niedziela, 25 sierpnia 2024

UDZIAŁY część V

 Było kilka minut przed ósmą jak parkował przed bramą z numerem ósmym. Z bagażnika wyciągnął niewielki bukiecik niezapominajek i swoje kroki skierował do  domu Cieplaków. 
- Dzień dobry panie Józefie - przywitał się ze starszym mężczyzną, który wychodził z domu. 
- O witam panie Marku. Ula gotowa tylko czeka na pana. Proszę wejść - odparł senior Cieplak. 
- Ula gdzie jesteś - zawołał od progu młody Dobrzański. 
- Tu jestem - odparła wychylając się ze swojego pokoju - dobrze, że już jesteś pomożesz mi - Marek stał przez moment nie umiejąc wydusić z siebie słowa. 
- Halo, jesteś tu - nagle zobaczył jak czyjaś dłoń przelatuje mu przed oczami. 
- A tak, tak jestem - odezwał się i dodał - ale pięknie wyglądasz - ta jak zwykle na jakikolwiek komplement zareagowała zawstydzeniem, a jej policzki pokryły się czerwienią. 
- Nie przesadzaj. Wyglądam zwyczajnie - wydukała. 
- Ta suknia pasuje idealnie - dalej komplementował swoją asystentkę. 
Faktycznie suknia, którą otrzymała od samego Pshemko była jak druga skóra. Idealnie dopasowana, w kolorze jej oczu. A na dodatek od piątkowego popołudnia dodatkowo olśniewała pięknym uśmiechem. 
- O i wreszcie pozbyłaś się tego żelastwa. Masz piękny uśmiech - komplementował cały czas. 
- Możemy już nie mówić o mnie? Chyba powinniśmy już wychodzić - zasugerowała. 
- Masz rację pora jechać - i nagle przypomniał sobie, że coś trzyma w ręku - proszę Ula to dla ciebie - wyciągnął dłoń, w których trzymał bukiecik. 
- Piękne, ale nie musiałeś. 
- Może i nie musiałem, ale chciałem - odparł. 
Podziękowała i odebrała bukiecik niezapominajek. 
- Poczekaj, wsadzę tylko je do wazonu i możemy jechać. 
Do fundacji dojechali na około godzinę przed czasem dzięki temu mieli możliwość dopilnowania wszystkiego. Niewielki wybieg dla modelek był już gotowy. Dzień wcześniej zostały dostarczone do fundacji kreacje, które miały zostać wystawione. Było ich raptem piętnaście sukien. Lecz do sprzedaży miały trafić jeszcze płaszcze w liczbie pięciu oraz kilka spódnic oraz damskich bluzeczek. Kiedy byli w magazynach i tak wybierali te wszystkie kreacje Marek zasugerował. 
- A może tak oprócz damskiej odzieży wystawimy kila męskich? 
- To świetny pomysł - usłyszał. 
I tak na licytację trafiło również męskie garnitury w ilości trzech sztuk, kilka koszul z długim oraz krótkim rękawem. 




