Wstał i niezwłocznie podszedł do odchodzącej pary.
- Przepraszam - odezwał się Dobrzański.
- Czego? - usłyszał niemiły ton głosu mężczyzny.
- To chyba pana? - wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny trzymając w dłoni długopis. Musiał coś wymyślić aby zatrzymać tę dwójkę.
- Raczej nie - odpowiedział z coraz większą irytacją, że ktoś raczył ich zatrzymać.
- Czy wszystko jest w porządku? - zwrócił się Marek do stojącej obok kobiety. Ta tylko stała ze spuszczoną głową i wyglądała jakby z każdą sekundą coraz bardziej kuliła się w sobie.
- A nie widać? - usłyszał od mężczyzny.
- Piotr proszę uspokój się pan tylko grzecznie zapytał - nagle odezwała się Ula widząc, że zanosi się na bójkę. A nawet nie widząc, a czując to w mocniejszym uścisku jego dłoni na jej przedramieniu.
- Nie mów mi co mam robić - wysyczał przez zaciśnięte zęby i już jego ręka leciała w jej kierunku.
- Na mnie podnieś rękę - usłyszał jednocześnie czując, że coś a raczej ktoś go zatrzymał. I po chwili znaleźli się poza lokalem.
- Ty co obrońca cudzych kobiet? - wykonał zamach drugą ręką i tym razem mu się nie udało. Nie minęło wiele kiedy tuż obok całej trójki pojawili się dwaj ochroniarze.
- Co tu się dzieje?
- Ten oto człowiek w mojej obecności zachowywał się niewłaściwie wobec tej pani - pokrótce Marek wyjaśnił całe zajście.
- Wezwij patrol policji - usłyszeli jak jeden z ochroniarzy mówi do kogoś przez krótkofalówkę - a państwa poproszę razem z nami - zwrócił się do Uli i Marka.
Przez kilka może kilkanaście minut czekali na przyjazd policji w jednym z dwóch pomieszczeń należących do pracowników ochrony. W drugim, które służyło do przetrzymywania podejrzanych siedział Piotr.
- Nazywam się Marek Dobrzański - przepraszam, że tego nie uczyniłem wcześniej - odezwał się do kobiety kiedy to oczekiwali na przyjazd funkcjonariuszy, a byli już po złożeniu odpowiednich wyjaśnień ochroniarzom.
- Urszula Cieplak - wyszeptała ze spuszczoną głową i po chwili dodała - bardzo panu dziękuję za pomoc.
Marek już miał coś powiedzieć lecz pojawiła się policja i kolejny raz musieli powiedzieć co takiego było powodem takiego zajścia .
W końcu mogli opuścić galerię, natomiast Piotr został wyprowadzony w kajdankach i przewieziony na komisariat. Marek udał się w stronę parkingu, a Ula stanęła na środku pasażu szukając telefonu w torebce. Kiedy już miała wybierać znany sobie numer jak spod ziemi przed nią wyrósł Marek.
- Ula może gdzieś cię podwieźć? - zaproponował.
- Nie dziękuję. Nie chcę sprawiać panu dodatkowych kłopotów. Właśnie chciałam zadzwonić do przyjaciela - odparła.
- Nie pan a po prostu Marek i nie jest to dla mnie żadnym problemem.
- W porządku - odparła po chwili zastanowienia i jedynie poprosiła o chwilę. Zadzwoniła do Maćka z informacją, że jeszcze dziś go odwiedzi. Podała adres Dobrzańskiemu i już bez żadnych przeszkód jechali w wyznaczonym kierunku przy kompletnej ciszy.
Nie minęło kilkanaście minut, a już Marek parkował przed jednym z bloków.
- Dziękuję ci bardzo za podwiezienie - usłyszał kiedy chciał coś powiedzieć.
