Maciek tak jak obiecał zaczął swoje małe prywatne śledztwo. Przez kolejnych kilka dni obserwował doktorka i skrupulatnie dokumentował swoje obserwacje. Jeszcze pierwszego dnia poszczęściło mu się.
- No panie doktorku nie jesteś tak ostrożny - pomyślał sam do siebie Szymczyk. Wyjął ze schowka aparat i zaczął pstrykać zdjęcia.
Piotr wyszedł ze szpitala z jakąś młodą kobietą, a która z całą pewnością nie przypominała Ulę. I niby nic w tym specjalnego lecz już to, że oboje nie wyglądali na dwójkę zwykłych znajomych już zmienia fakt. Szli objęci jak para zakochanych, a Maciek to uchwycił pstrykając raz za razem. Następnego dnia doktorek był najwyraźniej umówiony z Ulką, bo już od samego południa siedział w Rysiowie.
W pewnym momencie u Cieplaków zjawił się Maciek niby przypadkiem, a tak naprawdę miał w tym swój cel.
- Ciekawe jak długo zamierzasz ją okłamywać? - wyszeptał do Sosnowskiego kiedy zostali sami.
- Nie rozumiem o czym mówisz - odparł udając zaskoczonego.
- Ty dobrze...- zaczął lecz w tym momencie do pokoju weszła Ula.
- O czym rozmawiacie? - zapytała.
- O niczym szczególnym kochanie - usłyszała w odpowiedzi.
- Chciałem tylko dopytać czy już wszystko macie gotowe włącznie z samochodem, bo jeśli nie to ja mogę służyć pomocą - odparł sąsiad.
- To bardzo miłe z twojej strony Maciuś - odparła i natychmiast zwróciła się do narzeczonego - kochanie może to być świetny pomysł.
- No nie wiem. W końcu Maciek ma być naszym gościem i będzie chciał się napić - próbował jakoś wybrnąć Sosnowski.
- Nie piję alkoholu, więc to dla mnie żaden problem - odparł Maciek.
- W porządku zastanowimy się i damy ci odpowiedź - odparł Piotr.
- Ok, w takim razie będę czekać - odparł i pożegnał się. Opuścił pokój Uli a następnie wszedł jeszcze do kuchni, gdzie siedział Józef wraz z Jaśkiem.
- I co masz jakieś dowody? - dopytywał się młodszy z Cieplaków.
- Mam i to sporo. Ale i też mam pomysł jak je pokazać Uli. Tylko potrzebuję do tego waszej pomocy - odparł.
- Jesteś bardzo tajemniczy. Zdradzisz co masz w planach? - dopytywał senior Cieplak.
- Otóż zacząłem od tego, że zaproponowałem im swój samochód jako środek transportu do w tym wyjątkowym dniu - zrobił w tym miejscu cudzysłów palcami i już miał kontynuować kiedy usłyszeli jak narzeczeni wychodzą z pokoju.
- Widzę, że nie umiesz rozstać się z tym gościnnym domem - odezwał się Sosnowski z udawanym miłym głosem.
- Masz rację, bardzo lubię tu przychodzić - odparł z mało szczerym uśmiechem Szymczyk.
Ewidentnie ta dwójka mężczyzn nie przepadała za sobą, a dodatkowo fakt, że jeden z nich jest nieszczerym człowiekiem tylko potęgowało tę niechęć.
- My wychodzimy - odezwała się Ula, ale wyglądała jakoś nieszczególnie, tak jakby posmutniała.
- Ula wszystko w porządku? - dopytywał ją ojciec.
- Tak tato - odparła, lecz ta trójka mężczyzn siedzących w kuchni nie do końca jej uwierzyli.
Faktem było, że po wyjściu Maćka z jej pokoju nastąpiła wymiana zdań między Ulą a Piotrem.
- Piotr myślę, że to świetny pomysł z tym autem od Maćka.
- Nie sądzę.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Uważam, że tego całego Maćka jest zbyt wiele w naszym życiu - Ulka zrobiła wielkie oczy z niedowierzania i jednocześnie z niemym pytaniem - ja wiecznie słyszę Maciek to, Maciek tamto. Kiedy przyjeżdżam do ciebie on już tu jest albo więcej niż pewne, że zjawi się lada chwila - mówił.
- Piotr, Maciek to mój najlepszy przyjaciel był ze mną w najtrudniejszych momentach mojego życia, ale i w tych kiedy były powody do radości.
- Ula powinnaś wybrać albo ja albo on.
- Nie masz prawa mnie stawiać przed takim wyborem - odparła.
- Przepraszam kochanie ja nie chciałem sprawić ci przykrości, ale mam wrażenie jakby w tym naszym związku było nas troje - mówił. Lecz ta nie odezwała się ani słowem - Ula nie rozmawiajmy już o tym i chodźmy na jakiś spacer to pozwoli nam ochłonąć.
- Nie mam ochoty - odparła.
- A co jeśli zgodzę się na propozycję Maćka - próbował jakoś wybrnąć.
Uznał, że musi jakoś ją udobruchać i już planował jak mieć tego jej przyjaciela po swojej stronie. Domyślił się o czym tamten mówił. Prawdą też było, że swojej narzeczonej nie darzył jakimś szczególnym uczuciem. Jednak w małżeństwie z panną Cieplak widział dla siebie pewnego rodzaju korzyść. On nie miał żadnej rodziny, bo wychował się w sierocińcu. Nawet nie posiadał własnego mieszkania, gdyż był na początku swojej drogi jako lekarz, a co za tym szło nie zarabiał na tyle aby było go stać na własne. Dotychczas mieszkał w hotelu dla personelu medycznego, a po ślubie z Ulką mieli zamieszkać w Rysiowie.