W końcu zaczęli przybywać pierwsi goście i tak jak myślała Ula również kilka stałych klientek. W końcu na prowizorycznym wybiegu pojawiła się Helena Dobrzańska i kiedy tłum ucichł zaczęła mówić. 
- Kochani zebraliśmy się tu aby móc zdobyć fundusze na pomoc dla małych pacjentów przebywających w hospicjum. Jednym z elementów dzisiejszego spotkania będzie niewielki pokaz, po którym będzie można dokonać zakupu tych kreacji - na koniec życzyła wszystkim miło spędzonego czasu. 
- Cudownie to wymyśliłeś synku - mówiła kilka minut później do syna. 
- To nie mi się należą podziękowania, tylko Uli - pospieszył z wyjaśnieniem. 
- Marek nie bądź taki skromny - weszła mu w słowo Cieplak - w końcu to był twój pomysł z tym pokazem. A ja tylko podpowiedziałam co można by wystawić. 
- Dzieci nie licytujcie się. Każde z was ma w tym swoją zasługę. I za co jestem wam niezmiernie wdzięczna. 
W końcu nadszedł czas na pokaz, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Licytacja przyniosła pokaźny zastrzyk gotówki, która miała zasilić fundusz hospicjum. 
Cała impreza dobiegała końca kiedy Marek postanowił porozmawiać z Ulą. 
- Ula czy możesz mi poświęcić kilka minut? 
- Teraz? 
- Jeśli możesz to tak. Chciałem coś ci wyjaśnić. 
- Ale co takiego? 
- Mamy niedokończoną rozmowę. Pamiętasz? 
- Myślę, że skończyliśmy ten temat raz na zawsze - odparła domyśliwszy się w czym rzecz. Marek pokręcił przecząco głową a następnie rzekł. 
- Poczekaj tu na mnie - szybkim krokiem udał w sobie znanym kierunku. Wrócił po chwili i rzekł - chodź Ula jesteśmy już dzisiaj wolni. 
- Dokąd jedziemy? - dociekała. 
- Gdzieś, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać - nie protestowała. Widocznie Markowi bardzo zależało na tej rozmowie. W końcu dojechali nad Wisłę. 
- Zawsze tu przyjeżdżam kiedy chcę coś przemyśleć - odpowiedział jej nim ta zdążyła zapytać. Wysiedli z auta i powędrowali na niewielki pomost. 


 - To o czym chciałeś rozmawiać? - dociekała. 
- Ula jeszcze raz chcę cię przeprosić, za to co znalazłaś. Ja naprawdę nie miałem zamiaru ich wykorzystać. Znam cię i ufam ci na tyle aby wiedzieć, że mnie nie oszukasz. Przecież to ty ryzykujesz najwięcej. Dlatego - sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął jakiś papier - chcę byś to wzięła ponownie. 
- Co to jest? 
- Zobacz - odparł a jej oczom pokazał się weksel na jego udziały. Ten sam, który mu oddała. 
- Ale...
- Ula nie ma żadnego "ale" ten weksel ci się należy jako zabezpieczenie. Proszę cię abyś to wzięła - mówił. W końcu Cieplak schowała ten dokument do torebki.  
Stali tak na tym pomoście jeszcze jakiś czas milcząc, wpatrując się w płynącą rzekę. 
- Ula mogę cię o coś jeszcze zapytać? - odezwał się Marek. 
- Pytaj. Ale nie obiecuję, że odpowiem. 
- Dlaczego mi tak pomagasz? Sama musisz przyznać, że taka pomoc niesie ze sobą duże ryzyko - Cieplak nie bardzo wiedziała co ma odpowiedzieć. 
- Marek jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom się pomaga - próbowała jakoś wymigać się od prawdziwego powodu. 
Ona sama już jakiś czas temu zrozumiała, że jej serce szybciej bije na samą myśl o nim. Że to co on bierze za przyjaźń wcale nią nie jest bynajmniej z jej strony. Wydawało się, że młody Dobrzański przyjął to tłumaczenie za prawdziwe. A przynajmniej jej się tak wydawało. Jednak on na słowo przyjaźń poczuł jakieś dziwne ukłucie czyżby zabolało? Nie rozumiał sam siebie. 
- Skoro tak sobie rozmawiamy to czy ja też mogę o coś zapytać? - tym razem pytała Ulka. Marek skinął głową na zgodę. 
- Czy to prawda, że Paulina cię zostawiła? - oczy Marka zrobiły się wielkości pięciozłotówki i po chwili rzekł. 
- Jak to Paulina mnie zostawiła? 
- No tak mówiła Iza wczoraj w bufecie, po tym jak słyszała rozmowę Pauliny z Pshemko. 
- No tak, mogłem się tego po niej spodziewać. Ula to nie ona zerwała ze mną tylko ja z nią. Od dłuższego czasu nam się nie układało. A ostatnio już przeszła samą siebie, wyrzucając moje rzeczy z mojego domu i wymieniając zamki. Ale moja decyzja była podyktowana za całokształt - Cieplak słuchała tego i nie umiała zrozumieć postępowania Pauliny. 
CDN...