- Żaden problem. Jeśli byś jeszcze kiedykolwiek potrzebowała pomocy możesz zadzwonić - odparł, nie mając pojęcia, że to kiedykolwiek może nastąpić szybciej niż to możliwe. Wręczył Uli niewielki kartonik ze swoim imieniem i nazwiskiem oraz numerem telefonu. Cieplak przeczytała, delikatnie się uśmiechnęła po czym pożegnała mówiąc.
- Do zobaczenia - Marek odparł tym samym.
Ula wysiadła i swoje kroki skierowała w kierunku klatki z numerem dwanaście. Dobrzański odprowadził ją wzrokiem, ponownie odpalił silnik i ruszył do siebie.
- Bardzo sympatyczna ta Ula. Ciekawe czy jeszcze uda nam się spotkać? - rozmyślał podczas drogi powrotnej.
- Witaj Maciuś - rzekła Ula po tym jak weszła do mieszkania przyjaciela.
- Witaj - usłyszała w odpowiedzi, ale brzmiało to jakoś dziwnie.
- Wszystko w porządku? - zapytała, a w zamian usłyszała.
- Możesz mi powiedzieć co tu robisz? - Ula spojrzała ze zdziwieniem na przyjaciela nie rozumiejąc o co mu może chodzić. Maciek pospieszył z wyjaśnieniem - ty się szlajasz po galeriach a Piotra ktoś napadł. Ale ponoć tamten miał jakieś układy z policją i wyszło na odwrót, i to Piotr trafił do aresztu - Ula słuchała tego z niedowierzaniem.
- A skąd ty o tym wiesz? - zapytała aby się upewnić co do swoich przypuszczeń.
- Piotr zadzwonił do mnie z aresztu.
- To jak widać minął się z prawdą i to dość mocno. Ten ktoś nie napadł na Piotra, ale mi pomógł kiedy to właśnie Piotr kolejny raz chciał mnie pobić.
- Ulka o czym ty mówisz? Jak to Piotr chciał ciebie pobić, znam go już tyle czasu i nie uwierzę w to co mówisz.
- To już twoja sprawa. Ja ci mówię jak jest i to w dodatku nie było to po raz pierwszy. Mało tego często wpada w złość wobec innych. Potrafi ubliżyć mi w obecności innych. Dla niego nie ma znaczenia miejsce ani czas - mówiła spokojnie, ale w środku się cała gotowała.
- Nie wierzę i tyle. Tak samo mówiła o nim Dominika kiedy się rozstali.
- Sam widzisz, że coś musi być na rzeczy - jednak wciąż wiedząc miną Maćka postanowiła mu pokazać dowód i nastawiła policzek - spójrz to jest sprawka twojego kolegi. Takich siniaków miałam już wiele i to nie tylko na twarzy, ale i na całym ciele - kiedy ten nadal wydawał się nie być przekonany co do prawdy. Ula postanowiła opuścić mieszkanie już raczej tylko znajomego.
Wyszła przed blok rozejrzała się dookoła i poszła przed siebie. Nie wiedziała gdzie się udać, nie chciała wracać do mieszkania, które dzieliła z Piotrem w obawie iż ten może wrócić w każdej chwili. Nie znała tutejszego prawa. Z torebki wyjęła telefon aby zadzwonić Dominiki, siostry Maćka aby dowiedzieć się czegoś więcej o Piotrze. Usiadła na ławce w niewielkim parku, do którego dotarła. Kiedy otworzyła pokrowiec telefonu, na ziemię spadł ten sam kartonik co dostała od Marka. Podniosła go i po chwili zawahania wybrała ciąg dziewięciu cyfr.
- Marek Dobrzański słucham - usłyszała po drugiej stronie słuchawki.
- Dzień dobry, Ula Cieplak - odpowiedziała.
- Witaj Ula coś się stało? - pytał, bo przecież widzieli się niespełna może dwie godziny temu. Nawet przez myśl mu przeszło czy kiedykolwiek ona zadzwoni, a tu proszę.
- Czy mogę prosić cię o pomoc? Chciałam pojechać do swojego, a raczej mieszkania Piotra i zabrać kilka rzeczy, czy mógłbyś mnie tam zawieź?
