś dziwny, znów na wszystkich burczał, czepiał się o wszystko i wszystkich. Dostało się nawet Ani w recepcji bo podała mu zły klucz. Nie szło z nim wytrzymać.
- Widziałaś chyba wrócił stary Aleks. Ten urlop źle na niego wpłynął - mówił Marek do Uli gdy znów było słychać jak Aleks wrzeszczał, tym razem na Dorotę
- Tak, zauważyłam iż jest jakiś nie swój - odparła
- No i ino patrzeć jak zacznie znowu knuć - mówił
- Może nie. Musiało coś się wydarzyć podczas tego urlopu. Wiesz co, pójdę do niego i spróbuję się czegoś dowiedzieć - powiedziała i pożegnała się z narzeczonym przed swoim gabinetem. Następnie udała się do dyrektora finansowego.
Będąc już pod jego gabinetem usłyszała jak ten krzyczy na kogoś. Doszła do biurka jego sekretarki i szepnęła
- Co tam się dzieje?
- Od kilku minut jest u niego Adam, a wcześniej to i mnie się oberwało - odparła Dorota - kazał aby mu nie przeszkadzać - dodała widząc iż Ula zamierza tam wejść.
Ula długo nie myśląc doszła do drzwi i nie pukając weszła do jego gabinetu i krzyknęła, co było do niej nie podobne. Aleks stał jak osłupiały również Adam, który widział dla siebie szansę opuszczenia biura.
- Adam stój - rzekła
- Aleks, co tu się dzieje do cholery. Słychać cię u Władka na dole - mówiła - jak urlop - dodała
- Nic się nie stało. Tylko ten matoł miał tydzień aby mi przygotować raport. I co wracam a raportu nie mam. A co do urlopu to się pomyliłaś moja droga pani wice - powiedział z ironią w głosie
- Dobrze wiesz, że Adama również nie było. Miał pilne sprawy rodzinne, a ten raport leży na moim biurku od dwóch dni. Wystarczyło zapytać. A co do reszty to możesz mówić jaśniej - powiedziała do Febo a Adamowi dała znać aby zostawił ich samych
Febo usiadł na swoim fotelu tak jakby chciał się odgrodzić od wszystkich. A biurko miało mu w tym pomóc.
- Powiesz mi w końcu co się stało. Bo jak mniemam to poleciałeś na ten urlop do Julii - ni to zapytała ni to stwierdziła
Ten tylko skinął głową potwierdzając jej przypuszczenia.
- I? - nie ustępowała
- I nic. Ona mnie nie chce - powiedział po chwili namysłu
- Jak to. A rozmawiałeś z nią - dopytywała
- Tak i niby wszystko było w porządku. Lecz gdy poprosiłem aby wróciła razem ze mną do Polski, to powiedziała..że nie może bo praca - rzekł - a przecież mogłaby pracować F&D - dodał
- Rany Aleks, jakbym nie wiedziała to uznała bym, że jesteś rodzonym bratem Marka - mówiła z uśmiechem na twarzy i kręcąc głową
Ten spojrzał na Cieplak nie rozumiejąc jej wypowiedzi.
- Tak jak on, jesteś w gorącej wodzie kąpany - wyjaśniła widząc jego minę - przecież ona ma tam pracę i jakieś zobowiązania wobec swojego pracodawcy i nie może od tak jej porzucić bo ty tak chcesz- dodała
- No tak zapomniałem, że pani wiceprezes wszystko wie najlepiej - rzekł ironicznie
- Mylisz się, nie nie wiem wszystkiego. Tylko myślę racjonalnie - odparła i wyszła od niego. On został sam ze sobą i z tym co mu Ula powiedziała. I im bardziej nad tym myślał co od niej usłyszał dochodził do wniosku iż ta niby wszechwiedząca panna Cieplak miała rację.
- No to panie Febo nie popisałeś się. Jesteś kretynem i idiotą w jednej osobie. Przecież ona nie może tam wszystkiego od tak zostawić bo ty tak chcesz. Powiedziała, że cię kocha. Ale ze względu na pracę teraz nie może. A ty co wielka obraza. Nie ma co ty to potrafisz - biczował się w myślach. Postanowił do niej zadzwonić z przeprosinami. I że będzie ją błagał aby mu wybaczyła i pozwoliła do siebie przyjechać na weekend.
Wyszedł do sekretariatu aby powiedzieć Dorocie aby nikogo do niego nie wpuszczała i nie łączyła przez najbliższą godzinę. Nie chciał tracić czasu musiał z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
Ula wróciła do swego biura wzięła ten nieszczęsny raport oraz torebkę. Raport zostawiła u swej asystentki i poleciła aby ta zaniosła go do dyrektora finansowego. Nie miała ani ochoty ani siły aby widzieć się z Febo. Po czym weszła do biura swego ukochanego.