- No mów jaki masz plan - powrócił do rozmowy Jasiek kiedy ta dwójka już wyszła.
- Otóż kiedy będę ich wiózł do urzędu poproszę cię - zwrócił się do młodego Cieplaka - abyś otworzył schowek a z niego niby to przypadkiem wypadną zdjęcia Piotra jak obściskuje się z inną.
- No tak, ale mamy już zaproszonych kilka osób - zaniepokoił się starszy mężczyzna.
- W takim razie trzeba ich odwołać, ale tak aby nie niepokoili Uli.
- Ja się postaram to załatwić. W sumie to zaproszenia zostały jedynie wysłane do mojego brata i jego żony, bo to chrzestny Uli oraz do Bogusi siostry mojej Magdy. Lecz z tego co mi wiadomo to ona nie przyjedzie, bo jednak podróż z Nowego Jorku kosztuje, a jej ostatnio nie wiedzie się najlepiej - rzekł Józef.
- A znajomych, których Ula chciała zaprosić sam poinformuję o odwołanym ślubie - dodał Maciek - coś chyba jeszcze pana niepokoi - ni to zapytał ni to stwierdził Szymczyk.
- Obawiam się, aby Ula nie miała do mnie pretensji, że wcześniej jej tego nie powiedziałem - wyjaśnił.
- Spokojnie panie Józefie. I o tym pomyślałem. Po prostu udacie zaskoczonych, że niby tylko ja o tym wiedziałem - wyjaśnił. Obaj mężczyźni pokiwali jedynie ze zrozumieniem głowami.
Dzień ślubu zbliżał się, a Maciek miał już wystarczająco dużo dowodów na niewierność Sosnowskiego. Udało się im odwołać tę niewielką garstkę zaproszonych gości ze strony Uli. Józef zadzwonił i nie wdając się specjalnie w szczegóły poinformował rodzinę, prosząc jednocześnie aby nie dzwonili do Uli w tej sprawie. Jednocześnie przepraszając za zaistniałą sytuację.
Wreszcie nastał ten dzień. Dzień, który dla wszystkich innych jest dniem szczególnym i wyjątkowym. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ula z wielkim przejęciem szykowała się na tę wspaniałą uroczystość. Nie wynajmowali sali, nie mieli zbyt wielu gości więc uznali, że zorganizują przyjęcie w rodzinnym domu Uli.
Było kilka minut po jedenastej kiedy to Maciek podjechał swoim przystrojonym samochodem pod bramę z numerem ósmym. Z auta wysiadł wystrojony Piotr i trzymając niewielki bukiet wszedł do domu, gdzie już na niego czekano. Na całe szczęście był to ślub cywilny więc obyło się bez błogosławieństwa, a co za tym idzie Józefowi ulżyło.
Niespełna kilkanaście minut później wyruszyli w stronę Urzędu Stanu Cywilnego. Ulę nieco zaczęło niepokoić, to że jeszcze nie pojawili się goście.
- Córcia nie martw się, na pewno przyjadą - uspakajał ją ojciec.
- Oj Cieplak będziesz smażył się w piekle - pomyślał.
Jechali już kilka minut, kiedy to przyjaciel Ulki postanowił wcielić swój plan w życie.
- Jasiek możesz wyjąć mi ze schowka wodę? - młody Cieplak otworzył schowek a tam wypadły zdjęcia.
- A co to za fotki? - udał zaskoczonego chłopak i po chwili kontynuował - przecież to nasz pan młody, ale to nie ty tam jesteś siostra. Spójrz - i podał plik zdjęć siostrze. Ta przez krótką chwilę przyglądała się temu co tam było.
- Ula to nie tak - próbował nieudolnie coś tłumaczyć Piotr.
- A niby jak co? Zdradzałeś mnie - mówiła ze łzami w oczach Cieplak.
- Maciek zawracamy, proszę cię abyś mnie odwiózł do domu.
- Ula skarbie nie rób scen. To jest zapewne fotomontaż - wciąż nie odpuszczał Sosnowski.
- Chłopie nie pogrążaj się jeszcze bardziej. Mam na to również świadków - wysyczał przez zęby Szymczyk i zwrócił się do Uli - wiesz chyba i tak musimy podjechać do urzędu, bo trzeba odwołać ceremonię.
- Masz rację. Jedźmy - odparła.
Piotr cały czas próbował przekonać swoją już byłą narzeczoną, że to nic nie znaczący incydent. Lecz Maciek miał jeszcze jednego asa w rękawie, tak na wszelki wypadek, gdyby jakimś cudem udało się doktorkowi nakłonić na ten ślub. Wysiedli całą czwórką z auta i tuż przed wejściem do urzędu czekała na nich kochanka Piotra.
- Ula przedstawiam ci panią Małgorzatę Ober kochankę Piotra - rzekł bez ogródek Maciek.
- A to jest pani Urszula Cieplak już niestety była narzeczona Piotra.
- Ale jak to narzeczona? Piotr możesz mi to jakoś wyjaśnić, przecież spodziewamy się dziecka - mówiła piskliwym głosem kobieta.
Tego już było dla Uli zbyt wiele. Zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy i wraz z bukietem rzuciła w stronę Piotra.
- To koniec. Nie chcę cię znać, ani pamiętać. Zniknij z mojego życia - mówiła przez łzy. Po czym obróciła się i weszła do środka aby odwołać wszystko.
CDN...