- Jasne, nie ma żadnego problemu. Nadal jesteś i swojego przyjaciela?
- Nie. Jestem w parku, niedaleko jego mieszkania. Ale abyś nie musiał krążyć to możemy spotkać się pod jego blokiem.
- W porządku możemy tak zrobić. Powinienem być na miejscu za jakieś trzy kwadranse - usłyszała w odpowiedzi, pożegnali się i rozłączyli.
Po tej rozmowie zadzwoniła do Dominiki to co usłyszała aż zmroziło jej krew w żyłach. Ze słów jakie padły wyłaniał się obraz prawdziwego oblicza Sosnowskiego, ale o tym już sama Ula doskonale wiedziała.
- Ula on tylko na początku naszego związku wydawał się być takim miłym, szarmanckim mężczyzną - mówiła kobieta - jednak kiedy już zamieszkaliśmy sami z dnia na dzień stawał się coraz bardziej nieobliczalny. Z czasem odizolował mnie od bliskich, przyjaciół i tak naprawdę to jedynie z Maćkiem miałam kontakt. A kiedy mu o wszystkim opowiedziałam, że Piotr mnie bije, znęca się to jedynie mnie wyśmiał, mówiąc iż mi nie wierzy. Następnego dnia o wszystkim dowiedział się Piotr, chyba nie muszę mówić jak to się skończyło. Odetchnęłam z ulgą kiedy powiedział o tym swoim wyjeździe. Początkowo chciał abym pojechała wraz z nim. Udało mi się przekonać go do samodzielnego wyjazdu, tłumacząc się studiami i egzaminami. Przez pierwsze dwa może trzy miesiące dochodziłam jeszcze do siebie, aż w końcu podjęłam najsłuszniejszą decyzję. Zadzwoniłam do drania i przez telefon z nim zerwałam.
- I jak on zareagował na tę wiadomość?
- Na początku wściekł się, poleciały różnego rodzaju epitety w moją stronę. Odgrażał się, ale ja już się go nie bałam. Rozstałam się z nim, odesłałam mu klucze od mieszkania i wyprowadziłam ponownie do rodziców. Ula jeśli mogę ci coś poradzić to trzymaj się od drania z daleka. On jest naprawdę niebezpieczny.
Pod blok, gdzie mieszkał Maciek Ula wróciła na chwilę przed przyjazdem Marka.
- To gdzie mam jechać? - dopytywał Dobrzański kiedy tylko ta wsiadła i zamknęła za sobą drzwi. Podała mu adres - o to niespełna dwie ulice od mojej pracy - rzekł i już włączał się do ruchu.
- Zabiorę tylko swoje rzeczy i muszę gdzieś wynająć jakiś pokój na początku gdzieś w hotelu - mówiła. Wjechał na strzeżony parking.
- Pójść z tobą?
- Nie, poczekaj na mnie. Z tego co mi wiadomo to Piotr nadal jest w areszcie. Spakuję tylko najpotrzebniejsze rzeczy i będę z powrotem.
Weszła do mieszkania z szafy wyjęła swoją walizkę i zaczęła pakować do niej ubrania, z komody wyjęła teczkę z dokumentami jakie przywiozła ze sobą z Polski. Za nim opuściła mieszkanie na stole w pokoju zostawiła kartkę, na której zostawiła tylko krótką wiadomość.
"Piotr odchodzę. Nie chcę Cię znać ani tym bardziej pamiętać.
Klucze od mieszkania znajdziesz w skrzynce na listy"
Chwyciła za uchwyt walizki i nie oglądając się za siebie opuściła mieszkanie. Przekręciła klucz w zamku i wychodząc z bloku klucze wrzuciła do skrzynki.
Widząc Ulę Marek wysiadł i pomógł zapakować walizkę do bagażnika.
- Ula mam dla ciebie pewną propozycję. Jednak najpierw zapraszam cię do pobliskiej restauracji, gdzie podają wyśmienite sushi - mówił zamykając bagażnik. Lecz mina panny Cieplak go nieco zaniepokoiła - coś nie tak?