- Ula, kochanie co się stało - pytał Marek widząc Ulę
- Nic takiego, po prostu Aleks... - mówiła, ale Marek nie dał jej skończyć
- Co ci zrobił. Jak go dorwę, co on sobie myśli... - zaczął mówić Marek. Miał zamiar iść do Febo i się z nim rozmówić
- Marek zostaw. To bez sensu - mówiła - chodźmy lepiej coś zjeść i pospacerować - dodała
- No dobrze, jak chcesz - odparł i mocnej przytulił do siebie
Postanowili pójść na ich ulubione zapiekanki i do parku pospacerować. Po jakimś czasie usiedli na swej ulubionej ławce w pobliżu stawu. W końcu mieli chwilę dla siebie tego dnia i mogli również pomyśleć o ślubie. Czas naglił a oni prócz tego, że załatwili u Pshemko uszycie im strojów. To nie mieli nic poza tym.
- Marek jeśli mamy się pobrać w czasie świąt to powinniśmy udać się do kościoła i ustalić termin - powiedziała Ula
- Masz rację kochanie. Wiesz możemy nawet teraz jechać. Ja nie mam nic pilnego zadzwonię tylko do Sebastiana aby mnie zastąpił i możemy jechać - odparł
Ula również nie miała nic pilnego i tak jak Marek ona zadzwoniła tylko do swojej asystentki informując ją iż już dziś do pracy nie wróci. Po wykonaniu przez oboje telefonów do właściwych osób udali się do najbliższego kościoła jaki znajdował się w pobliżu ich zamieszkania. A bynajmniej tak myślała Ula. Jakież było jej zaskoczenie gdy Marek wybrał kierunek Rysiów.
- Ale my mieliśmy jechać do kościoła - mówiła Ula
- No i jedziemy. Kochanie chyba nie sądzisz aby nasz ślub miałby odbyć się w jakimś Warszawskim kościele - rzekł Marek
- Jesteś kochany. Zawsze marzyłam aby móc wziąć ślub tam gdzie moi rodzice - mówiła a po jej policzkach popłynęły łzy. Lecz tym razem to były łzy szczęścia pomieszane ze smutkiem iż jej rodzice tego nie doczekali.
Po dotarciu na miejsce, udali się do kancelarii kościelnej. Tam zastali księdza, któremu wyjaśnili cel swej wizyty
- Tak się cieszę kochani. Z terminem nie będzie żadnego problemu - powiedział ksiądz zapisując w księdze ich imiona i nazwiska oraz informując o terminie wyjścia zapowiedzi. Marek opłacił wszystko i już mogli wracać do Warszawy.
- Marek a możesz jeszcze podjechać na cmentarz - poprosiła Ula
- Oczywiście skarbie, nie ma żadnego problemu - odpowiedział i skierował się w stronę cmentarza
Będąc już na miejscu zakupili dwa znicze oraz dwie donice z żółtymi chryzantemami i udali na grób państwa Cieplak. Uprzątnęli nagrobek, zapalili znicze i zmówili modlitwę za dusze zmarłych. Po czym Marek udał się do samochodu a Ula tak jak i poprzednimi razami jeszcze została aby przeprowadzić z rodzicami rozmowę. Co raczej było monologiem
- Witajcie kochani. Dawno mnie nie było u was, ale mieliśmy dużo pracy. Dziś Marek zrobił mi wielką niespodziankę. Jak wiecie zaręczyliśmy się i dziś byliśmy ustalić datę ślubu. A Marek przywiózł nas do naszego rysiowskiego kościółka. Twierdzi, że jeśli mamy brać ślub to tylko tu. Jestem z nim naprawdę szczęśliwa. Tylko z nim mogę iść przez życie.
Skończyła swój monolog, podniosła się z ławeczki i udała w stronę wyjścia. Lecz coś się jednak zmieniło. Ula po raz pierwszy wychodziła z cmentarza nie płacząc. Owszem było widać na jej twarzy smutek lecz nie było łez. No cóż przecież z takiego miejsca nikt nie wychodzi tryskając humorem.
Nawet Marek zauważył iż od jakiegoś czasu Ula częściej się uśmiecha. Noce też są spokojniejsze częściej przesypiają je. Przestała uciekać i zamykać się w łazience. Zazwyczaj jak ma gorsze chwile to mówi o tym jemu. A jego to cieszy wiedząc, że ona zaczyna mu coraz bardziej ufać. On nigdy w takich chwilach nie odmawia jej wsparcia. Czasami wystarczy jej aby on ją tylko przytulił innym razem rozmawiają.