- Jestem uczulona na ryby i wszelkiego rodzaju owoce morza - wyjaśniła.
- W takim razie pojedziemy do innej - odparł z uśmiechem na ustach.
- Marek, ale ja muszę znaleźć jakiś hotel i wynająć pokój. Jutro rano muszę być w pracy. Nie mam z tego powodu zbyt wiele czasu - próbowała jakoś wykręcić się, lecz junior nie dawał za wygraną.
- Ula proszę pozwól, że zrobimy tak jak mówię. I jeśli ci się nie spodoba to co chcę zaproponować osobiście poszukam dla ciebie pokoju - ta widząc, że nie wygra z Markiem zgodziła się.
- To co chciałeś mi zaproponować? - dopytywała go Ula kiedy skończyli jeść i czekali na zamówioną jeszcze kawę.
- Ula wiem, że znamy się krótko...
- Bardzo krótko - weszła mu w słowo - Marek skinął tylko głową na potwierdzenie jej słów i zaczął kontynuować.
- I nie chcę, abyś źle to odebrała. Ale mogę ci zaproponować pokój w moim mieszkaniu. Oczywiście bez żadnych podtekstów. Mam dość duże mieszkanie, ja pracuję zazwyczaj do późna, więc zapewne nawet byśmy się nie widywali zbyt często - mówił przyglądając się jej twarzy.
- Marek bardzo jestem ci wdzięczna za pomoc jaką mi okazałe, jednak nie mogę przyjąć twojej propozycji - odparła, a widząc pytającą minę Dobrzańskiego pospieszyła z wyjaśnieniem - jak sam zauważyłeś znamy się bardzo krótko, raptem kilka godzin. To nie wypada, a druga sprawa, że nie chcę robić ci kłopotów i problemów. Co na to powie twoja żona albo dziewczyna czy też narzeczona.
- Nie sprawisz z całą pewnością żadnego kłopotu czy też problemu. A jeśli chodzi o ostatnie zdanie to nie mam żadnej z nich, jestem singlem z wyboru. Po prostu jeszcze nie trafiła się taka niewiasta, która zawładnęła by moim sercem - mówił.
Lecz panna Cieplak była nieugięta w tej sprawie i stanowczo odmówiła.
- Marek bardzo cię proszę nie nalegaj. Zdania nie zmienię.
- W porządku, nie będę naciskał. W takim razie pozwól, że dotrzymam słowa i znajdę dla ciebie pokój. Mam tylko pytanie czy to koniecznie musi być hotel, czy może być pokój u kogoś prywatnego?
- Nie musi to być hotel. Na początku chciałam wynająć w hotelu i w międzyczasie poszukać czegoś innego - ta odpowiedź mu wystarczyła. Chwycił za telefon i wykonał tylko jedno połączenie. A po niespełna godzinie już wchodzili do mieszkania miłej starszej pani.
- Dobry wieczór pani Ewo - przywitał się Dobrzański i przedstawił swoją towarzyszkę - to jest Ula, o której wspominałem przez telefon.
- Dobry wieczór. Urszula Cieplak - przywitała się i przedstawiła.
- Witajcie kochani. Marek wspominał mi, że chcesz wynająć pokój moje dziecko - odezwała się staruszka.
- Jeśli tylko jest taka możliwość to tak - odparła Ula i pospieszyła z dalszą informacją - ja pracuję w tutejszym szpitalu jako sekretarka.
Starsza kobieta więcej nie chciała, a nawet nie potrzebowała wiedzieć. Pokazała Cieplak wolny pokoik, dla tej był wystarczający. Ustaliły wysokość opłat i już podpisywały umowę.
Jeszcze chwilę posiedzieli we trójkę popijając herbatę.
- Będę się już zbierał. Zostawiam panie i życzę miłego wieczoru - odezwał się Marek, pożegnał się zostawiając obie kobiety.
CDN...