W czasie powrotu do Warszawy mieli odebrać Beatkę od seniorów więc była sposobność aby również im powiedzieć o ich planach. Będąc już u rodziców poinformowali ich o terminie ślubu.
Oboje Dobrzańscy ucieszyli się z tej wiadomości.
- Mamo mamy do ciebie prośbę w związku z wynajęciem sali. Możesz nam pomóc? - pytał Marek
- Oczywiście kochani, że wam pomogę. Ale oprócz daty musicie mi powiedzieć na ile osób - odparła Helena
- Dobrze jeszcze dziś wieczorem damy ci znać ile będzie osób - odparł junior
CDN...
Aleks jest kretynem, obraził się na Julię, nakrzyczał na wszystkich w firmie bo był wkurzony. Czy to mu w czymś pomogło? Ulka ma chyba na każdego dobry wpływ. Najważniejsze że z Ulą jest już lepiej, nie płaczę tyle i nie zamyka się sama w łazience, tylko pozwala Markowi się nią zająć. G
OdpowiedzUsuńNo cóż Aleks jest w połowie Włochem i nawet temperament ma iście włoski. Najpierw mówi i robi a dopiero potem myśli. I mamy tego efekt.
UsuńUla w końcu zaczyna ufać Markowi i dlatego już przed nim nie ucieka.
Lecz nie ma co się dziwić jej zachowaniu dotychczas była tylko raniona przez mężczyzn i to stąd takie jej zachowanie.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Muszę przyznać, że po tym co zrobił Alex dla Uli i poniekąd dla Marka w Stanach sądziłam, że on jednak trochę złagodniał. Ta jego gorąca, włoska krew kiedyś go zgubi jeśli nad tym nie popracuje. Dobrze przynajmniej, że wziął pod uwagę to, co powiedziała mu Ula. Wciąż liczę na to, że Julia wróci do Polski i go uszczęśliwi.
OdpowiedzUsuńŚlub zbliża się wielkimi krokami a oni chcą dopiąć wszystko na przysłowiowy guzik. Helena na pewno pomoże i wszystko się uda. Odniosłam wrażenie, że Ula wraca do równowagi, żebym jeszcze to samo mogła powiedzieć o Alexie...
Pozdrawiam pięknie. :)
Złagodniał jak najbardziej. Tylko ten jego włoski temperament powoduje zmiany w jego zachowaniu. Na pocieszenie mogę zdradzić iż dojdą do porozumienia.
UsuńŚlub coraz bliżej i tu pomoc Heleny będzie widać bardzo dobrze. A Ula rzeczywiście zaczyna wracać do równowagi. Nareszcie wszystko zaczyna się układać tak jak powinno być.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Myślałam, że Aleks po wielu rozmowach z Ulą w USA trochę zrozumiał, że w miłości trzeba czasem schować dumę do kieszeni. Jednak nie. Włoski temperament wziął górę i po prostu strzelił focha. Już myślałam, że pogodzą się z Julią, a tu wrócił jeszcze gorszy, niż był wcześniej. Na wszystkich warczy, a przeciez oni nie są winni tej sytuacji. Mam nadzieję, że się opamięta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo bardzo serdecznie
Andziok :) <3
Zrozumiał ale czasem tak bywa, że emocje biorą górę nad rozumem i mamy co mamy. W tym przypadku nie chodzi o dumę. Poniekąd Aleks zazdrości trochę Paulinie oraz Markowi iż ich partnerzy są z nimi na miejscu. A kobieta, którą on kocha jest tak daleko od niego.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Aleks pomógł Uli i Markowi to czas na odwdzięczenie się i oni powinni pomóc Julii i Febo. Czasami miłości trzeba dopomóc a ich ślub byłby dobrą okazją na pogodzenie tej dwójki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Powiem tylko tyle, że ich ślub będzie pretekstem do czegoś więcej. Ale więcej nic nie powiem.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Hm...poprawa Aleksa krótkotrwała.Z tą Julią może wcale nie jest definitywny koniec i zdołają się jakoś porozumieć? A Marek i Ula im w tym pomogą? Cieszę się ,że koszmary Uli odchodzą w zapomnienie i odbudowuje swoje szczęście z Markiem.A Aleks i Julia uważam ,że powinni dać sobie drugą szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :).
To nie jest krótkotrwała poprawa. Najzwyczajniej w świecie Aleks jest w gorącej wodzie kąpany. Ula coraz bardziej zaczyna wychodzić na prostą co bardzo cieszy Marka i pozostałych. Co do reszty to w kolejnych częściach.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita